poniedziałek, 9 listopada 2020

Przechodnie wyklęci? Rzecz o namordnikach


Z dumą przeczytałem w jednej z mainstreamowych gazet, że w Konfederacji jest mnóstwo wariatów i warchołów, którzy krytykują nakazy rządowe w sprawie maseczek, określając je mianem „namordników”. Z dumą, ponieważ termin „namordnik” sam wymyśliłem i rozpropagowałem, między innymi i na tych łamach.

Niestety, w sprawie tej wiele zaczyna się zmienić i gdy będziecie Państwo ten tekst czytać, to nakaz noszenia namordników przez ludzi zdrowych będzie miał już podstawę ustawową i sądy przestaną stawać po stronie wolnych ludzi.

Stąd pytanie: czy po legalizacji namordniko-obowiązku należy owe namordniki nosić? Czy też powinniśmy określić się mianem „przechodnie wyklęci” i nadal chodzić bez?

Zapewne moi Czytelnicy wiedzą, że zawsze byłem i jestem przeciwnikiem kultu Żołnierzy Wyklętych. Nie dlatego, że nie doceniam ich bohaterstwa i poświęcenia, lecz dlatego, iż przegrali, musieli przegrać i ich walka od początku nie miała żadnego sensu.

Logicznie więc nie będę propagował modelu „przechodni wyklętych”, którzy chodzą po ulicach bez namordników, kłócą się z covidianami i policjantami, bohatersko obrywają mandaty po 500 PLN, albo i 5.000 PLN od Sanepidu. Oczywiście, to postawa godna tradycji wyklęctwa, insurekcyjnej i powstaniowej, Konfederacji Barskiej, podchorążych z 1830 i studentów z 1863 roku, żołnierzy NSZ, etc. Problem w tym, że ta postawa do niczego nie prowadzi. Dlaczego? Podam kilka powodów:

1/ Nie dostrzegam żadnego zysku z zapłacenia raz, drugi, trzeci mandatu – chyba, że kogoś stać, aby dzielić się z „wolontariuszami ministerstwa finansów”. Podobnie jak z oryginalnymi Wyklętymi, tak i teraz liczba przechodniów wyklętych będzie spadać z powodu kar – wtedy śmierci, dziś mandatu. W ten sposób ruch pandemiosceptyków skaże się na postępującą marginalizację, a w końcu na eksterminację.

Co więcej, rząd będzie dorzucał coraz to nowe obostrzenia i w końcu dojdzie do penalizacji samego koronasceptycyzmu, w wyniku czego nie będziemy mogli na ten temat pisać. Rząd tylko czeka na nasz opór, aby mieć pretekst do kolejnych represji, ograniczeń i penalizacji. Aż zdusi opór do samego końca.

2/ Strategia rządu i popisowych mediów jest dość oczywista. Oni czekają na nasz opór, gdyż ruch pandemiosceptyczny jest temu rządowi potrzebny. I to pilnie potrzebny. Nawet premier Mateusz Morawiecki już półgębkiem przyznał, że lockdown w sytuacji gdy zarażonych było dziennie po 500-600 osób był błędem. Rządzący świadomie wywołali histerię społeczną, aby sparaliżować kampanię wyborczą, skupić naród wokół władzy i wygrać wybory prezydenckie dla Andrzeja Dudy. I to im się udało.

Problem w tym, że środki te oczywiście nie zdusiły żadnej epidemii, przeciwnie, mamy teraz po 25.000 zarażonych dziennie i liczba ta zapewne będzie rosła [O Boże…. – admin]. Polskiej gospodarki na drugi lockdown nie stać, a w sondażach PiS zaczyna się chwiać – rząd najpierw ogłosił „zwycięstwo” nad pandemicznym wrogiem, po czym okazało się, że wojnę z COVID-19 przegrywa z kretesem. Pijarowcy PiS już główkują jak tę partię rozegrać, czyli – innymi słowy – na kogo zrzucić odpowiedzialność w sytuacji, gdy rząd jest nieodpowiedzialny ex definitione, szczególnie kierowany przez nieomylnego Prezesa jako wicepremiera?

Na miejscu pijarowców zrzuciłbym całą odpowiedzialność na pandemiosceptyków, którzy nie noszą namordników i zarażają swoim oddechem tysiące ludzi w czasie porannego spaceru z psem lub trzyminutowego przejazdu autobusem.

Niektóre media już uderzyły w tę nutę. Jedna z moich koleżanek (doktor filozofii, czyli raczej inteligentna) napisała już na swoim FB, że nienoszący namordników „mają krew na rękach”. Ktoś jej to podrzucił. Kto? Znając jej łatwowierność wskazałbym media. Tak, media wskażą nas jako wroga publicznego, wroga numer jeden, wroga narodu, wroga ludu, etc. To nie rząd, to pandemiosceptycy bez namordników zostaną obarczeni odpowiedzialnością za wzrastającą liczbę stwierdzonych zakażeń.

Przykro mi, ale w mojej ocenie wojnę tę przegramy i musimy ją przegrać, ponieważ po ich stronie jest prawo, aparat państwa, media i tłumy sfanatyzowanych covidian, którzy patrzą na pandemiosceptyków tak, jak w Średniowieczu spoglądano na katarów, albigensów i innych heretyków. Przegraliśmy tę wojnę i trzeba skorzystać z „amnestii”, czyli założyć namordniki – choćby na brodę, bo jak się zdaje covidianom tyle wystarcza, policji zdaje się także. Trzeba oszczędzać siły i zaatakować wtedy, gdy będzie ku temu szansa. A będzie?

Oczywiście, że będzie. Przecież masowej histerii społecznej nie wywołano po to, aby założyć nam na twarze jakieś namordniki, po 2,50 PLN sztuka. Lobbyści realnie rządzący tym światem, pod pretekstem pandemii, chcą nas wszystkich obligatoryjnie zaszczepić przeciwko covidowi i zaczipować przy okazji. Mówi się o tym coraz głośniej i to nie tylko w sferach opowiadających o płaskiej ziemi i reptilianach, ale już i w „poważnych” mediach mainstreamowych. Skoro media te coraz częściej o tym piszą, to znaczy, że – używając terminologii wojskowej – przeprowadzają „przygotowanie artyleryjskie” przed rozstrzygającym atakiem.

Lobbyści wiedzą, że fanatyków covidiańskich doprowadzą do punktów szczepień i czipowania samą psychozą i fanatycy będę ustawiać się w długich kolejkach. Ale to tylko część ogółu. Oceniam, że tak z połowa ludzi nosi maseczki raczej dla świętego spokoju i ze strachu przed mandatem, a nie dlatego, iż wierzy w ich cudowną skuteczność. Ze strachu przed mandatem założyli namordniki, ale czy da się ich doprowadzić do punktu obowiązkowych szczepień i czipowania? Masa ludzka będzie sceptyczna, niechętna i nieufna, ale masa jest niezorganizowana. Potrzebuje przywódców. I dlatego nie można wytracić „kierowniczej mniejszości” w kłótniach z policją o namordniki, kosztujących mandaty i kary od Sanepidu. Zaraz będzie trzeba tworzyć szeroki ruch społeczny przeciwko przymusowym szczepieniom i czipowaniu. Wtedy będą potrzebni aktywiści.

Adam Wielomski
Za: Najwyższy Czas!
https://konserwatyzm.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komuniści są dobrzy w podbojach i kiepscy w zarządzaniu

James Lindsay: Cześć wszystkim. Tu James Lindsay. Słuchacie audycji „New Discourses Bullets”, w którym przedstawiam podsumowanie jednego tem...