To pytanie jest powtórzeniem pytania, jakie przez lata niektórzy Ukraińcy stawiali w kontekście wojny we wschodniej części Donbasu. Ukraina mająca 250 tys. żołnierzy regularnej armii nie była w stanie na swoim terytorium przez ponad siedem lat zwalczyć ok. 30 tys. donbaskich separatystów, z których tylko część miała jakieś pojęcie o rzemiośle wojennym.
Teraz mamy to samo – kraj (603 548 km²/ 45 mln mieszkańców) dwukrotnie większy od Polski (312 696 548 km²/ 38 mln mieszkańców), mający liczebną ok. dwukrotną przewagę w stosunku do armii rosyjskiego napastnika angażuje tylko część swego wysiłku wojennego na terenie, gdzie toczy się regularna wojna.
A warunki obrony, wbrew temu, co podaje propaganda w Polsce, są korzystne dla wojska ukraińskiego, gdyż podręcznikowo przyjmuje się, że przy napaści wojsk agresora, aby atak był skuteczny, powinno być ok trzy razy więcej niż obrońców, a tu więcej jest obrońców.
Pytania w tym kontekście są dwa:
1. dlaczego nie angażuje się w pełni? i
2. Czy w ogóle chce zachować wschodnie rejony w swoim posiadaniu?
Jak się zdaje, odpowiedź na pytanie (1) i (2) jest ta sama: dzieje się jakiś dziwny deal na poziomie ukraińskich oligarchów, który ma respektować ich interesy. – Duża część z nich, ta która w Donbasie ma swoje kopalnie i fabryki, nie wie do dziś jakie ma zdanie w kwestii wojny z Putinem.
Jeszcze ciekawsze jest pytanie: DLACZEGO NAZIŚCI Z AZOVA WALCZĄ SAMI W MARIUPOLU? Wszak, ich herszt przed paroma tygodniami poprzez media wezwał Zełeńskiego do udzielenia im pomocy. Ten jednak nie zrobił dosłownie NIC, aby im pomóc… . Dlaczego? – Wszak parę tygodni temu przerzucenie jednostek wojska i uzbrojenia nie byłoby żadnym problemem, a tym czasem broń, w tym: wyposażenie, przekazana z Polski np. do Lwowa nie wyjeżdża ze Lwowa na wschód Ukrainy (…) .
Otóż, aby udzielić odpowiedzi, trzeba sięgnąć wstecz pamięcią. Jakieś półtora roku temu Zełeński miał ostry konflikt z nazistami z Azova. W tle były interesy Ihora Kołomojskiego [1]. Sami Azovcy tworzą na Ukrainie legalne struktury, które bez ograniczeń korumpują i kontroluję dosłownie całe państwo ukraińskie [2].
Kiedy Zełeński półtora roku temu wybrał się do Donbasu, gdzie stacjonowali Azovcy, aby przywołać ich do pionu, niespodziewanie przed kamerami został przez nich bezczelnie zrugany i publicznie poniżony (z internetu zniknęły w ostatnim czasie wszystkie relacje z tego zdarzenia).
Dziś sytuacja się odwraca i to właściciele gustownych tatuaży ze swastykami i wilczymi hakami potrzebują Zeleńskiego, który publicznie ich chwali i wysoko ocenia heroiczna walkę, ale – tak się dziwnie składa – nie robi dosłownie niczego, aby ich uratować. Ponownie nasuwa się pytanie; dlaczego?
Otóż, powodów jest wiele:
Po pierwsze, Zełeński ma idealną okazję się odegrać. Jednak to jest jedynie powód psychologiczny, najmniej ważny. Ważniejsze są pozostałe.
Po drugie, kiedy Rosjanie zniszczą pułk Azov, wizerunek Ukrainy zostanie mocno odciążony brzemieniem nazistowskiej struktury, która nie za bardzo wpisuje się w profil państwa – kandydata do NATO i ma na koncie zbrodnie wojenne.
Po trzecie, likwidacja nazistów z Azova poważnie odciąży państwo ukraińskie od ich mafijnych wpływów w strukturach władzy.
Po czwarte, będzie korzystne dla Rosjan, którzy będą mieli „żywy” lub nie, ale fizyczny dowód obecności na Ukrainie nazistowskich formacji zbrojnych. Rosjanie zrobią im pokazowy proces i zadbają, aby tamci już Ukrainy w tym życiu już nie zobaczyli, co na Ukrainie dobrze przyjmie oligarchiczna konkurencja .
Po piąte, konsekwencja czwartego, Rosjanie stracą główny pr-owy pretekst do dalszego kontynuowania wojny na Ukrainie.
KONKLUDUJĄC, trzeba stwierdzić, że żadną miara nie ma dobrych wieści do chłopaków, którzy w czasie swej przysięgi modlą się do germańskiego (sic!) boga Wotana/Wodana, gdyż ani on, tj. Wotan, ani Morawiecki, ani Zełeński im nie pomogą – każdy z innego powodu.
Tak się bowiem składa, że wykończenie ich przez Rosjan jest korzystne dla wszystkich stron tego wojennego konfliktu, a w szczególności tej w Kijowie. Miasto Mariupol jest zaś dawno niemal w całości w rękach Rosjan i jakiekolwiek działania Azovców na obszarze ok. 4 km² są całkowicie bez znaczenia dla sytuacji miasta.
Prof. Bogusław Paź
https://myslpolska.info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz