No i mamy koalicję zwolenników Europy Amerykańskiej. Co charakterystyczne – spóźnioną, bo wymyśloną jeszcze w czasach Bannona/Trumpa. Teraz – już tylko epigońską. Jaki jest bowiem sens orientowania się amerykanofili na POPRZEDNIĄ i PRZEGRANĄ ekipę w Waszyngtonie?
To tak, jakby założyć międzynarodówkę rusofili upijających się z żalu po rządach Jelcyna…
Zeloci atlantyzmu
Taki sojuszyk z miejsca pozycjonuje się przeciw dwóm podstawowym ośrodkom układu atlantyckiego – zarówno przeciw Niemcom w Europie, jak i (co zabawniejsze) przeciw… obecnej amerykańskiej administracji. Jaki jest więc jego sens i korzyść z zawarcia, poza snuciem marzeń, że albo Trump wróci na Białym Koniu, albo Biden jednak okaże się Rycerzem Białej Kamelii?
W zasadzie jedyny pozytyw jest zatem czysto politologiczny: oto mamy wszystkie post-amerykańskie kartofelki w jednym ognisku, taki comming-out agentury poprzedniego waszyngtońskiego reżimu. To ładnie z ich strony, że przynajmniej przestają udawać…
I żeby nie było niejasności. Podpisane partie orientują się nie przeciw dominacji amerykańskiej w Europie – tylko domagają się jej ZWIĘKSZENIA przynajmniej w swojej części kontynentu. Nie orientują się przeciw niemieckiej dominacji gospodarczej, tylko chcą Niemiec JESZCZE BARDZIEJ po swojej, tzn. po amerykańskiej stronie. A przede wszystkim – nie mogłyby się orientować ani przeciw Waszyngtonowi, ani Berlinowi/Brukseli, nie przedstawiają bowiem żadnej realnej geopolitycznej alternatywy. One chcą by było tak samo jak teraz, tylko bardziej i z nimi bliżej ośrodka decyzji, ot i wszystko.
To zeloci atlantyzmu, takie maszerowanie w (pół)unijnej skali, skupione na łapaniu Amerykanów za rękawy i tłumaczeniu im, że jeśli powierzą partyjkom-sygnatariuszkom zarząd powierniczy nad Europą, a przynajmniej nad wybranymi krajami, to one dopiero wycisną ze swych rodaków każdego dolara w imię atlantyckiej współpracy!
Wielka Polska Kaczyńska?
Oczywiście jednak objawienie się Kaczyńskiego u (wirtualnego) boku Salviniego czy Le Pen zachwyciło rodzimych maszerujących, całą tę naszą internetową „prawicę tradycjonalistyczną”, widzącą geopolitykę tak samo infantylnie, jak krajową scenkę polityczną, na której ekscytuje ich a to “Solarna Polska“, a to „konserwatywne zwroty PiS-u”, no bo przecież kogoś trzeba popierać!
Środowisko to swoją wiedzę o świecie czerpie z TVN i GW, tylko odczytywanych na opak „a, kogoś skrytykowali, to na pewno jest fajny! I w sumie to nowy Caudillo, Salazar, Pinochet i święty Jerzy!”. Jeśli więc myśl, że Jarosław Kaczyński zbuduje Wielką Polskę, Katolickie Państwo Narodu Polskiego czy po prostu będzie rządzić zgodnie z tym, co właśnie podpisał z europejskimi partnerami wydaje się absurdalna – to kręgi te przechodzą nad nią do porządku i zwyczajnie wygaszają, bo świat słów liczy się dla nich bardziej od faktów.
Fakty są zaś takie, że koalicja osieroconych trumpofili i wykastrowanej ideowej niegdyś prawicy zachodnioeuropejskiej po prostu nie może dać żadnego nowego impulsu czy to Europie, czy Polsce. Nie odrzuca bowiem rzeczy najważniejszej – amerykańskiej klatki, w której trzymani jesteśmy wszyscy wspólnie: i ta niby krytykowana brukselska biurokracja, i niemiecka dominacja gospodarcza, i agenda LGBTQ, i przymus imigracyjny itd. Nie da się zwalczyć skutków nie zwalczając przyczyny – czyli amerykańskiej okupacji Europy! A przecież właśnie tego najbardziej oddani, choć podrzędni agenci Waszyngtonu nie zrobią, niezależnie od tego czy niektórzy dobrani do tego niezgranego combo wybrać takiej ścieżki szczerze by nie chcieli…
Trumpizm bez Trumpa
Dokładnie trzy lata temu opisując melodię graną w ówczesnej dopiero strojonej kapeli Bannona/Trumpa zastrzegałem:
„Wśród scenariuszy geopolitycznych dla Polski wyróżnić dziś należy:
– UTOPIJNY – Polska zrzuca zależność od zagranicy, odbudowuje swoją gospodarkę, występuje z utrudniających jej rozwój bloków i porozumień międzynarodowych. W efekcie kształtuje swoją rzeczywistość geopolityczną w oparciu o posiadany potencjał, odzyskane aktywa i uświadomioną rację stanu. Efekt: Rozwój i bezpieczeństwo.
– MARZYCIELSKI – dzięki współpracy ze Stanami Zjednoczonymi Polska wydobywa się spod zależności od Unii Europejskiej, uczestniczy w organizacji nowego ładu międzynarodowego w Europie Środkowej, a następnie wraz z nim zrzuca też dominację amerykańską. W efekcie obiecujemy już nie palić tego świństwa.
– PRAWDOPODOBNY/PESYMISTYCZNY – Polska bierze udział w rozgrywce Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, dokonuje zakupów, wpłat i nakładów wymaganych przez USA, a jednocześnie ponosi koszty jako podwykonawca gospodarki niemieckiej, poddanej presji niemieckiej. Kiedy USA osiągają porozumienie z UE jesteśmy w punkcie wyjścia, minus pieniądze oddane Amerykanom (i syjonistom) oraz bez niemieckich montowni na naszym terytorium. W efekcie rosną wydatki budżetowe, spada dynamika produkcji, następuje redukcja zatrudnienia, wpływów budżetowych i wyhamowanie wzrostu PKB. Efekt: Stagnacja.
– MOŻLIWY/BIERNY – Polska nie bierze udziału w rozgrywce Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, nie dokonuje wydatków wymaganych przez USA, nie podejmuje działań na rzecz uniezależnienia gospodarki Polski od niemieckiej. Tkwimy w dotychczasowej pułapce średniego wzrostu, warunkowaną sytuacją Niemiec i całej eurozony. Jak w pkt. 3 ponosimy koszty rozgrywki amerykańsko-europejskiej, nie mamy instrumentów samodzielnego rozwoju. W przypadku częściowej emancypacji Europy od Ameryki – poprawiamy swoją sytuację pod kątem bezpieczeństwa, natomiast gospodarczo tylko jeśli Bruksela/Berlin znajdą jakiś pomysł na Europę. Efekt: Inercja”.
Jak wiemy – ostatecznie doszło faktycznie do realizacji wariantu P/P, tylko oddanie pieniędzy syjonistom jeszcze przed nami, no i Niemcy w III RP trzymają się mocno, co jednak nie powstrzyma na długo nieuchronnego – czyli tąpnięcia gospodarczego w Polsce. Co ważne jednak – działania PiS wskazują, że Kaczyński sądzi, że rok 2018 jeszcze się nie skończył i można grać trumpizm bez Trumpa, choć przecież wiemy, że nie dało się tego robić nawet gdy tamten jeszcze był prezydentem. No chyba, że Prezes też wierzy, że Biden to sobowtór siedzący w makiecie Gabinetu Owalnego w Hollywood…
Wspierający zaś deklarację PiS-u, FIDESZ-u. Legi i pozostałych robiąc to z pobudek ideowych – nadal naiwnie wierzą w możliwość wariantu Marzycielskiego, z budową polskiej (i prawdziwie europejskiej) siły w oparciu o sojusz z „prawdziwą Ameryką”. W takim zaś razie to już nawet nie są marzenia, tylko odmienne stany świadomości.
Sen polskiego wariata
A jaki los naprawdę gotuje Polsce i Europie wielki amerykański sojusznik – to przecież dowiadywaliśmy się każdego dnia Miesiąca Dumy i pod tym względem nie różnili się wszak zwolennicy poprzedniego i obecnego prezydenta USA. Decyzje odnośnie ekip zarządczych w poszczególnych krajach podczas nieuchronnej Czwartej Fali też już zapewne zapadły. A wszyscy, którzy rozpaczliwym ruchem chcą jeszcze zasłużyć na łaskę hegemona – powinni wspomnieć, że już w poprzednim systemie nie oglądano się za bardzo na zapewnienie, że ktoś szczerze i gorąco kocha Sowietskij Sojuz, a inni tylko udają. Ważne było bowiem tylko kto na obecnym etapie jest potrzebny.
I tak jak żałosny jest 72-letni Kaczyński liczący zapewne, że wykonując gorliwie amerykańskie rozkazy oszwabi partnerów tak łatwo, jak zarządza różnymi Suskimi – tak równolegle żenujący jest inny emeryt, Donald Tusk tego samego niemal dnia powracający by namiestnikować w Polsce z nadania innej frakcji globalistycznej.
I to jest prawdziwy wymiar, perspektywa i dramat III RP w środowisku międzynarodowym. Można bowiem podpisywać i ogłaszać co się żywnie podoba – a potem i tak jesteśmy skazani na takie sprzedajne miernoty u sterów. I nawet tym zająć się nie potrafimy, a marzymy o zbawianiu Europy…
Konrad Rękas
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz