W lutym prezydent Donald Trump zostanie poddany procedurze Impeachmentu za rzekome podżeganie do zamieszek na Kapitolu. Zdumiewająca choć typowa jest skrajna asymetria w ocenie różnych podobnych wydarzeń.
Nawoływanie przez animatorów ruchu BLM do zamieszek, które dotknęły wielu zupełnie niewinnych ludzi jest traktowane przez międzynarodowe lewactwo jako szlachetny akt, jako walka o prawa uciśnionych. Do tego lewactwa należy obecnie zaliczyć, również w Polsce, kadry uniwersyteckie, artystów , aktorów, oraz co najgorsze młodzież.
Fakt, że nieszczęsny Murzyn, ofiara policjantów, był niebezpiecznym i agresywnym przestępcą, którego bez użycia siły policjanci nie zdołaliby opanować wydaje się być dla tych młodocianych idealistów zupełnie bez znaczenia. To rezultat postulowanego w 1967 r. przez Rudiego Dutschke „marszu przez instytucje” . Jego koncepcja, że należy zrezygnować z bezpośrednich ataków na instytucje społeczne natomiast wprowadzić do tych instytucji swoich ludzi, którzy je zniszczą od środka okazała się jak widać skuteczna.
Asymetria w ocenie podobnych wydarzeń umyka uwadze ogółu, choć zwracają na nią uwagę bardziej przenikliwi publicyści. I tak na przykład wtargnięcie opozycji spod znaku KOD do polskiego Sejmu, okupowanie go i nawoływanie do obalenia siłą, z naruszeniem prawa legalnie wybranej władzy (do tego właśnie zachęcał zmarły niedawno profesor Marcin Król) było przez lewactwo traktowane jako akt moralny, wyczerpujący znamiona tak zwanego obywatelskiego nieposłuszeństwa, natomiast wtargnięcie zwolenników prezydenta Trumpa na Kapitol ogłoszono zbrodnią stanu.
Oczywistym jest, że ludzie oraz grupy społeczne mają sprzeczne interesy i spontanicznie oraz bezrefleksyjnie prezentują etykę Kalego. Na przykład handlujący na bazarze chce sprzedać swój towar jak najdrożej a nabywca kupić jak najtaniej. Ostateczna cena towaru jest wynikiem negocjacji, niepowodzenie w których skłania często obydwie strony do nazywania się nawzajem złodziejami.
To samo dotyczy oceny różnych zdarzeń historycznych i politycznych. Naiwnością byłoby oczekiwanie, że wszyscy Ukraińcy jak jeden mąż posypią głowy popiołem i dobrowolnie przyznają się do ludobójstwa na Wołyniu. Trzeba się pogodzić z faktem, że dla wielu z nich Bandera był i nadal jest bohaterem narodowym podczas gdy dla Polaków jest bezwzględnym, porównywalnym do Hitlera bandytą. Wobec sprzeczności interesów narodowych trudno tu oczekiwać obiektywizmu i elementarnej logiki.
Brak logiki jest zresztą najbardziej powszechną wadą aktualnych ocen również w sprawach błahych , nie mających nic wspólnego z dramatycznymi historycznymi wydarzeniami. Można powiedzieć, że brak logiki jest immanentną cechą współczesnego świata.
Media wzięły ostatnio w obroty prominentów, którzy zaszczepili się poza kolejnością. Wśród nich była aktorka Janda podejrzewana przez niektórych o koprofilię na podstawie publicznie ujawnianych rojeń, które można śmiało zakwalifikować do kategorii fantazji seksualnych. ( „Czuję się jakby ktoś na mnie srał cały czas”).
W zarzutach tych nie ma jednak cienia logiki. Jak wiadomo wszędzie na świecie rządy dobrym przykładem zachęcają ludzi do dobrowolnego poddania się globalnemu eksperymentowi szczepiennemu. Pierwsza zaszczepiona w Wielkiej Brytanii dziewięćdziesięcioletnia Margaret Keenan była stawiana społeczeństwu brytyjskiemu jako wzór i wielokrotnie prezentowana w mediach.
W Polsce społeczeństwo odnosi się do szczepionki dość sceptycznie. Pretensje do prominentów, że zaszczepili się poza kolejnością mają więc dokładnie taki sam sens, jaki miałyby pretensje do kogoś kto bez kolejki pchał się w Oświęcimiu do gazu, albo do strażaka, który pierwszy, nie przepuszczając starszych kolegów, wskoczył do płonącego domu.
Resentymenty powstałe w czasach sklepów za żółtymi firankami, w których zaopatrywali się instalatorzy komunizmu w Polsce i później w czasach gierkowskich gdy obywatele czekali w wieloletnich kolejkach na upragnione M, podczas gdy dzieci prominentów otrzymywały klucze do mieszkania w chwili zapisywania się do spółdzielni biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Nałożyła się na to etykieta czy wręcz etyka kolejkowa utworzona w czasach „zdobywania” w wielodniowych kolejkach nie tylko pralek i lodówek lecz nawet papieru toaletowego. Zapisy, wielokrotne sprawdzanie listy przez samozwańcze komitety, wyrzucanie siłą uzurpatorów, kolejkowe przyjaźnie a nawet romanse. Nie zrozumie tego nikt kto nie żył w tych ciekawych czasach.
Podsumowując. Ma sens kolejka do szatni w filharmonii oraz kolejka po jakieś deficytowe dobro. W naszych czasach byłby to termin operacji ratującej życie a w czasach komuny choćby papier toaletowy. Nie ma najmniejszego sensu kolejka po rzekome dobro wciskane ludziom na siłę jak zgniłe pomidory na bazarze. Zmysł moralny bierze jednak powszechnie górę nad logiką.
Skrajny brak logiki i asymetrię ocen prezentują obrońcy zwierząt którzy roztkliwiają się nad wyjętym z łona owcy w drodze aborcji karakułem (w sklepach Renomy takie futerko kosztuje podobno około 4 tysięcy) natomiast za zupełnie naturalne, należące do katalogu wolności kobiet uważają podobne traktowanie ludzkiego płodu.
Cyniczny brak logiki prezentują brytyjscy lekarze i prawnicy odmawiający wydania rodzinie naszego rodaka w śpiączce gdyż jak twierdzą, dla jego własnego dobra, zamierzają zagłodzić go na śmierć i rozebrać na części zamienne.
Ulubioną zabawą dzieci w czasach mego siermiężnego dzieciństwa była zabawa szybko odwracaną lornetką. Bawiła przede wszystkim zmiana perspektywy. Coś wielkiego w ułamku sekundy stawało się malutkie i odwrotnie coś małego wydawało się wielkie. Otóż jednym z największych osiągnięć socjotechniki marksistowskiej jest wbudowanie tej nieszkodliwej lecz niezbyt mądrej zabawy w schematy postrzegania i rozumowania przeciętnego człowieka. Rzadko kogo poraża dziś stwierdzenie, że zabicie nienarodzonego dziecka to tylko zabieg natomiast zabicie norki to zbrodnia.
Tak działa wmontowana w głowie lornetka.
Izabela Brodacka Falzmann
https://naszeblogi.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz