poniedziałek, 4 stycznia 2021

Samozwańczy ambasadorzy szczepień

Nowy Rok rozpoczął się aferą szczepienną. Okazało się, że część elit aktorskich i polityków została już zaszczepiona. Wywołało to oburzenie społeczeństwa. Jakim prawem samozwańcze elity dostąpiły możliwości wcześniejszego zaszczepienia się.? Kto ich promował, jako ambasadorów szczepień? Od dawna wiadomo, że Krystyna Janda nie cieszy się sympatią społeczeństwa, więc dlaczego miałaby efektywnie zachęcać do szczepień?

Jak było do przewidzenia, wokół tego zdarzenia wybuchła afera. W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym zostało zaszczepionych poza kolejnością osiemnaście osób. Między innymi rodzina Krystyny Jandy, jej były mąż Andrzej Seweryn i córka Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk Krzysztof Materna i europoseł, były premier Leszek Miller. Ciekawe kto się jeszcze znalazł na tej cwaniackiej liście?

Jeszcze przed świętami Krystyna Janda dzwoniła do seniorów aktorów z propozycją wcześniejszego zaszczepienia się. Mówiła, że będą oni ambasadorami akcji szczepień. Kto ich do takiej funkcji wybrał – nie wiadomo.

Żenujące są tłumaczenia Marii Seweryn, która zawiozła na szczepienie swego ojca. Po szczepieniu pielęgniarka zwróciła się do niej z propozycją, żeby się zaszczepiła, bo szczepionka może się zmarnować. No i ona zgodziła się, nie widząc w tym nic niestosownego. Dopiero później, gdy wybuchnął skandal, poszła po rozum do głowy i przyznała się, że nie widziała wówczas niczego nieetycznego w tym działaniu. Pierwsza naiwna. Skorzystała z tej propozycji, no bo po co ma się szczepionka marnować. Jakim cudem Andrzej Seweryn tam się znalazł, też nie wiadomo. Prawdopodobnie zostały zaszczepione rodziny tych samozwańczych ambasadorów.

Takie dobro narodowe, jakim są celebryci nie może karnie czekać na swoją kolejkę. Im się należą specjalne przywileje. To nic, że dotąd za rządów PiS czuli się tak, jakby „codziennie ktoś srał im na głowę”. Gdy trzeba – będą przyjmować od znienawidzonej władzy dotację na swoją działalność artystyczną i później wyżalać się, że dostali nędzne grosze. Postępują w myśl zasad Bronisława Komorowskiego – brać ile dają i nie mieć żadnych oporów. Brać od znienawidzonej władzy i tylko patrzeć, jak ją okpić.

Smutny jest koniec eurodeputowanego Leszka Millera, który zasłynął z powiedzenia, że prawdziwego polityka poznaje się po tym, jak kończy. No i właśnie poznaliśmy go, komunistycznego cwaniaczka, który zachował dawne zasady, panujące jeszcze za czasów „żółtych firanek”. Elity jego pokroju zawsze miały przywileje, we wszystkim. Nie musiały się martwic brakami w zaopatrzeniu w żywność, w leki, miały inną służbę zdrowia, inny szpital, inne sanatoria. I ta miłość do przywilejów została takim ludziom do końca życia. Oni nie wyobrażają sobie życia z emerytury wynoszącej 2 tys. zł. Cale życie przyzwyczajeni byli do luksusów i teraz czują się bardzo pokrzywdzeni. Niektórym udaje się załapać na ciepłe posadki w Brukseli. Włodzimierz Cimoszewicz i Leszek Miller do końca swoich dni będą kręcić się przy pieniądzach. Są sprytni, udaje im się wejść w alianse z tymi, przy których mogą coś skorzystać.

Zastanawiające jest jeszcze co innego. Wybrańcy nie należą przecież do osób naiwnych: są sprytni i potrafią walczyć. Dlaczego publicznie przyznali się do zaszczepienia? Wiedzieli zapewne, że wybuchnie afera. Mogło to być wyreżyserowane działanie, aby pokazać społeczeństwu, jak to rząd nie radzi sobie z akcją szczepienną, że nie potrafi zapanować nad chaosem, ile szczepionek może wyjść na lewo. Było by to cwane i przemyślane działanie.

W sprawie afery szczepiennej Adam Niedzielski zapowiedział powołanie specjalnej komisji, która ma zbadać sprawę. Zabrał również głos rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. dr hab. Zbigniew Gaciąg. Powiedział, że uczelnia nie prowadzi szczepień, a jedynie przeznaczyła na ten cel pomieszczenia. Szczepienia prowadzi spółka Centrum Medyczne, która należy do WUM, ale wybrana jest przez NFZ. Rektor zwrócił się do władz spółki, aby wyjaśnić sprawę. Spółka dostała dodatkową pulę 450 dawek szczepionki. Mieli nią być zaszczepieni medycy, ich rodziny, pacjenci szpitali WUM.

Skąd się tam wzięli ambasadorzy akcji szczepień i kto wpadł na taki rewelacyjny pomysł. Trzeba to jak najszybciej sprawdzić, bo w kolejce czekają karnie ludzie z grup wysokiego ryzyka, którzy będą się mogli szczepić dopiero po grupie „O”. Ile starych schorowanych ludzi pozostaje nadal w izolacji, bojąc się o swoje zdrowie i życie. Nikomu nie wpada do głowy jakiś cwaniacki pomysł, aby obejść swoją kolejkę.

Po raz kolejny elity artystyczne i polityczne pokazały swoją klasę.

Iwona Galińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...