Ukraińcy w Polsce zaczynają być traktowani jak święte krowy w Indiach, albo muzułmanie w Europie Zachodniej. Może jeszcze nie w takim stopniu, że byliby całkowicie ponad prawem, ale traktuje się ich o wiele łagodniej, niż Polaków, których karze się za o wiele drobniejsze wykroczenia.
Tymczasem nawet za przestępstwa Ukraińcy bardzo często odpowiadają z wolnej stopy. Zarówno prokuratura, jak i sądy są dla nich wyjątkowo łaskawe. Przykładem może zatrzymana przez wielkopolską policję Ukrainka, która zniszczyła księgi liturgiczne, a potem szarpała się z policjantami.
Co innego niepełnosprawny umysłowo, który rozbił szybkę w gdańskiej synagodze. Temu sąd od razu przyklepał kilka miesięcy aresztu tymczasowego. Tymczasem Ukrainka, która dokonała znacznie gorszego znieważenia religii katolickiej do dzisiaj nie siedzi, choć minęło już pół roku od zdarzenia.
[I nikt nie wie, gdzie ona mieszka… – admin]
Parę miesięcy, a konkretnie pół roku temu temu policjanci z Wronek w województwie wielkopolskim zatrzymali 43-letnią Ukrainkę, za atak na kościół. Otóż z jednego z kościołów we Wronkach ktoś ukradł mszał i lekcjonarz, po czym zniszczył je i porzucił w lesie. Oczywiście wszyscy podejrzewali jakichś lewaków. Jednak, gdy ksiądz proboszcz powiadomił Policję, a ta przejrzała nagrania z kamer (nie wyjaśniono, czy kamer w kościele, czy jakichś kamer miejskich) i na podstawie nagrań oraz ustaleń z proboszczem i mieszkańcami nasi Szerlokowie wytypowali podejrzaną.
Cóż nie okazała się ona jakąś nawiedzoną lewarą o imieniu Julka, ani Maja (a to posiadaczki tych imion najczęściej występują w kronikach policyjnych, jako nawiedzone, tęczowe lewaczki, którym kościoły przeszkadzają). Otóż tym razem była to jakaś Larysa, czy inna Tatiana z bliskiej i niezwykle nam bratniej UPA-iny. Kobieta jest podejrzewana o kradzież i zniszczenie ksiąg liturgicznych.
Do policjantów nie tylko z mordą, ale i z łapami
Kiedy policjanci wytypowali podejrzaną i okazała się nią 43-letnią obywatelkę Ukrainy, to funkcjonariusze udali się do niej cele zatrzymania. I jak powiedziała dziennikarzom oficer prasowa, młodsza aspirant Sandra Chuda z Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach: „W trakcie zatrzymania kobieta naruszyła nietykalność cielesną funkcjonariuszy. Próbowała im również przeszkodzić w wykonywaniu czynności służbowych poprzez szarpanie się i zapieranie kiedy próbowali ją doprowadzić do radiowozu”. A świadkowie twierdzą, że była przy tym nawalona, jak stodoła.
Cóż, na Ukrainie miejscowa milicja by jej bardzo jasno wytłumaczyła, że łap się na mundurowych nie podnosi, bo można mieć je połamane. A tylko w Polsce tacy bezczelni.
I jak informowała dalej oficer prasowa „Po zebraniu materiałów dowodowych kobieta została przesłuchana i usłyszała zarzuty kradzieży i zniszczenia ksiąg, naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy oraz próby wymuszenia na nich zaniechania prawnej czynności służbowej. Za zabór i zniszczenie mienia grozi jej pięć lat więzienia, za pozostałe przestępstwa trzy lata. Decyzją prokuratora została też objęta dozorem i zakazem opuszczania kraju. Na razie nie jest jasne dlaczego zdecydowała się na tę kradzież”.
Cóż na pytanie dlaczego bardzo łatwo odpowiedzieć, ponieważ akurat przybysze zza wschodniej granicy raczej z uczciwości nie słyną. Za to z pazerności jak najbardziej. Zastanawiające jest jednak coś innego. Ukrainka, która dokonała znacznie gorszego znieważenia religii katolickiej do dzisiaj nie siedzi, choć minęło już pół roku od zdarzenia. Co innego niepełnosprawny umysłowo, który rozbił szybkę w gdańskiej synagodze. Temu sąd od razu przyklepał kilka miesięcy aresztu tymczasowego. A biskupi prawie na kolanach przepraszali przy nowej szybce w synagodze.
Jak widać można znieważać symbole katolickie, a jak się jest przybyszem z „bratniej” Ukrainy to nie ponosi się za to żadnych konsekwencji. Ponieważ nie wierzę, że dostanie coś więcej, niż jakiś śmieszny wyrok w zawieszeniu. I nawet jej nie wywalą z powrotem na Ukrainę, najlepiej z dożywotnim zakazem wjazdu do Polski.
Piotr Stępień
https://prawy.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz