wtorek, 29 października 2024

W imię prawdy



19 października minęło 40 lat od porwania i zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki. Wieczorem gdy wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawił swoją ostatnia mszę św. , został porwany przez funkcjonariuszy SB razem ze swoim kierowcą Waldemarem Chrostowskim, któremu udało się uciec.

Mal. Zbigniew Kotyłło

Prawdopodobnie w nocy z 19 na 20 października po torturach został zamordowany, a ciało jego z workiem kamieni wrzucono do Wisły z tamy nad zbiornikiem wodnym we Włocławku.

24 października Jan Paweł II zwrócił się o wspólną modlitwę w intencji uwolnienia ks. Jerzego. 25 października prymas Józef Glemp po powrocie z wizyty w Berlinie, wydał odezwę w tej sprawie. Zarządził odprawianie nabożeństw w całej archidiecezji warszawskiej w intencji odnalezienia księdza.

27 października Kiszczak poinformował Polaków, że księdza Popiełuszkę porwało trzech funkcjonariuszy MSW. Mówił o prowokacji i zapowiedział surową karę. 30 października ogłoszono, że znaleziono ciało kapelana Solidarności. 3 listopada odbył się pogrzeb, który stał się wielką manifestacją religijno- patriotyczną.

Władza dowodziła, że ten zbrodniczy czyn był prowokacją wymierzona w ekipę Jaruzelskiego. Proces zabójców rozpoczął się 27 grudnia przed sądem wojewódzkim w Toruniu. Grzegorza Piotrowskiego i Adama Pietruszkę skazano na 25 lat pozbawienia wolności, Leszka Pękalę na 15 lat, a Waldemara Chmielewskiego na 14.

Wszyscy wyszli na wolność po odsiedzeniu niepełnej ilości kary, a obecnie pobierają sowitą emeryturę. Odpowiedzialność zrzucono na poziom wicedyrektora Departamentu IV MSW. Dalej nie sięgano, a cały proces był świetnie zaplanowaną i odegraną akcją.

Najważniejsze, że zabrano ludziom charyzmatycznego księdza, który do końca walczył o prawdę. A jego droga kapłańska prowadziła go konsekwentnie do takiego końca.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko gdy zdecydował się, że zostanie księdzem, zdawał sobie sprawę, że wybrał trudną drogę. Wiedział o licznych represjach, jakie władze komunistyczne stosowały wobec księży. W chwili wstąpienia do seminarium niczym się nie wyróżniał, był cichy, spokojny, ale już wtedy często podkreślał, że nie można przechodzić obojętnie obok cierpiącego bliźniego.

Z pierwszymi represjami zetknął się już podczas powołania do wojska. Były to dla niego trudne dwa lata upokorzeń i szykan zarówno psychicznych jak i fizycznych. Karano za czytanie Pisma Świętego, posiadanie różańca, medalika. Popiełuszko pobyt w wojsku przepłacił utratą zdrowia, ale wyszedł psychicznie wzmocniony.

Święcenia kapłańskie przyjął w maju 1972 r. z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego. W 1978 r. trafił do parafii Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu. W maju  1980r. z powodu kłopotów zdrowotnych trafił jako rezydent do parafii św. Stanisława Kostki

„Przyszedł do parafii prosty, nieśmiały, jakby zalękniony. Pytałem w duchu, co za pociechę będę miał z niego. Do kazań się nie rwał, śpiewu unikał. Ale coś z niego promieniowało. Coś mnie do niego ciągnęło, coś było wspólnego. Był inny niż wszyscy, choć bezpośredni i taki swój” – wspominał swoje pierwsze spotkanie z ks. Jerzym ówczesny proboszcz parafii świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu.

W tym samym roku wybuchła Solidarność. Strajkujący robotnicy z Huty Warszawa proszą o odprawienie mszy św. na terenach ich zakładu. Ale są kłopoty ze znalezieniem wolnego księdza. W końcu trafiono na ks. Jerzego, który godzi się pojechać do huty. Miał 33 lata i był to przełomowy moment w jego życiu.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w parafii na Żoliborzu ks. Jerzy rozpoczął comiesięczne odprawianie mszy św. za Ojczyznę.

Prof. Jerzy Szaniawski tak je wspominał: „W tym skromnym, serdecznym człowieku mieszka wielki duch, który przemawia przezeń., ilekroć staje jako kapłan przy ołtarzu. W słowach, które do nas kieruje, zawarta jest odpowiedź na najtrudniejszy bodaj problem moralny naszych czasów, jak walczyć ze złem i zarazem ustrzec się od nienawiści względem tych, którzy są jej nosicielami”.

Msze za Ojczyznę stały się symbolem tamtych czasów. Gromadziły ogromne rzesze ludzi i były znienawidzone przez ówczesne władze, które organizowały liczne represje wobec znienawidzonego kapłana. Szykanowano go, preparowano fałszywe zarzuty, wzywano ciągle na przesłuchania.

Ks. Popiełuszko czuł się coraz bardziej osaczany. Zdawał sobie sprawę, czym może się skończyć jego działalność. Tego samego dnia, przed śmiercią mówił do swoich przyjaciół: „oni mnie zabiją”. I doszło do strasznego morderstwa. Z wyjątkowym okrucieństwem odebrano kapłanowi życie. Ale nauka zostawiona po nim nie zniknęła, pozostała z narodem do dziś. W 2010r. ks. Jerzy Popiełuszko został ogłoszony błogosławionym.

W sobotę w Warszawie odbył się Narodowy Marsz Papieski, który zgromadził tłumy. Ludzie, aby zamanifestować swoje przywiązanie do nauki św. papieża Jana Pawła i bł. ks. Popiełuszki, przybyli z całej Polski. Niesiono transparenty z hasłem – Uwolnić ks. Olszewskiego.

Znów w Polsce króluje bezprawie. Wprawdzie metody są inne niż za tamtych czasów, ale sens pozostaje podobny. Znów zapanowała nienawiść ze zdwojoną siłą i trzeba się jej przeciwstawić, konsekwentnie, tak jak robił to ks. Jerzy.

Iwona Galińska
https://prawy.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...