Od zarania jej powstania, kłamie ! Wręcz łże !
Nieprzesadnie dawno temu ukazy się wyniki arcyciekawego badania „Trust in Media” (IPSOS Global Advisor), sprawdzającego zaufanie do środków masowego przekazu w 27 krajach. Jako, że rokoszowaliśmy się wówczas wakacyjną aurą przeszły one u nas bez większego echa.
Nielicznych medialnych komentatorów o histerię przyprawił fakt, że Polacy znaleźli się na końcu rankingu narodów ufających mediom. Ja wyciągam z przytoczonego badania wnioski dokładnie przeciwne – jesteśmy w czołówce społeczeństw, które zaczęły się orientować, że wielcy rozgrywający tego świata cynicznie robią nas w bambuko. Nie, żebyśmy wyciągali z tego jakieś konkretne wnioski, czy tym bardziej palili się do działania.
Wracając do samego badania: 65 proc. z nas nie ufa gazetom (12 proc. w ogóle, 53 proc. raczej nie). Lepiej jest tylko w Serbii (88 proc.) oraz na Węgrzech (76 proc.).
67 proc. z nas nie ma zaufania do telewizji i radia. Tutaj wyprzedza nas tylko wspomniana Serbia, gdzie 81 proc. badanych potwierdziło swój brak zaufania do tego źródła informacji.
Co ciekawe, media tradycyjne największym zaufaniem obdarzają Hindusi (zaledwie 22 proc. z nich nie ufa gazetom i 29 proc. radiu i telewizji).
Przytaczam te dane oczywiście w kontekście bieżącej kampanii wyborczej. W ostatnich dniach łgarstwa dedykowanych dla ludności tubylczej Bolandy mediów osiągnęły poziom, przy którym możliwa stała się ich realna karalność. Na skutek wyroku sądu Wiadomości TVP przeprosiły Konfederację za fałszowanie sondaży wyborczych.
Wiecie, że nie jestem fanem konfederatów, ale praktyki jakie telewizja Jacka Kurskiego, przez złośliwych zwana „Kurwizją”, stosuje wobec tego komitetu przekraczają zwykłą skalę propagandy zasługując na całkowicie nowe miano. Na nieszczęście PiS a szczęście konfederatów jest to manipulacja tak jawna i toporna, że zaczęła osiągać efekt przeciwny. Zatem jeśli Konfederacji uda się prześlizgnąć nad progiem jej liderzy powinni przesłać na ręce prezesa Kurskiego dobrego szampana – będą mu to winni.
Oczywiście nie dajmy się zwieść. To, że jedynie TVP została przyłapana na gorącym uczynku nie oznacza, że inni mówią i piszą prawdę. Po prostu manipulują znacznie sprytniej i bardziej finezyjnie.
Pozostajemy w temacie mediów. We wtorek 1.X w studiu TVP odbyła się debata przedstawicieli wszystkich ogólnopolskich komitetów wyborczych. Tradycyjnie po zakończeniu telewizyjnego starcia wszystkie strony ogłosiły swoje zwycięstwo, choć trudno nie dostrzec, że jedni czynili to z większym przekonaniem od innych. W moim odczuciu debata była przede wszystkim nudna – zmusiłem się do jej obejrzenia wyłącznie wiedziony kronikarskim obowiązkiem.
Debaty są esencją demokracji medialnej. Swego rodzaju wisienką na torcie telewizyjnego show, jakim jest kampania wyborcza. Jednak u nas, z wyborów na wybory, stają się coraz skromniejsze, słabsze i mniej interesujące. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, ze nie ma u nas niezależnych mediów. Większość redakcji zamieniła się w ekspozytury medialne wojujących stron.
Tymczasem głównym antagonistom polskiej polityki na żadnej debacie nie zależy. Przede wszystkim dlatego, ze w konfrontacji z gigantami zyskują głównie mali, którzy mają szansę zaprezentować swoje silne strony i „uszczypnąć” kilka głosów głównym podmiotom. Z taką sytuacja mieliśmy do czynienia cztery lata temu, kiedy nieoczekiwanie dobry występ Adriana Zandberga ostatecznie pogrążył SLD wynosząc tym samym do władzy PiS.
Zatem debata, szczególnie otwarta, mogłaby wprowadzić chaos na uporządkowaną scenę polityczną. To z kolei nie jest w niczyim interesie. Dlatego zamiast realnej debaty otrzymaliśmy produkt debato-podobny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz