Nie wiem w które sondaże wierzyć, nie wiem też czy te wybory w maju się odbędą. Przy czym zdaje się niemal wszystkie pracownie odnotowują wzrost poparcia dla Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Jeśli kampania wyborcza nabierze jakiś normalnych kształtów (a to jest możliwe chyba tylko, jak nieco uspokoi się ta sytuacja z koronawirusem) to sądzę, że jest nawet szansa na zmianę prognozowanej dziś obsady II tury. A wówczas – kto wie?
Sporo jednak tych „jeśli” i znaków zapytania. Nadto, zapewne rację ma Jarosław Kaczyński, że w trudnych czasach (które „funduje” nam nie tylko koronawirus ale moim zdaniem również komunistyczny PiS) [jaki znowu komunistyczny? żydochachłacki – admin] rząd i prezydent powinni reprezentować tą samą opcję polityczną.
Ale jeśli III RP ma przetrwać – nie może być to PiS. Więc w ślad za zmianą Prezydenta musiałaby się zmienić sejmowa większość. Do tego zaś potrzebna byłaby albo wolta posłów „Porozumienia” albo nowe wybory parlamentarne. Czy to możliwe?
Zatem mamy kolejny znak zapytania.
Zatem mamy kolejny znak zapytania.
Póki co – marzenia mam skromne i realistyczne – minimum trzecie miejsce Kosiniaka-Kamysza w wyścigu prezydenckim, co ułatwiłoby walkę PSL – Koalicji Polskiej o bycie (być może wraz z Konfederacją) „języczkiem u wagi” w przyszłym parlamencie. To zaś mogłoby zmienić jakość polskiej polityki.
Jestem tylko konserwatywnym zgredem, zatem mój głos znaczy niewiele, ale opowiadam się za przełożeniem najbliższych wyborów prezydenckich i zorganizowaniem ich – być może w przyszłym roku – wspólnie z parlamentarnymi. To już będzie zupełnie inna Polska.
To będzie kraj dotknięty nie tyle recesją czy kryzysem, ale totalną zapaścią. Gospodarczą i finansów publicznych. Na naszych oczach niszczy się polską przedsiębiorczość i wszystkich tych, którzy swoją pracą zapewniają istnienie tego państwa. Budżetówka i beneficjenci socjalu nie utrzymają nie tylko III RP, ale również żadnego innego państwa.
Nawet jeśli jakieś programy socjalne mają być – ktoś musi na nie zarobić i trzeba mu stworzyć do tego warunki. Potrzebna jest nam wolnościowa kontrrewolucja, a takowej nie przeprowadzi ani PiS ani Koalicja Obywatelska, ani też lewica. Dlatego, że formacje te – mimo dzielących je różnic – większe nadzieje wiążą z państwową biurokracją, niż z gospodarczą, kulturalną czy charytatywną aktywnością Polek i Polaków.
Polska scena polityczna wymaga gruntownej przebudowy, bo nawet rozsądny Prezydent – a takim raczej byłby Kosiniak-Kamysz – samodzielnie gruntownej reformy nie przeprowadzi. A to już naprawdę ostatni dzwonek dla tego państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz