piątek, 17 czerwca 2022

Statyny – wiara kardiologów a choroby nerek

Statyny – wiara kardiologów a choroby nerek


Od ponad 20 lat mamy w Polsce rozkwit “wiary” szczególnie wśród lekarzy. Pomimo istniejących do 30 lat tzw. Zasad Pisania Prac Naukowych EBM, wśród kardiologów prym wiedzie wiara.

Przed ponad 50 laty stworzono teorię blaszki miażdżycowej jako przyczyny zawału mięśnia sercowego. Blaszkę miażdżycową powiązano z cholesterolem i powstała cała nauka o konieczności obniżania poziomu tego związku w organizmie człowieka.

To nic, że fizjolodzy twierdzili, iż cholesterol jest niezbędnym budulcem np. mózgu.

To nic, że od wielu lat w leczeniu tzw. wylewu krwi do mózgu stosuje się lecznicze podawanie cholesterolu uzyskując zdecydowaną poprawę powrotu do zdrowia. To nic, że biochemicy twierdzą, iż z cholesterolu powstają takie związki jak koenzym Q niezbędny do detoksykacji organizmu, hormony płciowe, witamina D uczynniająca ok. 10% genów, czyli 2000 z 30 000 istniejących u człowieka.

Przemysł farmaceutyczny skupił się na wynalezieniu leku obniżającego poziom cholesterolu w organizmie. Jednak prowadzone na masową skalę pomiary stężenia cholesterolu w organizmach ludzkich wykazały w latach 70- ubiegłego wieku, że większość społeczeństwa posiada poziom ok. 200-250 mg. I to był poziom prawidłowy tzw. norma. Co robi przemysł farmaceutyczny? Oczywiście wymusza obniżenie normy do poniżej 200 mg. Liczba osób, którym trzeba podać leki obniżające cholesterol znacznie wzrosła. Wprowadzony w Polsce w latach 1980. lek o nazwie Curantyl faktycznie obniżał poziom cholesterolu, ale dodatkowo uśmiercał ludzi. Spowodowało to cichutkie jego wycofanie ze sprzedaży po ok. 5 latach.

Zasadnicza zmiana nastąpiła po przejęciu polskich czasopism medycznych przez koncerny wydawnicze zainteresowane reklamami leków i dopuszczeniu do obrotu nowego objawienia w medycynie, związków o nazwie statyny. Oczywiście wszyscy kardiolodzy natychmiast przyjęli to objawienie jako pewnik. Nie jest to wina tych ludzi. To słynna rewolucja masońska w 1971 roku, we Francji, zrzuciła Pana Boga z ołtarzy wstawiając na jego miejsce azjatycki rozum. Co ten rozum dokonuje widzimy po obozach koncentracyjnych, łagrach czy też zwykłym ludobójstwie jak np. 1995 roku w Ruandzie, pod opieką sił specjalnych ONZ.

Człowieka natura jest taka, że w coś musi wierzyć. Nie ma Pana Boga to wierzymy w… (każdy może wpisać właściwe dla siebie pojęcie). Tak więc kardiolodzy uwierzyli w to nowe objawienie – statyny i już ok. 20 lat w Polsce trują ludzi. A że medycyna działa na zasadzie feudalnej, to Big Farmie nie nastręczało dużo trudności przekonanie kogo trzeba. Przecież młody lekarz zdaje egzaminy u profesora, który właśnie “pracuje nad statynami”.

Rozpoczął się szalony marsz wzrostu sprzedaży tych preparatów. Na wszelki wypadek zabroniono polskim specjalistom prowadzenia prac kontrolujących skuteczność obniżania poziomu cholesterolu i prowadzenie korelacji z jakością zdrowia i czasem życia chorych. Masowa reklama zrobiła swoje i 95% kardiologów uwierzyło w posłannictwo związane z koniecznością obniżania poziomu cholesterolu. Aby pacjenci byli bardziej zainteresowani współpracą po raz kolejny obniżono tzw. normę cholesterolu w organizmie człowieka do 150 mg, a ostatnio mówi się nawet o 100 mg. Proszę zauważyć jak znacznie wzrośnie sprzedaż tego specyfiku. Celowo określam statyny nazwą specyfiku, ponieważ lek to jest coś co pomaga. Statyny tego nie powodują, wręcz odwrotnie.

Wracając do nauki. Każdy średnio wykształcony osobnik zna zasadę naczyń połączonych i wie, że jeżeli z jednego zbiornika do drugiego płynie ciecz [w tym przypadku krew] a potem drugą rurką- żyłami z powrotem, to zwężenie w jakimś miejscu jednej z rurek – tętnicy, nie ma znaczenia dla przepływu, spowoduje tylko lokalny wzrost prędkości przepływu. Jest to podstawowa zasada fizyki, którą studenci opanowują na II roku studiów na przedmiocie zwanym Biofizyką. Być może w celu likwidacji myślenia przyszłych lekarzy, co powoduje możliwość większej manipulacji reklamą, zmniejszono liczbę godzin biofizyki z 220 do 45.

Skutek jest taki, że działania marketingowe opanowały medycynę. Najpierw, po zakazie podawania aspiryny dzieciom do lat 12, wprowadzonym w 1980 roku, po 4 latach zaczęły się ukazywać prace o konieczności podawania ludziom starszym aspiryny z przyczyn kardiologicznych.

Podobno aspiryna “rozrzedza” krew. Dalipan, każdy po podstawowych zajęciach z chemii wie, że aby coś rozcieńczyć, to trzeba zwiększyć ilość rozpuszczalnika w stosunku do całości roztworu. W organizmie krew generalnie składa się z krwinek i osocza. Rozcieńczenie to by było wtedy kiedy byśmy albo zmniejszyli liczbę krwinek, np. poprzez upuszczanie krwi. Było oficjalną metodą leczenia w USA jeszcze w XIX wieku. Spowodowało to puszczanie krwi m.in. np. w czasie epidemii cholery 1870 roku, śmiertelność rzędu ok. 70% przy śmiertelności metod homeopatycznych rzędu 5%.

Innym sposobem rozcieńczania jest wlewanie większej ilości rozpuszczalnika, czyli np. wody do układu. U człowieka jest to nie bardzo możliwe. Pojemność układu jest z zasady stała i wynosi ok. 5 litrów. Nadmiar płynów jest usuwany przez sprawny układ wydalniczy, czyli nerki. Na jakiej zasadzie aspiryna, lek przeciwzapalny, przeciwbólowy ma rozcieńczać krew nie wyjaśniono. Reklama robi swoje i każdy prawie kardiolog przepisuje aspirynę swoim chorym – na rozcieńczenie.

że chodzi o zysk, a nie o dobro chorego świadczy cena leków. Aspiryna – 500 mg, – 20 tabletek, kosztowała ok. 4 złotych, a to samo pod nazwą ACARD 75 mg, 10 tabletek w serduszku srebrnym, kosztuje 8 złotych. Czyli wystarczyło 500 mg tabletkę podzielić na co najmniej 4 części i mamy lek na 3 miesiące za 4 złote. Natomiast zakup Acardu na 4 miesiące to wydatek rzędu ok 60 zł. Jest zysk?

Całe zamieszanie potęguje reklama jednoznacznie mówiąca, że praktycznie wszyscy ludzie powyżej 50 roku życia powinni otrzymywać statyny, w celu walki z chorobami serca. Wiadomo, że choroby serca są główną przyczyną zgonów. I w ten prosty sposób z kardiologów zrobiono sprzedawców. Zdecydowana większość z pośród nich przepisuje bowiem Acard, a nie aspirynę swoim chorym.

Tymczasem kanadyjska sieć Badań Obserwacyjnych Działań Leków – CNODES opublikowała raport wskazujący jednoznacznie na istnienie związku niewydolności nerek z przyjmowaniem statyn. Po przebadaniu 2 067 639 chorych, w wieku powyżej 40 lat, leczonych statynami, pomiędzy 01 stycznia 1997 rokiem, a 30 kwietnia 2008 rokiem, hospitalizowanych z powodu niewydolności nerek, stwierdzono związek pomiędzy chorobą nerek, a przyjmowanymi statynami.

Czyli kardiolodzy “produkują” kolejnych przewlekle chorych, nabijając kasę przemysłowi farmaceutycznemu. Tym bardziej jest to zadziwiające, że cała teoria “blaszki miażdżycowej” została obalona już w 1930 roku poprzez przyznanie Otto Warburgowi nagrody Nobla za badania na temat roli kwasowości w patologii oraz przez badania von Ardena na temat powstawania zakrzepów w układzie krążenia jako skutku, a nie przyczynie ustania krążenia.

A wszystko sprowadza się do zasad cywilizacyjnych. Czy jesteśmy członkami cywilizacji łacińskiej czy azjatyckiej. Jak podałem, rewolucja 1791 roku zdjęła Pana Boga z ołtarzy stawiając na to miejsce ułomny twór zwany ”rozumem” i od 200 lat możemy obserwować skutki tej zmiany. Liczy się nie efekt ”Panu Bogu na chwałę ludziom na pożytek”, ale doraźny zysk nawet kosztem własnego zdrowia czy życia.

Autor: dr Jerzy Jaśkowski (SFMRM)
Źródło: PrisonPlanet.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...