czwartek, 31 marca 2022

Z

 


Zdaniem Szczęśniaka: Gaz za ruble?

 



Rosja rzuciła wyzwanie dolarowi i euro. Prezydent Putin ogłosił, że rosyjskie surowce będą sprzedawane teraz za ruble. Zaczniemy od gazu ziemnego – powiedział. Czyli poszkodowana byłaby przede wszystkim Europa, gdzie większość transakcji odbywa się w euro. To wywołało globalną polityczną burzę.

Petrodolar

Zanim jednak przeanalizujemy to dzisiejsze zamieszanie, przyjrzyjmy się fundamentom tego problemu. Ze zdziwieniem bowiem zauważyłem, że mimo iż piszę na łamach kierunekCHEMIA.pl od wielu wielu lat, nigdy nie opisałem tutaj fenomenu petrodolara. A to przecież podstawa światowego handlu, a także kamień węgielny dzisiejszego porządku światowego.

Na początek krótko i węzłowato, dlaczego petrodolar jest tak kluczową sprawą. To proste: w świecie, gdzie nie działa parytet złota, w handlu międzynarodowym powstają potężne nadwyżki. Przy wzroście wymiany towarowej powstaje popyt na walutę obsługującą tę wymianę. Państwo emitujące ją może jej dostarczać na rynki światowe, a w zamian otrzymywać realne dobra. To powoduje, że uzyskuje ono z posiadania takiej waluty potężny przywilej.

Według niektórych jest to nadmierny, wręcz „bezwstydny”, przywilej („exorbitant privilège” według Valéry Giscard d’Estaing). Na nim zbudowano „asymetryczny system finansowy”, gdzie inne gospodarki dokładają się do amerykańskiego poziomu życia i subsydiują amerykańskie koncerny międzynarodowe. Przy okazji kilku sojuszników też na tym zarabia, głównie Europa.

Ameryka cieszy się tym przywilejem wobec reszty świata od czasu, gdy zamknięto tzw. „złote okno”. Prezydent Nixon 15 sierpnia 1971 r. zakończył wymienialność dolara na złoto, co było ogłoszeniem faktycznej niewypłacalności Ameryki i wypowiedzeniem układu z Bretton Woods. Dolar stał się pieniądzem fiducjarnym (fiat currency), którego wartość była oparta na sile USA, a nie na pokryciu w wartościach materialnych takich jak choćby złoto.

Tym, którzy zgromadzili w dolarze rezerwy, Biały Dom złożył wtedy propozycję nie do odrzucenia – wprowadził 10-procentowe cła, chroniące amerykański rynek przed konkurencją światową oraz osłabienia ich walut wobec dolara. W grudniu 1971 grupa G-10, najbardziej uprzemysłowionych państw świata, zgodziła się na takie właśnie warunki. Ten tzw. „Smithsonian Agreement” został przez Richarda Nixona określony jako „największe porozumienie monetarne w historii świata”.

Na fundamencie ropy naftowej

Podstawą, na której zbudowano nowe fundamenty światowego ładu gospodarczego była ropa naftowa, najbardziej powszechny towar w globalnym handlu. Jej eksporterzy zaczęli w nowym systemie zarabiać wręcz niewiarygodnie wielkie pieniądze. Ogromna część tych pieniędzy przypada krajom Półwyspu Arabskiego, o niewielkiej liczbie ludności i potężnych zasobach ropy czy gazu. Później dołączyły do do tego grona Rosja i Norwegia. Jednak nie byli oni w stanie ich zagospodarować.

Natomiast importerzy (USA, Europa, Japonia) – mają ogromną dziurę w bilansie handlowym, a w efekcie odpływ środków finansowych ze swoich gospodarek. Stworzono więc mechanizm recyklingu, czyli odzyskiwania środków wydanych na ropę przez kraje zachodnie.

W 1974 r. oficjalnie na gruncie międzynarodowym powstał mechanizm „wtórnego przerobu petrodolarów” (petrodollar recycling). Polegał on na umieszczaniu na zachodnich rynkach finansowych dochodów z eksportu ropy nie wykorzystanych w lokalnej gospodarce. Mechanizm ten przynosi wiele korzyści bogatym krajom – eksporterzy ropy finansują zachodnie deficyty handlowe, pożyczając swoje dochody na potrzeby konsumentów Zachodu. Pieniądze wydane na zakup surowca pozostają w ich gestii, choć już nie jako środki własne, ale jako lokaty w ich bankach. Te inwestycje podnoszą ceny akcji, obligacji, rośnie wartość rynków kapitałowych, a na dodatek obniżane są koszty kredytu dla krajów uprzemysłowionych. Taki mechanizm napędza gospodarkę poprzez kredytowanie konsumpcji, czyli podniesienie, a co najmniej podtrzymanie, poziomu dobrobytu w krajach zachodnich. Przynosi on także bezpośrednie zyski z zarządzania złożonymi w bankach pieniędzmi.

Nie do pogardzenia są także korzyści polityczne, jakie odnosi Zachód. Lokując tam swoje bogactwa, kraje OPEC i inne państwa dały mu do ręki mocne środki nacisku, czasami szantażu, a niekiedy wręcz narzędzie wymierzenia kary, gdyby podjęły działania nie akceptowane przez Zachód.

Środki umieszczone w bankach mogą być bardzo łatwo zablokowane lub przejęte. Doświadczyła tego Libia w 2011 roku, gdy inwestycje finansowe w zachodnich instytucjach zostały objęte sankcjami i zablokowane przez państwa zachodnie. Podobny dzisiaj jest los naftowego majątku Iranu czy Wenezueli, ulokowanego w zachodnich instytucjach finansowych. Dzisiaj taki los spotkał Rosję.

Ale wcześniej należało ustalić, kto będzie odnosił te korzyści. Fundamentalnym wydarzeniem był tu tzw. „Saudyjski układ”. W negocjacje nad porozumieniem z eksporterami ropy, w jakiej walucie będzie się odbywał handel, były zaangażowane państwa uprzemysłowionego Zachodu, próbujące wypracować wspólne reguły. Jednak siła Ameryki była na tyle duża, że prowadziła ona własną politykę, odmienną od ustalonej z sojusznikami, którym obiecano, że wspólne uzgodnienia nie będą podważane umowami bilateralnymi.

Pomimo tych gwarancji, w latach 1972 -1974 ówczesny sekretarz stanu, Henry Kissinger, zawarł szereg umów z królewskim rodem Saudów, częściowo zapisanych w ogólnych sformułowaniach dwustronnej komisji, tzw. US – Saudi Arabian Joint Economic Commission (JEC). Wiele z tych uzgodnień do dzisiaj pozostaje jednak utajnione.

Wyzwanie dla dolara

Arabia Saudyjska zobowiązywała się do sprzedaży ropy naftowej wyłącznie za dolary, a dzięki jej dominującej pozycji zostało to także przyjęte przez inne kraje OPEC. Dynastia Saudów zyskała w zamian polityczny parasol Ameryki, pomoc techniczną i wojskową, gwarantujące obronę przed zagrożeniami zewnętrznymi i wspierające jej dominującą rolę w regionie Bliskiego Wschodu. Tak właśnie powstał petrodolar – fundament dzisiejszego światowego porządku.

Zanim dowiemy się, jak Rosja myśli sobie z tym wyzwaniem poradzić, warto przeczytać, jak to kilka lat temu Europa rzuciła wyzwanie dolarowi. Jak to z Brukselą bywa, słabo jej poszło z realizacją tych ambitnych zamierzeń. Zobaczymy, jak będzie z Rosją.

Źródło: Andrzej Szczęśniak
https://www.kierunekchemia.pl

środa, 30 marca 2022

Trenujemy moralne oburzenie

 



Jakim błogosławieństwem jest krótka pamięć! Pozwala ona ludziom pozostawać w poczuciu słuszności, a nawet wyższości moralnej, by z tej wieży z kości słoniowej udzielać innym zbawiennych pouczeń. W przeciwnym razie o żadnej słuszności, ani wyższości moralnej nie można by mówić, co ludzi ambitnych musiałoby wprawiać w dysonans poznawczy, a nawet – w przygnębienie.

Błogosławiony charakter krótkiej pamięci jest widoczny zwłaszcza w związku z wojną na Ukrainie, która została wykorzystana do dalszego tresowania mniej wartościowych narodów tubylczych do zachowań stadnych. Epidemia zbrodniczego koronawirusa przestała bowiem robić wrażenie, więc tę wojnę treserzy uznali za prawdziwy dar Niebios.

W tej chwili nie chodzi już o stadne wzbudzanie paniki z powodu zbrodniczego koronawirua, który, jak zwykle, okazał się taktowny i politycznie wyrobiony. Teraz chodzi o tresurę w zakresie moralnego oburzenia, które – za sprawą pierwszorzędnych fachowców od wzbudzania masowych nastrojów – pozwalają tresowanym w moralnej czystości czyściochom, uczestniczyć w polowaniach na czarownice w przekonaniu, że całemu światu a nawet Zaświatom oddają przysługę.

Toteż jeden przez drugiego demaskują pod każdym krzakiem ruskich agentów, wymyślają nie tylko zbrodniarzowi wojennemu Putinowi, jego zdemoralizowanym pomagierom, nie mówiąc już o „sołdatach”, którzy właśnie otruli się pasztecikami, podanymi im przez poczciwą ukraińską babuszkę, pewnie kuzynkę ten pani, co to słoikiem z kiszonymi ogórkami, czy może pomidorami – bo różne szkoły rozmaicie to wydarzenie przedstawiają – strąciła zbrodniczego rosyjskiego drona. Pokazuje to, że żywność, czy to w postaci pasztecików, czy kiszonek, na naszych oczach staje się bronią strategiczną.

Nie muszę dodawać, że trucie nieprzyjaciół pasztecikami nie tylko nie wzbudza w nikim żadnych moralnych wątpliwości, tylko radość – a to, co dostarcza radości ludziom sprawiedliwym, nie może być moralnie podejrzane. Przeciwnie – najwyraźniej mieści się ono w nakazie miłowania nieprzyjaciół, bo podanie im pasztecików – wszystko jedno; zatrutych czy nie – z pewnością jest aktem miłosierdzia, dzięki któremu nieprzyjaciele ci wcześniej mogą zostać zbawieni, chyba, że zostaliby potępieni za działanie w służbie wojennego zbrodniarza Putina zamiast go zamordować i w ten sposób obalić.

Ta różnica w podejściu do zagadnień moralnych bierze się z rozróżnienia między wojnami sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi. Kryterium tego rozróżnienia wydaje się proste: sprawiedliwą jest wojna którą albo my, albo nasi przyjaciele, niechby nawet doraźni, toczą z nieprzyjacielem, zaś wojną niesprawiedliwą jest ta, którą nasz nieprzyjaciel toczy z nami, albo nawet tylko z naszym doraźnym przyjacielem. Wynika z tego, że ta sama wojna może być jednocześnie i sprawiedliwa i niesprawiedliwa. Jak się okazuje, zagadnienia teologii moralnej wcale nie są aż tak skomplikowane, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.

Ta rewolucyjna teoria służy oczywiście podbudowaniu rewolucyjnej praktyki, bo w przeciwnym razie moglibyśmy mieć poważny kłopot z zakwalifikowaniem wojny, jako sprawiedliwej lub nie, a tak to wszystko jest jasne, dzięki czemu JE abp Stanisław Gądecki może nieubłaganym palcem wytykać patriarsze Moskwy i Wszechrusi Cyrylowi sprośne błędy Niebu obrzydłe, ponieważ wzdraga się on z potępieniem zimnego ruskiego czekisty, zbrodniarza wojennego Putina.

Postępowanie patriarchy Cyryla jest bowiem tym bardziej godne potępienia, że Putina za zbrodniarza wojennego jednomyślnie uznał Senat Stanów Zjednoczonych, ten sam, który w roku 2017 jednomyślnie przyjął ustawę nr 447, a wiadomo, że co zostanie związane na ziemi, zwłaszcza na ziemi amerykańskiej, będzie związane również w Niebiesiech. W tej sytuacji nikt już nie może mieć wątpliwości, po czyjej stronie stanąć, kogo nieubłaganym palcem piętnować, a kogo podziwiać, jako jasnego idola.

I w tym właśnie momencie daje o sobie znać błogosławiony charakter krótkiej pamięci. Gdyby bowiem nie ona, to moglibyśmy popadać w dysonanse poznawcze. Weźmy na przykład taki kryzys karaibski, który omalże nie skończył się źle. Wszystko zaczęło się w roku 1959, kiedy to Fidel Castro na czele swoich partyzantów, obalił kubańskiego dyktatora Fulgencio Batistę, objął władzę i znacjonalizował wiele amerykańskich przedsiębiorstw, które na Kubie robiły rozmaite interesy.

Trudno, żeby coś takiego mogło się Amerykanom podobać, toteż prezydent Kennedy pozwolił Centralnej Agencji Wywiadowczej, by zmobilizowała kubańskich emigrantów i żołnierzy najemnych, którzy obaliliby Fidela Castro i przywrócili na Kubie sprawiedliwość i porządek. W drugiej połowie kwietnia 1961 roku wojska te dokonały inwazji w Zatoce Świń, ale zostały zatrzymane, ponosząc wielkie straty, a ci, którzy nie zginęli, dostali się do niewoli, z której Stany Zjednoczone wykupiły ich później za wielkie pieniądze.

Na wszelki jednak wypadek Fidel Castro zacieśnił stosunki ze Związkiem Sowieckim, którego przywódca Nikita Chruszczow skorzystał z okazji, by na Kubie, pod nosem USA, zainstalować sowieckie pociski nuklearne. Tym razem sprawa była poważna, bo chociaż Kuba, podobnie jak Ukraina, była suwerennym państwem, które w związku z tym mogło przyjaźnić się, z kim tylko chciało i instalować na swoim terytorium takie uzbrojenie, jakie mu się żywnie podobało, to jednak Stany Zjednoczone nie mogły tolerować na Kubie broni, która mogłaby dosięgnąć znacznej części terytorium USA.

Toteż prezydent Kennedy zarządził morską blokadę Kuby, a jednocześnie amerykańskie siły strategiczne zostały postawione w stan pogotowia na wypadek, gdyby sowieckie okręty, wiozące na Kubę broń jądrową i inne towary, nie zatrzymały się na rozkaz okrętów amerykańskich. Świat znalazł się na skraju nuklearnej Apokalipsy, ale tajniacy obydwu stron wynegocjowali kompromis, dzięki któremu pokój światowy został uratowany.

Sowieci wycofali swoje rakiety z Kuby, w zamian za co Amerykanie wycofali swoje rakiety z Turcji, które wcześniej znalazły się tam w związku z prowadzoną przez USA polityką mocarstwową. Warto przypomnieć, że mocarstwowość oznacza zdolność państwa do ustanawiania i egzekwowania swoich praw poza swoimi granicami. Egzekwowanie to dokonuje się albo przez podduszanie ekonomiczne, albo za pomocą siły zbrojnej, która oczywiście przechodzi do porządku nad suwerennością danego państwa. Dzięki temu zyskujemy pozór moralnego uzasadnienia, które potem pozwala na rozróżnienie, czy mieliśmy do czynienia z wojną sprawiedliwą, czy nie.

Toteż nikomu, a zwłaszcza Senatowi USA, nie przyszło nawet do głowy, by w związku z inwazją w Zatoce Świń uznawać prezydenta Kennedyego za zbrodniarza wojennego. Przeciwnie – za sprawą odpowiedniego urabiania światowej opinii publicznej przez pierwszorzędnych fachowców od masowych nastrojów, prezydent Kennedy był powszechnie uważany za jasnego idola, podobnie jak dzisiaj – prezydent Zełeński.

Podobna sytuacja zaistniała w roku 2001, kiedy to po uderzeniu samolotów pasażerskich w Pentagon, wieże World Trade Center i w ziemię w Pensylwanii Stany Zjednoczone przyjęły doktrynę „ataku prewencyjnego”, przyznając sobie prawo „inwazji na dowolny kraj w dowolnym momencie”, jeśli tylko rząd amerykański uznałby, że z jakichś powodów byłoby to dla USA korzystne.

We wrześniu 2002 roku Kongres USA stworzył pozory legalności w postaci rezolucji zezwalającej na użycie sił zbrojnych przeciwko Irakowi. Irak bowiem oskarżany był o posiadanie broni masowej zagłady, co potwierdzali liczni świadkowie, jako że już Rejent Milczek zauważył, że „nie brak świadków na tym świecie”.

Prawdziwą przyczyną jednak było to, że Saddam Hussain zaczął się odgrażać, że w transakcjach eksportu ropy odejdzie od amerykańskiego dolara na rzecz euro lub japońskiego jena. Takiej zbrodni żaden miłujący pokój kraj nie mógł już tolerować. Toteż już od początku roku 2002, lotnictwo amerykańskie i brytyjskie, pod pretekstem ONZ-towskiej misji kontrolowania przestrzeni powietrznej Iraku, rozpoczęły nasilające się bombardowania, w celu zniszczenia irackiej obrony przeciwlotniczej. Te rajdy bombowe miały miejsce przed oficjalnym rozpoczęciem wojny na podstawie decyzji Kongresu 11 października 2002 roku.

Oczywiście zarówno lotnictwo uderzeniowej koalicji, jak i odziały lądowe, starannie celowały w nieprzyjacielskich żołnierzy, unikając za wszelką cenę trafiania tamtejszych cywilów, a zwłaszcza dzieci. Wiarygodni świadkowie wielokrotnie widzieli, jak amerykańskie samoloty, w obawie przez skrzywdzeniem cywilów lub dzieci, wciągały z powrotem zrzucone już bomby oraz wystrzelone wcześniej pociski, dzięki czemu wszyscy myśleli, że żaden cywil podobno nie zginął.

Tak czy owak, sprawiedliwa wojna doprowadziła do obalenia Saddama Husajna, który nawet został przez niezawisły sąd skazany na śmierć przez powieszenie i powieszony, dzięki czemu nikomu już nie przychodziły do głowy pomysły, żeby dolar pozbawiać funkcji waluty światowej.

Pewien kłopot sprawiała broń masowej zagłady, której z zagadkowych przyczyn nikt jakoś nie mógł znaleźć. Dopiero pan red. Bronisław Wildstein, nie ruszając się z Warszawy, wszystko wyjaśnił stwierdzając, że Saddam Husajn ukrył tę broń „w miejscach niemożliwych do wykrycia”. Świat odetchnął z ulgą, chociaż w Iraku narastała chaos i przemoc, którego amerykańskie wojsko nie potrafiło opanować, aż wreszcie jesienią 2011 roku się wycofało do Kuwejtu, a wtedy się okazało, że mimo wspomnianych środków ostrożności, sami Amerykanie naliczyli aż 126 tysięcy zabitych cywilów, chociaż nie wiadomo, czy były wśród nich dzieci, czy ginęli wyłącznie cywile dorośli.

Ale właśnie dlatego, że tak mało cywilów zginęło, prezydent Obama jesienią 2009 roku dostał pokojową Nagrodę Nobla, co pokazuje, że komitet noblowski tak samo miłuje pokój, jak prezydent Obama, który w tym czasie prowadził aż dwie wojny. Ale były to wojny o pokój, jako że każda wojna toczy się przecież o pokój – oczywiście z wyjątkiem wojen niesprawiedliwych, choćby takich, jaką na Ukrainie prowadzi zbrodniarz wojenny Putin – bo to jest wojna o wojnę.

Toteż Putin żadnej pokojowej Nagrody Nobla nie dostanie, dzięki czemu jeszcze lepiej możemy się utwierdzić w podziale wojen na sprawiedliwe i niesprawiedliwe.

Myślę, że w takiej sytuacji również JE abp Stanisław Gądecki nie miałby najmniejszych wątpliwości, po czyjej stronie stanąć, co potępić, a co pochwalić, bo jak już padł rozkaz, że w ramach tresury wszyscy mamy wierzyć w to samo, to nie ma rady – wierzymy, albo przynajmniej udajemy, żeby sobie niepotrzebnie nie obciążać pamięci.

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl/

Czy tu ktoś kiedyś pisał, że red. Michalkiewicz jest zwolennikiem (a może entuzjastą) Stanów Zjednoczonych?
Admin

Stolica Imperium Lechitów

 



1. Początki osadnictwa i nazwa

Przemyśl to najstarsze miasto na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. Najwcześniejsze ślady osadnictwa na jego terenie sięgają 40 000-35 000 lat przed narodzeniem Chrystusa. Odkryte zostały na terenie cegielni w Pikulicach, przy skrzyżowaniu ulicy Słowackiego z Obozową.

Pierwsze skupiska ludności o charakterze obronnym miały miejsce na palach nad wodą, jak wskazuje nazwa, w okolicy dzisiejszego Ostrowa. O wpływach Imperium Rzymskiego na tym obszarze dowiadujemy się z monet znalezionych na dawnych szlakach komunikacyjnych na zachód przy ulicy 3 Maja z I w. p.n. Chrystusa i na południe przy ul. Grunwaldzkiej z III w.

Inne znaleziska występują w związku z istniejącą na Kazanowie faktorią kupców rzymskich (comercea) w czasach cesarza Vespasianusa w I w. i obozu warownego Legionów Rzymskich (Castrum) na Osiedlu Rycerskim, od czasów Hadrianusa w II w. do upadku Cesarstwa Rzymskiego w IVw. O istnieniu obozu w warunkach polowych świadczą odkryte fragmenty fortyfikacji składające się z wału ziemnego, na koronie którego znajdowała się opalona palisada przy ul. M.Bielskiego. Obiekt ten stanowił ochronę przeprawy przez bród na Sanie przed ulicą Rzeczną.

W okolicznych ziemiankach przy ul. Bielskiego odkryto fragmenty bursztynów, które świadczą o przechodzeniu przez Przemyśl “szlaku bursztynowego”, Największym odkryciem był złoty medal cesarza rzymskiego Valensa z IV w. znaleziony nad Sanem, który stanowił insygnium władzy dowódcy legionu względnie lokalnego władcy.

W V w. centrum władzy administracyjno – militarnej przeniosło się z Zasania – lewego brzegu Sanu – na prawy brzeg rzeki. Wybudowano wówczas kilka kopców stanowiących świątynie obronne bogów słowiańskich Swaroga i jego syna Swarożyca. Tutaj u stóp tych świątyń odbywały się wiece i wróżby, które decydowały o wyborze władz wojskowych (wojewodów) i innych ważnych wydarzeniach.

Sytuacja utrzymała się do VIII w., kiedy na wzgórzu Stare Zamczysko (dziś wzgórze Trzech Krzyży) wybudowano potężny gród, w którym zamieszkał jego założyciel, od którego imienia nadano mu nazwę. Nazwa Przemyśl pochodzi od prapolskiego imienia Przemysł, po polsku Przemyśl. Jest to nazwa dzierżawcza, która oznacza, że gród ten jest własnością Przemyśla.

W świetle analizy onomastycznej trudno ustalić pierwotną etnicznie przynależność nazwy. Formacja słowotwórcza nazwy grodu, jak też typ jej podstawy wskazują charakter zachodnio – słowiański, jak i wschodnio – słowiański. Zapisy staroruskie bez pełnogłosu Premyśl wskazują na ich wtórny charakter wobec formy zachodnio – słowiańskiej, gdyż mogą być cerkiewizmami. Zlatynizowana forma Przemislia lub Premislia pochodzą z VII – VIII w. Pierwotnie w języku staroruskim Peremysl z 981 r., następnie forma zruszczona Peremyślju z 1087 r. Podobnie zlatynizowane formy nazwy miasta występują jeszcze na Rugii (Primoysle 1321), w Bawarii (Premaevssel 1261, Premeusel 1520), w Turyngii (Primeussel) i koło Kaługi (Premysl w XII w.).

Występowanie licznych zachodniosłowiańskich Przemyśli sugeruje, że miasto było grodem staropolskim. Również nazwa osobowa Przemysł jest charakterystyczna dla staropolskich antroponinii w XIII w.

Niezależnie od miejscowych nazw w językach słowiańskich i form zlatynizowanych, nazwa grodu występuje też w językach orientalnych. W pierwszej połowie XI w. pojawia się nazwa w języku hebrajskim (Primisz. względnie Premisz). W XII w. pojawia się w języku arabskim pod nazwą Sarmali lub Sermeli. Ta ostatnia nazwa stanowi zniekształcenie nazwy poprawnej Ramisli lub Remisli nawiązującej do ruskiej formy Peremiszl. Występuje też w tym okresie drugie określenie grodu Birimusija, która nawiązuje być może do łacińskiej hipotetycznej formy Primislia.

Geograficzne położenie Przemyśla w odniesieniu do centrów państwowych i wyznaniowych w Europie – mapa ze zbiorów Instytutu Kresów Wschodnich w Przemyślu.

2. Założyciel Grodu i Lechici

Osoba założyciela grodu jest znana wszystkim staropolskim kronikarzom od Kadłubka począwszy. Jest nim monarcha lechicki wybrany drogą elekcyjną, Przemysł Leszek I. Był on pierwotnie złotnikiem, który za odniesione zwycięstwa w wojnie partyzanckiej z imperium wschodnim (Grekami Bizantyjskimi) został wybrany na wiecu początkowo wojewodą, następnie monarchą.

Jak z powyższego wynika Przemyśl za sprawą założyciela grodu, a później miasta, jest kolebką bohaterskiej walki o suwerenność polityczną ziem polskich. Monarcha ten dał też początek Wielkiemu Imperium Lechitów. Gród nazwany jego imieniem stał się, ze względu na centralne położenie w Europie Środkowej, stolicą imperium. Obszar władania określają zgodnie staroruskie i staropolskie kroniki.

Jan Długosz pierwszy podał, że założycielem grodu był Przemysł. Dokładnie sprawę tę określił Marcin Bielski podając, że Przemysł Leszek I w VIII w. “… miasto nad Sanem rzeką pod górą założył, a od swego imienia Przemyślem przezwał …”. W związku z pełnioną funkcją, monarcha ten przyjął za godło swoje i imperium dwugłowego orła, który w światowej heraldyce przysługuje imperatorom (cesarzom). Z biegiem czasu godło to przekształciło się w herb monarchy i imperium.

Najstarsze godło zachowało się na brakteatach hebrajskich z IX w. przedstawiających orła dwugłowego z rozpostartymi skrzydłami bez korony, zwanego też czasami “dwoma połówkami orłów”, który jak wynika z zamieszczonego na nim napisu, miał charakter kultowy. Tradycję tego herbu kontynuowała ziemia przemyska. Początkowo był to złoty dwugłowy orzeł z rozpostartymi skrzydłami bez korony na błękitnym polu. Po upadku imperium Bizantyjskiego w XV w. herb uległ zmianie, stanowił go złoty dwugłowy orzeł z rozpostartymi skrzydłami w złotej koronie na purpurowym polu.

W II połowie XX w., gdy powstało woj. przemyskie powrócono do herbu imperialnego, ale z uszczerbkiem (niższej rangi), którego wcześniej używała ziemia sanocka. Mianowicie był nim biały (srebrny) orzeł dwugłowy z rozpostartymi skrzydłami, ze złotym dziobem, szponami oraz koroną, na błękitnym polu. Po likwidacji województwa ten herb przejęło przemyskie starostwo powiatowe.

Państwo lechickie było jednym z czynników państwowotwórczych decydujących o powstaniu Państwa i Narodu Polskiego, Nazwa Polska występuje dopiero w XII w. Wcześniej występowała nazwa Lechia i inne pochodne od niej. Nazwy te zostały nadane ludności polskiej z zewnątrz, przez sąsiadów. Jedna z tych nazw została adoptowana i przyjęta za rodzimą językowo. Była to nazwa Lech (Polak), w liczbie mnogiej Lesi (Polacy), podobnie jak nazwa Czech w liczbie mnogiej Czesi. Nazwa ta wywodzi się z rdzenia Lech; jak podają jedni badacze jest pochodzenia celtyckiego, a inni – greckiego. Nazwa znana jest od II w. w formie Lech (Leh), od IX w. ta forma występuje w Arabii, Bizancjum, Bośni, Bułgarii, Dalmacji, Iranie, Kroacji, Turcji i Turkmenii. W zmienionej formie od X w. jako Ledian w Serbii, a Lendizi w Bawarii, Lengiel na Węgrzech, Lenkas na Litwie i Łotwie oraz Lach w Albanii, Słowacji i Ukrainie. Modyfikacja tej nazwy nastąpiła w XIII w. przez jej latynizację z formy Lech w formę Lechita. a w liczbie mnogiej Lechici. Nazwy te nadawane przez sąsiadów Polakom, najlepiej oddają wielkość terytorialną imperium.

Mateczniki nazw : Polska i Lęchia (Lechia) -Lędzianie oraz ich rozprzestrzenianie się na całe państwo piastowskie w XI wieku – mapa : G.Labuda – „Pierwsze państwo polskie”.

3. Upadek i podział imperium

Gdzie znajdował się założony przez Przemyśla Leszka I gród , który dał początek obecnemu miastu? Można to określić bardzo dokładnie, gdyż zachowały się wały i fosy oraz elementy architektury kamiennej znajdujące się na terenie obiektu i częściowo przechowywane w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej. Podczas prac ziemnych przy budowie fortu austriackiego odkryto na tym terenie broń, opalone belki. elementy budowli murowanych. W wyniku przeprowadzonych inwentaryzacji obiektu przez zespół specjalistów z różnych dyscyplin naukowych, spróbowano zrekonstruować wewnętrzne wały grodu. Ustalono, że obejmują one 10 ha powierzchni, składającej się z 5-ciu członów usytuowanych na różnych wysokościach, z których najwyższy znajdował się około 300 m.n.p.m. Wały wewnętrzne najniższego tarasu zwane umownie “zamkiem niskim” (III) posiadają wysokość 15 m. Na średnim tarasie zwanym “zamkiem średnim”(II) posiadają 10 metrów, a na tarasie kulminacyjnym, najwyższym “zamku wysokiego” (I) 21 m.

Zamek wysoki był pierwotnie świątynią obronną bogów słowiańskich, zbudowaną w formie trójkąta ostrokątnego o podstawie półokrągłej. W związku z tym, że Lechia w IX w. według Focjusza była chrześcijańską w obrządku zachodnim, została ona przekształcona w centrum grodu i siedzibę monarchy. Na wierzchołku tego trójkąta wybudowano czworoboczną wieżę, która prawdopodobnie strzegła wejścia do tej części grodu po zwodzonym moście, nad fosą wypełnioną wodą. U podstawy tego trójkąta wybudowano potężną, okrągłą wieżę (stołp), w której przebywał monarcha ze swoim dworem. IV taras stanowił przewiązkę między V tarasem stanowiącym zaplecze gospodarcze, koszary dla służby, składy z żywnością i stajnie dla koni i bydła. Na niskim zamku zachowały się wystające z ziemi fragmenty kolumny, względnie jakiejś innej budowli kamiennej. Na tym terenie znajdowały się też koszary zbrojnej załogi (rycerzy), stajnie dla koni oraz obiekty sakralne. Na zamku wysokim mogła być też kaplica władcy.

Niezależnie od wewnętrznych wałów i fos, w których do dnia dzisiejszego czynne są źródła, występowały na zewnątrz jeszcze dwa rzędy watów, które zajmowały powierzchnię od 30 do 40 ha. Wysokość pierwszego z zachowanych zewnętrznych wałów na odcinku od bramy fortecznej do Krzemieńca, drogi wiodącej z Przemyśla do Krasiczyna wynosiła 27 m, a drugiego wału 21 m. Między wałami były usytuowane też wieże, których podstawy do dnia dzisiejszego są widoczne.

Próba uproszczonej rekonstrukcji najstarszego przemyskiego grodu (VIII-XIV wiek) na Wzgórzu Trzech Krzyży (Stare Zamczysko) , który składał się z pięciu członów usytuowanych tarasami rysunek ze zbiorów Instytutu Kresów Wschodnich w Przemyślu.

Niezależnie od zachowanych obiektów potwierdzają ich istnienie źródła pisane. Jan Długosz w opisie oblężenia miasta przez króla polskiego Bolesława Śmiałego w 1071 r. tak je przedstawia: “… Było to w tym czasie duże miasto, o wielkiej liczbie mieszczan … otoczone także głębokimi rowami i wysokimi wałami, a nadto rzeką San, która opływa miasto od strony północnej …. Broniło go świetnie naturalne położenie i wiele wież ..-„.

Istnienie tego grodu potwierdzają też, zachowane w dokumentach archiwalnych, nazwy tego wzgórza, noszącego dzisiaj nazwę Trzech Krzyży. Wcześniej w 1558 r. nosiło ono nazwę Stare Grodzisko, w 1578 r. Stary Zamek (Antiquum Arcem). Ta ostatnia nazwa mogłaby wskazywać, że po wybudowaniu Zamku Kazimierzowskiego, zamek ten był jeszcze użytkowany do XVI w. Od 1716 r. do 1917 r. występuje nazwa Stare Zamczysko, Również na zachowanych dokumentach i na mapach nazwy wskazują, że to był główny gród na tym terenie, gdyż nazwa podzamcze występuje u jego podnóża w kierunku Sanu, a ul. Grodzka też jest skierowana w jego kierunku przez park, a nie do Zamku Kazimierzowskiego.

Tak dobrze przygotowany do obrony gród powodował, że jego zdobycie wymagało długo toczonych walk. Zdobywanie grodu przez Włodzimierza Wielkiego trwało od 981 do 985 r. jak podaje J. Długosz. Podkreślają jego obronność i trudności w zdobywaniu również wybitni polscy historycy, jak Adam Naruszewicz, który pisze: “… roku 1069 udał się Bolesław śmiały do ziemi przemyskiej, chcąc przodków dziedzictwo do korony przywrócić. Stała na przeszkodzie potężna na wzgórku twierdza, dla murów ogromnych i wież obronnych nasadzonych o ile ów wiek nauczał. trudna do przystępu i wzięcia …”.

Zdobycie grodu przez Włodzimierza było bezpośrednią przyczyną upadku Imperium Lechitów oraz doprowadziło do podziału kraju na oddzielne księstwa i zmianę granic państwowych na niekorzyść Polski. Gród stał się stolica udzielnego księstwa o posiadanie którego toczyli boje Polacy, Rusini i Węgrzy. Sytuacja ta trwała do XIV w. kiedy to Kazimierz Wielki przywrócił te ziemie Polsce. W tym czasie nastąpił upadek grodu założonego przez Przemysła Leszka, gdyż ze względu na zdradę bojara ruskiego Dymitra Detki (królewskiego namiestnika), który spowodował najazd Tatarów na ziemie Polski, Kazimierz Wielki wybudował w miejsce dawnego klasztoru nowy zamek murowany, a wcześniejszy gród kazał zburzyć.

