Niemcy, w trosce o własne bezpieczeństwo energetyczne, reaktywują elektrownie węglowe
Jak trwoga, to wracamy do węgla. Aż trudno jest uwierzyć w informacje napływające z Niemiec, ale fakty są nieubłagane. W piątek, 8 lipca br. obie izby niemieckiego parlamentu uchwaliły nadzwyczajne przepisy umożliwiające ponowne włączenie do eksploatacji elektrowni opalanych węglem kamiennym. [1], [2] Wszystko to ze strachu przed brakami w dostawach energii elektrycznej i cieplnej w okresie zimowym. Tylko ten jeden przykład pokazuje, że można mieć zainstalowanych ponad 30.000 elektrowni wiatrowych w kraju i … wciąż mieć problemy z zapewnieniem stałych dostaw energii. Kurtyna!
„Bolesne, ale konieczne” – tym słowami skomentował nowe przepisy niemiecki federalny minister gospodarki Robert Habeck desygnowany do rządu przez partię „Zielonych”. Tych samych Zielonych, którzy domagają się całkowitej rezygnacji z korzystania z paliw kopalnych i chcą zakazu rejestracji samochodów spalinowych w Unii Europejskiej. Jak napisał angielski „The Guardian” – „Działacze na rzecz ochrony środowiska argumentują, że potencjalny powrót do korzystania z tak wysoce zanieczyszczającej energetyki jest zbyt daleko idącym kompromisem i że Niemcy już dziś są zagrożone tym, że nie osiągną nawet najbardziej podstawowych celów klimatycznych.” [1] Jak widać, nie wszyscy rozumieją, że próba osiągnięcia „celów klimatycznych” może w praktyce oznaczać brak możliwości ogrzewania mieszkania zimą i braki w dostawach energii elektrycznej. Takie „zielone” myślenie, pozbawione refleksji o skutkach własnych pomysłów, to esencja narzucanej nam pseudo-transformacji energetycznej. Tymczasem wybór jest prosty albo ciepłe mieszkanie zimą ogrzewane paliwami kopalnymi, albo „ratowanie” klimatu.
Decyzja niemieckiego rządu jest tak naprawdę podyktowana obawą, że ich gospodarczy partner i polityczny sojusznik – Rosja zakręci kurek z gazem i niemiecka gospodarka zwyczajnie stanie pozbawiona dostaw tanich nośników energii. Stąd też Niemcy w dużym pośpiechu zaczęli oszczędzać gaz przed zimą i stawiać terminale gazowe na swoim wybrzeżu umożliwiając tym samym dostawy gazu LNG z każdego kierunku.
Niemcy, będąc silnie uzależnione od dostaw rosyjskiego gazu, obawiają się, że w miesiącach zimowych nie będą miały wystarczającej jego ilości. Niemieckie magazyny gazu są wypełnione do ok. 63% pojemności, ale muszą osiągnąć 90% do 1 listopada, aby przetrwać zimę. W ubiegłym roku aż 55% dostaw gazu ziemnego do Niemiec pochodziło z Rosji – ale po inwazji na Ukrainę Niemcy zaczęły kupować gaz z innych krajów, takich jak Norwegia, USA i Zjednoczone Emiraty Arabskie, zmniejszając o 20% swoją zależność od dostaw z Rosji. Niemcy planowały wyeliminować węgiel do 2030 r., ale reaktywacja elektrowni węglowych może zagrozić temu celowi.” [2]
Niemiecka gospodarka już dzisiaj znajduje się w kryzysie a wysokie ceny energii i inflacja na poziomie ponad 7% niewidziana od 50 lat dobijają nastroje społeczne. Stąd też niemiecki rząd wzywa już teraz gospodarstwa domowe i przemysł do oszczędzania gazu. „Habeck mówił o skróceniu długości trwania pryszniców i zachęca Niemców do oszczędzania gazu. W innych miejscach gminy wprowadziły środki mające na celu ograniczenie oświetlenia ulicznego, obniżenie temperatury basenów, a niektóre spółdzielnie mieszkaniowe zaczęły nawet racjonować dostawy ciepłej wody dla swoich lokatorów. Rachunki za gaz już się podwoiły, a zimą mogą nawet wzrosnąć czterokrotnie. „Mówimy o podwyżkach w wysokości miesięcznego dochodu niektórych rodzin”, ostrzega Habeck.” [1]
Należy pamiętać, że wobec trwającej wciąż wojny na Ukrainie i w obliczu nałożonych na Rosję sankcji ilość gazu i węgla sprzedawanego krajom europejskim już się zmniejszyła. Dostawy gazu z Rosji gazociągiem Nord Stream I, który biegnie po dnie Bałtyku do Niemiec zostały zredukowane do około 40% normalnego poziomu. Ponadto zamknięty został gazociąg jamalski dostarczający gaz do Polski. Skutkiem tego jest gwałtowny wzrost cen gazu w Europie, w tym i w Polsce do niespotykanego poziomu ponad 400 zł/MWh. [3] Co prawda polski rząd, tak jak i inne rządy w Europie planuje zastąpić rosyjski gaz dostawami z innych krajów, ale nie znaczy to, że jego cena będzie spadać.
Wnioski dla Polski
Najważniejszą rzeczą dla nas wszystkich jest w tej chwili radykalny powrót do budowy nowych elektrowni węglowych w Polsce i zabezpieczenie własnego bezpieczeństwa energetycznego poprzez wzrost wydobycia kopalin. Skoro nawet sami Niemcy odłożyli na bok klimatyczne mrzonki i postawili na węgiel, to tym bardziej polski rząd powinien powiedzieć „musimy wrócić do krajowego węgla” i przestać słuchać wiatrakowych lobbystów i klimatycznych bajarzy. To jest nasza ostatnia szansa na porzucenie unijnej polityki klimatycznej polegającej na budowie wiatraków. Wystarczy mniej gadać i oglądać sondaże, a więcej robić dla gospodarki. Pytanie brzmi na ile samodzielny jest polski rząd w podejmowaniu decyzji, zwłaszcza w energetyce, a na ile „musi” słuchać się „starszych i mądrzejszych”. Miarą skuteczności polityków nie jest bowiem tokowanie i bezproduktywne gadanie o własnych pomysłach, ale podejmowanie decyzji i ich wdrażanie, nawet jeśli są one „bolesne, ale konieczne”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz