Ponoć najmodniej i najkorzystniej jest dziś nie mieć mieszkania, a wszystko od samochodu przez wiertarkę po buty – wynajmować sobie na godziny.
Czy naprawdę to tak strasznie fajnie niczego nie posiadać? Nie ma już chyba współcześnie koncepcji dostatecznie dziwacznej, by nie wzbudzić w nas niepokoju, że ktoś jednak spróbuje ją zrealizować. W przypadku własności nie jest do zresztą koncept nowy, tylko do niedawna nie dotyczył on jeszcze samochodów i przedmiotów użytkowych, ale przede wszystkim mieszkań.
Potrzeba koczowniczego prekariatu
Generalnie w tym zakresie przekaz brzmi, że nie posiadając lokum na własność jesteśmy nie tylko bardziej elastyczni na rynku pracy, ale w ogóle bardziej wolni, szczęśliwi i rzecz jasna nowocześni. I faktycznie, pierwotne założenia takich wizji były zapewne powiązane z pragnieniem wzmożenia globalizacji rynku pracy, ułatwieniem migracji zarobkowych itp. Jak to jednak współcześnie często bywa – zamysł praktyczny (?) szybko został powiązany z konceptem ideologicznym, w tym przypadku nurtem dispossession.
W tym miejscu marksista powiedziałby akumulacji przez wywłaszczenie, liberał wspomniałby o pozbawieniu świętego prawa własności – i obaj zgodnie wstrząsnęliby się z obrzydzenia, choć pewnie w przeciwnych kierunkach. Dowcip polega jednak na tym, że odpowiednio podany – ten sam pomysł z miejsca zaczyna się podobać niektórym przedstawicielom tych samych nurtów.
Faktycznie bowiem wspomniane wywłaszczenie związane jest z kumulacją własności i dokonuje się w ręce korporacyjne i neo-elitarystyczne, nie zaś państwowe, choć przecież i co bardziej etatystyczne środowiska polityczne (także w Polsce) nie byłyby od tego, by zamiast te złe banki z hipotekami – to dobre państwo nagradzało za posłuszeństwo przywilejem zamieszkania.
Wbrew pozorom pod tym względem stanowiska neoliberalne i neoprogresywne wcale nie są od siebie tak odległe. Skutek jednak w obu przypadkach jest nader podobny – wywłaszczeniu towarzyszy często wykorzenienie, a człowiek bez własności zostaje równocześnie pozbawiony właściwości.
Subskrypcja na przyszłość
W przypadku mieszkalnictwa wzbierająca okresowo bankowo-deweloperska bańka spekulacyjna jest jednak dość oczywistym zagrożeniem dla stabilności rynków finansowych, a budownictwo komunalne i państwowe, z rozbudowanym systemem kwaterunkowym wciąż w wielu krajach pozostaje naturalnym środkiem osłonowym i regulacyjnym.
Tymczasem taki sam system w przypadku wszelkiej innej własności, zastępowanej systemami subskrypcyjnymi i krótkotrwałym użyczeniem musi już budzić coś więcej niż zaniepokojenie. Na razie sprawdza się to w świecie wirtualnym – oprogramowaniu, zwłaszcza grach, udostępnianiu muzyki. Wcale już nie tak niewyobrażalna futurystyka przynosi wizje światów, w których na tej samej zasadzie również dobra materialne, a nawet… żywność udostępniane będą z kodów drukarek 3-D itp. W końcu już kultowy dziś Star Trek pokazywał nam świat ni to neokomunizmu, ni wszechkoporacji, bez pieniędzy i właśnie z tak „cudownie” użyczanymi ludzkości dobrami użytkowymi. Biorąc zaś pod uwagę, że w realiach globalistycznych i neoliberalnych państwa i organizacje międzynarodowe pozostają już tylko dalszorzędnymi organami wykonawczymi kapitału – wcześniejszy spór czy kumulacja własności i środków produkcji ma nastąpić w rękach monopoli państwowych czy prywatnych traci zupełnie na znaczeniu.
Co ciekawe, świat bez własności byłby też przecież faktycznie światem bez tradycji, czy może raczej z tradycją wymyślaną i generowaną wciąż na nowo, w dopasowaniu do potrzeb aktualnego etapu nowoczesności. Brak nierozerwalnie związanej z własnością kultury materialnej kwestionuje również sam sens i możliwość trwania kultury w ogóle, a to w rezultacie równałoby się zakończeniu kształtu cywilizacji jaką znamy. I to dopiero będzie postnowoczesność ze wszystkich snów i strachów tak neokomunistów, jak i neoliberałów. Postnowoczesność, w której własność faktycznie tak dobrze, jakby zniknęła – pozostając finalnie w rękach tak nielicznych.
Konrad Rękas „chart”
Konserwatyzm.pl
https://chart.neon24.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz