Znamy… ale posłuchajmy… – admin
Jeżeli mielibyśmy do czynienia z prawdziwą pandemią, taki obowiązek mógłby być uzasadniony. Jednak rzetelnych i naukowych dowodów brak.
„Potwierdza się” przypadki zakażenia przy pomocy nieskutecznych i nie przeznaczonych do tego celu testów. Zawyża się statystyki zachorowań i śmierci rzekomo spowodowanej przez Covida, podczas gdy oficjalne statystyki wskazują, że do końca lipca żadnej pandemii nie było.
Nie publikuje się ogólnych statystyk zgonów. Zamyka się prywatne praktyki lekarskie. Ruinuje się gospodarkę kraju. Wycofuje się z użycia tanie i skuteczne lekarstwo (hydroksychlorochinę).
Coś jest nie tak i od razu widać, że chodzi o coś innego. Politycy najprawdopodobniej zostali przekupieni, albo zastraszeni, bo nie wyobrażam sobie aby te środki narzucali społeczeństwu z jakiegokolwiek innego powodu. Zapewne niektórzy są niedoinformowani, a tacy ludzie nie powinni być politykami. Ale zostawmy tło i przejdźmy do rzeczy samej. Maseczki.
Słyszę od znajomych, że trzeba je obowiązkowo nosić. Ale przecież są ludzie, którzy nie mogą nosić maseczek z powodów zdrowotnych. Np. starsze osoby z chorobami utrudniającymi oddychanie, lub z chorobami serca i układu krążenia. Ja sam, będąc po zawale i poczwórnym bajpasie, mam w gorące dni trudności z oddychaniem, nawet bez maseczki. Dotąd było tak, że wystarczyło powiedzieć: „Nie mogę nosić maseczki z powodów medycznych”, lub „zdrowotnych” i wszyscy musieli to uznać. Słyszę, że teraz wymagane są jakieś zaświadczenia. I tu pojawia się problem, a nawet dwa.
Po pierwsze, mój stan zdrowia to temat poufny między mną i moim lekarzem. Aby inne osoby mogły mieć do tych informacji dostęp, potrzebna jest moja zgoda lub wyrok (albo nakaz) sądu. Poza tym, policjant nie ma kwalifikacji aby prawidłowo ocenić, czy z moimi chorobami mogę nosić maseczkę, czy nie. Policjant nie jest lekarzem i nie ma dostępu do wyników moich badań.
I tu dochodzimy do drugiego aspektu tej sprawy, do obowiązku legitymowania się zaświadczeniami od lekarza.
Taki wymóg jest równoznaczny z dzieleniem się moimi poufnymi, personalnymi informacjami medycznymi z osobami trzecimi. Zatem, jest on naruszeniem zasady poufności i mojej prywatności. Ale to nie wszystko.
Od dawna istnieje w polskim prawodawstwie zasada domniemania niewinności. Przypomnijmy:
Art. 14 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (ratyfikowanego przez Polskę w 1977 roku):
§ 2. Każda osoba oskarżona o popełnienie przestępstwa ma prawo być uważana za niewinną aż do udowodnienia jej winy zgodnie z ustawą.
Art. 5 Kodeksu Postępowania Karnego RP:
§ 1. Oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem.
§ 2. Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.
Zasada domniemania niewinności oznacza, że osoba podejrzana lub oskarżona nie ma obowiązku udowadniania swojej niewinności. To policja lub prokurator mają Tobie udowodnić winę. Tymczasem, wymóg legitymowania się zaświadczeniem, że jesteś z powodów zdrowotnych niezdolny do noszenia, lub długotrwałego noszenia maseczki, jest właśnie wymogiem, abyś to Ty udowodnił swoją niewinność. Jest to wyjątkowym pogwałceniem zasady domniemania niewinności oraz praw człowieka i obywatela.
Władza zaczyna traktować wszystkich jako – z założenia – winnych. Niedługo odbiorą nam prawo do obrony. Nawet komuna, przynajmniej oficjalnie, zasadę domniemania niewinności respektowała i stosowała podrzucanie fałszywych dowodów winy, lub fałszywe zeznania świadków, aby ją obejść. A my dziś mamy oficjalnie, w biały dzień, odrzucenie tej zasady wprost, usprawiedliwione czym? Fałszywą pandemią, za którą ktoś powinien iść do pierdla na resztę życia. To tych ludzi policja powinna ścigać. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz