Amerykańska armia przeprowadzi w przyszłym roku zakrojone na szeroką skalę manewry wojskowe. Będzie trenować przerzut 37 tys. żołnierzy przez Niemcy do Polski i krajów bałtyckich.
Amerykańska armia przeprowadzi w przyszłym roku zakrojone na szeroką skalę manewry wojskowe. Będzie trenować przerzut 37 tys. żołnierzy przez Niemcy do Polski i krajów bałtyckich. Przez Atlantyk zostanie wysłanych 20 tys. żołnierzy. Będzie to – jak informują amerykańskie siły wojskowe – największe przemieszczenie wojsk do Europy od 25 lat.
Co jest celem przeprowadzania manewrów na tak dużą skalę? – To ważne, by w krótkim czasie pokazać swoją siłę. Nasz stan gotowości uspokoi naszych sojuszników i odstraszy możliwych przeciwników – oświadczył dowódca wojsk amerykańskich w Europie, generał Christopher G. Cavoli.
Wygląda na to, że jest to częścią nowej i zaplanowanej prowokacji wobec strony rosyjskiej. Oczywiście USA chcą jeszcze raz pobrzęczeć bronią, jeszcze raz pokazać swoje przywiązanie do „pokoju”.
Zaplanowane na przyszły rok i największe od 25 lat manewry wojskowe USA w Europie mają też pomóc w realizacji wielomiliardowego budżetu obronnego. To nic innego, jak kolejna próba zebrania pieniędzy od ich sojuszników, którzy są zobowiązani płacić odpowiednie daniny na rzecz wspólnego budżetu NATO. A co im innego pozostało? Ostatecznie dla USA to biznes. Przecież nie oni będą ponosić większość kosztów, tylko takie państwa jak Polska. Tak było i tak pozostanie.
Niewykluczone, że podczas takich manewrów zostaną podpisane jakieś dodatkowe porozumienia, zobowiązujące członków sojuszu do zakupu najnowszej amerykańskiej broni. Tym bardziej, że coraz więcej państw zaczyna kupować sprzęt wojskowy nie od USA tylko od Rosji mimo stanowczych protestów USA. Ostatnio prócz Turcji to samo robią Indie a nawet, jak się dowiadujemy, Arabia Saudyjska. Nie wspomnę już o takich państwach jak Irak czy też Pakistan. To musi USA boleć. Kto im pozostaje – Izrael i UE.
Przypomnijmy, że zgodnie ze wspólną deklaracją o pogłębianiu współpracy obronnej, podpisanej we wrześniu przez Prezydentów Polski i USA Stany Zjednoczone planują zwiększyć swoją aktualną obecność wojskową w Polsce, wynoszącą około 4,5 tys. rotujących się żołnierzy.
„Ta trwała obecność wzrośnie w najbliższej przyszłości o około 1 tys. dodatkowych żołnierzy i będzie skoncentrowana na zapewnieniu w Polsce dodatkowych zdolności obrony i odstraszania” – czytamy. Umowa zawiera również listę uzgodnionych lokalizacji dla planowanej zwiększonej obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Polsce.
Zwiększenie obecności wojskowej USA na granicach wschodnich nie można interpretować jako części strategii obronnej wobec Rosji, lecz jako potencjalne zagrożenie, wykraczające poza ramy zwykłej strategii obronnej. Nie sprzyja to zachowaniu stabilności i umocnieniu regionalnego bezpieczeństwa, dlatego Rosja będzie zmuszona do podejmowania kroków odwetowych.
To naturalna i uzasadniona reakcja Rosji. Na oczywiste prowokacje USA, a pod ich auspicjami prowokacje militarne NATO (oczywistego osaczania bazami, czasowym stacjonowaniem, komponentami, flankami-wschodnimi, północnymi) – Rosja odpowiada podobnie!
Dopóki Unia Europejska nie pozbędzie się garbu NATO (czytaj USA, bowiem NATO jest instrumentalnym narzędziem amerykańskiej polityki zagranicznej – strategii USA ogniskowania zagrożeń, konfliktów jak najdalej od bezpiecznych granic USA), tak długo kwestia zagrożeń militarnych będzie co jakiś czas odświeżana. Zaś działania w sferze stabilizacji i pokojowej koegzystencji państw i narodów, będą spychane na daleki plan polityki.
Jan Radžiūnas
http://ndp.neon24.pl/
http://ndp.neon24.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz