Poniższy tekst nie jest żadną – powtarzam: ŻADNĄ – próba podjęcia jakiejkolwiek dyskusji z płaskoziemcami, ponieważ są to zwykli durnie. Chciałem tylko pokazać, do jakich konsekwencji można dojść, przyjmując ich „poglądy” za prawdziwe.
Nauka stara się zrozumieć i uwzględnić szerokie konsekwencje głoszonych tez.
Pseudonauka nie uwzględnia konsekwencji.
Zgodnie z przedstawionym wyżej mechanizmem przedstawiciele nauk alternatywnych np. zwolennicy płaskiej Ziemi, by obalić dowody przeczące swemu poglądowi, muszą obudowywać początkowe twierdzenie („Ziemia jest plaska”) coraz to nowymi zastrzeżeniami:
P: Jak to możliwe, że z kosmosu widać Ziemię jako kulę?
O: NASA jest częścią wielkiego spisku.
O: NASA jest częścią wielkiego spisku.
P: Co jest za Antarktydą (która na mapie płaskiej Ziemi ma kształt pierścienia otaczającego świat)?
O: Nie wiemy, bo tajne służby uniemożliwiają komukolwiek dotarcie tam.
O: Nie wiemy, bo tajne służby uniemożliwiają komukolwiek dotarcie tam.
I tak dalej.
Ostatecznie świat zwolenników płaskiej Ziemi jest więc nie tylko dyskiem, lecz – przede wszystkim – totalitarnym reżimem utkanym z kłamstw i kontrolowanym przez nie wiadomo kogo w nie wiadomo jakim celu.
Umówmy się: w takiej sytuacji zagadnienie kształtu świata powinno zejść na dalszy plan wobec znacznie poważniejszych pytań: kto, dlaczego i w jaki sposób rządzi całym tym bajzlem?! Skoro cały świat jest jednym wielkim matrixopodobnym więzieniem, to kogo obchodzą geometryczne detale?
Tymczasem zwolennicy płaskiej ziemi żyją sobie jak gdyby nigdy nic, idą do pracy albo szkoły, kibicują ulubionej drużynie, a potem po prostu siadają przed ekranem i spierają się o kształt globu. [Co więcej, korzystają z telefonów, telewizji satelitarnej, komunikacji samochodowej – i nic im to nie daje do myślenia – admin]
Nauka działa zupełnie inaczej. Kiedy ktoś wyciąga jedną cegiełkę – cały mur grozi zawaleniem. To odbija się w zachowaniu wszystkich obecnych na placu budowy. Robotnicy, inżynierowie, architekci i behapowcy rzucają się nagle w panice, żeby ratować sytuację. Tak właśnie, ujęte obrazowo, wyglądają prawdziwe rewolucje naukowe.
Po rewelacjach Newtona czy Einsteina trzeba było przebudować całe dyscypliny, żeby dopasować je do nowych odkryć. Jasne – największym rewolucjom towarzyszą też fazy negacji i wyparcia! Kto z nas nie ma czasem ochoty zamknąć oczu na jakieś zjawisko i mieć nadzieję, że ono po prostu zniknie? Ostatecznie jednak wobec nowości nauka dokonuje panicznej przebudowy…
Bo poszczególne fakty, teorie, koncepcje, choć rozproszone na dziesiątki dziedzin i setki subdyscyplin, tworzą jednak jeden naukowy organizm. Pseudonaukowe teorie są w nim ciałami obcymi. Choć czerpią z naukowego języka, pojęć, czasem całych potężnych fragmentów naukowej logiki, to ostatecznie pozostają obce i niepowiązane z całością gmachu wiedzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz