Mógł mój wieszcz ukochany pisać „Do przyjaciół Moskali”, tym bardziej mogęć i ja do przyjaciół – wyborców PiS-u.
Chciałem najpierw zatytułować zgrabniej „Do przyjaciół Pisiaków” – akurat w moim odczuciu słowo „Pisiak” brzmi przyjaźnie i sympatycznie, ale odczucia są różne i zwłaszcza w dzisiejszej dobie powszechnego kaleczenia angielszczyzny skojarzy się niektórym z „piss-taking” i będzie zupełnie niezamierzona obraza.
[Z tym całkowicie zbędnym zalewem angielszczyzny to skaranie Boskie – jak nie „hat-trick Kurskiego”, czy „Foods by Ann” tej blachary od Lewego, to już nie tylko kolorowe magazyny dla gospodyń reklamują różne „must-have” do kibla, ale nawet patriotyczne „internaty” piszą o „must-have” pod choinkę, o hejtach i fejmach nie wspominając („mimo hejtu ze strony innych magnatów, nasz bohater dobro Ojczyzny nad prywatny fejm zawsze przedkładał”). Zaiste, jak ja przeżyłem pół życia zupełnie nie znając języka sepleniąco-kluskowego, a przecież jakoś się z bliźnimi komunikowałem … Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że im kto głupszy, tym łacniej bjuty naszego languidża obcemi wtręty zaśmieca].
No ale o co kaman (napisałem „kaman”? jak widac przyganiał kocioł garnkowi …)
Z wiekiem zdaję się łagodnieć, choć czasem rzecz jasna szlag mnie trafia i cholera jasna, szczególnie ostatnio jak słucham sobie na smartfoniku przy pracach domowych wykładów różnych profesorów-mediewistów o wczesnych dziejach Polski.
Tyle tam jest w komentarzach chlewa i gnojówki, że niejeden przedwojenny furman by spąsowiał – a do tego cała rzesza durniów mogących swoją megalomanią konkurować z Bolkiem Wałęsą (np. pod wykładem o Wincentym Kadłubku jakaś pani oburza się, że wykładowca nazywa go mistrzem, jakby był szewcem, a inny znowu gagatek tłumaczy, że ten Wincenty to jakiś tłuk był i być może prawo w Paryżu czy Bolonii studiował, ale wiele się nie nauczył – autentyczne!).
Zaiste, zaczynam w pełni rozumieć, co miał Stanisław Lem na myśli, kiedy wypowiadał swoja znaną opinię o internecie.
Ale wracając do przyjaciół czyli PiS-u sympatyków, nie tylko nie zamierzam nikogo tuż na finiszu kampanii przekonywać, ale wręcz chciałem się im wytłumaczyć, dlaczego tym razem poprę Konfederatów.
PiS i tak ma wygraną w kieszeni i oby tylko nie został przeważony przez połączone siły trójgłowego smoka czyli POKO, Peezelu i komuchów w wersji s.g. (sodomicko-gomoryckiej, dziś bowiem nawozem rewolucji nie ma być już robotnik wielkoprzemysłowy, ale hiv-lgbt i nie górnik przodowy, ale penetrator analny itd).
Większość sympatyków i wyborców PiS-u to szczerzy polscy patrioci, za jakiego i ja sam chciałbym się uważać i JESZCZE BARDZIEJ.
Uważam – a uważać choćby błądząc każdemu wolno – że Konfederacja jest jak PiS (bez obrazy!), z ta różnicą że:
– miast ślepo ufać Amerykanom jak mordowani dziś na oczach świata syryjscy Kurdowie, uważają, że należy budować WŁASNĄ, POLSKĄ siłę, a wtedy to i NATO i Amerykanie dopomogą
– miast leżeć plackiem czy raczej macą zaprawioną krwią chrześcijańskich pacholąt przed Żydowinami, a już szczególnie przed szemranym towarzystwem z przedsiębiorstwa holokałowego, nie zamierzają wcale uznawać zwierzchnictwa Jonny Danielsa nad konstytucyjnymi władzami RP
– nie zamierzają konsultować wewnętrznego prawodawstwa ani z botoksową Żorżetą ani ze starym przekrętem Nachujnam Beniaminem ani innym Onanem
– wierzą, że kultura polska więcej skorzysta na niekrępowaniu przedsiębiorczości Polaków, niż na wydawaniu milionów na urzędników Glińskiego, czy na finansowaniu rejudaizacji Polski z naszych podatków
– nigdy nie zdradzą polskich kresów, a Rodacy na wschodzie są i będa dla nich szansą i zobowiązaniem, a nie kłodą u nogi
– nie będą się hańbić akceptacją ludobójczego banderyzmu
– powstrzymają przyśpieszaną przez PiS wymianę struktury etnicznej Polski i zagwarantują, że jej elitą będą Polacy, a nie np. Ukraińcy z wizji pobożnego Gowina
itd itd
Dlatego też pokój nam wszystkim, kochajmy się, niech każdy głosuje jak mu rozum i serce podpowiada i proszę się ani na mnie nie gniewać ani tym bardziej pomstować i wyklinać, jeśli zgodnie z zapowiedzią zagłosuję nie na PiS, a na jego bardziej prawicową wersję, czyli Konfederatów
[z wyboru przykładów widać po mnie, ze bliżej mi do narodowego skrzydła niż do wolnościowego, ale i tacy i owacy są uważam potrzebni].
PS
Moimi poczynaniami nie steruje Putin, bo jak widać choćby na zdjęciu, Władimir Władimirowicz jest na grzybach, choć w porównaniu z borowikami przyniesionymi ostatnio przez moją lepszą połowę jest z niego „tonkaja buławka” (mam wrażenie, że Google zupełnie opacznie oddał „cienkiego bolka” po rosyjsku, ale trudno …)
Moimi poczynaniami nie steruje Putin, bo jak widać choćby na zdjęciu, Władimir Władimirowicz jest na grzybach, choć w porównaniu z borowikami przyniesionymi ostatnio przez moją lepszą połowę jest z niego „tonkaja buławka” (mam wrażenie, że Google zupełnie opacznie oddał „cienkiego bolka” po rosyjsku, ale trudno …)
[Panie autorze, na nic zarzekanie się, na nic argumenty – jak już ta gównogłowa hołota spod znaku PIS kogoś uzna za agenta Putina, to nie ma odwołania. – admin]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz