Sztandarowy projekt walki z niżem demograficznym, polegający na wsparciu rodzin comiesięczną kwotą 500 złotych na każde dziecko, nie przekonał społeczeństwa do większego rozmnażania. Dzieci rodzi się mniej niż przed jego wprowadzeniem.
Pandemia [jaka znowu pandemia? – admin] sprawiła, że ludzie nie chcą w tych niepewnych czasach komplikować sobie jeszcze bardziej sytuacji życiowej. Jednak rząd PiS ma na to pomysł…
Według informacji, jakie uzyskało Radio Zet, rząd planuje nie tylko zwiększyć pulę świadczenia 500+ (mowa nawet o 1000+), ale także finansować tę zwyżkę środków dla polskich rodzin podatkiem, który mają zapłacić ci, którzy własnej rodziny nie mają i są singlami.
Chodzi o tzw. „podatek bykowy”, który Polacy płacili już w latach 1946-1973. Pieniądze zebrane z tego podatku, mają też zmniejszyć deficyt budżetowy i poprawić kondycję finansów publicznych, mocno poturbowanych w wyniku pandemii COVID-19.
Podatek ten byłby podwyższoną kwotą podatku dochodowego dla osób bezdzietnych, niezamężnych i nieżonatych.
Singli w Polsce jest ponad 7 milionów, a do walki z nimi zachęcał niedawno metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Ciekawe, co w tej sytuacji zrobi prezydent Andrzej Duda, który rok temu, w czasie kampanii wyborczej zapowiedział, że nie podpisze ustawy, która miałaby wprowadzić taką formę opodatkowania.
Z badań wynika, że 72% obywateli Polski jest przeciwnych „bykowemu”.
Poza tym, rząd PiS albo czegoś tu nie rozumie, albo udaje. W byciu singlem nie zawsze chodzi o dobrą zabawę i beztroskie życie bez odpowiedzialności. Wielu ludzi zdając sobie sprawę z czasów, w jakich żyjemy, niekompetencji polityków oraz różnych wypadków losowych, po prostu nie decyduje się na zakładanie rodziny, aby tym sposobem nie skazywać siebie i swoich przyszłych dzieci na niepewny byt i łaskę państwa.
Dobrze, żeby PiS i ktokolwiek inny, komu się zachce takiego podatku, miał tego świadomość.
[Ależ te sukinsyny mają tego świadomość! Likwidacja Polski i Polaków to ich cel. – admin]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz