wtorek, 29 kwietnia 2025

Dlaczego przeprowadziłem taki długi wywód?

 

  1. Jeśli można się włączyć w dyskusję, spróbuję przedstawić swoją koncepcję zrozumienia „rozumu” u człowieka, czyli najogólniej jego świadomości. W analizie zdolności i możliwości mózgu człowieka, który wg różnych danych zawiera pomiędzy 100 a 140 mld (ta druga liczba wg mnie dotyczy raczej geniuszy, a nie sawantów) musimy uwzględnić dwie sfery – świadomość i podświadomość. Generalnie te sfery zlokalizowane są w obu półkulach mózgowych, a jaką zajmują one pojemność mózgową nadal jest badawczo niedookreślone.
    I tak wg definicji „Świadomością nazywana jest zdolność do zdawania sobie sprawy z istnienia bodźców zewnętrznych (pochodzących z otaczającego nas świata) oraz bodźców wewnętrznych (zlokalizowanych niejako we wnętrzu organizmu, do takich zjawisk zaliczyć można np. myślenie). Oprócz tego dzięki świadomości mamy możliwość reagowania na wspominane wyżej bodźce”.
    I bardzo ważna konstatacja – tłumaczenie postrzeganej rzeczywistości, ta synteza naszego doświadczania świata w obraz, jest najprawdopodobniej funkcją prawej półkuli. Do lewej półkuli należy zaś przypuszczalnie zadanie racjonalizacji tego obrazu. Razem obie półkule pomagają skonsolidować ten obraz w samo – spełniający, samo – wartościujący sposób
    Z kolei „Podświadomością określamy część ludzkiej psychiki, w której zgromadzone są treści nieuświadamiane sobie w danej chwili przez człowieka. Podświadomość można w takim przypadku traktować jako swoisty magazyn, w którym ulokowane są rozmaite doświadczane w całym życiu emocje i wspomnienia”. Z tego wynika, że zdobywane po drodze elementy świadomości jak wiedza, doświadczenie, fizyczne czy duchowe odczucia znajdują także lokalizację w podświadomości. Funkcjonuje ona w nierozerwalny sposób razem ze świadomością – świadomość pozwala nam bowiem odbierać bodźce wewnętrzne wynikające ze stanu fizycznego lub psychicznego organizmu, oraz bodźce zewnętrzne wynikające z posiadanych zmysłów (dotyk, słuch, wzrok, węch etc) i podejmować w związku z tymi doznaniami różnorodne decyzje czy myśleć o tym, o czym chcemy w danej chwili. Podświadomość – całkowicie bez naszej wiedzy – wpływa w tym czasie na nasze zachowanie, które na bazie zdobytego doświadczenia i wiedzy może być całkowicie intuicyjne, względnie oparte na rozwiązaniach rozumowych wynikających z logicznego procesu myślenia. Podświadomość zdecydowanie przynależy do danej osobowości, a zatem nie jest obiektywna, znajdujące się w niej treści po prostu są. Wynika to z tego, ze jeżeli jakieś wspomnienie trafi do podświadomości jako złe, to takie właśnie w niej będzie. Przewaga złych wspomnień może również pochodzić z tzw. pamięci genetycznej jaką zgromadził człowiek od początku swojego rozwoju intelektualnego i emocjonalnego.
    Mentalność emocji wdrukowana w podświadomość człowieka pierwotnego oparta została na dwu podstawowych prawach natury – instynkcie przeżycia, który w dużej mierze przejawia się w agresywnej postawie wobec rzeczywistości, oraz – prawie zachowania gatunku, przejawiającego się w uczuciach miłości do swojego partnera w związku, miłości rodzicielskiej, opiekuńczości wobec swojej rodziny, plemienia, narodu. A zatem rozwój intelektualny człowieka, którego celem, jest współżycie z innymi na zasadach miłości, wzajemnego poszanowania i zrozumienia daje jego podświadomości przewagę wspomnień dobrych.
    Dlaczego przeprowadziłem taki długi wywód? Ponieważ uważam, że proces rozwoju intelektualnego ludzkości nie idzie w parze z rozwojem mentalnym, uczuciowym, a to stanowi sedno świadomości człowieka, czyli jego duszę.
    Z poważaniem Rysa

– **Memrystor** –

 

  1. Maciek 

    1 ZK – latwo znalezc link do oryginalnej publikacji Cernu. Sprawdzilem to pare dni temu.

    Inna ciekawostka ostatnio publikowana to dosc nowy ( wynaleziony w 2008 ale zrealizowany praktycznie dopiero niedawno ) element sieci neuronowych zdolnych do uczenia sie – memorystor:

    **W 1971 roku amerykański inżynier elektryk i informatyk, Leon Chua, teoretyzował, że musi istnieć czwarty podstawowy element obliczeniowy.** Istnieją rezystor, kondensator i cewka, ale Chua uważał, że istnieje również **„memrystor”** – połączenie słów *„memory”* (pamięć) i *„resistor”* (rezystor), opisujące prosty, nieulotny komponent pamięciowy, który może przechowywać informacje nawet po odłączeniu zasilania.

    Brzmi to jak prosta funkcja, ale stanowi technologiczną podstawę **neuromorficznych (czyli „mózgopodobnych”) systemów obliczeniowych**. Skuteczny memrystor działałby jak **sztuczna synapsa w sieci neuronowej AI**, ponieważ potrafi jednocześnie przechowywać dane i przeprowadzać obliczenia (podobnie jak robi to nasz mózg).

    Od czasu, gdy w **2008 roku naukowcy „odkryli” memrystory**, badacze i inżynierowie na całym świecie stopniowo udoskonalają ich możliwości, mając nadzieję na stworzenie komputerów **tak wydajnych i potężnych jak ludzki mózg**.

    – **Memrystor** – element elektroniczny, którego rezystancja zależy od historii przepływu prądu („pamięta” poprzednie stany).
    – **Obliczenia neuromorficzne** – architektura komputerowa naśladująca działanie biologicznych neuronów.
    https://www.nature.com/articles/s41928-024-01318-6

    Platformy oparte na memrystorach mogą umożliwić tworzenie kompaktowych i energooszczędnych systemów sztucznej inteligencji (AI) do przetwarzania brzegowego (edge computing), dzięki ich zdolności do równoległych obliczeń w dziedzinie analogowej. Jednak systemy wykorzystujące macierze memrystorów napotykają wyzwania w implementacji algorytmów AI w czasie rzeczywistym z pełnym uczeniem na urządzeniu (on-device learning) ze względu na problemy z niezawodnością, takie jak niska wydajność produkcyjna, słaba jednorodność i ograniczona trwałość.

    W tej pracy przedstawiamy platformę obliczeń analogowych opartą na macierzy memrystorów analogowych bez selekatorów. Wykorzystujemy memrystory międzyfazowe na bazie tlenku tytanu o stopniowym rozkładzie tlenu, które charakteryzują się:

    wysoką niezawodnością,

    dużą liniowością,

    brakiem konieczności formowania (forming-free),

    samorektyfikacją.

    Nasza platforma — składająca się z:

    macierzy krzyżowej 1K (32×32) bez selekatorów (jeden memrystor na komórkę),

    obwodów peryferyjnych,

    cyfrowego kontrolera —

    jest w stanie uruchamiać algorytmy AI w dziedzinie analogowej dzięki autokalibracji, bez konieczności stosowania operacji kompensacyjnych lub wstępnego treningu.

    Zademonstrowaliśmy możliwości systemu na przykładzie separacji pierwszego planu i tła w filmie w czasie rzeczywistym, osiągając:

    średni stosunek sygnału do szumu (PSNR) wynoszący 30,49 dB,

    wskaźnik podobieństwa strukturalnego (SSIM) na poziomie 0,81.

    Wyniki te są zbliżone do symulacji dla przypadku idealnego.
    Uwagi dodatkowe:

    Przetwarzanie brzegowe (edge computing) – obliczenia wykonywane lokalnie (np. na urządzeniu), a nie w chmurze.

    Memrystor międzyfazowy – wykorzystuje zmiany właściwości na granicy faz, a nie w całej objętości materiału.

    Autokalibracja – system sam dostosowuje parametry, eliminując błędy nieliniowości.

Dlaczego we wszechświecie jest tak dużo materii i tak mało antymaterii?



W świecie fizyki wysokich energii rzadko zdarza się odkrycie, które można nazwać przełomowym. Jednak naukowcy z Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN) właśnie takiego dokonali.

Po raz pierwszy w historii udało im się zaobserwować, że cząstka materii należąca do tej samej rodziny co proton – podstawowy składnik jąder atomowych – zachowuje się zupełnie inaczej niż jej odpowiednik antymaterii.

Odkrycie to może pomóc wyjaśnić jedną z największych zagadek współczesnej fizyki: dlaczego wszechświat składa się niemal wyłącznie z materii, podczas gdy antymaterii jest tak niewiele. Problem ten, znany jako asymetria barionowa wszechświata, stanowi fundamentalne wyzwanie dla naszego rozumienia praw fizyki.

Zgodnie z większością praw fizyki, materia i antymateria powstały jednocześnie podczas Wielkiego Wybuchu i powinny zachowywać się identycznie. Gdyby tak rzeczywiście było, cząsteczki materii i antymaterii dawno uległyby wzajemnej anihilacji, zamieniając się w promieniowanie. Wszechświat byłby wówczas pustą przestrzenią wypełnioną jedynie energią, bez możliwości powstania gwiazd, planet czy życia.

Ale rzeczywistość jest inna – materia istnieje, a my sami jesteśmy jej dowodem. To sugeruje, że musiała wystąpić jakaś fundamentalna różnica między materią i antymaterią, która doprowadziła do przewagi tej pierwszej.

Odkrycie zostało dokonane podczas eksperymentu w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) w CERN, największym na świecie akceleratorze cząstek, położonym w pobliżu Genewy w Szwajcarii. Wyniki zaprezentowano na konferencji Rencontres de Moriond we włoskiej miejscowości La Thuile i opublikowano na serwerze preprintów arXiv.

Badacze skupili się na barionach – rodzinie cząstek, do której należą też protony i neutrony, a które składają się z trzech kwarków. Bariony stanowią większość widocznej materii we wszechświecie, dlatego zrozumienie ich właściwości jest kluczowe dla wyjaśnienia struktury naszego świata.

Szczególną uwagę naukowcy poświęcili tzw. pięknemu barionowi lambda (Λ0b) i jego antycząstce. Ten egzotyczny barion zawiera trzy kwarki: górny (u), dolny (d) oraz piękny (b), przy czym ten ostatni jest znacznie cięższy od pozostałych i nadaje cząstce unikalne właściwości.

Zespół przeanalizował dane z lat 2009–2018 dotyczące rozpadu pięknego barionu lambda na proton i trzy mezony – lekkie, niestabilne cząstki zbudowane z pary kwark-antykwark. Naukowcy odkryli subtelne, ale istotne różnice między szybkością rozpadu barionu materii i jego odpowiednika antymaterii.

Dowody na tę różnicę były niezwykle przekonujące. Fizycy obliczyli, że prawdopodobieństwo przypadkowego wystąpienia takiej rozbieżności wynosi mniej niż 1 do 3 milionów. To oznacza, że odkrycie ma solidne podstawy statystyczne i nie jest wynikiem błędu pomiarowego.

Według Tima Gershona, fizyka teoretycznego z University of Warwick w Wielkiej Brytanii, jednego z uczestników eksperymentu i współautora artykułu na temat LHC, odkrycie to stanowi „kamień milowy” w badaniach nad różnicami między materią i antymaterią.

Odkrycie wpisuje się w zjawisko znane jako naruszenie CP (ładunku i parzystości), które fizycy znają od lat 60. XX wieku. Naruszenie CP oznacza, że pewne oddziaływania, szczególnie oddziaływanie słabe (jedno z czterech podstawowych oddziaływań natury), traktują materię i antymaterię w nieco odmienny sposób.

Jest to jedyny znany mechanizm, który może pomóc wyjaśnić nierównowagę między materią i antymaterią we wszechświecie. Do tej pory zjawisko to zaobserwowano jednak tylko w mezonach – innej grupie cząstek składających się z dwóch kwarków.

Jednym z powodów, dla których tak długo nie udawało się zaobserwować naruszenia CP w barionach, jest fakt, że trudniej je wytworzyć w zderzaczach cząstek niż mezony. Bariony są bardziej złożone i wymagają większej energii do produkcji, a ich rozpad jest trudniejszy do dokładnego zmierzenia.

Choć nowe odkrycie nie rozwiązuje ostatecznie tej zagadki, stanowi ważny krok naprzód. Potwierdzenie, że bariony materii i antymaterii zachowują się różnie, jest zgodne z przewidywaniami Modelu Standardowego – obecnej najlepszej teorii opisującej cząstki elementarne i oddziaływania między nimi. Jednocześnie otwiera drzwi do głębszego zrozumienia, w jaki sposób te drobne różnice mogły doprowadzić do wszechświata, jaki znamy.

Naukowcy zamierzają kontynuować badania z wykorzystaniem większej ilości danych, które pozwolą na jeszcze dokładniejsze pomiary rozpadu barionów. Przyszłe eksperymenty w LHC, a także w innych akceleratorach na całym świecie, mogą dostarczyć kolejnych elementów układanki, przybliżając nas do rozwiązania jednej z największych zagadek współczesnej fizyki.

https://tylkonauka.pl

Warszawskie prostytutki przerażone…



Na całe środowisko warszawskich alfonsów i przedstawicielek najstarszego zawodu świata padł blady strach… Nie tylko zresztą warszawskich. 

Okazuje się, że właśnie sutenerzy i dziwki mogą być tą „grupą zawodową”, która najbardziej straci na odsunięciu PIS od władzy. A wszystko przez to, że zapewne wkrótce wyrośnie im bardzo groźna konkurencja.

Była żona Mariusza A. Kamińskiego uchyliła niegdyś rąbka tajemnicy na temat niezwykłej rozwiązłości i słabości do płatnych uciech cielesnych polityków PIS. Powiedziała bodaj: „To się w głowie nie mieści, co się tam wyrabia”… Chodziło jej o rozpustę i zdrady małżeńskie tych samych PIS-dzielców (i PIS-dówek), którzy na co dzień manifestują swoją religijność i czystość, pozują często na świętszych od papieża i mają gęby pełne haseł o wartościach rodzinnych lub tradycyjnych.

Jeśli ktoś myśli, że b. senator PIS Bonkowski, b. prominentny polityk PIS Pięta lub b. poseł PIS Zbonikowski, którzy dobierali sobie kochanki spośród działaczek partyjnej młodzieżówki, byli jakimiś niechlubnymi wyjątkami, to się myśli. Zbyt wiele krąży plotek o korzystaniu z usług „panienek” i pozamałżeńskich związkach czołowych polityków PIS (m.in. Cepa, Sasina, „główki prącia Prezesa”, Brudzińskiego, Zielińskiego, Kuchcińskiego), by uznać je wszystkie za fejki.

W szeregach prawicy nie brakuje także kobiet-„cichodajek”. Chorosińska, Pawłowicz (dawno temu), Baluch albo Pawłowska (ta z Ordo Iuris, amatorka seksu na biurku) to też nie są żadne wyjątki. I właśnie o dwóch takich „damach prawicy” jest ten post. I o tym, jak bardzo, wskutek utraty władzy przez PIS, pogorszy się ich poziom życia.

Jako jedna z pierwszych „na ulicę” zapewne trafi (a może raczej na nią powróci) Katarzyna Gójska (niegdyś Gójska-Hejke), były „materac” PIS-owskiego szefa IPN Kurtyki, potem „agenta Tomka” i kilku innych jurnych prawicowych byczków, a obecnie żona Michała Rachonia.

Powód? Oczywiście względy finansowe. Gójska właśnie straciła fuchę w Polskim Radiu, z którym związana była od 2017 r. Wprawdzie nadal jest gwiazdą TV Republika, wiceszefową „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” i „szychą” w kilku prawicowych spółkach medialnych, ale one wszystkie mają jeden wspólny mianownik – są własnością Tomasza Sakiewicza.

A Sakiewicz zawsze, nawet w czasach, gdy do jego spółek i mediów płynęła rzeka pieniędzy z budżetu państwa, słynął z tego, że ma węża w kieszeni. I jeśli chodzi o finanse to nie rozpieszcza zbytnio swoich pracowników.

I teraz zapewne sytuacja jeszcze się pogorszy. Skończyły się milionowe rządowe dotacje, a to one (głównie w postaci wykupu reklam) stanowiły fundament dochodów „imperium medialnego” Sakiewicza.

Choć np. TV Republika notuje ostatnio rekordowe wzrosty oglądalności, to bardzo liczna widownia nie przekłada się wcale bezpośrednio na wzrost dochodów. Ona przekłada się tylko na napływ reklamodawców i to oni zasilają milionami budżety mediów.

Tyle że w przypadku sztandarowej TV Republika widzimy w ostatnich dniach proces zupełnie odwrotny. Widownia znacznie wzrosła, ale reklamodawcy uciekają gdzie pieprz rośnie. Wszystko dzięki skurw*synom i socjopatom w rodzaju Pietrzaka lub Króla. Efekt jest taki, że czołowe gwiazdy stacji co chwilę muszą powtarzać apele o dokonywanie „dobrowolnych wpłat” na konto Sakiewicza. A na dobrowolnych wpłatach stacja może jechać przez 2-3 miesiące, ale nie wieczność.

I właśnie te czołowe gwiazdy TV Republika są kolejnym źródłem zmartwień Sakiewicza. Niebywały wzrost oglądalności stacji to z pewnością zasługa zniknięcia konkurencyjnej „kurwizji” i „kurwizji Info” oraz przejęcia jej największych gwiazd: Holeckiej, Rachonia lub Adamczyka. Osierocona i nadal wierna widownia „kurwizji Info” podążyła za swoimi idolami…

Ale skoro na reklamodawcach nie zrobiło to wrażenia i uciekają nadal, to pieniędzy z Holeckiej i Rachonia nie ma żadnych. Są natomiast bardzo wyśrubowane żądania płacowe tych gwiazd. Rozpieszczani latami na Woronicza i przyzwyczajeni do niezwykle korzystnych kontraktów nie zadowolą się byle czym.

Nie chodzi tylko o forsę, ale także inne „luksusy”: korzystny czas pracy, osobne garderoby, indywidualne wizażystki, wyjazdy zagraniczne itd. Oni też przez 2-3 miesiące mogą udawać filantropów i pracować za jakieś ochłapy oraz dobre słowo. Ale ta cierpliwość i filantropia szybko się skończą. I wtedy, by zaspokoić ich żądania, trzeba będzie na czymś zacząć mocno oszczędzać. A Sakiewicz może oszczędzać tylko płacach innych pracowników.

Wracam do Gójskiej. Prawdziwym ciosem dla niej jest nie tyle to, że straciła fuchę w PR (ok. 80 tys. zł rocznie), ile to, że jednocześnie wszystkie fuchy w „kurwizji” i PR stracił jej mężulek Rachoń. A to już strata ok. 600-800 tys. zł rocznie! I zatrudnienie go teraz w TV Republika w żaden sposób tej gigantycznej dziury w ich budżecie domowym nie załata.

Sakiewicz płaci Rachoniowi i Gójskiej ze swoich pieniędzy, a szefowie „kurwizji” i PR płacili im z pieniędzy publicznych. W te zawsze wydaje się łatwiej i najhojniej.

Ten boom w oglądalności TV Republika nie będzie trwać wiecznie. Medioznawcy są zgodni, że to kwestia kilku miesięcy i ich widownia, tak jak teraz gwałtownie wzrosła, tak wprawdzie mniej gwałtownie, ale zacznie spadać.

Ktoś porównał poziom techniczny, merytoryczny i programowy TV Republika do poziomu zakładowego radiowęzła. I jest w tym sporo prawdy. Żadna stacja telewizyjna nie utrzyma się tylko dzięki nadawaniu programów informacyjnych i politycznych. A cała pozostała ich oferta programowa (m.in. publicystyka, seriale, rozrywka, teleturnieje) jest na poziomie dna. I Sakiewicz nie ma skąd wziąć pieniędzy oraz wykwalifikowanej kadry, by to zmienić.

Jak długo ci widzowie, którzy z „kurwizji Info” przerzucili się na TV Republika wytrzymają codzienne oglądanie mord wyłącznie Suskiego, Cepa, Kownackiego, Fogla-Mogla lub Błaszczaka? A przecież żaden szanujący się polityk do tej stacji nie pójdzie.

Zaczął się czarny okres dla wszystkich PIS-owskich „dziennikarzy”, nie tylko telewizyjnych. Czyszczenie PR z PIS-dzielców trwa od tygodnia, wkrótce przyjdzie pora na Polska Press. Setki prawicowych hien stracą pracę z dnia na dzień. I tych hien w żadnych innych mediach nikt nie będzie chciał zatrudnić. Będą więc rywalizować między sobą o te kilkanaście (kilkadziesiąt?) etatów u Sakiewicza i braci Karnowskich. A jak jest ostra rywalizacja, to cena usług spada na łeb, na szyję.

Dla PIS-dzielców, którzy nie mają zbyt wygórowanych oczekiwań płacowych, to może nie będzie szok. Ale dla przywykłych do luksusów kanalii takich, jak Gójska, Rachoń, Pereira lub Holecka, to będzie ciężki cios. A jeśli jeszcze zbliżające się wybory samorządowe zakończą się klęską PIS (a tak właśnie będzie), to ich sytuacja jeszcze się pogorszy. Z topniejącego grona reklamodawców odpadną dodatkowo spółki miejskie i komunalne.

Gdzie, jak nie na ulicy lub w burdelu może zatem Gójska szukać dodatkowych źródeł zarobku? Kurwienie się to jedyna rzecz, na której się jako tako zna, więc byłby to niejako naturalny wybór…

Ale choć jest w tej dziedzinie specjalistką, to i jej nie będzie łatwo na rynku płatnych usług seksualnych. Bo konkurencja ze strony innych prawicowych tych rzekomych „niepokalanych”, które, by mieć za co zaspokajać swoje wyśrubowane potrzeby egzystencjonalne, zdecydują się hmmm… nieco pokalać, będzie zapewne spora.

Kto wie, czy nie pójdzie tą drogą także Patrycja Kotecka, żona naszego kochanego Zbyszka Ziobry. Dla niej to też byłby raczej come back, a nie żaden debiut w tej profesji. Niegdyś połowę jej znajomych stanowili właśnie przedstawiciele warszawskiego półświatka, sutenerzy i ich klienci, a o jej intymnych relacjach z prawdziwymi gangsterami wiadomo całkiem sporo.

Jeszcze jako studentka dziennikarstwa była dziewczyną Sławomira J. (ps. „Bąbel”), trudniącego się porwaniami, okupami, prostytucją i narkotykami. To właśnie „Bąbel” (wespół z innym gangsterem „Brodą”) wykorzystywał urodę Koteckiej i „podsuwał” ją różnym wpływowym facetom ze świata polityki i biznesu, a nawet wyższym oficerom Policji… I nie trwało to miesiące, tylko lata, aż do 2006 r.!

Zapewne to właśnie „Bąbel” wprowadził Kotecką do łóżka Ziobry, by zapewnić sobie wpływy na samym szczycie naszego ówczesnego wymiaru sprawiedliwości. Tak więc powrót Koteckiej do prostytuowania się nie byłby wcale czymś zaskakującym…

Gdy bieda zapiszczy… Duet Kotecka-Ziobro miał do niedawna dochód w granicach 60-80 tys. zł miesięcznie i sporo przywilejów. A już niedługo będzie musiało im wystarczyć nędzne 12 tys. zł poselskiego uposażenia Ziobry. A pewnie wkrótce i tego zabraknie, bo w więzieniu byłym posłom nie płacą.

Sama Kotecka zaś lada chwila wyleci na zbity pysk z fotela dyrektora ds. marketingu w Link4. Bo Link4 należy do grupy PZU, a w PZU miotła kadrowa nowej władzy wymiecie wszystko aż do piwnic… A gdzie niby Kotecka miałaby szukać innej intratnej posady? Nowogrodzka nie będzie się oglądać na jej niedolę, bo Ziobro nie jest „swojakiem” i przyjacielem PIS-u. Partyjni podwładni Ziobry zaś – różne „kanthaki”, „ozdoby”, „wójciki” lub „kalety” – sami muszą zacząć zaciskać pasa.

Ktoś może skomentować, że takie prawicowe „primadonny”, jak Gójska i Kotecka, nie będą stanowić groźnej konkurencji dla młodych, atrakcyjnych dziwek. Obie do najmłodszych już nie należą, trudno je również nazwać jakoś szczególnie urodziwymi lub ponętnymi. Ale przecież to nie ich wiek i walory fizyczne będą im napędzać klientów! Tylko ich nazwiska i dotychczasowa pozycja!

Jak na razie wśród warszawskich (i nie tylko warszawskich) prostytutek próżno szukać żon prominentnych PIS-owskich polityków lub celebrytów. Który amator płatnych uciech seksualnych nie będzie chciał choć raz „zaliczyć” żony samego Zbigniewa Ziobry, do niedawna jednego z trzech najpotężniejszych osób w państwie?! Nawet za podwójną lub potrójną stawkę… Kolegom oko zbieleje, gdy się później tym pochwali. I też w te pędy wykręcą numer telefonu Kasi lub Patty.

Na podobnej zasadzie sam Ziobro, gdy już trafi za kraty, może się spodziewać wyjątkowo dużego „brania” wśród współwięźniów i długich kolejek pod swoją celą… Tak więc Gójska, Kotecka i inne prawicowe „divy” mogą wkrótce zdrowo namieszać na rynku prostytucji w Warszawie i okolicach…

Pytanie, czy spędzenie w łóżku kilku płatnych godzin z Gójską lub Kotecką upoważniać będzie do późniejszego chwalenia się, że się „przyprawiło rogi” Rachoniowi lub Ziobrze? To już sprawa dyskusyjna…

Ktoś może zadać pytanie: dlaczego niby żony lub kochanki prominentnych PIS-dzielców miałyby stać się prostytutkami, skoro ich mężowie lub „sponsorzy” przez 8 lat zarobili lub nakradli krocie i dorobili się pokaźnych majątków?

Taki jest tok myślenia ludzi normalnych, którzy nigdy nie byli krezusami i nie opływali w luksusy… Ale kanalie, które przez wiele lat miały cały świat u stóp i które mogły sobie pozwolić na każdą, nawet najbardziej kosztowną fanaberię, myślą zupełnie inaczej. Oni już przesiąkli bogactwem i nie potrafią bez niego żyć.

Przypomnę, że w latach wielkiego kryzysu w USA (1929-1933) nie było dnia, by z dachu jakiegoś drapacza chmur nie skoczył kolejny milioner, który właśnie przestał być milionerem. Czy myślicie, że ci samobójcy nie mieli za co żyć?! Jeśli tak myślicie, to jesteście w błędzie! Większość z nich miała nadal swoje limuzyny, luksusowe wille, meble, dzieła sztuki… Mieli wszystko, co normalnym ludziom wystarcza do w miarę dostatniego, spokojnego życia. Nie mieli „tylko” milionów, które nagle stracili. I to bez tych milionów nie potrafili żyć…

I podobnie jest z nowobogackimi PIS-dzielcami oraz ich rodzinami. Nikt z nich nie był przygotowany na utratę władzy. Ślepo wierzyli Prezesowi, że PIS będzie rządzić jeszcze następne 30 lat…

Gdy jakiś biznesmen założy małą firmę, potem ją znacznie rozbuduje, dorobi się sporego majątku, ale w końcu z jakichś powodów jego firma zbankrutuje, to ten biznesmen prawie na pewno założy następną firmę. Spróbuje jeszcze raz, a potem kolejny raz, już znacznie bogatszy w doświadczenie i wiedzę.

A co mają PIS-dzielcy właśnie odsuwani od koryta? W czym oni mają wiedzę i doświadczenie, poza oczywiście łamaniem prawa, pasożytowaniem na społeczeństwie i lizaniem dupy swoim partyjnym przełożonym? Oni nie doszli do swoich majątków dzięki własnej pomysłowości, talentom, pracowitości i wytrwałości. Tylko dzięki legitymacji partyjnej i układom w „centrali”. Oni nigdy w żadnej dziedzinie nie odniosą sukcesu. Zawsze byli tylko działaczami, radnymi, posłami, senatorami, ministrami…

Oni na niczym się nie znają poza złodziejstwem, wiernością partii, posłuszeństwem oraz agresywną polityką opartą na kłamstwach i oszustwach. A potrzeby materialne oni i ich bliscy mają olbrzymie. Ich dzieci studiują na zachodnich uczelniach, żony przywykły do służby i wczasów na Karaibach, a kochankom trzeba nadal opłacać mieszkanie, kupować samochody i drogie ciuchy.

