piątek, 7 stycznia 2022

Celebryci

 



Celebryci! Celebryta! Oto nowe słowo w języku polskim, używane coraz częściej i w stosunku do coraz większej liczby osób. Tak jak każde pojęcie, także i to potrzebuje encyklopedycznej definicji.

W takim razie czuję się uprawniony do zaproponowana własnej: „Celebryta – osoba o niskim IQ, zwykle pozbawiona wykształcenia, a zawsze pozbawiona erudycji, często pokazywana w mediach, prezentowana w nich jako wzorzec do naśladowania, której wybrykami i życiem prywatnym żyją miliony ludzi, choć nigdy jej osobiście nie poznały.

Osoba uznawana za celebrytę chętnie i gęsto wypowiada się o sprawach, o których nie ma najmniejszego pojęcia, przyjmując punkt widzenia innych osób, równie powierzchownych, które media także uznały za celebrytów. W praktyce jej pozorna mądrość polega na powtarzaniu obiegowych haseł i sloganów. Inaczej: brylujący w mediach asceta intelektualny”.

Wziąłem dziś na tapeto słowo celebryta zupełnie nie przypadkowo. Otóż, od lat nie posiadam telewizora (i nie mam zamiaru stanu tego zmienić), dlatego zupełnie nie orientuję się co się dzieje w wielkich mediach, i tych zwanych publicznymi i tych należących do wielkich zagranicznych korporacji.

Gdy jednak wchodzę na portale informacyjne to widzę narastającą tendencję, aby oglądany przeze mnie dział z wiadomościami politycznymi coraz to bardziej zmniejszać – zarówno co do wielkości liter, jak i zajmowanej przestrzeni – na korzyść wydarzeń z udziałem celebrytów. Generalnie w zoo z celebrytami nie klikam, gdyż zupełnie nie interesuje mnie czy Iksińska skąpo się ubrała i było jej widać pośladek, czy Igrekowska upiła się i spadając ze schodów spadł jej but, czy Zecińska spędza urlop na Malediwach, ani czy Kowalski rozwodzi się z żoną, ani tym bardziej czy Nowak poddał się kuracji odwykowej.

Prawdę mówiąc nie chodzi tylko o to, że nie mam zwyczaju żyć sprawami innych ludzi, podglądać ich życia etc. (dlatego zawsze dziwiło mnie żywe zainteresowanie serialami-tasiemcami, gdzie całymi latami widzowie żyją perypetiami mieszkańców jednego domu czy rodziny, tak jakby nie mieli swoich domów i rodzin). Gdy media opisują problemy tych Iksińskich, Igrekowskich i Zecińskich, to zwykle nie mam zielonego pojęcia kto to w ogóle jest. Fakt, że ludzie żyją problemami celebrytów oznacza, że zamiast żyć życiem własnym, żyją życiem cudzym. To nie jest normalne!

Co więcej, ci wszyscy celebryci coraz częściej wypowiadają się na rozmaite tematy polityczne i społeczne – poczynając od agendy LGBT, kończąc na przyjmowaniu imigrantów, których chce nam podrzucić Aleksander Łukaszenka – nie mając o polityce najmniejszego nawet pojęcia, gdzie szczególnie mocno wychodzi ich niskie IQ i brak szczątkowej nawet erudycji. Celebryci powtarzają wtenczas komunały zasłyszane w liberalnych mediach. Co ciekawe, wypowiedzi te traktowane są jako złote myśli „autorytetów”. Prawdę mówiąc nie mam pojęcia skąd bierze się autorytet polityczny celebryty, znanego z tego, że gra w filmach inne osoby i wygrał telewizyjny konkurs taneczny? Gdzie Rzym, a gdzie Krym?

Zjawisko celebrytyzmu jest o tyle niebezpieczne i problematyczne, że promowani przez liberalne media celebryci nie tylko mają niskie IQ i brak szczątkowej nawet erudycji, lecz wypowiadają się prawie zawsze w duchu lewicowo-liberalnym, kosmopolitycznym, propagując agresywny tolerancjonizm, etc.

To oczywiście nie przypadek, ponieważ ten, kto nie posiada mózgu własnego, a posiada język, zwykle wypowiada się powtarzając za mózgiem cudzym. Tak więc mamy całą piramidkę myślowo-mózgową: na szczycie piramidy stoi właściciel danego medium, mający swoje interesy polityczne i poglądy. Wedle tego kryterium zatrudnia dziennikarzy, którzy realizują linię polityczno-światopoglądową swojego chlebodawcy. Zapewne nawet się z nią zgadzają, gdyż rekrutują się ze środowiska o bliskich mu poglądach. Następnie ci dziennikarze promują różne osoby o niskim IQ i o kompletnym braku wiedzy o świecie. Osoby te, w społeczeństwie tradycyjnym robiące za komediantów bytujących na marginesie życia społecznego, są zachwycone awansem do roli celebrytów i zarobkami nieadekwatnymi do ich intelektualnych możliwości. Dlatego bezrefleksyjnie powtarzają zasłyszane od dziennikarzy poglądy, przyjmując je jako własne mądrości. Zaś za małym tłumkiem celebrytów i celebrytek poglądy te powtarzają ludowe czambuły siedzące całymi popołudniami i wieczorami przed telewizorem, oglądając seriale ze swoimi celebrytami i programy dla gawiedzi z ich udziałem, od czasu do czasu przerywane, aby zaserwować celebryckie pseudo-mądrości, zasłyszane od dziennikarzy realizujących linię polityczno-światopoglądową właściciela stacji.

Te celebryckie komunały i frazesy, podawane gawiedzi jako wielkie mądrości, zwykle mają podobny charakter. Brylujący w demokratyczno-liberalnych mediach celebryta musi powtarzać komunały, które opowiadają dziennikarze, ponieważ w przeciwnym razie naszego celebryty media więcej nie pokażą i skończy się jego celebrytowanie. Za pół roku o ex-celebrycie publiczność już nie będzie pamiętać, ponieważ telewizja w to miejsce wyprodukuje pół tuzina nowych, tak samo żyjących w intelektualnej ascezie jak pokolenie poprzednich.

Dlatego celebryci, świadomie lub nieświadomie, muszą powtarzać komunały. W Polsce cechą charakterystyczną celebryty musi być jego „postępowość” i „nowoczesność”. Najprościej podobno wykazać się nią obrzucając inwektywami i opluwając całą naszą polskość: polską historię, polskich bohaterów, katolicyzm rzymski. Należy w czambuł potępiać polską nietolerancję, głosić agendę LGBT, brzydzić się patriotyzmem.

Celebryta medialny musi wstydzić się polskości, religii, być kosmopolitą otwartym na przyjęcie uchodźców i budowę społeczeństwa multi-kulti. Paradoksalnie, niskie IQ i brak erudycji pomagają wczuć się do tej roli, ponieważ nie rozumie się i nie potrafi się przewidzieć dalekosiężnych skutków głoszonych idei. I tak kręci się medialny światek.

Adam Wielomski
https://konserwatyzm.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...