Z dużą dozą sympatii obserwowałem proces odradzania się polskiego patriotyzmu, który to zaczął się nieco ponad dziesięć lat temu. Towarzyszyło temu zainteresowanie historią, odkłamywanie tego, co próbowano zakłamać, i odkrywanie tego, co usiłowano ukryć bądź zamieść pod dywan.
Jak grzyby po deszczu wyrastały coraz to nowe inicjatywy patriotyczne, a w mediach społecznościowych powstawały kolejne profile i telewizje internetowe…
Aż tu nagle kolejne „patriotyczne” strony i telewizje internetowe, wcześniej rozpisujące się o husarii czy żołnierzach wyklętych, poczęły rozpisywać się o tym, jakie to potężne imperium tworzyli przez setki, a nawet tysiące lat nasi przodkowie, póki nie nastało tu chrześcijaństwo i wszystko zniszczyło. Pojawiły się książki, udające naukowe opracowania, a nawet zapowiedzi filmów fabularnych.
Kuriozalne tezy zyskiwały sobie coraz to szersze grono zwolenników, a wręcz wyznawców. Początkowo wydawało mi się to – choć głupie – to jednak niegroźne. Gdy jednak postanowiliśmy zabrać w tej sprawie głos, spadła na nas lawina hejtu. Kto to nakręcał? Prowokatorzy? Szury? Zapewne po części jedni i drudzy. Ale wiele osób, które chcą uchodzić za niepokornych, z takich czy innych powodów wolało przytakiwać krzykaczom.
I tak to właśnie działa. Nie twierdzę, że stała za tym jakaś agentura, ale stać mogła. Jeśli nie w tej konkretnej sytuacji, to w jakiejś innej. Agentura przy tym wcale nie potrzebuje wielkich, rozbudowanych struktur. Wystarczy kilka dobrze umocowanych osób, które są w stanie i wiedzą jak podpuścić prowokatorów i krzykaczy. To wystarczy, by zniszczyć dobrze rokującą inicjatywę, a nawet szeroki ruch społeczny.
Wojciech Kempa
https://www.magnapolonia.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz