[Rząd może gówno nakazać, jeśli nie zostało to opublikowane w Dzienniku Ustaw – admin]
Masz problemy z oddychaniem nosząc maseczkę? Zasłoń usta i nos np. przyłbicą ochronną. Tak sugerowało do tej pory MInisterstwo Zdrowia. Teraz ci sami urzędnicy stwierdzają, że jednak wszyscy będą się dusić i nakazali używanie wyłącznie maseczek.
Można się spodziewać, że rząd wyśle wkrótce na ulice tysiące zbójcerzy różnych typów służb, którzy poprzez terror spróbują zmusić wszystkich do tego, żeby się dusili.
Czym się różni bawełniana chusta, której noszenia zakazano od bawełnianej maseczki, której noszenie nakazano? Chyba tylko gumkami zakładanymi na uszy. Od soboty tylko maseczki będą akceptowalnym sposobem zakrywania twarzy i nosa. Stosowane dotychczas przyłbice i chusty zdaniem rządzących okazały się niewystarczające, bo ich zdaniem „są nieskuteczne”.
Oznacza to, że przez rok dopuszczano do szerzenia się epidemii pozwalając stosować zupełnie nieskuteczne przyłbice lub inne zamienniki. Należałoby ustalić dlaczego i kto do tego dopuścił pod kątem odpowiedzialności karnej wynikającej z art. 165 KK.
Poza tym prestiżowy magazyn Lancet opublikował niedawno wyniki badań naukowców, z których wynika, że maski i maseczki nie mają żadnego wpływu na transmisję wirusa, więc nie chronią przed zakażeniem. Zdjęcie poniżej przedstawia maseczkę z klasy ochronnej FFP2. Nosił ją czeski górnik przez dwie godziny. Pył węglowy ma wielkość ok 850 mikrometrów a koronawirus ma ok. 100 nanometrów. [A co to za różnica dla „wykrztałconych”? Nanometr, mikrometr czy milimetr… – admin]
Wirusy są zatem 8 tysięcy razy mniejsze od pyłu! Jak to szczerze przyznał były szef Sanepidu Jarosław Pinkas – maseczki mają przypominać o epidemii i tworzyć emocjonalne zapotrzebowanie na szczepienie. Sęk w tym, że przyjęcie tych niewystarczająco sprawdzonych preparatów nie powoduje braku obowiązku ujstawowego duszenia się zamiast oddychania.
Od kilku tygodni rządzący wbijają nam do głowy opowiastki o strasznych nowych mutacjach koronawirusa, sugerując, że tylko maseczki pomogą nam opanować epidemię. Nakazano zatem noszenie masek wszystkim i wszędzie. Potrzebę tą uzasadniono wzrastającą ilością pozytywnych testów RT PCR nazywanych przez polityków partii rządzącej „zarażeniami”.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni odnotowujemy dzienny wzrost liczby zakażonych osób. Dziś mamy 12 146 nowych potwierdzonych zakażeń koronawirusem. Przekroczyliśmy barierę 10 tys. – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski
MInister zapomniał tylko dodać, że 15 lutego liczba wykonanych testów wyniosła 22 500, a liczba pozytywnych wyników wynosiła wtedy 2543. Już 20 lutego liczba testów RT PCR wykonanych w naszym kraju wyniosłą 50 500, a liczba pozytywnych przypadków określono na 8510. Tymczasem dzisiaj, tj. 24 Iutego, liczba testów wyniosła 61 800, a liczba pozytywnych przypadków 12 146.
Gdy do tego dodamy, że niewiadoma ilość pozytywnych testów była fałszywie dodatnia na skutek nadmiernego wzmocnienia próbki z wymazu, dochodzimy do konkluzji, że wcale nie mamy więcej „zakażeń” tylko mamy znacząco więcej testów, tak jakby rząd potrzebował podrasować dane, aby uzasadnić dokręcenie śruby z obowiązkowymi szmatkami do duszenia się.
„Oczywiście nie zabraniamy przyłbic w ogóle, mogą być stosowane obok założonej maseczki” – stwierdził Adam Niedzielski
Cynizm obecnej władzy bije już wszelkie rekordy. Łaskawcy pozwalają nam chodzić w przyłbicy o ile dodatkowo będziemy się dusić szmatką albo maską z tworzyw sztucznych.
Nadal pozostaje kompletnie irracjonalny nakaz paradowania w kagańcach na świeżym powietrzu. Nikt nie wie po co utrzymywany jest taki poziom dolegliwości dla społeczeństwa. Nawet lekarze doradzający premierowi Morawieckiemu twierdzą publicznie, że sugerowali nakazanie używania szmatek tylko w pomieszczeniach. Mimo to nie ma mowy o rozluźnieniu restrykcji w tym zakresie. Wręcz przeciwnie można się spodziewać, że wkrótce rozkręci się terror i policjanci znowu będą się ganiać z niezamaskowanymi obywatelami usiłując wlepić im jak najwięcej mandatów.
Jeśli wierzyć rządowym statystykom mamy obecnie ponad 1,5 miliona zaszczepionych, a mimo tego przy tych wszystkich rachitycznych działaniach PiS wciąż obserwujemy wzrosty tak zwanych „zakażeń”. Oznacza to, że ani lockdown, ani dystans, ani dezynfekcja, ani maseczki, ani tym bardziej szczepienia, nic nie dają.
Jedyne o co chodzi to o tresurę społeczeństwa i celowe zbankrutowanie określonych branż wytypowanych do likwidacji wraz z tak zwaną klasą średnią. Mamy wszyscy czuć się i zachowywać jak niewolnicy ewentualnie króliki doświadczalne Big Pharmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz