sobota, 4 kwietnia 2020

Przymierze

  1. Fragmenty książki Zofii Kossak „Przymierze: „Obecnie ustawieni w dwa rzędy wedle godności, nieruchomi i dostojni, patrzyli na kupca Nanna – tłum prowadzącego syna na ofiarę. Ojciec, mężczyzna w pełni lat, wspaniale odziany, otwierał pochód poprzedzając dziecię, kilkoletniego chłopca w wieńcu kwiatów na głowie, w białej, długiej, otwartej od góry do dołu szatce. Malec odurzony mocnym winem z korzeniami, jakim pojono ofiary, by im odebrać świadomość, rozglądał się wkoło półprzytomnie wielkimi czarnymi oczami. Tym samym winem zamroczona matka szła tuż za nim. Pierś jej połyskiwała od klejnotów, długie kolczyki zwisały z uszu, „nezem”, czyli duży złoty pierścień przetykający nozdrza, leżał na wargach. Kroczyła jak we śnie, wpatrzona w dziecko. Za tym trojgiem postępowała liczna rodzina kupca, za rodziną słudzy i niewolnicy obładowani darami. Wszyscy zachowywali milczenie skupiając uwagę, by się nie potknąć, nie chrząknąć, a nawet nie odetchnąć głośniej, najmniejsze bowiem uchybienie ceremoniałowi niweczyło skuteczność ofiary. Posuwający się z wolna orszak wszedł już na stopnie ołtarza, stanął przed arcykapłanem. Dwóch isakku zdjęło z chłopca szatkę zostawiając tylko wieniec na lśniących puklach włosów. Stał zdziwiony, śliczny, nagi. Ojciec jego nie zmieniając obojętnego wyrazu twarzy, pchnął lekko syna ku arcykapłanowi. Ten położył starą, kościstą dłoń na szyjce dziecka, podniesiony nóż świsnął w powietrzu. Jakby otrzeźwiony dotknięciem, mały krzyknął przeraźliwie. Odpowiedział mu krzyk drugi. Obudzona z odrętwienia matka zawyła dziko jak zwierzę. Oba głosy zamarły, ledwo się zerwały. Arcykapłan z zadziwiającą siłą zdusił gardło chłopca, brat kupca Nanna – tum ogłuszył bratową silnym ciosem pięści, a słudzy wywlekli ją na boczny dziedziniec. Ojciec stał bez ruchu, wciąż z tym samym obojętnym wyrazem, lecz pot kroplisty wystąpił mu na czoło. Wielki nóż opadł tnąc głęboko, szeroko pierś dziecka. Krew buchnęła. Rozległ się pisk żałosny, niby ptaka. Arcykapłan powalił na kamienny stół drgające ciało, rozszerzył ranę bacząc, by krew, ten ulubiony pokarm bogów, esencja życia, oblała obficie ołtarz spływając aż na boki. Zanurzył ręce w otwartej piersi, wyrwał z niej serduszko, maleńką drgającą wątrobę, splot drobnych parujących wnętrzności i wpił się w nie wzrokiem nie zapowiadającym nic dobrego. Snadź wróżba była niepomyślna. Kapłani sangu podeszli do martwego już ciałka, jeden z płonącą pochodnią, drugi z żywicą, którą posypał zwłoki, trzeci ze smolnymi szczapami. Buchnął płomień. W zetknięciu z ogniem krew syczała, żywica płonęła trzeszcząc, swąd palonego mięsa wypełnił powietrze. Chór kapłanów podjął śpiew ku czci Marduka:
    „…Kto jest najwyższy na niebie?
    Marduk jest najwyższy na niebie.
    Kto jest najwyższy na ziemi?
    Marduk jest najwyższy na ziemi…”

  2. cd.”Skręcił za filar, w przejście dostępne tylko kapłanom. Zeszli po schodach do obszernej krypty leżącej pod ołtarzem. Ponure to było miejsce. Na półkach wgłębionych w ścianę stały urny zawierające zwłoki niemowląt ofiarowanych bogom tuż po urodzeniu. Wpuszczano je w naczynie główką w dół i otwór zalepiano żywicą. Na pokrywach widniały imiona rodziców dziecka, by bóg pamiętał, komu ofiarę zawdzięcza. Urn tych było bardzo wiele
  3. Odkąd przed tysiącami lat bóg El ofiarował bogom syna swojego Jeduda, by uchronić kraj od klęski, ofiarowywanie pierworodnych było uważane za rzecz słuszną, owocną i godną naśladownictwa.”

  4. Myślę, że autorka szerzej studiowała te obrzędy istniejące jeszcze przed Przymierzem. Judaizm to nie tylko religia, ale przede wszystkim tradycja i prawo. Obok rozmaitych nurtów judaizmu istnieje np. judaizm humanistyczny (nie-teistyczny) definiowany jako kultura i doświadczenie narodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...