Jak powiedział niegdyś Wolter, gdyby Bóg nie istniał, należałoby Go wymyślić. Pogrążone w dekadencji i rozkładzie moralnym społeczeństwo, które odrzuciło Boga (abstrahując od tego, czy istnieje, czy nie), zdołało oszukać samo siebie.
Uwierzyło w nieprzemijającą młodość i nieśmiertelność. A jako że natura nie znosi próżni, pustkę tę należało czymś zastąpić, aby wrócić do odwiecznego porządku rzeczy. Chrześcijańskiego Boga zastąpiło nowe bóstwo – COVID.
COVID jest bóstwem ciemności i śmierci, pożogi i zniszczenia.
Niemniej, co ciekawe, w odróżnieniu od wielu pradawnych mitologii, nie jest bóstwem związanym z ziemią (chtonicznym, tellurycznym). Jego żywiołem jest powietrze. Według legendy, zrodził się na Wschodzie, wskutek wypicia przez śmiertelnika wywaru z nietoperza, a więc zwierzęcia powietrznego. Również przez powietrze zdołał dotrzeć we wszystkie zakątki świata.
Wyznawcy kultu COVID-a nazywani są covidianami, a ich religią jest covidianizm. Mimo że covidianizm jest religią monoteistyczną, jest to religia synkretyczna, czerpiąca z różnych politeistycznych systemów wierzeń starożytnych cywilizacji.
Podobnie jak mezoamerykański Quetzalcoatl czy fenicki Moloch, COVID wymaga składania ofiar. Z tym że obyczaje poszły do przodu i nie wyrywa się już serc na ołtarzach ani nie pali dzieci w świętym ogniu. Ofiarami składanymi COVID-owi są przedsiębiorcy, którym zamyka się interesy, czekając, aż zdechną z głodu.
Nawiązując do starożytnego Rzymu, ważną pozycję w hierarchii społecznej zajmują kapłani. Odprawiając tajemnicze obrzędy, komunikują się z bóstwem i ustalają, jakie kroki należy podjąć, aby zyskać łaskę COVID-a. Mimo że rytuały te nie są znane zwykłym zjadaczom chleba, można przypuszczać, że jest to albo czytanie z kurzych podrobów, albo wróżenie z zalegających kart do głosowania, albo rzut kośćmi.
Obecnie naczelnym kapłanem Polski, nadwiślańskim pontifexem maximusem, jest Horban.
Covidianizm czerpie również z dorobku starożytnego Egiptu, a mianowicie z obrzędów pogrzebowych. Egipcjanie wierzyli, że gwarancją życia po śmierci jest zakonserwowanie zwłok, dlatego balsamowali, a następnie bandażowali ciała.
Jeśli covidianie dojdą do wniosku, że kto pomarł z powodu COVID-a, dezynfekują jego zwłoki, pakują w szczelny plastikowy worek, a następnie zabijają trumnę ćwiekami, aby nikt jej już nigdy nie otworzył. Wyznawcy covidianizmu wierzą, że nawet martwe, zdezynfekowane ciało, nadal żyje i oddycha, a przez wyziewy może ściągnąć klątwę na kolejnych nieszczęśników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz