piątek, 24 lipca 2020

Państwo albo psikus

Ostatnio mieliśmy na krajowej agendzie informacyjnej dwa psikusy – jeden, który nowemu/staremu prezydentowi wycięli rosyjscy telefoniści i drugi, mający raz na zawsze zakazać wszystkich innych psikusów, razem z cukierkami.

Czyżbyśmy doczekali wreszcie sezonu ogórkowego? Nie, tak właśnie wygląda codzienna, sieriozna i nabzdyczona polityka III RP…
O co modlił się Kaczyński – rozum dla współpracowników czy zdrowie dla siebie?
Wygłup z podaniem się za Sekretarza Generalnego ONZ o tyle zresztą faktycznie jest do polityki podobny, że zapewne stanowi jeden z wielu coraz bardziej widocznych objawów nasilającej się walki o władzę w PiS-ie. To znaczy za cenę zrobienia idioty z prezydenta RP (który i tak przecież ani intelektualistą nie jest, ani za takiego nie uchodzi, ani nawet któremu dobra opinia nie jest już do niczego potrzebna) – ktoś komuś podłożył świnię w znanej wojence między Kancelarią Prezydencką a MSZ.
To znaczy pewnie rosyjscy pranskterzy sami wpadli na pomysł, by z Andrzeja Dudy zażartować, jednak całą otoczka i ciąg dalszy zdarzenia to już w całości wypiek krajowej kuchni politycznej.
I takich zakalców możemy się spodziewać znacznie więcej, podobnie jak i nieprzypadkowy był nagły napływ krytycyzmu telewizyjnych „Wiadomości” dla rządu Mateusza Morawieckiego. Można domniemywać, że zawracając głowę Przenajświętszej Panience na Jasnej Górze – prezes Kaczyński modlił się nie tyle o re-elekcję A. Dudy, co o choć kilka miesięcy dla siebie, w słusznym przekonaniu, że już mu zaczynają z obejścia wynosić pierzyny, nie czekając na konsolację.
LGBT na Halloween
Tak zwane polskie elity zajęły się więc już swoim ulubionym zajęciem – natomiast Polacy nie wydają się żadną miarą gotowi, by całe to towarzystwo pognać tam, gdzie jego miejsce, czyli w kiryniematy. Bo bądźmy zupełnie poważni, czy naprawdę ktoś uważa, że społeczeństwo, w którym jedni zgłaszają petycję parlamentarną w sprawie Halloween, a drudzy czynią z tego temat dnia – jest w stanie podejmować jakiekolwiek świadome i celowe decyzje czy to w wyborach, czy zwłaszcza w referendach?
A ludzie śmieją się z kotów, że wystarczy im papierkiem zaszeleścić albo piłeczkę poturlać…
I wbrew pozorom, przy wszystkich fałszach i manipulacjach (ani to projekt, ani rządowy, ani w ogóle nie ma mowy o żadnym realnym zakazie, czyli zupełnie jak np. z… „piekłem kobiet”) – nie jest to sytuacja całkiem abstrakcyjna. Przeciwnie, znakomicie oddaje pozorność trzecioerpowskiej post-polityki.
W tym sensie szydercy mają trochę racji, że delegalizacja Halloween rzeczywiście trochę przypomina ogłaszanie przez samorządy kolejnych „stref wolnych od LGBT”. Oto np. niedawno pojawiły się głosy, że PiS powinno koniecznie dogadać się z PSL, bo to by pozwoliło podjąć uchwały w tej sprawie przez kolejne trzy sejmiki.
I nie, nie w tym rzecz czy genderyzm jest czy nie jest ideologią oraz czy i jak bardzo niebezpieczną. Tylko o ustalenie czy samorządy są od przyjmowania stanowisk NIE MAJĄCYCH ŻADNEGO PRAKTYCZNEGO ZNACZENIA, czy od stanowienia dobrego, przemyślanego prawa miejscowego oraz nadzoru nad urzędnikami tak, by jakiś choćby kawałek Polski był lepszym miejscem do życia.
Polityka hemoroidowa
Otóż jeśli za politykę, a co gorsza, za legislację w RP uznawać się będzie tylko deklaracje, nieważne w którą stronę, cały zaś zarząd pozostawi biurokratom, lobbystom oraz obcym interesom – to faktycznie, będziemy żyli w permanentnym Halloween. I jednym wielkim psikusie. Niestety, jest to też pochodna wmówienia sporej części niby to nieco bardziej świadomego światka okołopolitycznego – że jedyny sens ma polityka hemoroidowa, czyli taka, której jedynym celem jest czyjś „ból d…”.
Nadto zaś, od strony praktycznej „sprawa Halloween” – jest ćwiczeniem czym skończyłyby się wszelkie pomysły z gatunku pełnego ludowładztwa i demokracji bezpośredniej. W przypadku obligatoryjności rozpatrywania na plenarnym posiedzeniu Sejmu internetowych petycji obywatelskich – najpierw parlament przywaliłaby cała sterta wniosków w sprawie uznania, że Ziemia jest płaska oraz przyłączenia Polski do Galaktycznego Imperium. Następnie, gdyby obligatoryjne stało się referendum powszechne – pierwszym byłoby to o aborcję, zapewne wygrane przez zwolenników jej depenalizacji.
A potem organizowano by je już co miesiąc, każde z 10 pytaniami, aż ludzie dostawaliby torsji na sam dźwięk słowa głosowanie.
Jeśli będzie się ludowi na siłę wciskać władzę – lud w końcu ją zwymiotuje.
Co tylko pozwoli rządzącym wyciąć mu jeszcze niejednego psikusa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...