Kilka dni temu prof. Andrzej Nowak na Kanale Zero skomentował wypowiedź europosła Grzegorza Brauna, który miał powiedzieć, że Polska powinna przyłączyć zachodnią część Ukrainy. To był jego komentarz na propozycję prezydenta Rosji, który kilka tygodni temu zaproponował podział Ukrainy na trzy części.
Pierwszą częścią miałyby być rejony już zajęte przez Rosję. Druga część, to część środkowa, takie państewko całkowicie zależne od Rosji. Trzecia część, zachodnia – do podziału pomiędzy Polskę, Węgry i Rumunię.
Największy udział miałaby w tym Polska, której przypadłyby tereny należące przed II wojną światową do II RP. O podziale Ukrainy mówiono w Ameryce już w październiku 2022 roku. Prof. Nowak uważa, że wzięcie udziału w tym rozbiorze Ukrainy, byłoby zaproszeniem do rozbioru Polski.
Swoje wywody zaczyna Nowak od zagrożenia niemieckiego, którego uosobieniem jest, dla niego, AfD, w której programie jest: „Make Gremany great again”. Dążenie do „Wielkich Niemiec”, to dążenie do odzyskania utraconych w wyniku II wojny światowej ziem na wschodzie.
Analogii do obecnej sytuacji szuka on w historii przedwojennej i przestrzega, że udział Polski w rozbiorze Ukrainy, skończy się jej rozbiorem. Twierdzi bowiem Nowak, że bezpośrednio przed wojną II RP, anektując Zaolzie, wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji, a rok później sama została podzielona pomiędzy III Rzeszę i Związek Radziecki.
„Znaj proporcjum mocium panie” – chciałoby się powiedzieć. Zajęcie dwóch i pół powiatu, to nie rozbiór. Ale czy inni zachowywali się w tym czasie lepiej? Jednak to Polskę wybrano jako chłopca do bicia. Nie pierwszy to i nie ostatni raz w historii.
Zdaje się, że taki był zamysł od utworzenia unii polsko-litewskiej. Chodziło o stworzenia państwa, czy czegoś na kształt państwa, w którym, z natury kłótliwi i skłonni do anarchii wschodni Słowianie, będą dominować. Państwo, które będzie można, w razie potrzeby, podzielić czy zlikwidować, a później na nowo powołać do życia. Państwo, w którym zawsze będzie można zrzucić winę na jakichś mitycznych Polaków, którzy nigdy nie istnieli, bo ci istniejący byli głównie chłopami, a za czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów stali się niewolnikami, a ci z natury nie mogli mieć na nic wpływu.
Ale taki układ wszystkim odpowiadał i nadal odpowiada. I nawet jak przedwojenne państwo polskie zostało podzielone pomiędzy Niemcy i Związek Radziecki, a później w całości podlegało niemieckiej kontroli i administracji, to i wówczas ci mityczni Polacy, tacy byli zdolni, że zbudowali sieć obozów koncentracyjnych dla Żydów i potężna III Rzesza, która pod butem miała większość kontynentalnej Europy, była wobec nich bezradna. – Polak potrafił!
Rozbiór Czechosłowacji:
1. Zajęty przez Rzeszę Kraj Sudetów
2. Tereny zajęte przez Węgry
3. Ukraina Karpacka (nadana autonomia, później węgierska)
4. Zaolzie zajęte przez II RP
5. Późniejszy Protektorat Czech i Moraw
6; Późniejsza Słowacja
Źródło: Wikipedia.
Zajęcie Zaolzia stało się pretekstem do nazwania Polski hieną, bo rzuciła się na resztki ciała, które wcześniej pożarł większy drapieżnik.
Czy rzeczywiście tak było? Nie, nie było. W końcu września 1938 roku na mocy układu monachijskiego – podpisanego przez Niemcy, Wielką Brytanię, Francję i Włochy – Niemcy zajęły tereny, na których mniejszość niemiecka stanowiła większość. I można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość.
Jednak pojawia się wątpliwość. Dlaczego po I wojnie światowej tak właśnie wyznaczono granicę czesko-niemiecką i czesko-austriacką? Dlaczego od razu nie zrobiono tak jak w Monachium?
Jak widać z powyższej mapki, nie mniejszy udział w tym rozbiorze miały Węgry. Natomiast udział II RP w tym był znikomy. Dlaczego więc to właśnie Polska zasłużyła sobie na miano hieny, a Węgry już – nie?
Widać wyraźnie, że Polsce nadal przypadała rola chłopca do bicia. W tym momencie, gdy to się działo, Czechosłowacja nadal istniała, tyle że w okrojonym kształcie. Jeśli Niemcy mogli się upomnieć o swoje mniejszości i podobnie Węgry, to dlaczego odmówiono tego prawa Polsce, zwłaszcza że w przypadku Polski był to dosłownie skrawek ziemi. Natomiast aneksja Czech i Moraw nastąpiła w marcu 1939 roku i wówczas zostały one wchłonięte przez Niemcy.
W październiku 1938 roku Niemcy zajmują Kraj Sudetów. W związku z tym 1 października 1938 roku następuje przekształcenie republiki Czechosłowackiej w państwo federacyjne zwane drugą republiką, złożone z Czech, Słowacji i Ukrainy Zakarpackiej. Jego oficjalna nazwa to Republika Czecho-Słowacka, Czecho-Słowacja. Zostało ono zlikwidowane 16 marca 1939 roku, po utworzeniu 14 marca Republiki Słowackiej i aneksji pozostałej części przez III Rzeszę jako Protektorat Czech i Moraw. Słowacja poddaje się Niemcom i uznaje siebie za ich protektorat.
A co na to rząd JKMości? Poniższy fragment pochodzi z blogu Hiena Europy:
12 marca pan Chamberlain powiedział Izbie: „Okupacja Czechosłowacji przez niemieckie siły wojskowe rozpoczęła się dziś o godzinie 6 rano. Rząd czechosłowacki nakazał swemu narodowi całkowitą uległość”. Następnie stwierdził, że gwarancje, jakich udzielił Czechosłowacji, już dłużej, jego zdaniem, nie obowiązują. Tuż po porozumieniu monachijskim, pięć miesięcy wcześniej, minister do spraw dominiów, sir Thomas Inskip, w następujący sposób wyraził się na temat owych gwarancji:
„Rząd JKMości czuje się moralnie zobowiązanym wobec Czechosłowacji, aby dotrzymać obiecanych gwarancji (jak gdyby było to technicznie wykonalne). […] Przeto w wypadku jakiejkolwiek niczym nie sprowokowanej agresji na Czechosłowację, rząd JKMości niewątpliwie poczyni wszelkie możliwe kroki mające na celu zachowanie integralności Czechosłowacji”. „Tak właśnie – powiedział premier – sytuacja przedstawiała się do wczoraj. Lecz od momentu, gdy parlament słowacki ogłosił niepodległość swojego kraju, sytuacja uległa zasadniczej zmianie. Owa deklaracja kładzie kres istnieniu państwa, któremu zagwarantowaliśmy nienaruszalność granic. W związku z powyższym rząd JKMości czuje się zwolniony od obowiązku dotrzymania danego słowa”.
Komentarz wydaje się zbyteczny. To jest polityka anglosaska w najlepszym wydaniu, ale dla nich. I o tym warto pamiętać, zwłaszcza teraz, gdy jest tak wielu, którzy chcą robić laskę Srampowi, a jeszcze więcej jest takich, którzy chcą robić laskę Srutinowi. To ostatnie wydaje się być zrozumiałe ze względu na to, że obecnie większość w tym kraju Zulu-Gula, to prawosławni. A sprzedajne kanalie z rządu robią wszystko, by wciągnąć go do wojny na Ukrainie. Parafrazując Piekielnika – powiedzieć, że to dom wariatów, to nic nie powiedzieć.
Putin proponuje podział Ukrainy, Trump chce wycofać Amerykę z wojny na Ukrainie, ale nie mówi nic o tym, że chce zlikwidować bazy w Europie. Innymi słowy, chce się wycofać, ale tak, żeby nie wycofać się. Chce, żeby powojenny porządek w Europie zaprowadziły Niemcy do spółki z Rosją. A jak Niemcy do spółki z Rosją robią porządek w Europie, to oznacza, że będą zmiany w strefie buforowej zwanej krajem Zulu-Gula. Dopiero oficjalne wejście Polski do wojny na Ukrainie dostarczy pretekstu do tego, by później zrobić z niej kozła ofiarnego.
Jeśli Rosja ma zabrać większość Ukrainy, to Niemcy też muszą coś dostać i wiadomo, czego chcą. Powojenne przyłączenie do Polski ziem, które zostały utracone ponad 600 lat wcześniej, było z góry zaplanowane, że będzie tymczasowe. To już nie były polskie ziemie. Na to, żeby je odzyskiwać, był czas w XIV wieku, ale wtedy doszło do unii z Litwą i skierowanie Polski na wschód.
Kosztem utraconych ziem prowadzono bezsensowne wojny na wschodzie. Inne to już było państwo i inny jego interes. Jeśli więc Putin zabierze większość Ukrainy, a Niemcy odbiorą swoje ziemie wschodnie, to nie pozostanie nic innego, jak połączyć pozostałą cześć Polski z Ukrainą zachodnią, czyli utworzyć banderland. Koniec wojny na Ukrainie otworzy nowy rozdział – wojnę domową w nowym państwie. To już kiedyś przerabialiśmy.
Gdy tylko doszło do połączenia Korony z południową częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli z obecną Ukrainą, to niemal od razu zaczęły się powstania na Ukrainie, które praktycznie trwały przez cały czas istnienia Rzeczypospolitej. Wtedy to wszystko działo się na dalekim wschodzie Ukrainy, ale w przyszłości, gdy ten daleki wschód zostanie w Rosji, to ta „powtórka z rozrywki” może zdarzyć się na terenach do niedawna etnicznie polskich, a obecnie zdominowanych przez prawosławnych, wśród których najwięcej jest Ukraińców, czyli tych najbardziej kłótliwych, wrednych i skłonnych do anarchii wśród Słowian wschodnich.
Ten zabieg, włączenie do Korony południowej części Wielkiego Księstwa Litewskiego, miał jeden cel. Chodziło o to, by wywołać wrażenie, że to Polska zdominowała WKL, podczas gdy było dokładnie odwrotnie. Posłowie i senatorowie z ziem ukrainnych stali się posłami i senatorami koronnymi. W ten sposób posłowie i senatorowie koronni dominowali w sejmie i senacie nad posłami i senatorami litewskimi.
Jeśli jednak dodałoby się posłów i senatorów z ziem ukrainnych do litewskich, to wówczas okazałoby się, że to posłowie i senatorowie z byłego WKL dominują w polskim sejmie nad posłami i senatorami koronnymi, ale Wikipedia unika takiego rozróżnienia. Podaje tylko łączną ilość posłów i senatorów koronnych, bez wyszczególnienia, ilu z nich było posłami i senatorami z ziem ukrainnych.
I tak jest do dziś, co znaczy, że od unii lubelskiej Polska jest zdominowana przez Wschód i w praktyce są to w większości Ukraińcy bądź Żydzi ukraińscy, podszywający się pod Polaków i działający na szkodę państwa polskiego i jego wizerunku w Europie i na świecie.
Wiesław Liźniewicz
https://bb-i.blog/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz