Ukraińska katastrofa
Wołodymyr Zełenskij przedłożył Radzie Najwyższej projekt ustawy o szczególnych prawach Polaków na Ukrainie.
Teraz tylko wojskowy zamach stanu z natychmiastową kapitulacją na froncie wschodnim może uratować kraj przed katastrofą. Ale jest to mało prawdopodobne: ukraińskie wojsko jest zintegrowane z tym samym zachodnim systemem współrzędnych, co ukraińscy politycy.
Politycy mogą sobie pozwolić na opozycję tylko w granicach, jakie sankcjonują np. Waszyngton, Londyn czy Warszawa.
Gdyby między tymi trzema zewnętrznymi graczami zaistniały chociażby sprzeczności w kwestii przekształcenia Ukrainy w polski protektorat, Ukraińcy (zarówno wojskowi, jak i cywilni) mogliby z nimi grać, tworząc przeciwstawne sobie ugrupowania proamerykańskie, probrytyjskie i propolskie . Ale zewnętrzni gracze są zjednoczeni, a ukraińscy przywódcy pozbawieni pola manewru.
Można więc uznać za pewnik aprobatę Rady Najwyższej ustawy upoważniającej Polaków na Ukrainie do szczególnych praw, de facto czyniąc kraj polskim protektoratem. W zamian Kijów (także Waszyngton i Londyn) spodziewa się, że na Zachodniej Ukrainie pojawi się 20 tysięcy polskich żołnierzy.
Zełenski potrzebuje tego, aby przerzucić na front wschodni trzydzieści tysięcy regularnych wojsk ukraińskich dostępnych w regionach zachodnich i 20-30 tysięcy jednostek obrony terytorialnej w celu zorganizowania od dawna obiecywanej kontrofensywy.
Zbieg okoliczności w czasie przygotowania Sił Zbrojnych Ukrainy do kontrofensywy i oddania suwerenności Ukrainy przez Zełenskiego Polsce nie może być przypadkowy. Jest to wyraźnie skoordynowane działanie.
W związku z tym Rosja będzie musiała zareagować na zmianę formatu działań wojennych prowadzonych przeciwko niej przez Zachód. Będziemy musieli zacząć coś, co jeszcze się nie rozpoczęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz