wtorek, 3 grudnia 2019

Niemieckie gwałty na Polkach

Niemieckie gwałty na Polkach
Młode Polki były porywane z ulic i wsadzane do burdeli dla wojska. Odurzone narkotykami i alkoholem szybko się „zużywały”. Wtedy wysyłano je do Auschwitz.
Odkryte w ostatnim czasie dokumenty świadczą jednak o tym, że podczas II wojny światowej gwałcili także Niemcy. I to na skalę masową.
Do niedawna temat seksualnego wykorzystywania polskich kobiet i dziewcząt przez brunatnego okupanta był tematem tabu. Pora jednak, aby wreszcie zdjąć z niego zasłonę milczenia. Seksualne niewolnictwo na terenach podbitej Polski zostało bowiem zorganizowane z iście niemiecką skrupulatnością i dokładnością. Gwałcili wszyscy – zarówno żołnierze Wehrmachtu, jak i esesmani.
Do pierwszych aktów przemocy seksualnej doszło już w czasie wojny polsko-niemieckiej we wrześniu 1939 r. Na przykład 27 września trzej niemieccy szeregowcy dopuścili się w Busku-Zdroju gwałtu na matce i córce z żydowskiej rodziny Kaufmanów.
Ponieważ Niemcy jesienią 1939 r. usiłowali wmówić światu, że prowadzą wojnę w sposób cywilizowany, sprawców tego gwałtu osądzono. Jednak nie za skrzywdzenie obu kobiet, ale za… złamanie ustaw norymberskich zakazujących Aryjczykom kontaktów seksualnych z Żydówkami. Już tydzień później gwałciciele z Buska-Zdroju, podobnie jak inni zbrodniarze z 1939 r., zostali zresztą objęci przez Hitlera amnestią.
Jeszcze przed rozpoczęciem wojny, 22 sierpnia 1939 r., niemiecki przywódca jasno wyłożył swoim generałom to, jak mają prowadzić wojnę z Polską. –
Nie miejcie litości. Bądźcie brutalni. Słuszność jest po stronie silniejszego. Działajcie z największym okrucieństwem – mówił podczas narady w Berchtesgaden. Obecni skwapliwie zastosowali się do jego poleceń.
W efekcie gwałty na polskich kobietach podczas kampanii wrześniowej nie były czymś wyjątkowym, lecz okrutną codziennością.
Wywoływało to zgorszenie nawet wśród części niemieckich oficerów. Na przykład gen. Johannes von Blaskowitz od października 1939 r. do lutego 1940 r. składał memoriały na ręce głównodowodzącego Walthera von Brauchitscha, w których protestował przeciwko „masowym gwałtom, rabunkom i mordom” dokonywanym przez rzekomo rycerskich żołnierzy Wehrmachtu.
Kiedy treść memoriałów dotarła do Hitlera, ten wpadł we wściekłość. 30 października przyznał bowiem von Blaskowitzowi Krzyż Rycerski Żelaznego Krzyża i powierzył mu dowództwo wojskowe w okupowanej Polsce. A teraz okazało się, że generał go „zawiódł”. W rezultacie 14 maja 1940 r. von Blaskowitz został odwołany z dowództwa i popadł w niełaskę. Historia ta skończyła się ponuro. Po wojnie von Blaskowitz miał stanąć przed trybunałem norymberskim m.in. jako odpowiedzialny za zbrodnie dokonane podczas kampanii w Polsce. W rezultacie 5 lutego 1948 r. odebrał sobie życie.
Ofiary do burdeli
Memoriały niemieckiego generała nie przyniosły żadnych rezultatów. Sytuacja kobiet w okupowanej Polsce była dramatyczna. Najgorszy los spotkał te Polki, które mieszkały na terenach wcielonych do Rzeszy, a więc na Śląsku, Pomorzu czy w Wielkopolsce. Wyjęte spod prawa stały się obiektem seksualnej agresji ze strony przedstawicieli „rasy panów”. Co więcej, za wymuszone kontakty seksualne i gwałty ponosiły straszliwe konsekwencje. To one, a nie oprawcy, były karane za złamanie ustaw o czystości rasy.
W archiwum IPN odziedziczonym po Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich zachował się odpis zarządzenia Heinricha Himmlera wydanego 21 czerwca 1941 r., a więc w przededniu ataku Niemiec na Związek Sowiecki.
„W ciągu roku 1940 – pisał szef SS – miały miejsce niezliczone kontakty seksualne między Niemcami a Polkami, choć moje zarządzenia sprzeciwiające się takim praktykom były znane”. Co ciekawe, od „kontaktów” tych – chodzi oczywiście o gwałty – nie stronili nawet esesmani, a więc podwładni Himmlera.
Co groziło Polkom zmuszonym do seksu z Niemcami, wiemy z innego dokumentu zachowanego w IPN. To instrukcje, które wysłano 30 kwietnia 1941 r. do Sicherheitsdienst (Służby Bezpieczeństwa Rzeszy) w Łodzi.

„Polki, które utrzymują stosunki seksualne z Niemcami, będą wysyłane do obozów koncentracyjnych lub burdeli” – czytamy w dokumencie podpisanym przez Hauptsturmführera SS dr. Burcharda. Nie miało przy tym żadnego znaczenia to, czy do kontaktu seksualnego doszło dobrowolnie czy też pod przymusem
(***)
Sprośna zakonnica
Homo-kapo
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...