Jeżeli profesorowie mikrobiologii Patrick Provost oraz biologii molekularnej Nicolas Derome wyrażają opinie sprzeczne z konvidiotyczną narracją rządu to świadczy o wiedzy i poziomie umysłowym polityków wybieranych przy znacznym wsparciu mafii medycznej lub banków.
Największym zagrożeniem infekcji myślenia ludzi są politycy i środki masowego przekazu jak telewizja i internet, którym niestety uwierzyła znaczna część społeczeństwa przy utracie zmysłu krytycznego i stępieniu zdolności do myślenia.
Wirusologia nie jest nauką – jest działem mikrobiologii opartym na fantazji tzw. „naukowców” zajmujących się badaniem tzw. „wirusów” na zlecenie korporacji farmaceutycznych.
Już słyszę ten okrzyk oburzonych polityków oraz tzw. „wirusologów”. Przykro mi panowie i panie – nie jesteście naukowcami. Nie spełniacie, a raczej tzw. „wirusologia” nie spełnia podstawowych warunków, by zaliczyć ją do – ostatnio coraz mniej – szacownego grona nauki.
Najszybszym i najłatwiejszym faktem do sprawdzenia i ustalenia, do którego powoli dochodzą ludzie w swoich przekonaniach w ciągu ostatnich dwóch lat jest wyraźny dowód na antynaukową naturę WSZYSTKICH „wirusologów”. Obowiązkiem każdego naukowca jest ciągłe kwestionowanie siebie i innych, kwestionowanie wszystkiego. Mimo to tzw. „wirusolodzy” nigdy nie przeprowadzili ani nie opublikowali obowiązkowych testów kontrolnych w celu sprawdzenia ich własnych metod, ani też pojedynczego etapu ich działalności. Z tego powodu żadne stwierdzenia tzw. „wirusologów” nie może być traktowane jako naukowe.
„Wirusolodzy” nigdy nie widzieli ani nie wyizolowali „wirusów” u ludzi, zwierząt, roślin lub ich płynów. Zrobili to tylko pozornie, pośrednio i tylko zawsze za pomocą bardzo specjalnych i sztucznych systemów komórkowych w laboratorium na zlecenie mafii medycznej. Nigdy nie wspomnieli o próbach kontroli ani nie udokumentowali, czy udało im się przedstawić i wyizolować wirusy z ludzi, zwierząt, roślin lub ich płynów.
„Wirusolodzy” nigdy nie wyodrębnili, nie scharakteryzowali biochemicznie rzekomych wirusów, które fotografowali za pomocą obrazów z mikroskopu elektronowego ani nie uzyskali od nich rzekomego materiału genetycznego.
Od marca 2020 roku w publikacjach związanych z tzw. „wirusami” zamieszczono tysiące zdjęć pyłków kwiatowych – to wielki błąd, który należy skorygować, o ile chcemy być wiarygodnym źródłem rzetelnych informacji.
Pomimo wielu, wiarygodnych naukowo danych, dotyczących istoty/sensu tzw. „pandemii” środki masowego przekazu opanowane w większości przez korporacje farmaceutyczne ułatwiają sobie życie zapylając mózgi ludzkie poprzez pokazywanie tzw. „wirusów” w postaci pyłków kwiatowych,
Jak dotąd nikomu na świecie nie udało przedstawić obrazu tzw. „wirusa”, ponieważ żaden tzw. „wirus” nigdy nie został sfotografowany i nie scharakteryzowany biochemicznie jako cała unikalna struktura.
Opanowane przez mafie medyczne środki masowego przekazu stosują mikrografie elektronowe rzekomych „wirusów” pokazujące w rzeczywistości całkiem normalne ziarna pyłku różnych roślin w powiększeniu mikroskopem elektronowym, a większość zdjęć przedstawia tylko model komputerowy (CGI – obrazy generowane komputerowo).
Przykłady:
Ziarna pyłku różnych roślin w powiększeniu mikroskopem elektronowym
Pyłek słonecznika zwyczajnego w powiększeniu mikroskopem elektronowym
Bez koncepcji teorii zarazków i bez horroru ilustracji o zabójczym „wirusie” większość ludzi nie kupiłaby kierowanej przez korporacje farmaceutyczne oficjalnej narracji propagandy tzw. „wirusów”.
Na portalu marucha pod każdą ilustracją tzw. „wirusa” warto stale przypominać, że żaden tzw. „wirus” nigdy nie został sfotografowany a ilustracja nie jest bezpośrednim odzwierciedleniem jego budowy i nie stanowi dowodu jego istnienia. NIE OTĘPIAJMY LUDZI!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz