wtorek, 23 sierpnia 2022

Piąty Ojciec-Założyciel

 

Piąty Ojciec-Założyciel


W wywiadzie udzielonym braciom Karnowskim Naczelnik Państwa buńczucznie oznajmił, że będzie zwalczał Unię Europejską. Jak słusznie uważają przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa, oznacza to, że utracił już nadzieję na uzyskanie z Unii szmalu.

Wszystko to być może, ale ja zwróciłbym uwagę również na to, że od 2003 roku, a może nawet wcześniej, Naczelnik Państwa Unię Europejską Polakom stręczył, podobnie jak lider obozu zdrady i zaprzaństwa, szef Volksdeutsche Partei, Donald Tusk, który w tej sprawie z Naczelnikiem Państwa szedł ręka w rękę („róbmy sobie na rękę”).

Tak było w roku 2003, podczas referendum w sprawie Anschlussu, kiedy to obydwaj antagoniści zgodnie stręczyli do Unii. Tak było również 13 grudnia 2007 roku, kiedy to w Lizbonie szef Volksdeutsche Partei Donald Tusk, razem z Księciem-Małżonkiem Radosławem Sikorskim, podówczas wystruganym na ministra spraw zagranicznych, podpisali z Lizbonie słynny traktat lizboński, w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który ze względów konstytucyjnych traktatu podpisać nie mógł, ale gdyby mógł, to podpisałby go obydwoma rękami.

Mogliśmy się o tym przekonać, kiedy to 1 kwietnia 2008 roku w Sejmie obóz zdrady i zaprzaństwa oraz PiS (przy sprzeciwie części posłów), z Naczelnikiem Państwa na czele, głosował za ustawą upoważniającą prezydenta Kaczyńskiego do ratyfikowania tego traktatu. 10 października 2009 roku prezydent Kaczyński skwapliwie z tego upoważnienia skorzystał, traktat ratyfikował, dzięki czemu wszedł on w życie 1 grudnia 2009 roku, proklamując Unię Europejską, jako odrębny podmiot prawa międzynarodowego.

Taki oto jest rodowód („oto rodowód jest rodziny żony Wuera – Wuerzyny”) Unii Europejskiej, z którą Naczelnik Państwa zapowiada teraz walkę do upadłego.

Gdyby naprawdę chciał uwolnić Polskę od unijnej dominacji, to jeszcze pani Beata Szydło mogła złożyć w Brukseli stosowne dokumenty i dzisiaj – kto wie – może bylibyśmy poza Unią Europejską, jak Szwajcaria, Norwegia, czy Wielka Brytania. Tymczasem nic z tych rzeczy; Naczelnik Państwa żadnych procedur nie wszczyna, tylko trzaska dziobem, że będzie „dążył”, podobnie jak wcześniej „dążył” do „prawdy” w sprawie katastrofy smoleńskiej, a teraz „dąży” do uzyskania od Niemiec reparacji wojennych – ale też żadnej noty do rządu niemieckiego nie składa.

Nawet szef opozycyjnej CDU powiedział mu w Warszawie, że chyba nie znajdzie takiego rządu niemieckiego, który by się na reparacje dla Polski zgodził, toteż wszystkie te inicjatywy obliczone są jedynie na uwodzenie wyznawców Naczelnika Państwa przy pomocy usłużnych niezależnych mediów, które tych wyznawców będą rozhuśtywać emocjonalnie, żeby głosowali na PiS, jako jedynego defensora Ojczyzny.

Ciekawe, że podobny program głosi lider obozu zdrady i zaprzaństwa, szef Volksdeutsche Partei Donald Tusk, który zachowuje się, jakby miał obsesję na punkcie Naczelnika – a Naczelnik – jakby miał obsesję na punkcie Tuska. W ten sposób wyznawcy obydwu obrządków są rozhuśtywani emocjonalnie, dzięki czemu, żeby pozyskać ich głosy, nic już nie trzeba mówić o państwie. Wcale bym się tedy nie zdziwił, gdyby się okazało, że Naczelnik Państwa zwyczajnie się z Donaldem Tuskiem po cichu podzielili rolami – co zresztą wiele lat temu sugerował Ludwik Dorn, kiedy jeszcze uchodził za „trzeciego bliźniaka” – że mianowicie trzeba w naszym nieszczęśliwym kraju wprowadzić system dwupartyjny.

Wróćmy jednak do Unii Europejskiej, której ojcostwo przypisuje się Robertowi Schumanowi, który – tylko patrzeć – jak zostanie wyniesiony na ołtarze i będziemy musieli się do niego modlić, a kto wie – może nawet będzie miał własną świątynię, niczym Jerzy Waszyngton w Ameryce. Występuje on tam w postaci nadnaturalnej wielkości posągu w pełnej gali masońskiej – ale to w głównej nawie, bo w podziemiach świątyni jest jeszcze jeden jego posąg, tylko mniejszy. Zwiedzając ten przybytek byłem trochę zawiedziony, że w jakiejś bocznej nawie nie ma posągu Jerzego Waszyngtona jako dziecka – ale USA, to nie Związek Sowiecki, więc jakieś różnice muszą być.

Innym Ojcem Założycielem Eurokołchozu jest też Jean Monnet, który – niczym Stanisław Wokulski – wykazał niebywały talent przy organizowaniu dostaw wojskowych podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, a trzecim był niemiecki kanclerz Konrad Adenauer. Ojcostwo Unii Europejskiej przypisuje się też Włochowi, Alcide de Gasperiemu, który również – tylko patrzeć – jak zostanie wyniesiony na ołtarze.

Jak się okazuje, ten sukces ma wielu ojców, ale chyba przez niedopatrzenie nie wymienia się jeszcze jednego, piątego Ojca Założyciela, mianowicie wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera. On też marzył o zjednoczonej Europie, tyle, że po swojemu, ale przecież liczą się nie tylko skutki, ale również intencje – a Adolf Hitler – jak się okazuje – intencje miał zacne, podobnie jak obecnie – Klaus Schwab.

Do wiadomości potomności, żeby prawdziwa cnota nie pozostała bez nagrody, przypominam tedy rekapitulację przemówienia Adolfa Hitlera na zebraniu reichs – i gauleiterów, zapisaną pod datą 8 maja 1943 roku w „Dziennikach” Józefa Goebbelsa:

„Z tego wszystkiego Fuhrer wyciągnął jednak taki wniosek, że cała ta gromada małych państw, istniejących obecnie w Europie, musi zostać zlikwidowana tak szybko, jak to możliwe. Celem naszej walki musi pozostać stworzenie jednolitej Europy. Klarowną organizację może Europa uzyskać jedynie od Niemców. Innej siły przywódczej praktycznie nie ma (…)

Naszym celem musi być przy tym nadanie Europie nowej formy. Ta nowa forma może być skutecznie realizowana jedynie pod niemieckim przywództwem. Żyjemy dzisiaj w świecie zniszczenia i zniszczeń, które nastąpią. My nie stworzyliśmy tego świata. Jedynie wielokrotnie wyprzedziliśmy naszych wrogów w uświadomieniu sobie, że ten świat jest bytem rzeczywistym i nie pozostaje nam nic innego, jak wykorzystanie go w ten sposób, aby osiągnąć nasze cele.

Fuhrer daje wyraz niezachwianej pewności , że Rzesza w którymś momencie opanuje całą Europę. Będziemy musieli stoczyć jeszcze bardzo wiele bojów, ale będą one prowadzić bez wątpienia do najznakomitszych sukcesów. Od tego moment będzie już praktycznie wytyczona droga do panowania nad całym światem. Kto ma Europę, ten zagarnia dla siebie światowe przywództwo.”

Adolf Hitler był zwolennikiem militarnego podboju, jako metody jednoczenia Europy. Jak wiemy, to się nie udało – ale każda słuszna myśl, raz rzucona w przestrzeń, prędzej czy później znajdzie swego amatora. I tak się stało w tym przypadku.

Historia jednak nigdy nie powtarza się w sposób identyczny, toteż metoda militarnego podboju została zastąpiona metodą pokojowego jednoczenia Europy, która – jak wynika z niedawnego artykułu kanclerza Olafa Scholza we „Frankfurtet Allgemeine Zeitung” wchodzi obecnie w etap stopniowego likwidowania „małych państw”, a z umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki, wyłania się program budowy w Europie IV Rzeszy, jako europejskiego imperium o strukturze federalnej.

Czegoż innego mógłby dzisiaj chcieć Adolf Hitlera, skoro Unia Europejska na naszych oczach ewoluuje w kierunku IV Rzeszy, a wszystkie koła kręcą się ku ostatecznemu zwycięstwu – co niedawno zauważył nawet Naczelnik Państwa?

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...