Przejdź do głównej zawartości

Idziemy na mordobicie

Prowokacyjny ton Władimira Putina, sugerujący współpracę Polski z hitlerowskimi Niemcami w “kwestii żydowskiej”, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Przyznam, że spodziewałem się tego wcześniej.

Od kilku lat następuje zbliżenie Izraela I Rosji. Pozycja Moskwy na Bliskim Wschodzie za sprawą konfliktu w Syrii, a także wejście w ścisłą współpracę z Turcją sprawiają, że dzisiaj bez udziału Rosji w tym rejonie świata nie wydarzy się nic, co miałoby jakąkolwiek wartość dyplomatyczną. Wie o tym doskonale Izrael, który z oczywistych względów uwzględnia w swoim pakiecie bezpieczeństwa właśnie Rosję.
Zaostrzenie rosyjskiej retoryki w stosunku do Polski odbieram jako pokłosie porozumienia Rosji i Izraela na “odcinku polskim” (odcinek ukraiński jest równie ciekawy, ale wymagałby osobnego omówienia). Mamy tutaj do czynienia z wyjątkową koniunkcją interesów tych państw – w przypadku Rosji jest to retorsja w stosunku do Warszawy za jej politykę sankcyjną w ramach UE oraz burzenie pomników czerwonoarmistów, z kolei w przypadku Izraela, co oczywiste, rzecz dotyczy “roszczeń” majątkowych.
Konfrontacja następuje w obszarze wyjątkowo wrażliwym i niebezpiecznym dla nas, na którym polska dyplomacja wyjątkowo słabo sobie radzi, zarówno ze względu na nikły potencjał państwowy, jak i niejednoznaczną “kombinatorską” postawę w kwestii mienia bezspadkowego. Wszystko to połączone z mizerią kadrową stawia nas w mocno nieciekawej sytuacji.
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Putin. Dlatego cynicznie sprokurował sytuację, która z nową siłą uwikła Polskę w operację udowadniania, że ta nie jest wielbłądem. Źródła dyplomatyczne, po które sięgnął w tej rozgrywce Putin, są tak naprawdę jedynie didaskaliami bez szczególnego znaczenia dla oficjalnie realizowanych polityk państw w tamtym czasie. Wiedzą o tym wszystkie rządy, bo wszystkie skrywają w swoich archiwach bardziej lub mniej istotne kompromaty w sprawie żydowskiej czy swoich relacji z hitlerowskimi Niemcami. To dyplomatyczne kulisy, które są w dyplomacji znane, a jedynie ze względu na swoisty kodeks regulujący praktykę dyplomatyczną, nie trafiają do publicznego obrotu.
Dlaczego Putin zagrał inaczej? Bo mógł. Bo widocznie uznał, że Polska za daleko weszła mu szkodę. Sięgnął tutaj po broń stosunkowo łagodną, choć dla Polski wyjątkowo dolegliwą. Nasza historyczna nadwrażliwość i towarzysząca jej napinka, od której mamy coraz bardziej czerwoną twarz i nabrzmiałe żyły, są tym, co Putin życzy sobie w tej chwili zobaczyć. Ma nas bowiem “przeczytanych” na wylot.
Awantura z Żydami, którzy z oczywistych i uzgodnionych z Moskwą względów temat podchwycą, wplącze nas w beznadziejną międzynarodową pyskówkę, w której na końcu nikt nie będzie wiedział o co chodzi, poza oczywistym faktem, że polski dyplomata (czytaj polski rząd) chciał Hitlerowi stawiać w Polsce pomnik w podzięce za “ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”.
Nikt w świecie zduraczonej opinii publicznej nie będzie sobie zaprzątał uwagi faktem, że jest to totalny absurd podrzucony w ramach historyczno-narracyjnej nawalanki pomiędzy Polską a Rosją o sprawy dla nas ważne, choć z punktu widzenia polskiej racji stanu wcale nie najważniejsze.
Polska polityka historyczna poniesie tutaj kolejną porażkę, bo nawet jeśli po wyczerpujących bojach udowodni, że z żadnym Hitlerem pod rękę nie szliśmy, to wspomniana zduraczona opinia publiczna i tak dojdzie do wniosku, że tłumaczy się tylko winny, a przynajmniej taki w sprawie którego jest coś na rzeczy. Zadbają o to skwapliwie ci, którzy ową zduraczoną opinią kierują i nie trzeba mieć specjalnie wnikliwej wiedzy, by wiedzieć kim oni są.
W sukurs przyjdzie im nasz historyczny fołkfront, tylko czekający, aż ktoś w świecie doceni jego “dorobek” na tym polu, przyznając jakiegoś Pulitzera, “prestiżową” nagrodę lub inny jargeld. Tak właśnie będzie.
Do boju ruszy także cała nasza patriotyczna husaria dowodzona przez starannie wyselekcjonowany sztab wychowany na Giedroyciu i wiekopomnej myśli marszałka Piłsudskiego, któremu towarzyszyć będą gromkie tarabany TVP i TVN, byśmy czasami jako naród nie “olali” tej marnej prowokacji, a przykładnie rzucili swój los na stos, jako dziedzice myśli mocarstwowej rozciągającej się między Bałtykiem a morzem Śródziemnym, a być morze także Czerwonym.
Wszystko to oczywiście za wiedzą i szczególną kuratelą Najświętszej Panienki, której w podzięce przyniesiemy jako wotum swój dyplomatyczny geniusz, słusznie (asekuracyjnie) mniemając, że w razie czego Panienka ta geniusz nasz naprostuje, bo jak wiadomo ruskich i żydowskich szpiegów u nas nie brakuje, a kto jak nie Najświętsza Panienka najlepiej wie, gdzie oni się pochowali.
Tak to mniej więcej będzie wyglądać.
Maciej Eckardt
https://konserwatyzm.pl/
Najśmieszniejsze jest to, że polskojęzyczne dupki wrzeszczą o kłamstwach Putina… a on tylko powiedział prawdę, na co istnieją niepodważalne dokumenty.
Admin

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Twój kot macha ogonem? Zobacz, co to oznacza.

  Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogonem, to jest zadowolony czy może wręcz przeciwnie? Czy koci ogon mówi to samo co psi? Istnieje sporo mitów wokół tego zjawiska, a ich konsekwencje bywają przykre. Poznaj tajniki mowy kociego ogona. Machanie ogonem przez kota może być jednym z sygnałów ostrzegawczych Różnice w psiej i kociej mowie ciała Traktowanie kota jak małego psa jest dużym błędem, szczególnie przy okazji interpretowania mowy ciała obu gatunków. Psi ogon merdając mówi coś zupełnie innego niż ogon koci. Pies manifestuje w ten sposób dobry nastrój i pozytywną ekscytację, kot – zdenerwowanie, złość i napięcie. A dlaczego w ogóle zwierzę macha ogonem? Ten rodzaj komunikowania sprawdza się na odległość, bez potrzeby zbliżania się osobników do siebie. Merdający czy machający ogon widać z daleka, co daje dużo czasu na podjęcie adekwatnego działania. Koty preferują ten rodzaj „zdystans

Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków?

  Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawane za granicę. Tymczasem przedsiębiorcy z Niemiec wykupują polskie drewno opałowe. Co sądzą o tym przedstawiciele przemysłu drzewnego? Jak  wynika  z nieoficjalnych ustaleń „Super Expressu”, niemieccy przedsiębiorcy masowo wykupują polskie drewno opałowe, które sprzedają Lasy Państwowe. W efekcie rosną ceny drewna, brakuje opału dla Polaków, którzy, jak wcześniej  pisały  media, rzucili się do zbierania chrustu na opał w lesie. Ciekawe jest, że jak informował Murator, ceny drewna opałowego wzrosły o 100 proc. względem 2021 roku i za m3 drewna opałowego trzeba teraz zapłacić średnio 400-500 zł. Ceny w Lasach Państwowych są niższe i zależne od regionu. W rozmowie z TOK FM Rafał Zubkowicz z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych zauważył, że średnia cena gałęziówki wynosi 30 zł, nie wliczając w to transportu, pocięcia, rozładunku itd. Z kolei podczas  r

Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy”

  Ukrainiec odpowie za handel ludźmi i organizowanie nielegalnych zbiórek pod marketami „na chore dzieci z Ukrainy” Ukraiński mężczyzna w wieku 38 lat został oskarżony o handel ludźmi. Jego przestępcze działania skupiały się również na rekrutowaniu osób do pracy, która miała polegać na zbieraniu datków do puszek, rzekomo przeznaczonych na pomoc dla chorych ukraińskich dzieci. Straż Graniczna poinformowała o sprawie w czwartkowym komunikacie. „Oskarżony obywatel Ukrainy werbował swoich rodaków do pracy, polegającej na zbieraniu do puszek datków przeznaczonych rzekomo na chore ukraińskie dzieci” – informuje SG. W toku dochodzenia ustalono, że w okresie od września 2020 roku do sierpnia 2022 roku, 38-letni Ukrainiec angażował ludzi do pracy, wprowadzając ich w błąd co do charakteru, warunków i legalności tej pracy. Dodatkowo, pomagał pokrzywdzonym uzyskać niezbędne dokumenty, takie jak zaświadczenia o pracy sezonowej przy zbiorach owoców w gospodarstwach lub firmach w okolicy Grójca. „Nas