piątek, 20 marca 2020

„Zielony” narodowiec

Najnowsza praca wydana w oficynie krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej zatytułowana „O mesjanizmie i konserwatyzmie polskim” stanowi wybór pism Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Opracowania wyboru, poprzedzonego obszernym rysem biograficznym, dokonali dwaj szczecińscy badacze dziejów Narodowej Demokracji – prof. prof. Tomasz Sikorski i Adam Wątor.

Jan Gwalbert Pawlikowski po otrzymaniu tytułu honorowego prezesa Związku Górali (1932 r.)
W swoim dorobku mają oni już jedną publikację stanowiącą wybór źródeł związanych z osobą Gwalberta Pawlikowskiego, zatytułowaną „Korespondencja i papiery polityczne Jana Gwalberta Pawlikowskiego z lat 1904-1914” (Radzymin – Szczecin 2014; prezentowaliśmy ją w „MP” nr 41-42 z 12-19.10.2014).
Najnowszy wybór podzielony został na trzy części, z których pierwsza poświęcona została problematyce politycznej, druga zagadnieniom kulturalno-literackim, ostatnia zaś dorobkowi autora na niwie przyrodniczej i ekologicznej.
Związki z obozem wszechpolskim, urodzonego w 1860 r. w Medyce pod Przemyślem, w rodzinie o tradycjach ziemiańskich, absolwenta studiów rolniczych Uniwersytetu w Halle i Wiedniu, datują się na pierwsze lata XX wieku. Został on wówczas członkiem lwowskiego koła Ligi Narodowej. Dość szybko dołączył do ścisłej czołówki politycznej ruchu narodowego w zaborze austriackim, stając się obok m.in. Stanisławów Głąbińskiego i Grabskiego oraz Ernesta Adama jednym z liderów Narodowej Demokracji na terenie Galicji.
Pawlikowski należał m.in. do inicjatorów powołania na terenie zaboru austriackiego struktur Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, czynnie uczestniczył w tworzeniu jego programu, przede wszystkim w odniesieniu do zagadnień ekonomicznych i gospodarczych.
W latach 1905-1907 pełnił funkcję wiceprezesa Stronnictwa na terenie Małopolski, począwszy zaś od roku 1907, aż do wybuchu I wojny światowej pozostawał jego prezesem. Na okres jego prezesury przypadają m.in. dwa istotne dla późniejszych dziejów endecji wydarzenia. Pierwszym było odejście grupy „Rzeczpospolitej” w 1909 roku („Secesja”), drugim zaś postępujące zaostrzenie się stosunków z mniejszością ukraińską, co rzutowało na późniejsze koncepcje formułowane w łonie obozu narodowego w odniesieniu do kwestii ukraińskiej.
W praktyce politycznej największy wpływ na ówczesną działalność Stronnictwa w Małopolsce posiadał jednak Stanisław Grabski, pełniący formalnie funkcję wiceprezesa. Warto zaznaczyć, że linia polityczna prezentowana przez Grabskiego i Pawlikowskiego niejednokrotnie rozmijała się z koncepcjami formułowanymi przez Romana Dmowskiego.
Zarówno w przypadku akcji neosłowiańskiej, jak i późniejszego udziału SDN w tworzeniu polskich struktur wojskowych w dzielnicy austriackiej (Drużyny Bartoszowe, Polowe Drużyny Sokole) obaj liderzy małopolskiej endecji prezentowali odmienne niźli Dmowski stanowisko. Krytycyzmu wobec poczynań lidera obozu nie kryli także w korespondencji, w liście z października 1912 r. adresowanym do Pawlikowskiego Grabski stwierdzał m.in.: „Dmowski – wiesz sam, co o nim sądzić. Polityk co miał wszystko w ręku, dziś tylko strzępy dawnej siły.” („Korespondencja i papiery polityczne Jana Gwalberta Pawlikowskiego…”).
Jeszcze w okresie bezpośrednio poprzedzającym wybuch wojny, jak wskazują autorzy szkicu biograficznego zamieszczonego w pracy, „Pawlikowski nie był przekonany co do słuszności wyboru orientacji na Rosję. Miał na uwadze jej konsekwencje, a groźba zajęcia kraju przez wojska rosyjskie, z likwidacją swobód autonomicznych w Galicji, musiała napawać przerażeniem. (…) Jednocześnie Pawlikowski z wyraźnym dystansem podchodził do deklaracji zawartych w odezwie wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z sierpnia 1914 r.”.
W czasie wojny Pawlikowski zmuszony był opuścić zajętą ponownie przez Austriaków Małopolskę i przeniósł się na Wołyń, gdzie angażował się w polską działalność oświatową, organizując m.in. Macierz Szkolną.
Począwszy od roku 1917, głównie ze względu na pogarszający się stan zdrowia, zaczął wycofywać się z aktywnego życia politycznego. Uczestniczył jeszcze w powołaniu nowej formacji politycznej – Związku Ludowo-Narodowego, w ramach której wybrany został prezesem Zarządu Dzielnicowego ZLN na terenie Małopolski. Funkcję tę piastował do początku 1921 r., gdy ustąpił ze stanowiska, przyjmując godność honorowego prezesa ZLN.
Przystąpił też do utworzonego w 1928 r. Stronnictwa Narodowego, nie odgrywając w nim już jednak żadnej znaczącej roli. Pomimo wycofania się z czynnej polityki przez cały czas wspierał finansowo kolejne formacje i inicjatywy ruchu narodowego. Aktywny pozostał też na niwie literackiej, współpracując z prasą narodową, na czele z „Myślą Narodową”.
Doceniając jego wkład w budowę obozu wszechpolskiego, redaktor naczelny tygodnika Zygmunt Wasilewski w artykule pisanym już po śmierci Pawlikowskiego w 1939 r., podkreślał: „Ciężka to strata dla narodu, który miał w Nim jednego z najszlachetniejszych przedstawicieli swej kultury. Wieść ta okrywa żałobą naukę polską, literaturę, szerokie sfery Polski oświeconej, a przedewszystkiem obóz narodowy, któremu służył pracą swoją, jako jeden z najwybitniejszych kierowników stronnictwa w Małopolsce.” („Myśl Narodowa” nr 11a z 12.03.1939).
Drugi rozdział pracy poświęcony został w dużej mierze ideologii polskiego romantyzmu. Jak pisał w cytowanym już powyżej wspomnieniu Z. Wasilewski, Pawlikowski „oddawał się gruntownym studiom nad literaturą, specjalnie nad twórczością Słowackiego. Owocem tej pracy było naukowe wydanie złożonego z ułamków «Króla Ducha» w 2 tomach (1.000 stron), z których jeden zajęły same komentarze. Dzieło to wyszło w r. 1925. «Myśl Narodowa» ogłosiła w 1930 studium, wydane potem w osobnej odbitce, p. t. «Społeczno-polityczne idee Słowackiego w dobie mistycyzmu».”.
I to właśnie fragment przywoływanego przez redaktora naczelnego „Myśli Narodowej” tekstu zaprezentowany został w wyborze. W szkicu tym Pawlikowski kontynuował rozważania nad istotą polskiego romantyzmu, zapoczątkowane w łonie obozu wszechpolskiego przez Z. Wasilewskiego, a w okresie późniejszym kontynuowane m.in. przez Stanisława Kozickiego. Podobnie też jak oni, prezentował dwoisty stosunek do idei głoszonych przez narodowych wieszczów. Dystansując się od formułowanych przez nich wskazań, odnoszących się do polityki realnej, doceniał wartości wewnętrzne ich twórczości, zwracając uwagę m.in. na „naukę o potrzebie zachowania własnej duchowej rasy, własnej twarzy narodowej; naukę, że w gronie ludów niepotrzebny jest jako odrębny twór państwowy naród, który poza nazwiskiem nie ma nic własnego, nie ma własnej indywidualnej twarzy i liczy się tylko jako ilość”.
Ostatni z rozdziałów poświęcony został ukazaniu dorobku Pawlikowskiego na niwie tzw. etyki ekologicznej, której był, na rodzimym gruncie, jednym z pionierów. Jego poglądy na tym polu są o tyle warte przypomnienia, iż stanowią swoisty ewenement w łonie formacji narodowo-konserwatywnej.
Myśliciele i ideolodzy narodowi dość rzadko interesowali się problematyką piękna ojczystej przyrody oraz wysiłków zmierzających do jej zachowania. Także i współcześnie w obozie prawicy problematyka ta traktowana jest z dużym dystansem, ekologię zaś nierzadko uznaje się za domenę wpływów lewicy (o ile nie lewactwa), łatwo zapominając przy tym o niebagatelnym wkładzie w rozwój rodzimej myśli ekologicznej J. G. Pawlikowskiego.
Zamiłowanie do folkloru i ojczystej przyrody Pawlikowski wyniósł z domu rodzinnego, sam w okresie studenckim uprawiał, m.in. wspólnie z poetą Adamem Asnykiem, taternictwo. Odniósł na tym polu szereg sukcesów (do niego należą m.in. pierwsze wejście na Mnicha oraz opracowanie nowej drogi na Łomnicę).
Prowadził prace nad nazewnictwem geograficznym Tatr, przygotowując również zasady dotyczące ochrony tatrzańskiej fauny i flory. Jak podkreślają autorzy szkicu biograficznego, były to prace o charakterze pionierskim.
Pawlikowski, należąc również do prekursorów badań speleologicznych, uważany jest współcześnie za ojca polskiej speleologii (jako pierwszy opisał m.in. jaskinie w Dolinie Kościeliskiej).
W sposób tyleż lapidarny, co trafny clou poglądów Pawlikowskiego na problematykę ochrony przyrody opisała w jednym z wywiadów jego prawnuczka – Róża Thun [skądinąd antypolska bladź – admin]:
„Jan Gwalbert od najmłodszych lat, najpierw jako taternik, później jako gorący obrońca Tatr, obcował z nieskażoną, nietkniętą naturą. Znając postęp cywilizacji, słusznie diagnozował zagrożenia dla przyrody, a co za tym idzie i dla ludzi. (…) W działaniach tego typu chodzi bowiem o nasze wspólne dobro oraz piękno naszej natury. Utrzymując ją w dobrej kondycji sprawiamy, iż na dłuższą metę poprawiamy jakość swego życia, a nawet – ujmując sprawę dosadniej – umożliwiamy sobie przeżycie.” („Płótna Matejki nie nadają się na worki do mąki. O Janie Gwalbercie Pawlikowskim, z jego prawnuczką – Różą Woźniakowską-Thun – rozmawia Krzysztof Tenerowicz”, „Myśl.pl” nr 14/2009; w tym samym numerze pisma zamieszczony został też artykuł autorstwa Roberta Wita Wyrostkiewicza zatytułowany „Ojciec polskiej ekologii” oraz fragment obszernego szkicu Pawlikowskiego „Kultura a natura”).
W jednym z cytowanych w wyborze pism Pawlikowski, stawiając niejako kropkę nad i, stwierdzał zaś coś, co i dziś brzmi nad wyraz aktualnie: „Człowiek odkąd pojawił się na ziemi, począł «ujarzmiać» przyrodę. Aż nareszcie ujarzmił ją tak gruntownie, że poczynają mu włosy wstawać z przerażenia, aby w pustce przestrzeni nie został sam na sam – z trupem…”.
Praktyczne aspekty ochrony przyrody przenikały się i łączyły u Pawlikowskiego z zagadnieniami etycznymi, humanistycznymi i patriotycznymi. W jednej ze swoich prac wskazywał:
„Pomiędzy czynnikami warunkującymi charakter uczuciowego stosunku człowieka do przyrody jest jeden jeszcze wielkiej wagi. Jest nim przywiązanie do ziemi ojczystej. Uczucie to jest organiczne i odwieczne; ludzie najpierwotniejszych kultur chorują i mrą z nostalgii, i bodaj częściej nawet niż ludzie kultury rafinowanej. Uczucie to jest starsze od dzisiejszego pojęcia miłości ojczyzny, bo w pojęciu «Ojczyzny» tkwią oprócz pierwiastków przyrodzonych, geograficznych i etnograficznych, jeszcze pierwiastki historyczne i prawno-państwowe. Ale pojęcie ojczyzny i miłość ku niej urodziły się i wyrosły z tego skromnego ziarna.
I dziś jeszcze chłop nasz, nawet kiedy szersze pojęcie ojczyzny nie jest mu obce, w gwarze swojej nazywa «ojczyzną» swą ojcowiznę, a pojęcie to rozszerza do wsi rodzinnej i jej bliższej okolicy. (…) Z rozważania tego stosunku wynika nauka, że wychowanie w duchu miłości ojczyzny powinno najpilniejszą zwracać uwagę jako na jej potężny czynnik, na miłość ziemi rodzimej, ziemi ojczystej w ściślejszym znaczeniu. Drogą ku temu jest przede wszystkim jej poznanie. Zyskuje też bardzo wiele współczesna pedagogia, biorąc to w swój program, bo znajduje najprostszy środek złączenia nauki szkolnej z życiem, a przy tym ożywia tę naukę iskrą uczucia.
A wreszcie miłość ziemi rodzinnej w tym ściślejszym znaczeniu, w tym promieniu, jaki pracą swoją społeczną mocny jest zakreślić zwyczajny człowiek, może się stać silną dźwignią rzetelnej kultury. Miłość ta wiedzie za sobą szanowanie zabytków tej ziemi, usuwanie skaz, jakie pojawiają się na jej kochanym obliczu, staranie o jej piękność…”.
Problematyka przyrodnicza, ekologiczna i tatrzańska poruszana była przez Pawlikowskiego w setkach publikowanych tekstów i artykułów, które zamieszczał zarówno w prasie społeczno-politycznej, np. we lwowskim „Słowie Polskim”, jak i fachowej – „Ochronie Przyrody”, czy „Wierchach”, które w latach 1923-1934 redagował.
Zaangażowanie Pawlikowskiego na polu ekologii znajdowało swój wyraz także w członkostwie w licznych organizacjach, wśród których wymienić należy m.in.: Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, Państwową Radę Ochrony Przyrody, Ligę Ochrony Przyrody oraz Związek Górali.
Należał również do czołowych propagatorów stylu zakopiańskiego w architekturze, nadając mu rangę stylu narodowego. Na płaszczyźnie tej współpracował ze Stanisławem Witkiewiczem, który zaprojektował dla Pawlikowskiego słynny „Dom pod Jedlami” w Zakopanem.
Zasygnalizowane w omawianej pracy wątki stanowiły z całą pewnością naczelne obszary aktywności Gwalberta Pawlikowskiego, jednak nie wyczerpują one całej listy jego licznych zainteresowań i zajęć. Jako osoba wszechstronnie wykształcona, poza studiami rolniczymi ukończył również studia prawnicze i ekonomiczne, był Pawlikowski bez wątpienia, co eksponują we wstępie pracy szczecińscy badacze jego dorobku, „człowiekiem renesansu”.
Wszystkie jednak działania i pasje tego wybitnego pisarza zbiegały się w jednym punkcie, którego najbardziej widomym przejawem była troska o życie i przyszłość narodu, do którego przynależał.
Z całą pewnością też odnieść można do niego słowa, które sam skierował do poety na łamach „Wierchów” (R. 4 1926) w szkicu „Janowi Kasprowiczowi na pożegnanie”: „Wszedł on do tego skarbca narodowych pamiątek, w których świecą klejnoty imion dostojnych i szlachetnych, a od którego klucze podaje pokolenie pokoleniu, aby najdalsi potomkowie czerpać zeń mogli mądrość, siłę i zdrowie i podnosić serca dumą narodowej tradycji”.
Maciej Motas
Jan Gwalbert Pawlikowski, „O mesjanizmie i konserwatyzmie polskim. Wybór pism”, oprac. T. Sikorski, A. Wątor, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2019, ss. 405.
Myśl Polska, nr 11-12 (15-22.03.2020)
http://mysl-polska.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...