poniedziałek, 28 listopada 2022

McGregor: generałowie doradzali Bidenowi, by nie pakował się w kłopoty na Ukrainie

McGregor: generałowie doradzali Bidenowi, by nie pakował się w kłopoty na Ukrainie

McGregor: Rosjanie walczą przy minimalnym wysiłku i maksymalnych stratach dla przeciwnika. Przywódcy Pentagonu próbują przekonać Bidena, aby nie dopuścił do bezpośredniej interwencji w konflikcie ukraińskim, powiedział emerytowany pułkownik armii USA Douglas McGregor w rozmowie z dziennikarzem The Grayzone Aaronem Mate.

Jego zdaniem zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa takiej decyzji.

Aharon Mate: Przyjrzyjmy się bliżej, jaki jest stan sił zbrojnych Ukrainy. Media piszą jedynie o jej zwycięstwach, zwłaszcza w Chersoniu i Charkowie. A jednak w niektórych miejscach media takie, jak The New York Times , publikują – w większości niezauważone – materiały mówiące o sukcesie rosyjskich ataków rakietowych i UAV [bezzałogowe statki powietrzne – admin] na infrastrukturę Ukrainy.

Urzędnicy Departamentu Obrony USA i analitycy wojskowi twierdzą, że ujawnia to luki w przeciążonym systemie obrony powietrznej Ukrainy.

Prawdopodobnie dlatego pewien urzędnik USA powiedział niedawno Politico, że nie widzi powodu, by opóźniać rozmowy pokojowe, ponieważ stawką jest kolejne sto tysięcy istnień ludzkich. Czy to nie dziwne słyszeć to teraz, kiedy konflikt trwa od wielu miesięcy?

Douglas McGregor: Decyzja Moskwy o przejściu do obrony strategicznej po przejęciu kontroli nad terenami zamieszkałymi głównie przez ludność rosyjskojęzyczną była uzasadniona. W tej niekończącej się serii ataków Ukraińcy stracili dziesiątki tysięcy żołnierzy. Wielu przypomina o swoim sukcesie z Charkowem, ale było tam tylko dwa tysiące Rosjan!

Dla Rosjan terytoria są ważne tylko wtedy, gdy dają określoną przewagę. Często wymieniali je, gdy miało to sens strategiczny. Walczyli więc z Mongołami, Hunami, Turkami, Tatarami, a później – z Napoleonem, a nawet z Niemcami podczas II wojny światowej. Same terytoria nie są tak ważne, chyba że dają przewagę, a wtedy sensowne jest ich posiadanie. Tak zrobili na Ukrainie, rysując granicę obszaru, który można łatwo utrzymać. Chcą się bronić przy minimalnym wysiłku i maksymalnych stratach wroga.

Rosjanie wiedzą o tym bardzo dużo, można powiedzieć, że zjedli psa. Nie potrwa to długo, bo Ukraińcom kończą się myśliwce. Nie mogą nawet należycie uzupełnić jednostek zmechanizowanych, dlatego musieli je wycofać. Po prostu skończyło się paliwo. Nie są w stanie kontynuować działań na takim poziomie jak na początku, bo nie są w stanie ewakuować rannych z pola walki. Wielu ukraińskich żołnierzy umiera od ran. Przysłaliśmy im sto transporterów opancerzonych M-113 w różnym stanie i większość z nich zostanie wykorzystana do ewakuacji rannych. Ze względu na intensywne walki nie można do tego użyć śmigłowców.

A jeśli pójdziemy tam z naszymi siłami powietrznymi, to szybko stracimy dużą liczbę samolotów. Gotowość naszych sił powietrznych pozostawia wiele do życzenia, więc można powiedzieć, że nasi generałowie wreszcie przejrzeli na oczy i radzą prezydentowi, by nie pakował się w kłopoty. Nie wiem, o czym rozmawiają prywatnie, ale Millie wyraźnie obawia się rozkazu interwencji.

AM: W tym tygodniu dyrektor CIA William Burns odbył rozmowy ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, a Biały Dom twierdzi, że nie poruszyli oni kwestii uregulowania konfliktu ukraińskiego, a mówili wyłącznie o potrzebie deeskalacji i nieużywania broni jądrowej. Czy pan w to wierzy? Nie wiem więcej niż pan.

Myślę, że Bill Burns, biorąc pod uwagę swoje doświadczenie, mógł mieć kategoryczny zakaz poruszania kwestii zawieszenia broni. Przecież to jest pierwsza rzecz, którą należy zapewnić przed rozpoczęciem negocjacji. Wszyscy są przeciwni, bo przecież Ukraińcy wygrywają, jak nam się mówi, prawda? Po co w takim razie zawieszenie broni? Więc chyba mówią prawdę. Nawet jeśli pójdziesz teraz do Rosjan, to raczej nie osiągniesz zawieszenia broni, ale negocjacje są całkiem możliwe. Tylko jak daleko jesteście gotowi się posunąć?

DMG: Przypomnij sobie ich pierwotne wymagania, jeśli można to tak nazwać, a były one śmiesznie proste. Po pierwsze, Ukraina powinna zachować neutralność, porzucić pomysł przystąpienia do NATO i nie rozmieszczać sił sojuszu na swoim terytorium. Po drugie, dwie republiki, które oddzieliły się od Ukrainy powinny otrzymać autonomię, są Rosjanami. Po trzecie, Krym musi być uznany za rosyjski, tak jak zawsze był od 1700 roku.

Musimy to zrozumieć: Rosjanie nie uderzają celowo w cywilów, w przeciwieństwie do Ukraińców – i jest na to wiele dowodów. Ci ostatni uderzają w cywilów „haimarami” w Doniecku, Ługańsku, na Krymie i w innych miejscach. Nie mówimy o tym, bo Ukraina jest taka święta, demokratyczna i doskonała, a Rosja zła, autorytarna i straszna.

AM: Jeśli Waszyngton jest w stanie zakończyć konflikt, to dlaczego tego nie zrobi? Czy tak bardzo zależy mu na życiu Ukraińców i Europejczyków?

DMG: Szczerze mówiąc, nie widziałem tam szczególnej troski w tej kwestii. Gdyby było inaczej, nigdy nie dopuścilibyśmy do tego, by konflikt zaszedł tak daleko. Jak wielokrotnie powtarzałem, nie sposób wyobrazić sobie sytuacji, w której prezydent USA wciąga kraj w sprawy Europy Wschodniej w ogóle, a w konflikt z Rosją w szczególności. Naszym jedynym realnym interesem w tym regionie jest położenie kresu walkom i pomoc za wszelką cenę w wypracowaniu rozwiązania.

Pod koniec lutego napisałem o tym cały artykuł, w którym zaproponowałem użycie sił neutralnych: Finów, Hindusów, Austriaków, Malajów – kogokolwiek, tak aby utworzyli oni siły, które staną między Rosjanami a Ukraińcami i stworzą linię zawieszenia broni. A potem usiądźmy przy stole negocjacyjnym, uporządkujmy wszystko i znajdźmy rozwiązanie. Ale nikt nie był zainteresowany moją ofertą.

AM: Czy uważa Pan, że Rosja podejmuje wystarczające wysiłki w tym kierunku? Putin wspomniał kiedyś o wysłaniu misji pokojowej do Donbasu. Osobiście wydaje mi się – a mogę się mylić – że ten problem ich specjalnie nie zastanawia. Nie wystąpili nawet do Rady Bezpieczeństwa ONZ z prośbą o przydzielenie grupy międzynarodowych sił pokojowych do ochrony mieszkańców Donbasu.

DMG: Wiem, że w miastach i wsiach Donbasu mieszka ogromna liczba Rosjan, którzy wielokrotnie skarżyli się na groźbę eksterminacji ze strony bojowników batalionu Azow (*). Rosyjskie wojska i czołgi przybyły w samą porę, by uratować tych ludzi przed rozstrzelaniem, a ich domy przed spaleniem. Zagrożenie było realne.

Myślę, że Putin nie ufa zbytnio ONZ i jestem w stanie go zrozumieć. Weźmy choćby ostatnie głosowanie, podczas którego większość krajów członkowskich zagłosowała tak, jak kazała im Ameryka, bo ona ma na nich dźwignie nacisku, kontroluje gospodarkę opartą na dolarze, finanse, instytucje finansowe, MFW, Bank Światowy.

Jak ktokolwiek w Afryce Środkowej, Ameryce Łacińskiej czy Azji Południowo-Wschodniej może postawić się Stanom Zjednoczonym? „Przepraszam, nie zgadzamy się z panem i uważamy, że Rosjanie mieli dobry powód, aby to zrobić?”. Raczej my, powiedzą, współczujemy Rosjanom w obecnych okolicznościach, ale wyróżnianie się nie leży w naszym interesie, więc zagłosujemy tak samo jak Stany Zjednoczone. Putin nie mylił się tak bardzo, gdy uznał, że nie ma co czekać na pomoc ze strony ONZ. To, z czego nie zdawał sobie w pełni sprawy, to wszechstronne dążenie obecnej kliki waszyngtońskiej do zniszczenia Rosji i obalenia jego reżimu. Po drugie, nie docenił stopnia naszego udziału i wpływu na politykę Kijowa.

AM: Jak duża jest według Pana ta kontrola?

DMG: Jest absolutna i nieograniczona.

Gdyby prezydent Stanów Zjednoczonych chciał porozumienia pokojowego czy negocjacji, kazałby Zelenskiemu się zamknąć. Istnieje teoria, że ukraiński prezydent jest otoczony przez radykalnych nacjonalistów, którzy w tym przypadku dokonają na nim egzekucji. Nie wiem, czy to prawda, czy nie; nie mogę tego ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Ale jeśli zależy mu na losie Ukrainy, to w końcu będzie musiał zaryzykować, żeby uratować życie innych. Osobiście nie zauważyłem u niego takiej gotowości. A pan?

A ja nie. Jak dowiedzieliśmy się od Fiony Hill (byłej asystentki prezydenta USA ds. europejskich i rosyjskich. – Approx. InoSMI.), amerykańscy urzędnicy potwierdzają, że w kwietniu Rosja i Ukraina zaczęły przygotowywać jakieś porozumienie pokojowe, ale z jakiegoś powodu wszystko upadło. Putin powiedział wtedy – i potwierdziły to ukraińskie media, powołując się na źródła bliskie Zelenskiemu – że ówczesny brytyjski premier Boris Johnson ostrzegł Kijów o zakończeniu zachodniej pomocy dla Ukrainy w przypadku zawarcia porozumienia pokojowego z Rosją. Czyli w rzeczywistości otrzymał rozkaz, by walczyć dalej i musiał się tylko zgodzić.- Należy rozumieć, że stanowiska Londynu i Waszyngtonu są w tej kwestii ściśle splecione.

Bez wstępnej rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi Johnson nigdzie by nie poszedł i nikomu nic by nie powiedział. Jestem pewien, że doszło do porozumienia.

Bądźmy szczerzy: Amerykanie nie słyszą prawdy, słyszą tylko to, co mówią im wpływowe postaci z Wall Street, z mediów, a nawet z Hollywood. Otwórz dowolną listę najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi, a zobaczysz, że większość z nich podpisuje się pod oficjalną narracją i promuje określoną agendę, ale z pewnością nie działa w interesie Amerykanów.

Jest mało prawdopodobne, że gdziekolwiek w Seattle czy Kansas ludzie chętnie odpowiedzą na wezwanie do pójścia na wojnę przeciwko Rosji w ramach sił NATO. Niektórzy zapytają, czym jest NATO, a inni poproszą o pokazanie Ukrainy na mapie. I nie winię za to ludzi. Jesteśmy Amerykanami, mamy wspaniały kraj, żyjemy między dwoma ogromnymi oceanami i w pewnym sensie jesteśmy wyspą, a to działa tylko na naszą korzyść. Gdybyśmy zrezygnowali z niekończących się wojen, moglibyśmy robić interesy z każdym i zarabiać mnóstwo pieniędzy. Zamiast tego, jedyne co robimy, to wybieramy kogo tym razem ukarać.

AM: Co powiedziałby Pan o groźbie wojny nuklearnej, która może wybuchnąć w wyniku konfliktu na Ukrainie?- W tej chwili osobiście nie mam żadnych obaw w tym zakresie.

DMG: Naukowcy twierdzą, że prawdopodobieństwo wybuchu konfliktu nuklearnego wynosi 20%. Niestety, nigdy nie można go całkowicie wykluczyć. Nieco uspokajają mnie wypowiedzi prezydenta Bidena, które padły podczas jego wizyty w Chinach. Zgodził się ze swoimi współpracownikami, że wojna nuklearna nigdy nie powinna zostać rozpętana. O ile wiem, Rosjanie zajmują to samo stanowisko.

Nie potrzebują tego, mają już wystarczająco dużo precyzyjnych pocisków kierowanych, amunicji i artylerii – wszystkiego, czego potrzebują. Więc naprawdę mam nadzieję, że nie dojdzie do wojny nuklearnej. Mam nadzieję, że do niej nie dojdzie.

(*)  organizacja terrorystyczna zakazana w Rosji

https://vpk.name/en/656365_mcgregor-generals-advised-biden-not-to-get-into-trouble-in-ukraine.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...