sobota, 28 maja 2022

New York Times odrzuca dążenie do „decydującego zwycięstwa militarnego” na Ukrainie, wzywa do negocjacji pokojowych.

 



Tydzień temu zwróciliśmy uwagę na artykuł informacyjny New York Timesa z 11 maja, w którym udokumentowano, że Stany Zjednoczone nie radzą sobie na Ukrainie, oraz na towarzyszącą mu opinię, w której zasugerowano zmianę kierunku działań.

Teraz, 19 maja, „RADA EDYTORIALNA”, pełne Magisterium Timesa, przeszła od wskazówek do jasnego wezwania do zmiany kierunku w artykule redakcyjnym zatytułowanym nieinformacyjnie: „Wojna się komplikuje, a Ameryka nie jest gotowa”. Na szczycie strony z opiniami redakcja oświadczyła, że „całkowite zwycięstwo” nad Rosją nie jest możliwe i że Ukraina będzie musiała wynegocjować pokój w sposób odzwierciedlający „realistyczną ocenę” i „granice” zaangażowania USA.

The Times jest jednym z głównych czynników kształtujących opinię publiczną elit, dlatego jego wypowiedzi nie należy traktować lekceważąco.

Ukraińcy będą musieli dostosować się do amerykańskich „ograniczeń” i poświęcić się dla nowego amerykańskiego realizmu

Majowe dictum redakcyjne „Timesa” zawiera następujące kluczowe fragmenty:

„W marcu redakcja argumentowała, że przesłanie Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników do Ukraińców i Rosjan musi brzmieć następująco: Bez względu na to, jak długo to potrwa, Ukraina będzie wolna. …”

„Ten cel nie może ulec zmianie, ale ostatecznie w najlepszym interesie Ameryki nadal nie leży pogrążanie się w wojnie z Rosją, nawet jeśli wynegocjowany pokój może wymagać od Ukrainy podjęcia pewnych trudnych decyzji (podkreślenie, jw).”

Aby nie było żadnych niejasności, redakcja oświadcza, że:

„Zdecydowane zwycięstwo militarne Ukrainy nad Rosją, w którym Ukraina odzyska wszystkie terytoria zagarnięte przez Rosję od 2014 roku, nie jest realistycznym celem. … Rosja pozostaje zbyt silna…”.

Aby upewnić się, że prezydent Biden i Ukraińcy rozumieją, co powinni zrobić, EDITORIAL BOARD stwierdza dalej:

„… Pan Biden powinien również jasno powiedzieć prezydentowi Wołodymyrowi Żeleńskiemu i jego ludziom, że istnieją granice tego, jak daleko Stany Zjednoczone i NATO posuną się w konfrontacji z Rosją, a także granice broni, pieniędzy i wsparcia politycznego, jakie mogą uzyskać. Konieczne jest, aby decyzje rządu ukraińskiego opierały się na realistycznej ocenie środków, jakimi dysponuje Ukraina, oraz tego, ile jeszcze zniszczeń może ona wytrzymać (podkreślenie, jw).”

Kiedy Wołodymyr Żeleński czyta te słowa, z pewnością zaczyna się pocić. Głos jego mistrzów mówi mu, że on i Ukraina będą musieli ponieść pewne ofiary, aby USA zachowały twarz. Rozważając swoje opcje, z pewnością wraca myślami do lutego 2014 r. i wspieranego przez USA zamachu stanu na Majdanie, który zakończył się pospiesznym odejściem prezydenta Janukowycza z urzędu, kraju i niemalże z powierzchni ziemi.

Ukraina to wojna zastępcza, która jest zbyt niebezpieczna

W opinii redaktorów „Timesa”, wojna stała się wojną zastępczą Stanów Zjednoczonych przeciwko Rosji, w której Ukraińcy są mięsem armatnim – i wymyka się spod kontroli:

„Obecny moment jest w tym konflikcie nieuporządkowany, co może tłumaczyć niechęć prezydenta Bidena i jego gabinetu do wyznaczenia jasnych celów”.

„Stany Zjednoczone i NATO są już głęboko zaangażowane, militarnie i ekonomicznie. Nierealistyczne oczekiwania mogą wciągnąć je jeszcze głębiej w kosztowną, przeciągającą się wojnę…”.

Ostatnie wojownicze oświadczenia Waszyngtonu – stwierdzenie prezydenta Bidena, że Putin „nie może pozostać u władzy”, komentarz sekretarza obrony Lloyda Austina, że Rosja musi zostać „osłabiona” oraz obietnica spikera Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, że Stany Zjednoczone będą wspierać Ukrainę „aż do zwycięstwa” – mogą być porywającymi deklaracjami poparcia, ale nie przybliżają do negocjacji.

Podczas gdy „Times” odrzuca te wypowiedzi jako „porywające deklaracje”, jest aż nazbyt jasne, że dla neokonów kierujących polityką zagraniczną USA celem zawsze była wojna zastępcza, której celem jest obalenie Rosji. Nie stała się ona wojną zastępczą; zawsze była wojną zastępczą. Neokoni działają zgodnie z Doktryną Wolfowitza, ogłoszoną w 1992 roku, wkrótce po zakończeniu Zimnej Wojny 1.0, przez nekokonserwatystę Paula Wolfowitza, ówczesnego podsekretarza obrony:

„Staramy się uniemożliwić wrogiemu mocarstwu zdominowanie regionu, którego zasoby, przy skonsolidowanej kontroli, byłyby wystarczające do wygenerowania globalnej potęgi”.

„Musimy utrzymać mechanizm odstraszania potencjalnych konkurentów od aspirowania nawet do roli większej potęgi regionalnej lub globalnej”.

Jeśli Rosja jest „zbyt silna”, by pokonać ją na Ukrainie, to jest też zbyt silna, by doprowadzić do jej upadku jako supermocarstwa.

The Times zmienił swoją opinię z marcowej na majową. Co się zmieniło?

Czy po 7 latach rzezi w Donbasie i 3 miesiącach działań wojennych na południu Ukrainy redakcja „Timesa” nagle zaczęła współczuć wszystkim ofiarom wojny i zniszczeń na Ukrainie i zmieniła zdanie?

Biorąc pod uwagę historię „Timesa” na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, wydaje się, że zadziałały inne czynniki.

Po pierwsze, Rosja poradziła sobie z sytuacją nadspodziewanie dobrze w porównaniu z fatalnymi prognozami Zachodu.

Poparcie dla prezydenta Putina przekracza 80%.

165 ze 195 państw, w tym Indie i Chiny, w których mieszka 35% ludności świata, odmówiło przyłączenia się do sankcji przeciwko Rosji, pozostawiając USA, a nie Rosję, w relatywnej izolacji na świecie.

Rubel, o którym Biden mówił, że będzie „gruzem”, nie tylko powrócił do poziomu sprzed lutego, ale jest wyceniany na dwuletnim maksimum – dziś za dolara trzeba zapłacić 59 rubli, podczas gdy w marcu było to 150.

Rosja spodziewa się obfitych zbiorów, a świat jest spragniony jej pszenicy, nawozów, ropy i gazu, które zapewniają znaczne dochody.

Unia Europejska w dużej mierze uległa żądaniom Rosji, która chce, aby za gaz płacono jej w rublach. Sekretarz Skarbu Yellin ostrzega samobójczych Europejczyków, że embargo na rosyjską ropę jeszcze bardziej zaszkodzi gospodarkom Zachodu.

Wojska rosyjskie czynią powolne, ale stałe postępy na południu i wschodzie Ukrainy po zwycięstwie w Mariupolu, największej jak dotąd bitwie tej wojny i demoralizującej porażce Ukrainy.

W USA inflacja, która była już wysoka przed kryzysem ukraińskim, wzrosła jeszcze bardziej i osiągnęła poziom ponad 8%, a Fed usiłuje ją opanować, podnosząc stopy procentowe. Częściowo z tego powodu giełda zbliżyła się do „terytorium niedźwiedzia” [tzn. rynek spada 20% poniżej szczytu w ciągu przynajmniej dwu miesięcy – admin].

W miarę postępów wojny wiele osób przyłącza się do Bena Bernanke, byłego przewodniczącego Fed, w przewidywaniach dotyczących okresu wysokiego bezrobocia, wysokiej inflacji i niskiego wzrostu gospodarczego – przerażającej stagflacji.

W kraju pojawiają się oznaki spadku poparcia dla wojny. Najbardziej uderzające jest to, że 57 republikanów w Izbie Reprezentantów i 11 w Senacie głosowało przeciwko najnowszemu pakietowi uzbrojenia dla Ukrainy, zawierającemu znaczne ilości wieprzowiny i ukrytych bonusów dla spekulantów wojennych. (Uderzające, że żaden Demokrata, nawet najbardziej „postępowy”, nie głosował przeciwko podsycaniu ognia wojny szalejącej na Ukrainie. Ale to już inna historia).

I choć amerykańska opinia publiczna nadal popiera zaangażowanie USA na Ukrainie, pojawiają się oznaki jej osłabienia. Na przykład Pew podaje, że w okresie od marca do maja spadła liczba osób uważających, że Stany Zjednoczone nie robią wystarczająco dużo. W miarę narastania stagflacji, gdy rosną ceny benzyny i żywności, a głosy takie jak Tuckera Carlsona i Randa Paula wskazują na związek między inflacją a wojną, niezadowolenie z pewnością będzie rosło.

Wreszcie, gdy wojna stanie się mniej popularna i zacznie zbierać swoje żniwo, w latach 2022 i 2024 Joe Biden i Partia Demokratyczna, której „Times” jest rzecznikiem, poniosą klęskę wyborczą.

Artykuł redakcyjny „NYT” sygnalizuje alarm w związku z szalonym celem neokonserwatystów.

W tym apelu o znalezienie natychmiastowego rozwiązania w drodze negocjacji pobrzmiewa nuta paniki. Stany Zjednoczone i Rosja są największymi światowymi potęgami nuklearnymi, dysponującymi tysiącami pocisków nuklearnych w stanie gotowości do odpalenia (Launch On Warning, alias Hair Trigger Alert). W momentach wysokiego napięcia możliwość przypadkowego nuklearnego armagedonu jest aż nazbyt realna.

Zdolność prezydenta Bidena do panowania nad wydarzeniami stoi pod znakiem zapytania. Wiele osób w jego wieku potrafi poradzić sobie w takiej sytuacji, ale wiele nie potrafi, a on wydaje się należeć do tej drugiej kategorii.

Alarm jest uzasadniony, a panika zrozumiała.

Neokoni kontrolują obecnie politykę zagraniczną administracji Bidena, Partii Demokratycznej i większości Partii Republikańskiej. Ale czy rządzący neokoni poddadzą się i pójdą w rozsądnym i pokojowym kierunku, jak domaga się tego artykuł redakcyjny Timesa? Jest to fantazja pierwszego rzędu.

Jak zauważył jeden z komentatorów, jastrzębie, takie jak Nuland, Blinken i Sullivan, nie mają wstecznego biegu; zawsze podwajają swoje działania. Nie służą oni interesom ludzkości ani narodu amerykańskiego. W rzeczywistości są zdrajcami USA. Muszą zostać zdemaskowani, zdyskredytowani i odsunięci na bok. Od tego zależy nasze przetrwanie.

https://www.unz.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...