Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem esej JE księdza Biskupa Schneidera opublikowany 1 czerwca na http://www.LifeSiteNews.com a przetłumaczony nastepnie na włoski przez Chiesa e post concilio,
zatytułowany „Nie istnieje Boskie przyzwolenie ani prawo naturalne dla wielości religii”.
Studium Jego Ekscelencji w sposób jasny podsumowuje stanowisko tych, którzy w zgodzie z Chrystusem przedstawiaja swoje watpliwości co do domniemanej legalnosci zasady wolnosci religijnej, która teoretycznie została sformułowana na Soborze Watykańskim II.
Konfrontuje tę zasade ze swiadectwami Pisma Świetego i głosem Tradycji oraz katolickim Magisterium, które jest wiernym stróżem Obojga.
Wartośc eseju Jego Ekscelencji polega przede wszystkim na uchwyceniu nieformalnego powiązania pomiędzy zasadami sformułowanymi i wprowadznymi na SWII i logicznymi skutkami tych zasad wyrażającymi sie dewiacjami w zakresie doktryny, moralnosci, liturgii, dyscypliny, które wtedy się pojawily i trwają do dnia dzisiejszego.
To Monstrum wygenerowane w kręgach modernistycznych, początkowo mogło wydawać sie złudzeniem ale z czasem urosło w siłe i dzisiaj ujawnia swoją wywrotową i buntowniczą naturę.
Twór poczęty w tamtym czasie jest niezmienny i naiwnością byłoby myślec, że jego perwersyjna natura mogłaby sie zmienić. Próby naprawy tych soborowych bezeceństw, przywołując tutaj hermeneutyke ciagłości, okazały sie nieudane. Naturam expellas furca, tamen usque recurret(Choćbyś naturę wypędzał widłami, ona i tak powróci, Horacy List. I,10,24.
Jak Biskup Schneider slusznie zauważa, Deklaracja Abu Dhabi i jej pierwsze symptomy zawarte w „panteonie asyskim”, były poczęte w duchu SWII jak to sam Papież Franciszek Bergoglio dumnie stwierdza.
Ten „duch soboru” jest licencją legalności, którą nowatorzy stosują wobec swoich krytyków, nie zdając sobie sprawy że ta spuscizna nie tylko potwierdza błędy ich obecnych działań ale i uzasadnienia są heretyckim matrixem.
Przy bliższym spojrzeniu możemy stwierdzić, że nigdy w historii Koscioła, Sobór nie okreslał sie jako wydarzenie bez precedensu, inne od innych.
Nigdy nie było mowy o „duchu Soboru Nicejskiego”, „duchu Soboru Ferraro-Florenckiego”, „duchu Soboru Trydenckiego”. Podobnie, nigdy tez nie mielismy „ery posoborowej” po Soborze Laterańskim IV czy Watykańskim I.
Przyczyna jest oczywista; wszystkie te Sobory były, bez wyjatku, głosem Świetej Matki Koscioła i za tą przyczyną głosem Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Co jest istotne, ci którzy podtrzymują „nowatorstwo” SWII, również przywierają do heretyckiej doktryny, która umieszcza Boga Starego Testamentu w opozycji do Boga Nowego Testamentu, jak gdyby istniała jakaś sprzecznośc pomiedzy Osobami Trojcy Przenajświetszej.
Wyraznie widać, że opozycja ta ma prawie gnostyckie lub kabalistyczne korzenie i słuzy stworzeniu nowego podmiotu, który jest z własnej woli inny i przeciwstawny Kosciołowi katolickiemu.
Błędy doktrynalne prawie zawsze zdradzają pewne symptomy herezji trynitarnej ale również z drugiej strony, opierając sie na Dogmacie o Trójcy Przenajswietszej, herezje te mogą zostac obalone. ut in confessione veræ sempiternæque deitatis, et in Personis proprietas, et in essentia unitas, et in majestate adoretur æqualitas : tak, iż wyznając prawdziwie i wiekuiste Bóstwo, wielbimy Osób odrębność, w Istocie jedność i równość w Majestacie.
Bp Schneider cytuje kilka kanonów Soborów ekumenicznych, które oglaszaja doktryny trudne do zaakceptowania w dzisiejszych czasach; takie jak np. zobowiązanie Zydów do noszenia specjalnego stroju, zakaz pracy dla Chrzescijan u żydowskich i muzułmańskich pracodawców(panów).
Pośród tych przykładów znajduje sie równiez zarzadzenie traditio instrumentorum, ogłoszone przez Sobór Florencki a skorygowane pózniej przez Piusa XII, konstytucją apostolską Sacramentum Ordinis.
Na tej podstawie, Biskup Atanazy zauważa „można mieć słuszną nadzieje i wierzyc, że przyszły Papież albo Sobór Ekumeniczny poprawi błedne stwierdzenia poczynione” przez SWII. Wydaje mi sie jednak, pomimo że przytoczony jest w najlepszych intencjach, argument ten narusza fundamenty katolickiej budowli.
Przyznajemy albowiem tym samym, że istnieją akty Magisterium, które z powodu zmienionej wrazliwości mogą byc podatne na anulowanie, modyfikacje lub inną interpretacje w wyniku upływu czasu.
Nieuchronnie w ten sposób podpadamy pod potepienie Dekretu Lamentabili i tym samym znajdujemy usprawiedliwienie dla tych, którzy w oparciu o te same załozenia zadeklarowali, że ” kara śmierci jest nie do pogodzenia z Ewangelią”, poprawiając w ten sposób Katechizm Koscioła Katolickiego.
W ten sam sposób mozemy usprawiedliwić poprawienie słów Błogosławionego papieża Piusa XI przez SWII. Metode taką bp Schneider chciałby zastosować wobec Dignitatis Humanae.
Pośród przykladów jakie bp Schneider prezentuje nie ma takich o których moglibysmy powiedzieć, że są powaznym błędem lub herezją. Fakt, ze Sobór Florencki stwierdził, że traditio instrumentorum jest konieczny dla wazności Święceń w zaden sposób nie podważa wazności posługi kapłańskiej w Kosciele, prowadząc do uznania nieważności Świeceń.
Równiez nie wydaje mi się aby mozna było stwierdzić, że aspekt ten, choc wazny, doprowadził do doktrynalnych błedów pośród wiernych, czegoś co nastąpiło wyłącznie wraz z ostatnim Soborem.
Gdy z biegiem historii rozprzestrzeniały sie rózne herezje, Kościół nie zwlekał z ich potępieniem, tak jak to sie stało w czasach Synodu w Pistoi w 1786, który w pewien sposób był zapowiedzią SWII. Szczególnie w takich punktach jak zniesienie Komunii poza Mszą, wprowadzenie języka potocznego, zniesienie modlitw Kanonu wypowiadanego submissa voce, a co więcej, rozważania na temat kolegialności biskupów, zredukowania prymatu papieza do funkcji zaledwie liturgicznych.
Powtórna lektura aktów tego Synodu napawa nas zdumieniem wobec dosłowności tych samych błędów powtórzonych pózniej w mocniejszym wymiarze przez Sobór kierowany przez Jana XXIII i Pawła VI. Z drugiej strony, tak jak Prawda przychodzi od Pana Boga, tak błąd jest karmiony i karmi się Jego najwiekszym Wrogiem, który nienawidzi Koscioła Chrystusowego i Jego serca: Mszy Świetej i Najświętszej Eucharystii.
Nadchodzi moment w naszym życiu, gdy zrzadzeniem Opatrznosci konfrontujemy sie z ostatecznym wyborem dotyczącym przyszłosci Koscioła i naszego wiecznego zbawienia. Mówie o wyborze pomiędzy rozpoznaniem błędu w który praktycznie wszyscy popadliśmy, prawie zawsze bez złych intencji, a odwracaniem głowy i samousprawiedliwianiem.
Pośród innych, popełnilismy rówiez błąd uznania naszych interlokutorów, jako ludzi, którzy pomimo róznic ideowych i wyznaniowych, ciągle byli motywowani dobrymi intencjami i ktorzy gotowi byli naprawic swoje błędy gdyby otworzyli sie na naszą Wiare.
Razem z Ojcami Soborowymi, traktowalismy ekumenizm jako proces, jako zaproszenie, jako wezwanie dysydentów do jednego Koscioła Chrystusowego, idolatrów i pogan do Prawdziwego Boga i Żydów do obiecanego Mesjasza. Ale od pierwszego momentu, gdy ekumenizm był koncypowany w komisjach soborowych, został on przekształcony w ten sposób, że stanał dokładnie po przeciwnej stronie dotychczasowego Magisterium.
Wydawało nam się, że niektóre nadużycia były tylko wyrazem pewnej przesady powodowanej entuzjazmem z powodu tej nowości. Szczerze wierzylismy, że widok JPII otoczonego przez czarowników-uzdrowicieli, buddyjskich mnichów, rabinów, pastorów protestanckich i innych heretyków, jest dowodem umiejętnosci Koscioła do zwołania tych ludzi dla wspolnej prośby do Boga o pokój.
To wydarzenie zaowocowało następstwem różnych mniej lub bardziej oficjalnych dewiacji aż do punktu gdy ujrzeliśmy biskupów dzwigających na swoich ramionach nieczystego idola pachamame, bluznierczo ukrytego pod pretekstem swietego macierzyństwa.
To że wizerunek piekielnego bóstwa mógł sie znalezc w Bazylice Sw. Piotra to tylko częśc crescendo, które druga strona przewidziała od początku. Liczni praktykujący katolicy i być moze większośc duchowieństwa katolickiego są dzisiaj przekonani, ze Wiara Katolcka nie jest konieczna do Zbawienia.
Wierzą, że Jeden Prawdziwy Bóg objawiony naszym ojcom jest tym samym co bóg Mohameta. Prawie dwadziescia lat temu słuszelismy to powtarzane z pulpitów i biskupich katedr, ale ostatnio słyszymy to i potwierdzane z naciskiem z najwyższego Tronu.
Wiemy dobrze że, przywołując Pismo Świete: Littera enim occidit spiritus autem vivificat (2 Kor 3:6) Litera zabija, duch ozywia. Progresisci i modernisci wiedzieli jak zręcznie ukryć dwuznaczne wyrazenia w tekstach soborowych, które w chwili ukazania sie wydawały się dla większości niegrozne ale dzisiaj ukazują swoją wywrotową nature.
To tę metode zastosowano w wyrazeniu subsistit in: powiedzenie pólprawdy nie tyle aby nie urazic interlokutora( zakładając, że to jest dozwolone aby wyciszyć Prawde Boga z szacunku dla Jego stworzenia) ale dla mozliwości stosowania pół-błedu który mógłby być natychmiast rozwiany gdy cała prawda jest przedstawiona. Stąd Ecclesia Christi subsistit in Ecclesia Catholica nie precyzuje tozsamości tych dwóch tylko zawieranie jednego w drugim, w konsekwencji również innych kosciołów.
Stąd otwarcie na miedzywyznaniowe celebracje, modlitwy ekumeniczne i nieuchronny koniec dla koniecznosci istnienia Koscioła w zakresie zbawienia, jednosci i misyjnej natury.
Niektórzy mogą pamiętać, że pierwsze zgromadzenia ekumeniczne odbyły sie ze schizmatykami wschodnimi i bardzo skromnie z sektami protestanckimi.
Z wyjatkiem Niemiec, Holandii i Szwajcarii, kraje o tradycji katolickiej niechetnie poczatkowo angazowały się w mieszane celebracje z udziałem protestanckich pastorów i ksiezy Katolickich.
Przypominam sobie, ze swego czasu była mowa o usunieciu przedostatniej doksologii z Veni Creator aby nie razić Prawosławnych, którzy nie akceptują Filioque. Dzisiaj słyszymy sury Koranu recytowane z pulpitów naszych kosciołów, widzimy drewnianego idola adorowanego przez poboznych braci i siostry, słyszymy Biskupów deklarujących to, co jeszcze do wczoraj wydawało się najwygodniejszą wymówką różnych ekstremizmów.
Czego świat chce, za namową Masonerii i jej piekielnych macek, to stworzenie uniwersalnej religii, humanitarnej i ekumenicznej, z której zazdrosny Bóg, którego adorujemy jest usunięty. Jesli rzeczywiście jest to to czego świat chce, to kazdy krok uczyniony przez Kosciół w tym kierunku jest nieszczęsnym wyborem, który obróci sie przeciwko tym którym wydaje sie, że mozna szydzic z Boga.
Marzenia globalistów o odbudowaniu Wiezy Babel na gruzach Koscioła Katolickiego a zastapionego konfederacją idolatrów i heretyków połączonych enwironmentalizmem i ogólnym braterstwem nie mogą się spełnić. Nie ma braterstwa jak tylko w Chrystusie i wyłącznie w Chrystusie:qui non est mecum contra me est
Jest niepokojącym, że niewielu sobie zdaje sprawe z tego pędu ku odchłani i że niewielu zdaje sobie sprawe z odpowiedzialności najwyzszej hierarchii wspierającej te antychrzescijańskie ideologie jakby liderzy Koscioła chcieli sobie zagwarantowac miejsce na tej wspólnej myslowej platformie.
Jest zaskakującym, że ludzienie ustepują w unikaniu dochodzenia do korzeni obecnego kryzysu, ograniczając sie do ubolewania nad obecnymi ekscesami jak gdyby nie były one logicznymi i nieuniknionymi konsekwencjami planu ułozonego dekady temu.
Jesli pachamama może być adorowana w kosciele, zawdzięczamy to Dignitatis Humanae. Jeśli mamy liturgie , która jest sprotestantyzowana, a czasami spoganizowana, zawdzięczamy to rewolucyjnym działaniom Abp Hannibala Bugniniego i reformom posoborowym.
Jesli Deklaracja Abu Dhabi została podpisana, to zawdzieczamy to Nostra Aetate.
Jeśli doszliśmy do punktu, gdy dezyzje deleguje się do Konferecji Episkopatu, co jest cięzkim naruszeniem Konkordatu, jak to sie ostanio wydarzyło we Włoszech, to zawdzieczamy to kolegializmowi i jego nowej wersji synodalizmowi.
Dzięki synodalizmowi zostaliśmy skonfrontowani z Amoris Laetitia. Szukaliśmy drogi wyjscia z sytuacji, która była jasna od poczatku, czyli że dokument ten stworzony przez potęzna machine biurokratyczną ma zamiar zalegalizować komunię dla rozwodników i żyjących w konkubinatach, kapłaństwo kobiet(jak to sie ostatnio stało z „wikariuszkami biskupimi” we Freiburgu) i zniesieniem Świętego Celibatu.
Kardynałowie, którzy wysłali swoje Dubia do Franciszka, moim zdaniem, wykazali sie świętą naiwnoscią, sądząc ze Papież Franciszek Bergoglio postawiony wobec ich logicznie wyłozonej krytyki błedu, zrozumie, poprawi heterodoksyjne punkty i poprosi o wybaczenie.
Sobór został uzyty do zalegitymizowania najbardziej dziwacznych dewiacji doktrynalnych, najsmielszych innowacji liturgicznych, najbezwzgledniejszych naduzyć, wszystko to podczas gdy Autorytet zachowywał milczenie.
Ten Sobór był tak egzaltowany, że został przedstawiony jako jedyny zasadny punkt odniesienia dla Katolików; duchowieństwa i biskupów, przysłaniając przy tym i przywołując z lekcewazeniem Doktryne, której Kosciół cały czas autorytatwnie uczył; zakazując wiecznej liturgii, która przez tysiąclecia karmiła wiare nieprzerwanych szeregów wiernych, męczenników i świetych.
Poza innymi sprawami, Sobór ten okazał sie jedynym który spowodował tak wiele problemów interpretacyjnych, tak wiele sprzecznosci w odniesieniu do poprzedniego Magisterium, że nie ma precedensu od Soboru Jerolimskiego do Watykańskiego co do braku harmonii z obowiązującym Magisterium czy potrzeby dodatkowej interpretacji.
Przyznaję, ze spokojem i bez kontrowersji: byłem jednym z tych, którzy pomimo konsternacji i obaw, które dzisiaj okazały sie całkowicie uzasadnione, ufałem autorytetowi hierarchii z bezwarunkowym posłuszeństwem.
Rzeczywiscie, wielu ludzi nie pomijając mnie, nie brało poczatkowo pod uwage mozliwosci konfliktu pomiedzy posłuszeństwem hierarchii a wiernoscią Kosciołowi. Co uczyniło to rozdarcie pomiędzy hierarchia a Kosciołem, pomiedzy posłuszeństwem a wiernoscią, namacalnym, nienaturalnym a wrecz perwersyjnym, to ostatni Pontyfikat.
W Pokoju Łez, przylegającym do Kaplicy Sykstyńskiej, podczas gdy Msgr. Marini przygotowywał białe rocchetto, mozzete i stułe na pierwsze pojawienie się „nowo wybranego” Papieża, Papież Franciszek Bergoglio krzyknał:
sono finite le carnevalate ( Karnawał sie skończył) z lekcewazeniem odmawiając insygni,
które wszyscy Papieże do tej pory pokornie akceptowali jako wyrózniający strój Wikariusza Chrystusa.
Słowa te zawierały prawde, pomimo że wypowiedziane zostały odruchowo: 13 marca 2013 roku, maski ostatecznie opadły konspiratorom, którzy wreszcie uwolnili sie z niewygodnej obecności Benedykta XVI i z bezwstydną pychą świetowali sukces wypromowania człowieka, który ucielesniał ich ideały. Największą zniewagą jakiej dopuscił sie według tych ludzi Benedykt, było uwolnienie celebracji czcigodnej Liturgii Trydenckiej, której prawowitośc została przywrócona po 50 latach ostracyzmu.
Nie jest przypadkiem, że zwolennicy Borgoglio, to ci sami ludzie, którzy widzieli Sobór jako pierwsze wydarzenie nowego koscioła, gdy do tej pory mielismy starą religie ze starą liturgią.
To wszystko, to nie przypadek, a co ci ludzie bezkarnie przyznają, oburzając przy okazji tych umiarkowanych, to również wiara współczesnych katolików. Pomimo wszystkich wysiłków hermeneutyki ciągłosci, nędznie ona skończyla w konfrontacji z rzeczywistością obecnego kryzysu.
Niepodważalnym faktem jest, że od SWII został zbudowany równoległy kosciół, narzucony i przeciwstawny prawdziwemu Kosciołowi Chrystusowemu.
Ten równoległy koscioł zasłonił progresywizmem boską instytucje ustanowioną przez Naszego Pana w celu zastąpienia Jej fałszywym bytem, odpowiadającym potrzebom religii uniwersalnej, pojęcia ukutego po raz pierwszy przez Masonów.
Wyrazenia takie jak; nowy humanizm, powszechne braterstwo, godnośc człowieka są to słowa-klucze filantropijnego humanitarianizmu, który odrzuca prawdziwego Boga, horyzontalnej solidarnosci rozróznych inspiracji duchowych oraz ekumenicznego irenizmu, które Kosciół jednoznacznie potępia Nam et loquela tua manifestum te facit Mt 26,73 Bo i twoja mowa cie zdradza.
To częste, nawet obsesyjne odwoływanie sie do tego samego słownika wroga zdradza lgnięcie do niego. Jednoczesnie systematyczne odrzucanie jasnego, jednoznacznego i krystalicznego języka Koscioła potwierdza pragnienie odcięcia się nie tylko od Katolickiej formy ale nawet substancji.
To co przez lata słyszelismy z najwyższego tronu na sposób oględny, mętny, obecnie mamy wypracowane w sposób jasny i przejrzysty w formie manifestu zwolenników obecnego Pontyfikatu:
demokratyzacja Koscioła, juz nie kolegializm wynaleziony na SWII ale droga synodalna inaugurowana Synodem o Rodzinie.
Zniszczenie kapłaństwa poprzez poluzowanie celibatu w pewnych przypadkach, quasi-kapłańska posługa kobiet, ciche przejscie od ekumenizmu nakierowanego na braci odłączonych do panekumenizmu redukującego Prawde o Trójedynym Bogu do poziomu idolatrii i najbardziej piekielnych przesądów.
Akceptacja dialogu międzyreligijnego, który z góry zakłada relatywizm i odrzuca misje nawracania. Demitologizacja papiestwa uprawiana przez Papieża Franciszek Bergoglio jako tytuł jego Pontyfikatu, legitymizacja wszystkiego co jest politycznie poprawne:gender, sodomia, małzeństwa homoseksualne, doktryny malthuzianskie, ekologizm, imigracjonizm….
Jeśli nie uznamy, że korzenie tych dewiacji znajdują sie w zasadach ustalonych na SWII, znalezienie leku będzie niemozliwe. Jeśli nasze diagnozy będą wbrew wszelkim dowodom z uporem odrzucać pierwotną patologie, trudno nam będzie znalezc odpowiednią kuracje.
Taki uczciwy proces intelektualny będzie wymagał wielkiej pokory, przede wszystkim uznania, że przez dziesięciolecia bylismy w dobrej wierze wprowadzani w błąd przez ludzi usytuowanych na najwyższych stanowiskach. Ludzi, którzy nie wiedzieli jak chronic i bronić owczarnie Chrystusa.
Niektórzy dla świętego spokoju, inni z natłoku obowiązków, niektóry z wygody, a w końcu tacy, którzy to uczynili w złej wierze i złych intencjach. Ci ostatni, którzy zdradzili Kosciół muszą zostać nazwani, wzięci na strone i zaproszeni do poprawy. Jesli nie okażą skruchy, muszą zostac usunięci ze świetego kręgu.
Tak działa prawdziwy Pasterz, ten któremu leży na sercu dobro swojej owczarni i który oddaje za nią życie. Mieliśmy i wciąz mamy zbyt wielu najemników dla których pochwała wrogów Chrystusa jest wazniejsza od wiernosci Jego Oblubienicy.
Tak jak uczciwie i spokojnie wykonywałem dyskusyjne polecenia 60 lat temu, wierząc że reprezentują one kochający głos Koscioła, tak teraz z równą uczciwoscią i spokojem uznaje, ze zostalem oszukany.
Uporczywe trwanie w błędzie byłoby żałosnym wyborem i uczyniłoby mnie wspólnikiem tego oszustwa. Deklarowanie jasności oceny od samego poczatku nie byłoby uczciwe.
Wszyscy wiedzielismy, że Sobór będzie mniej lub wiecej rewolucją lecz nie moglibyśmy sobie wyobrazić niszczących skutków, nawet ci którzy mogliby temu zapobiec nie zdawali sobie sprawy.
Jeśli nawet do czasów Benedykta XVI ten zamach stanu jakim był SWII
( Kardynał Suenens nazwał Sobór rokiem 1789) doświadczył pewnego spowolnienia, to w ostatnich kilku latach nawet najbardziej dobroduszni spośród nas przyznali istnienie powaznej apostazji na którą sa wystawieni najwazniejsi przedstawiciele hierarchii.
W tym samym czasie wierni i duchowieństwo czują się beznadziejnie porzuceni i sa traktowani przez biskupów niemal z irytacją.
Deklaracja z Abu Dabi jest ideologicznym manifestem idei pokoju i współpracy pomiedzy religiami, która może zostac zrealizowana pod warunkiem zainicjowania tego procesu przez pogan pozbawionych swiatła Wiary i ognia Miłosierdzia. Lecz każdy posiadający łaske bycia dzieckiem Bozym przez zasługe Chrztu Świętego powinien być przerażony bluznierczym pomysłem współczesnej Wieży Babel czyli połączenia prawdziwego Koscioła Chrystusowego, spadkobiercy obietnicy danej Narodowi Wybranemu, z tymi którzy odrzucaja Mesjasza i samą koncepcje Trójcy Świetej traktują jako bluznierstwo. Miłosć Boga nie zna granic i nie toleruje kompromisu, inaczej nie byłaby Miłoscią bez której nie moglibysmy w Nim pozostać qui manet in caritate, in Deo manet, et Deus in eo 1Jn 4:16 Bóg jest miłoscią, kto trwa w miłosci trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim
Nie ma większego znaczenia czy Deklaracja jest dokumentem Magisterium. Wiemy dobrze, że wywrotowcy stosują gre słów w swoich poczynaniach aby szerzyć błąd. Wiemy też, ze celem ekumenicznych i międzyreligijnych inicjatyw nie jest nawrócenie tych, którzy znajduja sie daleko od jednego Koscioła Chrystusowego ale odwrócenie i zdeprawowanie tych którzy ciągle trzymają się katolickiej Wiary. Ukształtowania w nich przekonania, ze pozadanym jest istnienie jednej uniwersalnej religii, która łączy 3 wielkie Abrahamowe religie „w jednym domu” Jest to triumf masońskiego planu stworzenia królestwa Antychrysta.
Czy plan ten materializuje sie poprzez bulle dogmatyczną, deklaracje czy wywiad ze Scalfarim w La Republica nie ma większego znaczenia, poniewaz zwolennicy Papieża Franciszek Bergoglio oczekuja tylko na znak na który zareaguja serią inicjatyw, które od dawna zostały przygotowane i zorganizowane.
Jesli zas Papież Franciszek Bergoglio nie idzie w nakreslonym kierunku wtedy szeregi teologów i duchownych gotowe są podnieśc lament z powodu „osamotnienia Papieża Franciszka” jako przeslanki dla jego rezygnacji ( mam tutaj na mysli jeden z ostatnich esejów Massimo Faggioli)
Na marginesie, nie byłby to pierwszy przypadek gdy korzystają z Papieża, który postępuje zgodnie z ich planami, a pozbywają sie gdy staje się inaczej. Ostatniej niedzieli, Kosciół czcił Trojce Przenajswiętszą. Brewiarz ofiaruje nam recytacje Wyznania Wiary Św. Atanazego, obecnie zdelegalizowanego przez soborową liturgie, a juz zredukowanego do dwóch przypadków przez reforme liturgiczną 1962.
Pierwsze słowa tej, obecnie usuniętej modlitwy pozostaja zapisane złotymi literami “Quicumque vult salvus esse, ante omnia opus est ut teneat Catholicam fidem; quam nisi quisque integram inviolatamque servaverit, absque dubio in aeternum peribit Ktokolwiek chce być zbawionym, przede wszystkim potrzeba, aby wyznawał Katolicką wiarę. Której jeśliby kto nie zachował całej i nienaruszonej, ten niewątpliwie zginie na wieki.
ksiądz arcybiskup Karol Maria Vigano, Nuncjusz Papieża w USA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz