czwartek, 28 lipca 2022

Trio Wojny Sankcyjnej, Krucjaty Zielonej Energii i Patrolu Wirusowego jest śmiertelnym zagrożeniem dla kapitalistycznego dobrobytu. Widać to już w strefie euro, gdzie te choroby polityczne są najbardziej zaawansowane i gdzie tempo wzrostu realnego PKB spadło o 74% w stosunku do tempa sprzed kryzysu z 2008 roku.

Trio Wojny Sankcyjnej, Krucjaty Zielonej Energii i Patrolu Wirusowego jest śmiertelnym zagrożeniem dla kapitalistycznego dobrobytu. Widać to już w strefie euro, gdzie te choroby polityczne są najbardziej zaawansowane i gdzie tempo wzrostu realnego PKB spadło o 74% w stosunku do tempa sprzed kryzysu z 2008 roku.

Zgadza się. Realna stopa wzrostu w krajach E19 wynosiła zaledwie 0,67% rocznie w okresie 14 lat między I kwartałem 2008 a I kwartałem 2022, co w porównaniu do 2,29% rocznie w analogicznym okresie między 1995 a 2008 rokiem.

Co więcej, unijni artyści hari kari dopiero zaczynają. Pomimo planowanego całkowitego wycofania rosyjskiej ropy naftowej drogą morską do końca 2022 r. i w obliczu potencjalnego całkowitego odcięcia rosyjskiego gazu rurociągowego, te ptasie mózgi planują teraz szóstą rundę sankcji oprócz całego szaleństwa, które miało miejsce wcześniej .

W związku z tym Europa zmierza w kierunku szalejącej stagflacji, mimo że tarcza polityki pieniężnej wciąż jest ustawiona na bardzo łatwy. Oznacza to, że stopa procentowa EBC nadal wynosi -0,25% , tworząc w ten sposób ogromną lukę w stosunku do stopy procentowej Fed, która obecnie wynosi +1,58% i zmierza w górę, osiągając 75 punktów bazowych na każde posiedzenie.

Oczywiście obie te stopy są całkowicie irracjonalne w obliczu inflacji na poziomie 8% + R/R, ale w najbliższym czasie obecna i potencjalna luka jest tak rażąca, że ​​dosłownie pogrąża kurs euro. Teraz flirtuje z parytetem, co oznacza, że ​​jego wartość walutowa w stosunku do dolara spadła o 15% tylko w ubiegłym roku io ponad 58% od szczytu w połowie 2008 roku.

Nie trzeba dodawać, że spadający kurs walutowy to klasyczna recepta na gwałtowny wzrost importowanej inflacji. Porozmawiajmy więc o za krzywą – EBC jest tak daleko z tyłu, że jest ledwo widoczny.

Oznacza to oczywiście, że EBC będzie zmuszony mocno zahamować, gdy inflacja energetyczna z własnej winy gwałtownie wzrośnie, a główny CPI w Europie zbliża się do 10%. W tym samym czasie wzrost realnego PKB spadnie z powrotem na czerwień, ale bank centralny nie będzie w stanie wprowadzić stymulant. W rzeczywistości zbliżająca się brutalna stagflacja sprawi, że EBC stanie się niespójny i sparaliżowany.

Nie jest to też koniec europejskich przeciwności. Oprócz sankcji, blokad drogowych związanych z zieloną energią i paraliżu monetarnego, możesz również dodać nietrzymanie fiskalne. Zadłużenie strefy euro generuje obecnie 100% PKB, co oznacza, że ​​pole manewru na stymulanty fiskalne również zostało w dużej mierze wyczerpane. Jest to szczególnie prawdziwe, ponieważ po usunięciu Niemiec z równania, większość reszty Europy, na czele której stoi Club Med, ma wskaźnik długu publicznego znacznie powyżej 100% PKB.

Więc pytanie powraca. Co na świecie jest nie tak z tymi ludźmi? Czy celowo próbują sabotować społeczeństwo, a nawet minimalny poziom dobrobytu?

Stosunek długu publicznego strefy euro do PKB

Nie trzeba dodawać, że te pytania nie są jedynie retoryczne. Energia, żywność i inne naciski inflacyjne dosłownie rozdrabniają standard życia klasy średniej.

Na przykład w ubiegłym tygodniu niemieckie ceny energii elektrycznej na następny rok wzrosły o 19%; tylko w tym roku prawie się potroiły ; i wzrosły ponad siedmiokrotnie od początku 2021 r. Równolegle wzrosły również europejskie ceny referencyjne gazu.

Dlaczego więc na świecie przywódcy europejscy są prowadzeni przez nos w sprawie Ukrainy przez neokonserwatywnych podżegaczy wojennych z Waszyngtonu?

Z pewnością są na tyle bystrzy, by dostrzec, że to, co dzieje się na Ukrainie, jest zasadniczo wojną domową na historycznych ziemiach rosyjskich; że pchanie NATO na wschód było kolosalnym błędem; i że Putin nie ma ani intencji, ani możliwości, by zagrażać reszcie Europy.

Podobnie trudno uwierzyć, że rzekomi dorośli odpowiedzialni za krajową i unijną politykę bezpieczeństwa rzeczywiście wierzą w absurdalne bzdury Waszyngtonu o „obronie liberalnego porządku międzynarodowego” i utrzymywaniu „suwerenności terytorialnej” państw narodowych.

W końcu są to ci sami ludzie, którzy ułatwili rozczłonkowanie Jugosławii i bombardowali Serbię przez 71 dni z rzędu w 1999 roku, aby podzielić ten kraj, aby Albańczycy z Kosowa mogli mieć własną suwerenność.

A jeśli chodzi o talibów, Saddama Husajna i Moammara Khadafiego, co ma z tym wspólnego świętość granic? Waszyngton/NATO nie lubili tych reżimów i to wystarczyło, aby wypuścić bombowce, pociski manewrujące i bataliony czołgów przez granice, które miały znacznie większą wartość historyczną niż te z dzisiejszej Ukrainy.

Dlaczego więc nie uzyskać niepodległości dla rosyjskojęzycznych osób z Donbasu, Krymu i Noworosji w ogóle? Na litość boską, te historyczne terytoria rosyjskie zostały wepchnięte na współczesną Ukrainę z bronią w ręku przez Lenina, Stalina i Chruszczowa odpowiednio w 1922, 1945 i 1954 roku, wyłącznie dla wygody administracyjnej.

Rzeczywiście, sprawa przeciwko uczestnictwu Europy w absurdalnej wojnie Waszyngtonu przeciwko Rosji jest tak przytłaczająca, że ​​trudno zaprzeczyć prawdziwości leżącej u podstaw tej sprawy. To znaczy, europejscy przywódcy polityczni popadli w ostre szaleństwo umysłowe – formę myślenia grupowego, które całkowicie oderwało się od racjonalności.

Oczywiście jest to ta sama choroba, która doprowadziła do uścisku haczyka, żyłki i ciężarka szaleństwa Zielonej Energii. Europejscy martwi biurokraci zasadniczo przyjęli autodestrukcyjną politykę energetyczną dyktowaną przez rozdrażnionego skandynawskiego nastolatka i bandę skrajnych, nienawidzących społeczeństwa przemysłowego niemieckich „zielonych”.

Na przykład, w ramach swojego planu redukcji CO2 o 40% w stosunku do poziomu z 1990 r. do 2030 r., UE nadal planuje ograniczyć zanieczyszczenia w ramach Systemu Handlu Emisjami (ETS) do około 12 mld ton w latach 2021–2030, zaostrzając łączną dopuszczalne emisje każdego roku.

Ograniczenia te pozostały pomimo lobbingu ze strony członków uzależnionych od węgla, takich jak Polska, ponieważ w europejskim „Oknie Overton” po prostu nie było miejsca na kwestionowanie świętego twierdzenia, że ​​niepowodzenie w zapobieganiu wzrostowi globalnych temperatur o 1,5 stopnia Celsjusza do 2050 r. doprowadziłoby do ruiny Planety. Ziemia.

To paskudne bzdury. Prawda jest taka, że ​​przez ponad 90% czasu w ciągu ostatnich 600 milionów lat nieustannej „zmiany klimatu” na Ziemi średnia temperatura była znacznie wyższa niż obecne 15 C, czasami nawet o 10 C wyższa.

I nigdy te wyższe temperatury nie doprowadziły do ​​nieubłaganego cyklu zatrzymywania ciepła, który spalił planetę.

Oczywiście nawet Europejczycy zostali złapani przez krótkie włosy, ponieważ Rosja zawróciła kurek z gazem ziemnym. I mamy na myśli, że kurek został zamknięty.

Od sześciu tygodni nie płynie do Europy gazociągiem jamalskim przez Polskę ani jedna molekuła Gazpromu. Od połowy czerwca przepływy przez Nord Stream 1 przez Bałtyk mają 40 proc. przepustowości. W tym tygodniu spadły do ​​zera przez dziesięć dni zaplanowanej konserwacji.

W konsekwencji nawet zdominowany przez zieloną koalicję rząd w Niemczech musiał rozkręcić swoje elektrownie węglowe z rozpaczliwej obawy, że magazyny gazu ziemnego nie zostaną wystarczająco odbudowane do jesieni, co oznacza, że ​​Niemcy mogą mieć ciemną zimę przestojów przemysłowych i zamrażanie gospodarstw domowych.

Utrzymywali więc w eksploatacji 11 elektrowni węglowych, które miały zostać wyłączone tej jesieni, podczas gdy reaktywowano 17 elektrowni węglowych i olejowych, które już zostały wyłączone.

Nie uciszyło to jednak Zielonych, których minister gospodarki przewodniczył spanikowanej ucieczce po węgiel. Jeden wyjec o zmianach klimatu twierdził:

„Niezależnie od krótkoterminowego wzrostu węgla na rynku energetycznym, ogólna całkowita emisja powinna być nadal redukowana przez połączenie efektywności energetycznej, wdrażania odnawialnych źródeł energii i innych środków” – powiedział Sartor. „Na tym polega piękno posiadania silnych, prawnie wiążących limitów emisji UE i silnego prawodawstwa sektorowego UE”.

Prawidłowy. Po prostu nigdy się nie uczą. Na froncie wojny sankcyjnej w rzeczywistości Europa zmierza teraz w całkowicie samobójczym kierunku, rozważając objęcie ohydnego systemu limitów cen ropy, który jest sprzedawany przez Janet Yellen.

Ta propozycja sankcji w rzeczywistości wywodzi się z wcześniejszego pakietu sankcji UE, który obejmował embargo na import rosyjskiej ropy i zakaz dla firm unijnych ubezpieczających transporty rosyjskiej ropy drogą morską. Te kroki mają rozpocząć się pod koniec roku.

Ponieważ jednak wiele dostaw rosyjskiej ropy do krajów na całym świecie jest ubezpieczonych w UE i Wielkiej Brytanii, Yellen wielokrotnie powtarzała, że ​​obawia się, że plany UE mogą wycofać rosyjską ropę z globalnego rynku. Jej rozwiązaniem jest więc wyskoczenie z patelni do ognia.

Byłoby to rzekomo osiągnięte poprzez wydzielenie z zakazu ubezpieczenia. Zmiana pozwoliłaby firmom w UE, Wielkiej Brytanii i innych krajach na ubezpieczenie i finansowanie dostaw rosyjskiej ropy, jeśli cena sprzedaży spadnie poniżej limitu, który rzekomo mieściłby się w przedziale 40-60 USD za baryłkę!

Podobno Chiny, Indie i inni nabywcy dyskontowej rosyjskiej ropy naftowej z krajów rozwijających się posunęliby się długo z tym schematem i uzyskaliby jeszcze głębszy rabat.

Niestety, zakłada to, że Rosja zgodziłaby się sprzedawać po tych cenach, a kraje desperacko potrzebujące ropy naftowej ściśle przestrzegałyby zasad Waszyngtonu/NATO. Ale jak zauważył niedawno bystry Ambrose Evans-Pritchard, wielka szansa na to!

Europejscy przywódcy formułują politykę w równoległym wszechświecie, dyskutując o niewykonalnych planach ograniczenia cen na 40-60 USD na rosyjski eksport ropy, przypuszczalnie o eksterytorialnym zasięgu na rynki azjatyckie. Fałszywe założenie – zapierające dech w piersiach seryjnymi błędami – jest takie, że Kreml potrzebuje pieniędzy i potulnie się do tego zastosuje.

Rzeczywiście, możemy powiedzieć „nie mówisz” tylko w odpowiedzi na jednego analityka, który natychmiast wskazał luki w schemacie:

Istnieje kilka nierozstrzygniętych kwestii do rozstrzygnięcia w sprawie pomysłu ograniczenia cen. Obejmują one ustalenie, w jaki sposób można ją egzekwować, przekonanie innych narodów do jej podpisania oraz decydowanie o cenie sprzedaży, po której kraje zachodnie zezwoliłyby na zakup rosyjskiej ropy. Nad propozycją wisi również założenie, że Rosja będzie nadal sprzedawać ropę po cenie narzuconej przez USA i ich sojuszników.

Faktem jest, że Rosja już udowodniła, że ​​nie jest niesławnym, żałosnym, bezradnym gigantem Nixona, jeśli chodzi o poruszanie się po światowych rynkach towarowych w obliczu wojny sankcyjnej. W ciągu pierwszych 100 dni wojny firma wygenerowała rekordowe przychody z ropy, gazu i węgla w wysokości 97 miliardów dolarów, zręcznie sprzedając z niewielkimi rabatami w porównaniu z gwałtownie rosnącymi światowymi cenami przy nieco niższym wolumenie paliwa.

Na przykład w czerwcu rosyjski eksport ropy spadł do najniższego poziomu od sierpnia 2021 r., ale jej przychody z eksportu ropy wzrosły o 700 mln USD do 20,4 mld USD, czyli o 40% więcej niż średnia z 2021 r.

A dowód jest teraz w budyniu. W drugim kwartale nadwyżka na rachunku bieżącym Rosji wzrosła do rekordowych 70 miliardów dolarów . W ujęciu okrągłym jest to ćwierć biliona dolarów roczna stopa nadwyżek w handlu z resztą świata. Jakieś sankcje!

Co więcej, chociaż powszechnie zakłada się, że Putin wycofałby się w obliczu pułapu cenowego Yellen i zaakceptowałby dyktat cenowy Waszyngtonu, ponieważ dochody z importu ropy są zbyt cenne – warte 700 milionów dolarów dziennie – to założenie to może w ogóle nie mieć racji bytu. Wygląda na to, że Rosja mogłaby ograniczyć produkcję o ponad 3-5 mb/d przez wiele miesięcy – znacznie dłużej niż Azja i inni klienci mogliby obejść się bez jej ropy.

Tak więc dwie analizy JPMorgan, Natasha Kaneva i Ted Hall, twierdziły ostatnio, że Rosja może tymczasowo zmniejszyć o połowę swoją całkowitą produkcję i zagłodzić świat do pięciu milionów baryłek dziennie (5% globalnej podaży) bez trwałego uszkodzenia swojej infrastruktury wiertniczej. lub doznają niedopuszczalnego uderzenia ekonomicznego.

Co więcej, szacują, że szok i ucisk strachu tej wielkości spowodowałby wzrost cen do 380 dolarów za baryłkę, czyli do poziomu, który spowodowałby gwałtowne zatrzymanie światowej gospodarki. Jak zauważyli dalej analitycy,

Nie ma bezpośrednich ograniczeń finansowych. Rosyjski Narodowy Fundusz Dobrobytu dysponuje 116 miliardami dolarów w postaci użytecznych pieniędzy. Saldo gotówkowe skarbu państwa to kolejne 85 miliardów dolarów. Razem to wystarczy, aby pokryć całkowitą utratę dochodów budżetowych z eksportu paliw kopalnych przez prawie rok, być może dłużej niż wygodne społeczeństwa Europy są w stanie wytrzymać ból. Rosja i tak wymieniłaby mniejsze ilości na wyższe ceny, więc może nie stracić tak dużych dochodów.

W ostatecznym rozrachunku fakty nie kłamią. Rosja jest obecnie zalana większymi dochodami z paliw kopalnych, niż jest w stanie udźwignąć, niezdolna do sterylizacji nadwyżki na rachunku obrotów bieżących w wysokości 20% PKB poprzez gromadzenie rezerw walutowych.

W rezultacie rubel znajduje się obecnie na najwyższym od ośmiu lat poziomie w stosunku do euro.

Czy zatem unijni aparatczycy i politycy są na drodze do zniszczenia tego, co pozostało z kapitalistycznego dobrobytu Europy?

Na pewno tak to wygląda.

Przedruk za zgodą International Man .

LewRockwell.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...