4. Próby odbudowy Imperium

Próby przywrócenia stanu poprzedniego podjęli pierwsi piastowscy monarchowie, Bolesław Chrobry i Bolesław Śmiały, Według Thietmara, Bolesław w latach 982 – 985 poślubił nieznaną z imienia żonę Niemkę, którą odprawił, a następnie żonę Węgierkę, z którą miał syna Bezpryma. ale i tą odprawił. Trzecią żoną została Emnilda, córka czcigodnego Dobromira (Dobremiro). Dolej pory nie zdołano ustalić kim był ojciec żony. Wydaje się, że ze względu na zapisy letopisów i późniejsze postępowanie Bolesława. najpewniej był nim Dobrynia, wuj Włodzimierza Wielkiego.

W ten sposób Bolesław wszedł do rodziny książęcej, która zapewniała mu dziedzictwo tronu. Nikt inny bez narażenia się nie mógł przyjąć do swej rodziny Bolesława ze względu na układy macochy Ody z papiestwem i cesarstwem rzymskim narodu niemieckiego.

Żona urodziła mu dwóch synów i trzy córki. Pierwsza córka urodziła się w 988 r., druga Regelinda w 989 r., syn Mieszko II – Lambert urodził się w 990 r. (następcą na tronie). Drugi syn to Otton.

Zgodnie z latopisami w 998 r. Ruś przyjęła chrześcijaństwo w obrządku wschodnim Bolesław musiał zmienić wyznanie z obrządku łacińskiego na ten obrządek. Wydaje się, że dlatego nie znana jest z imienia pierwsza córka, gdyż miała za patrona jakiegoś świętego obrządku wschodniego. W tym roku Bolesław otrzymał jako krewny Włodzimierza we władanie Wielką Lechię (Lachię), której stolicą był Przemyśl. Tutaj gromadził wszystkich pokrzywdzonych przez Odę: rycerzy, urzędników oraz możnych panów, jak również przygotowywał plany do objęcia władzy, jako imperator słowiański. W tej sprawie musiał zawrzeć porozumienie, może za wstawiennictwem teścia Dobrynii, z Włodzimierzem.

Najlepszym potwierdzeniem tego jest srebrny denar Bolesława Chrobrego z popiersiem władcy na awersie, w stroju cesarskim i krzyżem patriarchalnym na rewersie, z imieniem Bolesław napisanym cyrylicą. Wykonano go na wzór miliarensa cesarza bizantyjskiego Bazylego II (976 – 1025 r.).

Z lewej – Srebrny miliarensis Bazylego II (976-1025) , Bizancjum, z przedstawionym na awersie „krzyżem patriarchalnym” – według Kiersnowski.R. – /1988 rok/ – str. 356.
Z prawej: Denar Bolesława Chrobrego z imieniem Bolesław napisanym cyrylicą. według: Żaki.A. – /1981 rok/ – str. 3.

Po śmierci ojca Mieszka I, w 992 r. wysłał posłów do Włodzimierza prawdopodobnie w celu udzielenia pomocy przy odzyskaniu ojcowizny. W wyniku działań zbrojnych doprowadził do wypędzenia macochy z dziećmi. Po odzyskaniu ojcowizny powrócił na łono kościoła obrządku łacińskiego i zawarł w 1000 r. przyjaźń z cesarzem Ottonem III i papieżem Sylwestrem II. Z tego okresu pochodzi denar srebrny, który posiada na awersie włócznię, a na rewersie krzyż patriarchalny z imieniem Bolesława napisanym po łacinie.

Również Bolesław Śmiały podjął się w 1071 r. przywrócenia grodu przemyskiego do macierzy. Po zdobyciu miasta potraktował gród jako rezydencję królewską, przyjmując tu władców z innych państw oraz czyniąc wyprawy zbrojne w 1072 r. na Węgry i w 1073 na Ruś. Jak z powyższego wynika, wiadomo kiedy i w którym miejscu wzięło swój początek niegdyś stołeczne, a obecnie królewskie wolne miasto Przemyśl.

Leszek Marian Włodek
Instytut Kresów Wschodnich im. św. Brunona Bonifacego
http://przemysl.wkki.pl/

Jak Konspirowano Syjonistów

Jak Konspirowano Syjonistów


Jak Berman konspirował Żydów w Polsce...


Dnia 10.11.45 roku KRN wydała Dekret, który pozwalał w sposób ściśle tajny na masową skale zmieniać nazwiska. Z dobrodziejstwa tego przepisu skorzystało dziesiątki tysięcy Żydów. Przepis ten pomimo, że obowiązywał pierwotnie do 1947 roku, był przedłużany kilkakrtonie. Ostatni raz w 1953.


Ledwo ustała zawierucha wojenna a Prezydium Krajowej Rady Narodowej poczuło pilną potrzebę wydanie przepisów, które pozwalały w sposób tajny, masowy i niezgodny ze standardami prawnymi oraz polską racją stanu, zmieniać imiona oraz nazwiska. Szczególnie jak to wynika z przeprowadzonych kwerend repatriantom oraz innym osobom, które zjeżdżały do Polski z całego ZSRR oraz świata. Dobrodziejstwem tego przepisu objęto nawet bezpaństwowców.

Art. 3 powyższego dekretu mówił, że właściwa władza orzeknie o zmianie nazwiska zgodnie z wnioskiem strony jeżeli zachodzi ku temu ważna przyczyna.


(2) szczególnie ważna przyczyna zachodzi, gdy ubiegający sie o zmianę:

(1) nosi nazwisko hańbiące lub ośmieszające

(2) w okresie czasu od dnia 1 września 1939 roku do dnia 9 maja 1945 r. przybrał inne nazwisko (pseudonim wojskowy), pełniąc służbie w Wojsku Polskim, armii sprzymierzonej, polskiej formacji wojskowej, oddziale partyzanckim niepodległościowo - demokratycznym, grupie bojowej organizacji niepodległościowo - demokratycznej, prowadzającej walkę z najeźdźcą niemieckim i wypełniał gorliwie swe obowiązki,

(3) przybrał inne nazwisko (pseudonim konspiracyjny) w związku z udziałem w podziemnej walce z najeźdźcą niemieckim,

(4) używał innego nazwiska (pseudonimu osłaniającego) celem uchronienia sie przed aktami gwałtu najeźdźcy niemieckiego lub jego popleczników,

(5) nosi nazwisko o brzmieniu niepolskim,

(6) nosi nazwisko, które ma formę imienia,

Art. 9 ustęp 1 zobowiązywał:


(1) Władza orzekająca zarządza wpisanie zmiany nazwiska do ksiąg urodzeń i małżeństw na marginesie aktu stanu cywilnego, a także zawiadamia właściwe według miejsca zamieszkania i pobytu danej osoby władze, prowadzące ewidencje ludności i ewidencje wojskową, oraz właściwą władze skarbową ponadto zaś władze prowadząca rejestr karny.

(2) Władza orzekająca poda o zarządzonej zmianie nazwiska do publicznej wiadomości na koszt osoby interesowanej w drodze ogłoszenia w poczytnym pismie miejscowym.

W punkcie 3 art. 9 KRN „wymyśliła”, że: Władza orzekająca zaniecha wpisu zawiadomień oraz ogłoszenie przewidzianych w ustępie (1) i (2), jeżeli a tym przemawiają ważne powody. W praktyce ostatni przepis nakazywał prowadzenie procedury zmiany nazwisk pod klauzulą „tajne”. Wniosek o dokonanie zmiany nazwiska w sposób tajny stał w oczywistej sprzeczności z art. 6 niniejszego dekretu, który nakazywał zbadanie pobudek, z jakich strona ubiegała sie o zmianę. W jednym z zapytań UW w Łodzi pytał w 1946 roku MAP - jak można zbadać przesłanki do zmiany nazwiska, jeżeli cała procedura nakazywała zachowywanie tajności, tzn. nie można było przeprowadzać żadnego wywiadu środowiskowego. Podanie o zmianie nazwiska mogły składać również obywatele przebywający poza granicami.

W artykule 2 ustęp (2) dekretu ustawodawca zastrzegł następujące prawo:



Minister Administracji Publicznej może zastrzec sobie w drodze rozporządzenia orzekanie o zmianie nazwisk na obszarze całego Państwa lub niektórych województw, na stałe lub na czas określony, co do wszystkich spraw lub niektórych kategorii (typów) zmian.

W efekcie w dniu 7 grudnia 1947 roku wydano rozporządzenie, które mówiło:

1. Zastrzega sie MAP, a na obszarze Ziem Odzyskanych Ministrowi Ziem Odzyskanych orzekanie o zmianie imion i nazwisk:

a) żołnierzy pozostających w czynnej służbie wojskowej, jeżeli prośby ich o powyższą zmianę popiera ze względu na interes służby Minister Obrony Narodowej b) osób, które ubiegając sie o zmianę, powołują sie na istnienie ważnych powodów uzasadniających zaniechanie zarządzenia wpisu, zawiadomień i ogłoszeń przewidzianych w art 9 ustęp 1 i 2 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk.

Dla osób ubiegających sie o zmianę nazwiska w trybie art. 3 ustęp 2 , tj: „...w okresie czasu od dnia 1 września 1939 roku do dnia 9 maja 1945 r. przybrał inne nazwisko (pseudonim wojskowy), pełniąc służbę w Wojsku Polskim, armii sprzymierzonej, polskiej formacji wojskowej, oddziale partyzanckim niepodległościowo - demokratycznym, grupie bojowej, organizacji niepodległościowo - demokratycznej, prowadzającej walkę z najeźdźcą niemieckim i wypełniał gorliwie swe obowiązki, stosowano art. 18 powyższego dekretu, który mówił, że:

- Dla osób, które przybrały inne imie lub nazwisko w czasie pełnienia służby w Wojsku Polskim w okresie 1 września 1939 do 9 maja 1945 r, do uznania zmiany imienia lub nazwiska za prawnie dokonane wystarczające jest zaświadczenie o zmianie wydane przez Ministerstwo Obrony Narodowej.



Taka delegacja wydana dla MON pozwalała wewnątrz LWP przeprowadzić zmianę nazwisk wszystkim tym żołnierzom, którzy wstępując do tworzonych w Związku Radzieckim armii polskich przyjmowali, a następnie w czasie całej służby używali nieprawdziwych nazwisk. Taka sytuacja pozwalała dodatkowo zataić skalę zmian nazwisk oraz pochodzenia, przy czym istotnym jest to, że przez wiele lat zmiana nazwisk była tajemnicą państwową.

Podobne zasady były stosowanie również począwszy od 1920 roku, tj. w oparciu o ustawę z dnia 11 maja 1920 w przedmiocie uznania nazwisk przybranych w wojsku. Zmiany nazwisk dokonywał Naczelnik Państwa na wniosek MON.

Przeprowadzona w rożnych archiwach państwowych kwerenda pokazuje, że prawie całość dokumentacji dotyczącej zmiany nazwisk została wybrakowana. Taka sytuacja występuje w szczególności przypadku Zarządu Miejskiego w Łodzi oraz Warszawy, gdzie do 1950 roku nie zachowała sie żadna dokumentacja zmiany nazwisk. W Łodzi nie zachowała się w tym zakresie również żadna dokumentacja sporządzona przez Urząd Wojewódzki.

Można było domniemywać, że jakaś dokumentacje dotycząca zmiany nazwisk oraz nadania obywatelstwa, szczególnie w tych sprawach, gdzie właściwość przejęło MAP, posiada obecne MSWiA. Ministerstwo rządzone przez Dornbauma odpowiedziało, że takiej ewidencji nie posiada.

Istotnym jest też to, że od 1945 roku, w żadnym spisie powszechnym nie było pytania o narodowość. Z tego co udało się ustalić ostatni spis powszechny miał zawierać takie pytanie, jednakże punkt ten nie znalazł się w ankiecie spisowej. Teraz miałoby się to zmienić, tyle tylko, że następny spis zapewne będzie za dekadę.

Pisemna odpowiedz może jednak nie być prawdziwa, bowiem na pierwsze ustne zapytanie o zespoły MAP nieprzekazane do Archiwum Akt Nowych bądź IPN, odpowiedz udzielona przez pracowników archiwum brzmiała: „...w archiwum MSWiA znajduje sie cała „narodowościówka” i dokumentacja zmiany nazwisk”. Co się więc stało, że z upływem tygodnia odpowiedź jest całkowicie przecząca?



Czy nadal nie nadszedł czas ujawnienia tego, ile faktycznie osób pochodzenia żydowskiego mieszka w Polsce? Kto i z jakiego powodu w sposób przestepczy wykazywał zamiar oraz go realizował, zmiany struktury społecznej Państwa Polskiego?



Podaję na początek przykłady zmiany nazwisk:

1. Szabat na Skowroński

2. Formel na Wielchorski

3. Beben na Boguszweski

4. Nysan na Kołodziejczyk

5. Kozioł na Tarnowski

6. Wurst na Rostocki

7. Baran na Baranowski

8. Iboda na Orłowski

9. Kąty na Kurchowski

10. Gacek na Gacki

11. Koza na Kowalski

12. Eizenberg na Ruchocki

13. Włosek na Wirski

14. Kaufmann na Świerczyński

15. Kugelhaus na Sabat

16. Rachinger na Dąbinski

17. Jaworek na Jaworski

18. Byk na Liszczynski

19. Łukomiec na Olkuski

20. Duetschberger na Walewski

21. Proboszcz na Orski

22. Mann na Mutowski

23. Weisberg na Górski

24. Schengel na Skowronski

25. Kita na Krzywinski

26. Feigenblat na Fabjanski

27. Sommer na Wajchat

28. Goldman na Gorski

29. Musko na Baranski

30. Karp na Janiszewski

31. Abracham Mojszesz Herling - Grudziński na Maurycy Herling Grudziński

32. Szneider Jakub na Werpachowski

33. Artmann na Zaradecki

34. Lichtson na Lachowicz

35. Cetynbaum Jankiel na Nowak Tadeusz

36. Dzwonek na Jasinski

37. Baran na Barski

38. Weiknecht na Branski

39. Bojgen na Stadnicki

40. Wierzak na Chrzanowski

41. Gold na Hartnarek

42. Kretberger na Orlicz

43. Rosenberg Jozef na Jozef Nowak - Prezydent miasta Lodzi z dnia 27.08.1947 r

44. Stolzman na Strzelecki

45. Finkelsztein na Machlewicz

46. Glueksman na Gaszynski

47. Weinberg na Golewski

48. Lanzman na Cewinski

49. Szerman na Mizynski

50. Tejerstain Jakub na Wilczak

51. Frid na Glowacka

52. Roseberg na Rozewinski

53. Beckermann na Piekarski

54. Cukier na Swoboda

55. Widgor na Antos

56. Ajzenberg na Orłowski

57. Baum na Dzewinski

58. Zeigenbaum na Baranska

59. Szain na Januchta

60. Spilforgelc na Kądrebski

61. Grossmann na Lukaszwicz

62. Kreps na Synowiecki

63. Szwarc ma Synowiecki

64. Byk na Staniszewski

65. Zingermann na Nowakowski



GRUENBAUM na SIEROCINSKI, (wniosek złożony w UW w Kielcach dnia 27 czerwca 1946 r., zmiany dokonał UW w Katowicach 27 listopada 1946 r., pochodził z Częstochowy. PRAM III 18/63/46). Ta osoba to były zastępca powiatowego UB w Kielcach, działający w okresie tzw. Pogromu Kieleckiego.

ZOBERMAN Freida (ur. Sandomierz), córka Szyji i Matki z domu Kupferbaum, próbowała zmienić nazwisko na Jagiełło, ale MAP zgodziło się na nazwisko JAGŁO.



KRAKÓW

1. Goldberger na Rakowiecki

2. Goldfischer na Skalski

3. Grutz na Lepiński

4. Gruebel na Szymański

5. Grens na Gąsiorowski

6. Grob na Grabowski

7. Gutentag na Rzonca

8. Goldman na Biała

9. Gotlieb na Skowron

10. Goldman na Godlewski

11. Gryenberg na Gawroński

12. Glanz na Poleski

13. Greunwald na Makowicz

14. Goldberg na Przeworski

15. Goldberg na Gelewski

16. Gunsberg na Zdrojewski

17. Gotlieb na Magwa

18. Galitz na Galica

19. Goldyk na Godlewska

20. Grunhaut na Gerlach

21. Glieksmann na Zarecki

22. Goldberg na Zarecki

23. Goldberg na Radwanski

24. Goldmann na Galik

25. Golger na Skowroński

26. Goldber na Lubański

27. Goldberg na Żak

28. DATTNER na Kozłowski - adwokat

29. Elenberg na Skowroński

30. Ehrenreich na Zarebiński

31. Elenberg na Skanski

32. Englard na Roztworowski

33. Engelhard na Szeczepański

34. Eisenbach na Rynarowicz

35. Epstein na Paszkowski

36. Eibenschutz na Mańkowski

37. Fischer na Zawadzki

38. Feller na Pichurski

39. Frideker na Borkowski

40. Fouerman na Pogorzelski

41. Futterwat na Guszlewicz

42. Faeber na Łącki

43. Fundmann na Lebowiecki - Adwokat

44. Finkelstern na Filanowski

45. Fuerstein na Zalewska


oraz ok. 1.000 dalszych przypadków, które zostaną podane w późniejszym okresie.

Nadto Urząd Wojewódzki w Katowicach jedynie w latach 1946 do 1948 zanotował ok. 10 tyś przypadków zmiany nazwiska. Nateżenie wniosków było tak duże, że UW musiał zaciągnąć w MAP pożyczke na zatrudnienie dalszych pracowników. Dzielnicowa RN dla Żoliborza, miejsce zamieszkania Kaczyńskich, tylko w ciągu jednego roku dokonał zmany nazwiska dla około 200 osób, w tym rodziny Lityńskich.



Główną przesłanką zmany nazwiska było to, że żydowskie nazwiska miały niemieckie brzmienie, których się wstydzono. Przypadek adwokata Dattnera z Krakowa pokazuje jednak to, że chciał on ukryć swoje żydowskie pochodzenie. Był też przypadek spikerki Polskiego Radia pochodzenia żydowskiego, która zmieniała nazwisko na Wysocka, której wniosek był powodowany zamiarem ukrycia prawdziwgo pochodzenia.

O tym procederze zostaje poinformowana Rada Europy oraz Parlament Europejski.

Bolszewizm i komunizm w Polsce wiecznie żywy, a podobno już dawno temu upadł?

Bolszewizm i komunizm w Polsce wiecznie żywy, a podobno już dawno temu upadł?




Quote
Błazen czuje się, jak ryba w wodzie tylko w atmosferze powszechnego zamieszania, które sam wywołał.[1]
Quote
Co wy uważacie za słuszne lub sprawiedliwe, to nie ma znaczenia. Idzie o to, co jest konieczne i nieuniknione w danym systemie produkcji. [2]

W Polsce za komuny występował permanentnie kryzys, obecnie w naszym kraju też mamy kryzys, chociaż już w dniu dzisiejszym, jakoby komuny nie ma, przecież żyjemy w innym systemie gospodarczo ekonomicznym, jednak to nie zmieniło tego, że w naszej Ojczyźnie występuje ciągle kryzys, dlatego bo przechodzimy przejściowe trudności, a niewidzialna ręka rynków widocznie ponownie się na nas obraziła i wystawiła do nas piąchę albo figę...

A według naszych "polskich" elit rządzących w Polsce nasi rodacy ciągle oszukują, kręcą, cwaniakują, pracują niewydajnie, piją alkohol w pracy i kradną, dlatego też w Polsce z tego powodu znowu mamy gospodarczy kryzys...

   Ale nie przez to, że ludzie, którzy obecnie zarządzają Polską, to mentalni bolszewicy i ludzie bez wyobraźni, że to łapówkarze i krętacze, którzy nie potrafią zarządzać swoją własną ojczyzną, nie potrafią utożsamiać się z narodem i z krajem, w którym się urodzili i dzięki niemu zdobyli w zasadzie wszystko.

   A przy tym te "elity" ciągle mają kompleksy z powodu swojego pochodzenia i urodzenia względem zachodu, z tego powodu swoje kompleksy przerzucają na "swoich" rodaków, ponieważ oni chcą zostać prawdziwymi Europejczykami i światowcami, nie chcą być Polakami, nie chcą żyć życiem swojego narodu, nie chcą, aby Polacy dzięki nim bogacili się, a bycie Polakami to dla nich zbyt mało, to ich zdaniem powód do wstydu...

   Nie dostrzegają tego, że Polacy są operatywni, że doskonale pracują i są wydajni, że wyjeżdżając na zachód Europy zdobywają tamte rynki pracy swoją uczciwością, pracowitością, rzetelnością, zaangażowaniem, kreatywnością oraz fachowością, że są bardzo przedsiębiorczy, kreatywni i pracowici...

   Jednak już wkrótce może za dwadzieścia lat wreszcie wyjdziemy na prostą, może kolejne pokolenie Polaków wyjdzie z tego permanentnego kryzysu, który mamy ponownie w Polsce, gdzie komunizm już dawno temu upadł a Polska i Polacy są wolnym krajem i narodem...

   Tak mówią i piszą w reżymowych polskojęzycznych mediach od lat... A ja żyjąc w Polsce już od ponad 45 lat, ciągle słyszę w polskojęzycznych mediach o tym, że w Polsce mamy kryzys, a miała być przecież druga Japonia, druga Irlandia, potem na krótko Hiszpania, a potem Zielona Wyspa, i tak ciągle w kółko słyszę to samo od wielu lat, w zasadzie od kiedy pamiętam, nie słysząc przy tym z ich ust o tym, że Polska będzie kiedyś suwerenną Wielką Polską, niepodległą, bogatą i zamożną, niepodlegającą wpływom innych krajów i nacji...

p.s.

   Towarzysz Tadeusz Mazowiecki dla sprawy i rewolucji internacjonalistycznej musiał dokonać samokrytyki, którą mogliśmy ostatnio wysłuchać i zobaczyć na własne oczy w programie u towarzyszki Olejnik, gdzie towarzysz Mazowiecki musiał powiedzieć o tym, o czym w Polsce wiedzą juz prawie wszyscy, że tzw. "DRUGA Solidarność" i okrągły mebel, to jedna wielka żydowsko - komunistyczna machlojka i geszeft.

   Towarzysz Mazowiecki przed swoją śmiercią złożył samokrytykę, przyznał się publicznie do tego, że był stalinowcem, i że chwalił w swojej młodości stalinizm i trockizm oraz bolszewizm, a na Polaków, którzy walczyli z terrorem żydokomunistycznym pisał i mówił o nich, że to byli bandyci i faszystowskie reakcyjne bandy z lasów, i że to był jego wielki błąd, a wszystko to uczynił gdy za chwilę umrze?

   Bardzo mnie to martwi, że przed swoją śmiercią takiej samej samokrytyki nie złożył Jacek Kuroń, który w polskich nacjonalistach i narodowcach widział już w 1977 roku największych i najgroźniejszych wrogów dla polskiej demokracji, bardziej wrogich i niebezpiecznych od największych zagorzałych komunistów...

  Jednak kogo to obecnie interesuje, kogo to w ogóle obchodzi?

Kiedy on i jemu podobni, Geremek, Lityński, Śpiewak, Miłosz, Małachowski, Wajda, Szymborska, Wałęsa, Modzelewski, Kołakowski, Kuroń, Michnik, Boni i tysiące im podobnych zwyczajnie cały polski naród oszukali i zdradzili?

p.s. 2

   Wydaje się, że w tej sytuacji lepiej było posłuchać tego, co następnego dnia w polskojęzycznych mediach miał do powiedzenia minister Sławomir Nowak, który perorował o tym, że winnych katastrofie kolejowej pod Szczekocinami będzie skazywał za naruszenie przepisów o zachowaniu bezpieczeństwa na polskich kolejach, i że będzie dla nich surowy i bezwzględny.

   W tym wszystkim ma mu pomóc polski wymiar sprawiedliwości na czele z polską prokuraturą! Nie będzie litości dla wichrzycieli i nierobów na polskich kolejach państwowych! Minister Sławomir Nowak nie jest winny, on jest uczciwy i nic złego nie uczynił, on tylko skazuje i wydaje wyroki oraz bierze za to odpowiednie wynagrodzenie, tak jak niedawno minister Obrony Narodowej pan Klich, który nie poniósł żadnej odpowiedzialności za dwie katastrofy lotnicze pod Mirosławcem a potem pod Smoleńskiem, on również nie był za te katastrofy w żaden sposób odpowiedzialny, winnymi za te wydarzenia ogłoszono polskich żołnierzy pilotów wojskowych i obługę naziemną oraz procedury bezpieczeństwa, które wtedy jakoby złamano.

  Natomiast, zdaniem Sławomira Nowaka poziom wykształcenia na polskiej kolei oraz bezpieczeństwo ruchu są stale podwyższane, podczas gdy nie ma już w Polsce szkół zawodowych i techników szkolących nowe kadry polskich kolejarzy.

            I o czym ten człowiek mówi?

    I tak w kółko Macieju, a na starość złoży samokrytykę, tak jak obecnie towarzysz Mazowiecki?

Bolszewizm i komunizm w Polsce wiecznie żywy, a podobno już upadł?

   Nie martwmy się Polacy, nic się nie stało, ponieważ rządzą nami sami fachowcy, specjaliści, światowcy i prawdziwi Europejczycy, zapewniający nas przy tym, że 10 nowych punktów bezpieczeństwa na kolei państwowej zapewnią nam wszystkim bezgraniczne bezpieczeństwo i komfort w czasie poruszania się polską koleją państwową...

p.s. 3

   Zaraz jakiś oszalały napisze, że trzeba w takim razie polską kolei sprywatyzować, tak jakby ona już nie była sprywatyzowana.
 
Skandal na PKP
newbielink:http://www.joemonster.org/filmy/50661/Skandal_na_PKP [nonactive]


Należy raczej zarówno rząd, jak i kościół pozbawić wszelkiego wpływu na szkołę.[3]

Obłęd - Zdrajca
newbielink:http://www.youtube.com/watch?v=lFKR54UPq9w [nonactive]

1,2,3 - cytaty z towarzysza Marksa, zamieściłem w tym tekście dla przestrogi, ale i po to, abyśmy sobie uzmysłowili to, że komunizm i bolszewizm w Polsce mają się doskonale i wcale nigdzie nie upadły.

Obłęd - Totalitarna demokracja.
newbielink:http://www.youtube.com/watch?v=mgKkDZuVvJA [nonactive]

Prawda w oczy kole - fragment „Manifestu komunistycznego”

Prawda w oczy kole - fragment „Manifestu komunistycznego”


Są książki znane każdemu. Któż nie słyszał o Piśmie Świętym, Iliadzie, Panu Tadeuszu… Każdy jest w stanie przytoczyć jakiś fragment tych dzieł. Literatura na najwyższym poziomie. Z drugiej strony mamy pozycje wcale nie wiele mniej ważne, ale zapomniane i takie o których ewentualnie tylko coś tam się kiedyś komuś obiło o uszy. Taką pozycją jest z pewnością „Manifest komunistyczny” Marksa i Engelsa.

To dziełko bez żadnej wartości literackiej, narzędzie mordu, autorzy to szatańskie pomioty. Jednak znajomość tej szmiry, przynajmniej tego fragmentu, który zaraz zacytuję, powinna być znana powszechnie. Po przeczytaniu tego kawałka dochodzimy do wniosku, że wszystkie postulaty „Manifestu” zostały w zasadzie urzeczywistnione w dzisiejszej demokracji.

„Posunięcia te będą oczywiście w różnych krajach odpowiednio różne. Jednakże w krajach najdalej w rozwoju zaawansowanych będą mogły na ogół znaleźć powszechne zastosowanie posunięcia następujące:

1. Wywłaszczenie własności ziemskiej i użycie renty gruntowej na wydatki państwowe.

2. Wysoka progresja podatkowa.

3. Zniesienie prawa dziedziczenia.

4. Konfiskata własności wszystkich emigrantów i buntowników.

5. Scentralizowanie kredytu w rękach państwa poprzez bank narodowy o kapitale państwowym i o wyłącznym monopolu.

6. Scentralizowanie środków transportu w rękach państwa.

7. Zwiększenie liczby fabryk państwowych, narzędzi produkcji, udostępnianie gruntów do uprawy i ich melioracja według społecznego planu.

8. Jednaki przymus pracy dla wszystkich, utworzenie armii przemysłowych, zwłaszcza dla rolnictwa.

9. Zespolenie rolnictwa i przemysłu, działanie w kierunku stopniowego usunięcia przeciwieństwa między miastem a wsią.

10. Publiczne i bezpłatne wychowanie wszystkich dzieci. Zniesienie pracy fabrycznej dzieci w jej dzisiejszej postaci. Połączenie wychowania z produkcją materialną itd. Itd. ”


Oczywiście zrealizowanie wszystkich punktów w 100 % na raz doprowadziłoby do buntów społeczeństw, ale decydenci są cierpliwi, dążą do ich realizacji sukcesywnie i wytrwale. W rożnych państwach zostały w różnym stopniu wypełnione, ale nigdzie sprawa nie stoi w miejscu.

Teraz postaram się w paru słowach odnieść się do każdego punktu. Wobec każdego można by napisać odrębną rozprawę naukową, więc z mojej strony będzie to tylko taka sobie zabawa.

Ad. 1. Jakże często słyszymy w mendiach o jakiejś rodzinie, która została eksmitowana, ewentualnie jej nieruchomość została wykupiona przez państwo za psi grosz, bo „dobro publiczne”, bo „blokowała rozwój”, bo „leżała na trasie planowanej autostrady”. Dalej. „Renta gruntowa” to po prostu podatek od nieruchomości. Każdy go płaci, jeśli posiada nieruchomość. A spróbowałby tylko nie zapłacić… państwo zaraz pokaże takiemu „buntownikowi” do kogo naprawdę należy „jego” nieruchomość. Jest to praktyczne zlikwidowanie własności prywatnej. De jure wszystko jest ok, ale de facto…

Ad. 2. Tu niczego nie trzeba chyba komentować. W Polsce to 18 i 32 %. O wiele wyższe są w Szwecji. Trzeba pamiętać, że poza tym płacimy mnóstwo innych ukrytych i jawnych podatków np. VAT, akcyza, abonament radiowo – telewizyjny, opłata za wydanie prawa jazdy, opłaty dla „twórców” w cenie drukarek, płyt cd…

Ad. 3. Podatki od spadków, również jak progi podatkowe, najwyższe są w Szwecji.

Ad 4. To w pełni wejdzie w życie prędzej czy później, a dokładniej, gdy unia nakaże.

Ad 5. Banki centralne są wszędzie. Z kredytem sprawa wygląda trochę inaczej, w zasadzie jest jeszcze gorzej… Przeczytaj  Pieniądze i polityka.

Ad 6. Najczęściej to właśnie państwa projektują (albo dają wytyczne prywatnym przedsiębiorcom) drogi i często nimi zarządzają. To właśnie drogi są najlepszymi środkami transportu. Warto zwrócić jeszcze uwagę na pewien fakt. Państwo ma kontrolę nawet nad nazewnictwem ulic i dróg. To ogromne narzędzie propagandowe.

Ad 7. Nieco przestarzałe w demokracjach zachodnich, ale w Chinach ma się bardzo dobrze. Jednak na zachodzie i tak nastąpiła kumulacja „narzędzi produkcji” w rękach kilku prywatnych „właścicieli świata”. Rolnicy robią co im UE każe (rolnik zanim pomyśli co chciałby uprawiać zastanowi się za co „otrzyma większą dopłatę”), bo inaczej nie otrzymają „dopłat”. Czyż nie jest to działanie według planu społecznego?

Ad 8. Marginalizowanie bezrobotnych i chorych. Pierwszeństwo dla nauk ścisłych jak informatyka, biotechnologie… Sztuki piękne i nauki humanistyczne w pogardzie.

Ad 9. U nas jeszcze tego tak bardzo nie widać, ale dojdzie to i do nas. W USA nie ma już praktycznie rodzinnych farm. Istnieją w zamian ogromne kombinaty rolnicze, które działają jak wielkie zakłady przemysłowe. Ziemia nie jest uprawiana, ale eksploatowana, zwierzęta są traktowane w paskudny sposób (jak wszędzie; kury hodowane w klatkach nie mają skrzydeł, nóg, dziobów, są karmione przez rurki). Zwykli rolnicy są dyskryminowani na korzyść kombinatów rolno – przemysłowych i prędzej lub później pójdą z torbami. Udział w tym ma też niesławny Codex alimentarius. Usunięcie przeciwieństwa między miastem a wsią – wystarczy zlikwidować tradycyjne rolnictwo zastępując je kombinatami rolno – przemysłowymi – całkowita urbanizacja.

Ad 10. And last but not least, kamień węgielny komunizmu i demokracji liberalnej. Bez tego utrzymanie systemu komunistycznego i demokratycznego (w dzisiejszej formie; jednym z wielu absurdów nauczanych w szkołach jest twierdzenie jakoby starożytna demokracja ateńska miała coś wspólnego z tą dzisiejszą) nie jest możliwe. System musi wychować sobie wyborców – niewolników (na jedno wychodzi). W pewnych krajach, tak jest chyba w Belgii, jest przewidziana grzywna dla osób nie biorących udziału w wyborach (sic!). Odebranie rodzicom dzieci (żłobki, sześciolatki do szkół), potem gimnazjum, studia… Większość czasu młody człowiek spędza w państwowych kołchozach nazywanymi szkołami i szkołami wyższymi. Nic dziwnego, że po takim praniu mózgów prawie każdy jest przekonany o „obowiązku wyborczym”, czyli konieczności głosowania na polityków, którzy mają ich dobro w głębokim poważaniu… Temat można by właściwie ciągnąć w nieskończoność…

Tak więc prawda w oczy kole! Żyjemy w komuniźmie, który tylko zmienił nazwę na demokrację liberalną. W systemie, którego wprowadzenie postulowali Marks, Engels, Lenin i inni zbrodniarze.

newbielink:http://ussus.wordpress.com/2011/04/29/prawda-w-oczy-kole/ 
[nonactive]

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...