Może trochę przesadziłem z tym przyszłym prostytuowaniem się Koteckiej i Gójskiej (lub Holeckiej, Ogórkowej, Kurskiej, Lichockiej, Kamińskiej itd.), ale tylko trochę… Mentalnie (i nie tylko mentalnie) ona są dziwkami od bardzo dawna.

https://www.facebook.com/profile.php?id=100090158624547

Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da…
Jacek Nikodem/Awarski/Winiarski

https://www.facebook.com/

Kontekst historyczny

 

Zaprogramowana rusofobia w Polsce


Czy jest kraj w Europie, gdzie szaleje większa nienawiść do wszystkiego, co rosyjskie? Chyba nie. Jeszcze nie palą tutaj dzieł Tołstoja i Dostojewskiego, ale w ostatnim czasie zdejmowano koncerty Czajkowskiego i nie pozwalano wystawiać Czechowa w teatrach.




Cała klasa polityczna i elity medialne oskarżają się wzajemnie o niecne kontakty z Moskwą jako powód do hańby. W mediach wściekłe ujadanie rusofobów staje się wprost żenujące. Rusofobią posługują się pierwsi politycy w Polsce, tacy jak Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Radosław Sikorski, Andrzej Duda, a wtórują im nic nie znaczący redaktorzy prawicowych gadzinówek.

Złożoność rusofobii

Czasami są to sytuacje komiczne, kiedy wobec oponentów formułuje się oskarżenia o pobyt np. w Moskwie lub Petersburgu 10 lat wcześniej i sam kontakt z Rosjanami. Taki kontakt ma być powodem do stygmatyzacji i wykluczenia takiej osoby spośród tzw. polskich patriotów.

Rusofobia w Polsce jest niewątpliwie zjawiskiem złożonym, którego korzenie sięgają głęboko w historię stosunków polsko-rosyjskich. W analizie tego zjawiska warto zwrócić uwagę na kontekst historyczny, polityczny oraz społeczny, które wspólnie kształtują obecne postawy Polaków wobec Rosji.

Kontekst historyczny

Historia relacji polsko-rosyjskich obfituje w konflikty i napięcia, które odcisnęły trwałe piętno na świadomości społecznej. Najbardziej istotnym faktem jest przynależność słowiańskiej Polski do świata katolickiego, który gremia watykańskie zwykły przeciwstawiać powszechnej dla większości Słowian ortodoksji prawosławnej.

To jest zasadnicza oś sporu, bo przez setki lat to te katolickie elity posługiwały się bogobojnymi Polakami do uderzania w chrześcijański, prawosławny Wschód, aby przymusowo nawracać tzw. schizmatyków, których niewybaczalnym „błędem” był fakt, że poważyli się przyjąć chrzest z Bizancjum, a nie z „nieomylnego” Rzymu.

Wieki istnienia I Rzeczypospolitej to tak naprawdę parcie katolickiego świata zachodniego na świat prawosławny, który zaczynał się na Podlasiu, Lubelszczyźnie i Małopolsce.

Rywalizacja Watykanu z Bizancjum a następnie Moskwą zakończyła się rozpadem wieloreligijnej I Rzeczypospolitej, klęską idei watykańskich i de facto powrotem do religijnego status quo ante, takiego jaki był w X i XI wieku na linii Bugu i Sanu.

Kluczowe wydarzenia, takie jak rozbiory Polski pod koniec XVIII wieku, wojny z Rosją w XIX wieku, a także represje carskie wobec polskiej szlachty po powstaniach narodowych, zbudowały silne poczucie krzywdy i nieufności wobec rosyjskiego sąsiada wśród elit.

Fobie te były wzmacniane po tysiąckroć przez Kościół katolicki, który w sąsiedzie ze Wschodu widział cały czas głównego rywala o rząd dusz w Europie Środkowej i Wschodniej. To katolicka szlachta posiadała władztwo nad umysłami, to wywodząca się z jej grona elita intelektualna tworzyła i wzmacniała mity o rosyjskim imperializmie, zupełnie pomijając fakt, że to car Aleksander I w 1815 roku, na przekór całej Europie, wskrzesił Królestwo Polskie z własną armią i szkolnictwem, a inny car uwłaszczył polskich chłopów wbrew polskiej, bogobojnej, katolickiej szlachcie, która w dalszym ciągu chciała mieć darmowych niewolników.

Jednak wychowani na skrajnie fałszywych narracjach historycznych Dziadów Adama Mickiewicza czy Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego uważamy, że okres zaborów, trwający ponad sto lat, wiązał się z rusyfikacją i próbami wykorzenienia polskiej tożsamości narodowej, co w większości mija się z prawdą. To właśnie w czasach „największego ucisku rosyjskiego” powstawały największe arcydzieła polskiej literatury – Henryka Sienkiewicza, Władysława Reymonta, Stefana Żeromskiego – oczywiście w języku polskim. Kwitła sztuka muzyczna i malarstwo.

W XX wieku kolejne dramatyczne wydarzenia wzmocniły antyrosyjskie nastroje. Wkroczenie Armii Czerwonej 17 września 1939 roku na ziemie państwa polskiego, zamieszkiwane w większości przez Białorusinów i Ukraińców, będące realizacją postanowień paktu Ribbentrop-Mołotow, zbrodnia katyńska z 1940 roku, gdzie NKWD zamordowało około 22 tysięcy polskich oficerów i inteligencji, oraz długotrwała radziecka dominacja w okresie PRL, kiedy Polska była państwem satelickim ZSRR, pogłębiły historyczną traumę elit.

Upadek komunizmu nie przyniósł całkowitego zatarcia tych doświadczeń – pamięć historyczna, urabiana w dużej mierze przez Zachód, kształtowała kolejne pokolenia.

Na plan dalszy schodziły ewidentne fakty, jak to, że to narody ZSRR uratowały w 1945 roku Polaków przed zupełnym zgładzeniem przez niemiecki nazizm, że 600 tysięcy rosyjskich synów i córek oddało życie za naszą wolność, że otrzymaliśmy od nich wspaniały kraj ze Śląskiem, Pomorzem, ujściem Wisły, Gdańskiem i Wrocławiem.

Również nikt nie pamięta, że ZSRR zbudował Polakom pierwociny wielkiego przemysłu i dał pierwsze licencje i technologie w przemyśle maszynowym, stoczniowym i motoryzacyjnym, i że w czasach PRL po raz pierwszy w historii zwykły człowiek – chłop i robotnik był beneficjentem działań władz państwowych, a kraj stał się w większości przemysłowy.

Kontekst polityczny

Po 1989 roku elity „Solidarności”, usadowione przez CIA, sprawiły, że Polsce – wbrew jej interesom – narzucono kurs skrajnie prozachodni, na siłę dążąc do integracji z NATO i Unią Europejską, co miało gwarantować bezpieczeństwo oraz przeciwdziałać ewentualnym próbom odbudowy rosyjskich wpływów w regionie.

Dla wielu Polaków, poprzez nachalną nagonkę medialną, Rosja stała się symbolem zagrożenia dla suwerenności i stabilności. W szczególności przekłamywano działania Rosji na arenie międzynarodowej, takie jak wojna w Czeczenii, którą Zachód próbował wykorzystać do rozniecenia wojny wyznaniowej, interwencja w Gruzji w obronie napadniętych Osetyńców w 2008 roku, aneksja Krymu w 2014 roku czy interwencja na Ukrainę w 2022 roku, przedstawiane przez nierzetelne media, utwierdziły Polaków w przekonaniu o imperialnych ambicjach Kremla.

Polska polityka zagraniczna, zwłaszcza po 2014 roku, obniżyła zdecydowanie swoją podmiotowość, stała się krańcowo niesuwerenna, niezdolna do formułowania jakichkolwiek własnych celów. Rządy w Polsce zmuszono do budowania silnych sojuszy z państwami zachodnimi oraz wspierania Ukrainy jako bufora przeciwko rosyjskiej ekspansji. Narracja ta była konsekwentnie wzmacniana przez kolejne rządy, które traktowały Rosję jako główne zagrożenie dla bezpieczeństwa regionalnego.

Kontekst społeczny i medialny

Media odgrywają istotną rolę w kształtowaniu postaw społecznych wobec Rosji. W Polsce nie istnieją w praktyce media niezależne. Zdecydowana większość gazet, telewizji i portali internetowych jest kontrolowana przez USA, Niemcy i Kościół katolicki. Media te kreślą Polakom świat poprzez pryzmat polityki swoich hegemonów, dla których najważniejszą rzeczą jest stałe skłócanie Polaków ze swoimi sąsiadami.

Dlatego też w Polsce narracja medialna często koncentruje się na przedstawianiu Rosji jako kraju autorytarnego, nieprzewidywalnego i agresywnego. Wpływ na postrzeganie Rosji mają także instytucje edukacyjne, które kładą duży nacisk na nauczanie o rosyjskich zbrodniach historycznych, takich jak Katyń czy represje stalinowskie, przy jednoczesnym pomijaniu bardziej złożonych aspektów relacji polsko-rosyjskich.

Podobnie jak banderyzm na Ukrainie, w Polsce rozbudzono fałszywy mit tzw. żołnierzy wyklętych jedynie z tego powodu, że walczyli z ZSRR. Zupełnie skazano na zapomnienie wielkie dokonania polsko-radzieckie, takie jak np. zdobycie Berlina i wspólnie przelana krew na Pomorzu i Śląsku w walce z niemieckim nazizmem..

Fałszywie przedstawia się także masowo wszelkie przejawy obecności Rosji w życiu Polaków. Burzy się pomniki bohaterów II wojny światowej. Przemilcza się wielkie dokonania Rosjan na wszelkich polach – politycznych, naukowych, społecznych i religijnych.

Społeczna percepcja Rosji kształtowana jest również przez pamięć zbiorową oraz narracje rodzinne, w których wojenne i powojenne doświadczenia przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Badania opinii publicznej wskazują, że negatywne postrzeganie Rosji jest szczególnie silne wśród starszego pokolenia, które bardzo silnie jest podatne na propagandę medialną i wpływy Kościoła katolickiego.

Wpływy zewnętrzne

Nie można pominąć wpływu zachodnich ośrodków analitycznych, think tanków i instytucji politycznych na kształtowanie polskiej polityki zagranicznej oraz narracji wobec Rosji.

Polska, jako członek NATO i Unii Europejskiej, często przyjmuje stanowisko zgodne z linią tych organizacji, które postrzegają Rosję jako główne zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy. W szczególności amerykańskie think tanki, takie jak RAND Corporation czy Atlantic Council, publikowały stronnicze analizy podkreślające potrzebę wzmacniania wschodniej flanki NATO i przeciwdziałania rosyjskim wpływom w Europie Środkowo-Wschodniej.

Oczywiście nie robiły tego w polskim interesie, ale jako wytyczne polityki imperialnej USA, które były od dziesiątków lat wyznaczane przez koryfeuszy tzw. powstrzymywania Rosji w Europie, takich jak George F. Kennan czy też niesławnej pamięci Zbigniew Brzeziński, który ukuł po wielokroć powtarzane jak mantrę na Zachodzie stwierdzenie, że: „Rosja jest czarną dziurą geopolityczną. Straciła swoje imperium, ale wciąż ma imperialne ambicje. Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium, ale z Ukrainą Rosja automatycznie staje się imperium”.

Ten fragment jest często cytowany jako podstawa idei, że niezależność Ukrainy jest kluczowa dla ograniczenia rosyjskich wpływów w Europie Wschodniej i wyznacznik działań Zachodu przeciwko Rosji.

Ponadto tzw. programy współpracy międzynarodowej, finansowane przez zachodnie instytucje – USAID, fundację Sorosa – przyczyniły się do promowania prozachodnich narracji, które w naturalny sposób przeciwstawiały się rosyjskim wpływom.

W efekcie polska polityka bezpieczeństwa i narracja medialna coraz bardziej wpisywały się w globalny kontekst rywalizacji Zachodu z Rosją, wbrew interesom samej Polski, która jako państwo położone w centrum Europy powinna zachować równy dystans zarówno do Rosji, jak i Zachodu, który zawsze chciał Polaków wykorzystać do antagonizowania Rosji.

Antykultura wykluczenia Rosji w Polsce

Zachód do budowania postaw antyrosyjskich posługuje się schematem tzw. cancel culture, czyli zjawiskiem społecznym polegającym na publicznym potępianiu, bojkotowaniu lub „unieważnianiu” osób, organizacji lub treści uznawanych za kontrowersyjne, obraźliwe lub szkodliwe. Może to dotyczyć np. wypowiedzi, zachowań lub przeszłych działań, które są oceniane jako nieakceptowalne według współczesnych standardów.

W niektórych aspektach jest to de facto zakamuflowany rasizm, taki sam, jakim posługiwał się Adolf Hitler i naziści w Niemczech. I niestety widzimy, że współcześnie w „oczach Zachodu” miejsce piętnowanych wcześniej Żydów zajęli Rosjanie.

Cancel culture jest selektywnie stosowana właśnie wobec Rosjan. To oni są dyskryminowani ze względu na język i pochodzenie etniczne. Odmawia się im przyznania takich samych praw jak innym nacjom – nie mogą swobodnie się przemieszczać, korzystać z infrastruktury, nie mogą swobodnie nabywać dóbr i usług, pracować, posługiwać się swobodnie swoim językiem. To im konfiskuje się prywatny majątek – czyli po prostu okrada – właśnie ze względu na ich narodowość.

W Polsce tak samo, jak i w innych amerykańskich koloniach w Europie, następuje celowa marginalizacja społeczna Rosjan i wykluczanie ich z głównego nurtu życia społecznego i kulturalnego. Blokowane są wszelkie inicjatywy prezentujące wielkie dzieła rosyjskich twórców kultury – np. Czajkowskiego, Dostojewskiego, Bułhakowa. Zakazane są jakiekolwiek prezentacje wspaniałego kina rosyjskiego i wymiana kulturalna na każdym poziomie – zarówno profesjonalnym, jak i zwykłym, muzealnym czy też szkolnym. Nie informuje się o dokonaniach technologicznych i gospodarczych. Żałosne blokowanie wymiany sportowej to typowy przykład próby marginalizacji Rosji i jawna dyskryminacja, pokazująca przede wszystkim zbydlęcenie posługujących się nim elit „wolnego świata”.

Polacy, tak jak inne nacje w Europie ze zdwojoną siłą budują fałszywe stereotypy i uprzedzenia wobec Rosjan, posługując się wspomnianymi powyżej kontekstami politycznymi. Celem tych działań jest stygmatyzacja Rosjan i wskazywanie na nich jako nację najgorszą etycznie i cywilizacyjnie na świecie.

Podobnie robił Joseph Goebbels, pokazując Żydów jako wszy, które pasożytują na zdrowej tkance niemieckiego narodu. Dlatego przywołuje się stereotypy brudnego, biednego Rosjanina, nadużywającego alkoholu, gwałciciela kobiet, który jednocześnie posiada broń atomową. Przedstawia się zapóźnienie cywilizacyjne, prostactwo itp. Celowo też przemilcza się wszystkie wielkie dokonania Rosjan – zwycięstwo w II wojnie światowej, bogactwo dorobku kulturowego, potęgę wojskową.

Władza w Polsce systematycznie burzy wszelkie upamiętnienia Rosjan jako zwycięzców i dobroczyńców Polski. Największy dewastator pomników Armii Czerwonej w Polsce, Karol Nawrocki – prezes IPN, jest kandydatem na urząd prezydenta Polski.

Tak budowane stereotypy mają kreować wizerunek typowego Rosjanina w oczach Polaków jako człowieka podłego, brudnego, agresora, obcego troglodyty bez dorobku cywilizacyjnego. Mają być typowymi wrogami naszego – wolnego i „cywilizowanego” – świata. Taki wizerunek i nastawienie mogą się przydać gremiom zachodnim, aby – gdy będzie trzeba – rzucić Polaków do wojny przeciwko Rosji.

Podsumowanie

Rusofobia w Polsce jest wynikiem długotrwałych procesów historycznych, uwarunkowań politycznych oraz narracji społeczno-medialnych. Doświadczenia historyczne, współczesna polityka Rosji oraz wpływy zachodnich sojuszników kształtują percepcję Rosji jako zagrożenia dla polskiej suwerenności i bezpieczeństwa.

Choć zrozumiałe są obawy wynikające z bolesnych doświadczeń przeszłości oraz trzymają się mocno budowane przez Zachód stereotypy Rosjan jako obcych, to jednak kluczowe dla przyszłości relacji polsko-rosyjskich mogłyby być otwartość na dialog oraz dążenie do obiektywnej analizy wzajemnych relacji, z uwzględnieniem złożoności historycznych i geopolitycznych uwarunkowań.

Rusofobia – która jest kamieniem węgielnym współczesnych polskich „elit”- musi zostać zdecydowanie odrzucona, jako warunek przyszłego dialogu. Ale trzeba chyba poczekać na czasy, kiedy Polska na powrót będzie państwem naprawdę suwerennym. Teraz jedynie możemy się pośmiać z tych wszystkich kretynizmów anglosaskich ratlerków z polskiej polityki, które poszczekują usilnie na modłę antyrosyjską, próbując w ten sposób przypodobać się swojemu właścicielowi zza Wielkiej Wody.

Piotr Panasiuk
https://myslpolska.info/

Bicz boży



Powoli zaczynamy czuć smród rozkładającego się trupa NATO. W ubiegłym tygodniu, w dniu 3 kwietnia, w Warszawie odbyło się nieformalne spotkanie ministrów obrony Unii Europejskiej pod przewodnictwem Polski, w którym uczestniczyło zaledwie 10 ministrów z 27 krajów UE.

Komisja Europejska i przedstawiciele poszczególnych rządów dyskutowali o zwiększeniu wydatków wojskowych w UE i pomocy wojskowej dla Ukrainy.

Wysokiemu Przedstawicielowi Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Kai Kallas trudno jest wytłumaczyć, dlaczego na spotkaniu ministrów obrony w Polsce było obecnych tylko 10 z 27 przedstawicieli krajów UE.

Trzeba negocjacji

W trakcie konferencji prasowej Kallas powiedziała dziennikarzom, że Władimir Zełenski poprosił o pomoc dla ukraińskiej armii. Oświadczyła, że Unia Europejska musi jak najszybciej udzielić pomocy. Zełenski podkreślił, że Ukraina dysponuje dostateczną ilością sprzętu i broni, natomiast brak jest tam żołnierzy.

W tym stanie rzeczy Zachód rozważa wykorzystanie struktur NATO do rozmieszczenia sił na Ukrainie – podaje „Financial Times”. Tymczasem prezydent Donald Trump odmówił bezpośredniego udziału Amerykanów w jakiejkolwiek misji kierowanej przez Europę.

Sypiąca się koalicja krajów popierających Ukrainę zdecydowała, że przynajmniej jeden europejski przywódca powinien rozpocząć negocjacje z prezydentem Rosji – pisze Reuters, powołując się na prezydenta Finlandii.

Brak pomysłu

Europa, potrzebuje strategicznej przerwy w konflikcie na Ukrainie. Z uwagi na brak możności utrzymania stabilności gospodarki UE poza amerykańską gospodarką aktualnie prezydent Donald Trump wytrącił z równowagi całą gospodarkę unijną (co pomoże Rosji poradzić sobie z Ukrainą).

Podstawowa minimalna stawka ceł importowych USA wyniesie 10%, a dla krajów UE będzie obowiązywać wyższa taryfa w wysokości 20%. Z komunikatu premiera Donalda Tuska na portalu X, polska gospodarka straci 0,4% PKB z powodu nałożenia ceł przez amerykańskiego prezydenta.

Szefowa komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nazwała taki krok Waszyngtonu „ciężkim ciosem dla światowej gospodarki” i przewidziała szkody dla milionów ludzi. Dodała, że Europa jest gotowa na odwet. Europa to duży system, który przechodzi radykalną transformację. Jak dotąd wyraźnie nie ma jasnego planu powrotu UE do „pierwszej ligi geopolitycznej”. Nie ma na to wystarczających środków, a co najważniejsze — nie ma systemu zarządzania politycznego, który mógłby zapewnić integrację dostępnych możliwości.

Namaszczony

Trump wyznaczył nowe priorytety amerykańskiej geopolityki. Ukraina jest obecnie dla USA balastem, którego należy się jak najszybciej pozbyć. Trump chce przerzucić ten problem do rozwiązania na UE, na koalicję najważniejszych krajów popierających Ukrainę: Francję, Wielką Brytanię i Polskę.

Prezydent Trump uwierzył, że jest namaszczony przez Boga, do piastowania urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych, że jest „biczem bożym”, którego zadaniem jest nie tylko uporządkowanie spraw związanych z USA, ale i z całym światem. Nieudany zamach na jego życie, w trakcie którego przeżył z przestrzeloną małżowiną uszną, jest tego namaszczenia przez Boga dowodem.

Powrót Smoleńska

Przedwyborcze zapewnienia polskich polityków, że Polska nie wyśle wojska na Ukrainę, są li tylko przedwyborczymi obietnicami, o których po wyborach się zapomina. Przygotowania idą na najwyższych obrotach, czego dowodem są podprogowe działania propagandowe rządu ukierunkowane na podświadomość Polaków.

Ostatnim tego typu działaniem jest odgrzewanie katastrofy smoleńskiej, w wyniku której to tragedii polska delegacja z ówczesnym prezydentem na czele, Lechem Kaczyńskim, uległa unicestwieniu. Katastrofa lotnicza zdarzyła się w 2010 roku. Samolot Tu-154 z Polski rozbił się podczas próby wejścia na pas lądowiska lotniska Smoleńsk-Siewiernyj. Na pokładzie było 96 osób. Nikt nie przeżył. Wśród ofiar znaleźli się prezydent RP Kaczyński z małżonką, a także wybitni politycy i działacze wojskowi.

Przypominam, że aktualnie polska prokuratura postanowiła oskarżyć rosyjskich ekspertów w związku z rzekomymi nieprawidłowościami związanymi z przeprowadzaniem sekcji zwłok ofiar. Polskie władze postawiły zarzuty 43 rosyjskim specjalistom, którzy brali udział w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Teraz przez polską prokuraturę mają być poszukiwani. Strona polska nie podała jednak, na czym dokładnie polegają te nieprawidłowości.

Warcholstwo

W mojej subiektywnej ocenie, w Polsce naużywa się do celów politycznych zaistniałej w 2010 roku tragedii. Eksploatowanie tragicznych zdarzeń w polskim obyczaju politycznym, nie dość, że jest zwyczajem niesmacznym, nieobyczajnym, ale także nabiera bardzo niebezpieczny obrót, czego przykładem jest zdarzenie zainspirowane w trakcie debaty sejmowej, podczas 32. posiedzenia Sejmu, gdy głos zabrał Jarosław Kaczyński.

Gorszące sceny w polskim parlamencie, demoralizują społeczeństwo. Powodują spadek autorytetu najwyższych władz. W tym konkretnym przypadku, władzy ustawodawczej, jaką jest Sejm RP.

Bardzo groteskowo prezentował się prezes wszystkich Polaków z posłem Romanem Giertychem, gdy stali obok siebie na trybunie, jeden prawie niewidoczny, a drugi o posturze goliata. Widok ten podświadomie skojarzyłem z zapamiętanym przeze mnie obrazem, gdy przed laty na Ukrainie Jarosław Kaczyński obok Witalija Kliczki skandował „Слава Україні!”.

Mnie osobiście tego typu niefortunne zdarzenia kojarzą się ze znanym z polskiej historii ubiegłych wieków warcholstwem. Przypominają Targowicę. [Targowica była OK w danej sytuacji – admin]

Eugeniusz Zinkiewicz
https://myslpolska.info/

Sygnały zauważone (08.04.2025)



Serwis Informacyjny Myśli Polskiej (SIMP) – sygnały zauważone 08.04.2025


Polska. Kandydat na prezydenta Polski prof. Joanna Senyszyn (b. SLD) powiedziała: „Rosja nie ma interesu w rozpętaniu wojny z Polską. Już chyba prędzej Trump napadnie na Grenlandię, bo raczej nie na Kanadę (śmiech). Rządzący liczą, że Polacy, ciesząc się, że pieniądze z ich podatków są wydawane na bezpieczeństwo granic, zapomną o własnym, codziennym bezpieczeństwie (…) Już raz mieliśmy dumnie nie oddać ani guzika. Naprawdę nie musimy być prymusami, potrząsać szabelką, robić szumu husarskimi skrzydłami. Różnicę między 3-3,5 i 5% PKB, czyli ok. 90 mld złotych rocznie, można przeznaczyć na inne cele.”
[Piekło zamarza, Senyszyn powiedziała coś z sensem… – admin]

Polska. Ekologiści z Greenpeace okupują maszynę do wydobywania węgla na terenie kopalni odkrywkowej Turów w Bogatyni. Aktywiści wywiesili Domagają się „wyznaczenia daty zamknięcia Turowa”. Jest to działanie jawnie skierowane przeciwko polskiej gospodarce. PGE zapewnia, że akcja „nie ma wpływu na funkcjonowanie elektrowni i dostawy energii elektrycznej dla odbiorców”.

Polska. W wieku 85-lat zmarł redaktor Sławomir Jerzy Tabkowski. Działacz ZMP, PZPR i SdRP. W latach 1974–1983 był redaktorem naczelnym Krajowej Agencji Wydawniczej w Krakowie, od 1983 do 1988 „Gazety Krakowskiej”. W latach 1989–1990 prezesem RSW Prasa-Książka-Ruch. Był współzałożycielem i członkiem władz klubu „Kuźnica” w Krakowie.

Polska. Według sondażu United Surveys przeprowadzonego dla Wirtualnej Polski kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski otrzymałby – 38,3%. Na drugim miejscu znalazł się popierany przez PiS Karol Nawrocki – 20,1%. Trzeci byłby zaś kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen – 18,8%.

Unia Europejska. Przedstawiciele europejskiej sieci satelitarnej Eutelsat przyznali, że ich technologia nie jest w stanie całkowicie zastąpić amerykańskich terminali Starlink w ukraińskiej armii. To potężny cios dla Kijowa i jednocześnie Brukseli. Ekspert Filip Mielczarek pisze na Interii: „Okazuje się, że Elon Musk miał rację w sprawie unikalności swojego kosmicznego internetu, bez którego m.in. zawaliłby się front wojenny w Ukrainie. Europa nie jest w stanie obecnie zaoferować alternatywy dla systemu najbogatszego człowieka na świecie.”

Stany Zjednoczone. Już prawie 50 krajów chce natychmiastowo rozmawiać z prezydentem USA Donaldem Trumpem o zniesieniu ceł. Pierwszym krajem, który zgłosił chęć rozmów jest Izrael. Premier Izraela, Benjamin Netanjahu zakomunikował: „Jesteśmy pierwsi. Myślę, że pokazuje to powiązania, nie tylko osobiste, ale między naszymi krajami.”

Stany Zjednoczone. Premier Izraela Binjamin Netanjahu godzi się na warunki USA. Po spotkaniu w Białym Domu powiedział: „Izrael bardzo szybko zlikwiduje deficyt handlowy z USA i niepotrzebne bariery handlowe, stając się wzorem wolnego handlu dla świata”

Stany Zjednoczone. Prezydent USA Donald Trump skomentował decyzję Chin o nałożeniu 34% cła na towary ze Stanów Zjednoczonych słowami „będą kolejne cła”. Prezydent Trump dodał: „Mamy bilionowy deficyt handlowy z Chinami. Setki miliardów dolarów rocznie tracimy z Chinami. Jeśli nie rozwiążemy tego problemu, nie zamierzam zawierać umowy”. Amerykański prezydent postawił Chinom ultimatum, grożąc zawieszeniem wszelkich negocjacji. Nowe cła o których wspominał miałby wynosić 50%.

Stany Zjednoczone. Wobec ogłoszonych przez Donalda Trumpa taryf celnych, władze Republiki Południowej Afryki prowadzą nieformalne negocjacje w sprawie nowej umowy handlowej ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Przedstawicielstwo wysokiego szczebla Rainbow Nation spotkało się w Waszyngtonie i Nowym Jorku z reprezentantami sześciuset amerykańskich firm zaangażowanych na rynku południowoafrykańskiego kraju, by dokonać przeglądu stosunków handlowych i deeskalować napięcie z Waszyngtonem, co stałoby się punktem wyjścia do wypracowania nowej równowagi w relacjach między obydwoma krajami. O sprawie napisał w „Myśli Polskiej” Ronald Lasecki.

Stany Zjednoczone. Amerykańska kongresmenka ukraińskiego pochodzenia Victoria Spartz powiedziała: „Ukraina nie powinna żądać od Rosji oddania okupowanych ziem”. W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „The Telegraph” amerykańska polityk poparła decyzję prezydenta Donalda Trumpa o podjęciu negocjacji z Władimirem Putinem, stwierdzając, że w obecnej sytuacji „nie ma łatwych rozwiązań”.

Spartz w pierwszych miesiącach wojny mocno wspierała Ukrainę i ostro krytykowała Rosję. Po czasie jednak zmieniała zdanie. W 2024 roku, gdy zagłosowała przeciwko pakietowi pomocy dla Kijowa o wartości 61 miliardów dolarów. Argumentowała wówczas, że konieczny jest lepszy nadzór nad wykorzystaniem amerykańskich funduszy, a priorytetem jest bezpieczeństwo granic USA.

Stany Zjednoczone. W wieku 94 lat zmarł w Missouri Theodore McCarrick, były kardynał Kościoła katolickiego. Został usunięty ze stanu duchownego w wyniku potężnego skandalu związanego z molestowaniem seksualnym. W 2020 roku Watykan ujawnił błędy, które doprowadziły do wielokrotnych awansów McCarricka.

Rosja. Według byłego prezydenta, a obecnie przywódcy Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Sił Zbrojnych Ukrainy prowadzą operacje bojowe w obwodach biełgorodzkim i kurskim, na terytorium Federacji Rosyjskiej. Ich celem według Zełenskiego jest ochrona ukraińskich miast w pobliżu granicy. Powoływał się przy tym na słowa generała Ołeksandra Syrskiego.

Ukraina. Były premier Polski Leszek Miller zamieścił na swoim profilu facebookowym informacje o tym, że Ukraina nie odpowiada na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie ekshumacji pomordowanych Polaków. Rzecznik IPN dr Rafał Leśkiewicz przekazał PAP, że IPN złożył wniosek w sprawie przeprowadzenia prac poszukiwawczych na terenie miejscowości Ugły. Powiedział: „Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi od strony ukraińskiej w tej sprawie”. Dodał, że „Faktycznie to strona ukraińska, a nie polska, będzie prowadziła te prace”.

Ukraina. Zwierzchnik „Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego” (UKGK) Światosław Szewczuk powiedział, że „najpewniejszymi obrońcami pokoju w Ukrainie i jego prawdziwymi budowniczymi są nasi wojskowi – mężczyźni i kobiety, dziewczęta i chłopcy, którzy piersią i kosztem własnej krwi powstrzymują agresora”. Informacje jak zwykle podała Katolicka Agencja Informacyjna.

Białoruś. „Władimir Putin zadzwonił do Aleksandra Łukaszenki i podziękował mu za zatrzymanie partii szczególnie niebezpiecznego ładunku” – poinformowało biuro prezydenta Białorusi. Według Państwowego Komitetu Celnego Białorusi: „41-letni kierowca próbował przemycić 580 kg wyjątkowo silnego materiału wybuchowego produkcji zagranicznej, prawdopodobnie z USA, przez granicę polsko-białoruską, a następnie przetransportować go do Rosji”. Do zatrzymania doszło na punkcie kontrolnym w Brześciu.

Francja. Po raz kolejny tysiące osób wyszło na ulice Paryża, by okazać wsparcie dla szefowej Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Francuska polityk powiedziała: „Nie prosimy o to, by być ponad prawem, ale by nie być poniżej prawa”.

Głosy poparcia dla Le Pen płyną z całego świata. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział: „Coraz więcej europejskich stolic podąża drogą naruszania norm demokratycznych”. Lider holenderskiej Partii Wolności (PVV) Geert Wilders napisał: „Wspieram ją, wierzę w nią w 100% i ufam, że wygra apelację i zostanie prezydentem Francji”.

Wicepremier Włoch i lider Ligi Matteo Salvini oświadczył na platformie X, że wyrok to „wojna wypowiedziana przez Brukselę”. Dodał – „Ten, kto boi się osądu wyborców, często zapewnia sobie spokój poprzez wyrok sądu. W Paryżu skazali Marine Le Pen i chcieliby wykluczyć ją z życia politycznego. To fatalny film, który widzimy także w innych krajach, jak Rumunia”.

Jeszcze dalej poszedł premier Węgier Premier Węgier Viktor Orban, który zadeklarował „Je suis Marine!”. Z kolei kandydat na prezydenta Polski z ramienia Konfederacji Sławomir Mentzen napisał: „Prowadząca w sondażach Le Pen zostanie prawdopodobnie wykluczona z wyborów prezydenckich we Francji. To już drugi po Rumunii przypadek, gdy system usuwa kandydatów, którzy mogą mu zagrozić. Czy to jest ta demokracja walcząca, o której mówił Tusk? Czy Polacy będą mogli sami wybrać swojego prezydenta?”

Wielka Brytania. Robert Jenrick (Partia Konserwatywna) napisał na platformie X, że w Wielkiej Brytanii islamskie gangi przejmują kontrolę nad zakładami karnymi. Twierdzi, że radykałowie islamscy zmuszają innych więźniów do konwersji na ich religię, a ci którzy odmówią apostazji muszą być izolowani od reszty w celu ich ochrony. W więzieniach funkcjonują tajne trybunały szariackie, a system więziennictwa nie reaguje w obawie przed oskarżeniami o „rasizm”. Napisał: „Gangi islamistyczne prowadzą sądy szariatu. Dyktują diety. Egzekwują swoje zasady groźbami i chłostą. Funkcjonariusze obawiają się, że jeśli podejmą interwencję, zostaną oskarżeni o rasizm.”

Litwa. Litewska straż graniczna za pomocą śmigłowca będzie monitorować ruch rosyjskich pociągów tranzytowych zmierzających z i do obwodu królewieckiego. Szef tamtejszego MSW Władysław Kondratowicz (Vladislav Kondratovic) podkreślił, że decyzja ma na celu „zaostrzenie nadzoru nad ochroną granic”.

Izrael. Wojska izraelskie w Strefie Gazy znacznie poszerzyły kontrolowany przez siebie obszar i zajmują teraz ok. 50% tego terytorium – powiadomiła w poniedziałek agencja AP. Izraelscy żołnierze systematycznie zrównują z ziemią opanowywane tereny, zamieniając je w pustkowie.

Mjanma. Liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi przekroczyła 3600 – poinformowała w poniedziałek chińska telewizja państwowa CCTV. Ekipy ratunkowe z Indii, Rosji i Chin zakończyły poszukiwania ocalałych w kataklizmie. ONZ podkreśliła, że trzęsienie ziemi pogłębiło kryzys humanitarny w Mjanmie. Pomoc z polskiej strony jest prowadzona przez Caritas.

Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna. W stolicy Korei Północnej odbył się maraton, w którym udział po długiej przerwie wzięli również zagraniczni sportowcy, w tym biegacze z Polski. Wojciech Kopeć pochwalił się w mediach społecznościowych, że wygrał zawody w kategorii amatorów. „To nie była łatwa trasa, ale cieszy najlepszy czas w tym roku”. Sportowiec osiągnął czas 2:30:39. Trasa biegu przebiegała zarówno przez Pjongjang i tereny wiejskie, meta znajdowała się na stadionie mieszczącym 50 000 widzów. Udział w wydarzeniu spowodował głosy krytyki w Polsce.

łj
https://myslpolska.info/

Porażka OMZRiK. Wygrała wolność słowa


6 marca 2025 roku Natalia Ruś, katolicka influancerka znana jako Najjjka, została uniewinniona. 

Od wielu miesięcy padały pod jej adresem oskarżenia o… popieranie anty chanukowego „przestępstwa” Grzegorza Brauna!

Obecnie zapadł już ostateczny wyrok, o którym jednak media zdają się milczeć. W rozmowie z Julią Gubalską, Natalia opowiedziała „Najwyższemu Czasowi!” o wygranej sprawę, hejcie i o tym, jak ważna, ale i zagrożona jest wolność słowa.

Julia Gubalska: Czy możesz wyjaśnić Czytelnikom o co zostałaś oskarżona.

Najjjka: W grudniu 2023 roku zobaczyłam filmik, na którym pan Grzegorz Braun zgasił gaśnicą świece chanukowe w Sejmie. Byłam wtedy w ogromnym szoku i wielu ludzi pytało się mnie o to, co o tym sądzę i czy jakoś to skomentuję. Skomentowałam to w formie, w sumie, pięciu filmów. Jeden z nich, piętnastominutowy, umieściłam w serwisie YouTube.

Niedługo później zobaczyłam na stronie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych post z moją twarzą i informacją, że zostałam zgłoszona do prokuratury za rzekome pochwalenie przestępstwa. Tymczasem ja zwyczajnie skomentowałam tę sytuację na swoich social mediach, tak jak komentuję przeróżne sytuacje, które dzieją się na świecie i w Polsce, czy u mnie w życiu prywatnym.

Sprawa trafiła do sądu. W kwietniu 2024 r. miałam postawione zarzuty i od tego czasu sprawa nabrała tempa. Wyznaczono mi terminy rozpraw. Łącznie odbyły się trzy, w których zasiadłam na ławie oskarżonych. Cieszę się, że miałam wsparcie pewnej fundacji, jak i wsparcie mojego mecenasa, któremu również było trudno zrozumieć, za które słowa zostałam konkretnie oskarżona.

Prokurator, który postawił mi zarzuty, nawet nie stwierdził, które z moich słów wskazywałyby na pochwalenie przestępstwa. Sprawa skończyła się 6. marca 2025 r., kiedy zapadł wyrok uniewinniający mnie. W uzasadnieniu, które sędzina mówiła po odczytaniu wyroku, powoływała się na wolność słowa. Mówiła, że pani Natalia Ruś miała prawo do tego, aby wypowiedzieć swoje zdanie. Dodatkowo powiedziała, że w żadnym momencie nie pochwaliłam tego, co zrobił pan Grzegorz Braun, ponieważ jedynie komentowałam i zachęcałam widzów do otwartego myślenia.

Bardzo się cieszę z wyroku, bo ta sprawa przyniosła mi dużo stresu i do samego końca nie byłam pewna, jak ona się zakończy. Nadal nie wiedziałam, za które słowa zostałam oskarżona, a czułam się niewinna, ponieważ chciałam po prostu wyrazić swoją opinię.

Wiele osób komentowało i nadal komentuje sytuację z gaśnicą. Można powiedzieć, że gaśnica stała się nawet symbolem trwającej kampanii prezydenckiej pana Grzegorza Brauna. Wydaje się więc dziwne i niesprawiedliwe, że OMZRiK zajął się akurat Tobą z puli bardzo wielu komentujących.

Słusznie zauważasz, wielu ludzi to komentowało w formie wpisów czy filmów, natomiast na stronie OMZRiK widniała tylko moja twarz. Nie wiemy, kogo innego zgłaszali, ale widziałam, że nikt inny nie był o to oskarżony.

Przez ten ośrodek byłaś prześladowana również w innych sytuacjach. Jakie to były sprawy i czy nadal są one w toku?

W zasadzie nic innego się już nie ciągnie. Ja się cieszę, bo mam w końcu, tak po ludzku, święty spokój. Ale pragnę zauważyć, że OMZRiK często pisał na mój temat na Facebooku czy na Twitterze, robili na mój temat transmisje na żywo. Policzyłam, że na temat tylko tej jednej sprawy pojawiło się o mnie ponad 20 postów.

Mnóstwo razy mówili, że pani Natalia została oskarżona i stanie przed sądem. 5. marca zrobili post, że jutro zapadnie wyrok w sprawie Natalii Ruś. Teraz, gdy zostałam uniewinniona, nie informują opinii publicznej ani słowem, co może być dla ludzi mylące, ponieważ mogą błędnie myśleć, że mam wyrok skazujący mnie na moją niekorzyść.

Wygląda na to, że udostępniają również jedynie relacje ze spraw dla nich korzystnych. Nie chwalą się sytuacjami, w których z ich inicjatywy oskarżony wygrywa, a jest ich zdecydowana większość. OMZRiK jest organizacją, która upatrzyła sobie przede wszystkim działaczy prawicowych, niezależnych dziennikarzy, komentatorów życia politycznego czy polityków, tworząc tzw. „czarną listę” i próbując się ich być może w taki sposób pozbyć. Czy odczuwasz to tak, że chcieli wpłynąć na Ciebie emocjonalnie, zastraszyć i sprawić, żebyś się wycofała?

W pewien sposób już teraz zmieniłam swoją działalność, poruszam obecnie inne tematy w Internecie, głównie tematy lifestyle oraz mówię o mojej wierze. Wszystkie pozwy, które oni składali do prokuratury w pewien sposób zmieniły też mnie. Uważam jednak, że na moją korzyść, zmieniły mnie nawet pod kątem prywatnym czy światopoglądowym.

Pragnę zaznaczyć, że nigdy nie dostałam żadnego prawomocnego wyroku na swoją niekorzyść. Dziś jednak trochę inaczej prowadzę social media, mówię dużo mniej na kontrowersyjne tematy, chyba dlatego, że jestem tego zdania, że chciałabym teraz inaczej zacząć prowadzić swoje życie. Dlatego bardzo się cieszę, że zostałam uniewinniona, bo pozwala mi to rozwinąć skrzydła w kierunku, w którym pragnę iść. Ale to zostawiam na razie dla siebie.

Czy chciałabyś opowiedzieć o jakichś swoich zmianach światopoglądowych?

Chodzi o zmiany w stylu zachowywania pewnych rzeczy dla siebie, albo używania innych słów, aby nie były tak dosadne, jak kiedyś. Chodzi też o moją zmianę charakteru, nawet w kwestiach spornych wypowiadam się w inny sposób. Więc myślę, że to wszystko wyszło mi nawet na dobre.

Myślisz, że przyczyniła się do tego jedynie ta sprawa, a może też przebywanie w social mediach od lat, być może też rozwój wraz z wiekiem?

Na pewno też, chociaż wpływają na to również relacje międzyludzkie, czy to związkowe, czy przyjaźnie. Ale mówiąc o sprawach sądowych, zabierają one bardzo duże stresu. Na policji trzeba tłumaczyć się z każdego słowa, wypowiedzianego podczas długiego monologu. Dlatego, kiedy dziś nagrywam filmiki, oglądam je przed wstawieniem ich do Internetu i sprawdzam, czy nie ma tam żadnego słowa, którego nie chciałabym wypowiedzieć. Dziś prowadzę refleksje nad swoimi słowami i zachowaniami. Myślę, że dojrzałam do mediów, a bój związany z tymi wszystkimi sprawami powoduje, że człowiek zaczyna zastanawiać się nad swoimi poczynaniami.

Gratulujemy Ci wygranej sprawy i cieszymy się, że sobie z tym poradziłaś. Widać po Tobie tę zmianę na lepsze, w sytuacji, gdy już wiesz, że sprawa się na Twoją korzyść rozwiązała.

Bardzo się tym stresowałam, wielokrotnie czytałam akta sprawy i stres wpłynął również na moje zdrowie. Mimo, że ta sprawa jest przeze mnie wygrana, to wiązała się ona z życzeniami śmierci ze strony moich wrogów i ogromnym hejtem. Ludzie nie wiedzieli, za co dokładnie odpowiadam a wydawali wyrok i było to też niszczące psychiczne. Ale trzeba powiedzieć, że wychodzę z tej sytuacji dużo silniejsza.

Podczas trwania Twojej sprawy miałaś jednak również po swojej stronie osoby publiczne, które wspierały Cię.

Wiem, że pan Grzegorz Braun wspomniał o mojej sytuacji na X-ie (dawny Twitter – dop. red.), za co jestem mu bardzo wdzięczna. Pan Roman Fritz i jego asystent byli również na sali rozpraw. Pan poseł wspierał mnie, wypowiadając się na mównicy sejmowej na ten temat, czy nawet dodając mi otuchy przez telefon. Bardzo się z tego cieszę.

Czy według Ciebie powinien być zapis w ustawie ograniczający jakoś wolność słowa? Są zwolennicy całkowitej wolności słowa, ale niektórzy uważają, że powinna się ona gdzieś kończyć. 6. marca przeszedł również przez Sejm projekt ustawy o zmianie ustawy o mowie nienawiści.

Tak naprawdę każdy artykuł z kodeksu karnego można interpretować w różny sposób. Dokładnie tak, jak było w przypadku mojej sprawy. Zostałam oskarżana z art. 23, czyli pochwalenia przestępstwa. Podczas gdy z mojej strony żadne takie słowa nie padły, pewni ludzie to tak interpretowali. Uważam, że nad tym powinni usiąść prawnicy. Słyszałam na Twitterze, że ta ustawa przeszła przez Sejm (szczegóły wyjaśniamy w tym numerze, w tekście Leszka Szymowskiego – dop. red.).

Każdy ma prawo wyrazić się na temat innej osoby tak, jak chce i tak, jak go życie nauczyło, dopóki oczywiście nie uraża tej osoby. Wiem jednak, że będzie to interpretowane bardzo radykalnie, jeśli podpisze do prezydent i będziemy mieli stawiane zarzuty, nawet za zwykłe komentarze i nękani przez to.

Warto wspomnieć o tym, że ta sytuacja może doprowadzić do tego, że będzie więcej osób, takich jak Ty – potocznie mówiąc „łapanych za słowa”, a następnie miesiącami nękanych. Wspomniałaś jednak o tym, że nowelizację musiałby podpisać prezydent. Czy myślisz, że dużo w tej sprawie zależy od nadchodzących wyborów prezydenckich?

Powinniśmy mieć prezydenta, który będzie się zastanawiać nad tym, jakie zalety, ale i wady czy zagrożenia wiążą się z tą ustawą. Kadencja pana prezydenta Dudy się kończy i zastanawiam się, jaki będzie jego krok w tej sprawie. Możemy jednak złożyć gotową petycję w kwestii ustawy o mowie nienawiści. Dopóki mamy głos, to powinniśmy go zabierać i wypowiadać swoje zdanie.

Julia Gubalska
https://nczas.info

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych to jedna z najbardziej plugawych organizacji, założona przez kryminalistę Gawła. Nie powinna w Polsce przetrwać nawet tygodnia.
Zobacz https://sites.google.com/view/omzrik/strona-g%C5%82%C3%B3wna
Admin

Przebudzenie

Marsze Polaków za pokojem – 19 października w  Rzeszowie  , 26 października w  Szczecinie  budzące Polaków z letargu wywołują emocje. Powodu...