Przez 37 lat, co dzień, wchodził na Śnieżkę. Niesamowita historia karkonoskiego listonosza.
Jeśli któregoś chłodnego deszczowego dnia uznasz, że nigdzie nie idziesz i nic Ci się nie chce, przypomnij sobie historię legendarnego karkonoskiego listonosza. Mężczyzna pełnił służbę przez 37 lat, codziennie pokonując drogę na Śnieżkę. Tym sposobem mógłby z powodzeniem pięciokrotnie okrążyć Ziemię, a zawartością torby napełnić 300 wagonów towarowych.
Poznajcie niewiarygodną historię człowieka, który zostawił swoje serce w górach.
Charakterystyczny, długi wąs i wiecznie paląca się fajka w ustach, były jego znakiem rozpoznawczym. W dłoni dzierżył laskę, a na ramieniu wypełnioną po brzegi listonoszkę. Do dziś przetrwało kilka fotografii z tym wizerunkiem oraz drewniana rzeźba w Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu.
Młody żołnierz na służbie
Robert Fleiss urodził się 22 marca 1847 roku we wsi Baberhäuser, czyli Borowicach w powiecie jeleniogórskim. Z wiejskiego gospodarstwa wstąpił wprost do wojska, aby wypełnić służbę w pruskiej armii. Po kilku latach zwolniony z obowiązków wojskowych wrócił w rodzinne strony i zaczął nowy rozdział życia, podejmując pierwszą pracę w urzędzie pocztowym w dzisiejszym Miłkowie.
Pierwsza praca
Jako świeżo upieczony listonosz i jako pierwszy w historii, każdego dnia, bez względu na warunki pogodowe pokonywał trasę na Śnieżkę. Dziś, droga z Miłkowa na Królową Karkonoszy prowadzi zupełnie gdzie indziej i jest o wiele łatwiejsza. 150 lat temu młody listonosz musiał pokonać dziennie prawie 19 km, na 1100 m przewyższenia pośród kamienistych i krętych podejść, które w żaden sposób nie były uporządkowane. Każdego ranka wyruszał w niebezpieczną wędrówkę i zanosił stosy popularnych wtedy pocztówek do punktu pocztowego na szczycie Śnieżki, skąd następnie trafiały w różne zakątki świata. Codzienny, ogromny wysiłek okazał się wtedy zbyt dużym wyzwaniem dla młodego chłopaka. Robert Fleiss zrezygnował po roku zatrudnienia i odszedł z urzędu.
Przerwa i inne zajęcia
Zajął się wtedy innymi fizycznymi pracami, np. powożeniem sań rogatych i zimowym transportem turystów ze schronisk czy wyrębem lodu z Wielkiego Stawu. Zamarznięte bryły wykorzystywano do konserwacji i przechowywania żywności. Ten sposób pracy zarobkowej uświadomił Robertowi, że jest odpowiednio zaprawiony w boju, aby powrócić na pocztowe ścieżki.
Powrót na „stare śmieci”, czyli początek 37-letniej wędrówki
W 1889 roku Robert Fleiss powrócił na szlak z charakterystyczną listonoszką u boku i w pocztowym uniformie. Jego mundur i wysokie buty wyróżniały go na wyboistych ścieżkach Karkonoszy. Upalne lato, deszczowa jesień, czy mroźna zima nigdy nie były przeszkodą w pełnieniu służby. Obowiązkowy pocztowiec dostarczał pocztę bez względu na porę roku i panujące warunki atmosferyczne. Torba uginała się od listów i przesyłek, osiągając często 50 kg wagi. Codziennie wspinał się z Karpacza Górnego do nieistniejącego już dziś Schroniska Księcia Henryka na krawędzi Kotła Wielkiego Stawu. Luksusowe schronisko spłonęło w 1946 r., w niewyjaśnionych okolicznościach.
Koniec służby
Robert Fleiss zakończył służbę w 1925 roku, na skutek redukcji etatów. Był to niewątpliwie cios dla najsłynniejszego listonosza. Zmarł w sędziwym wieku 90 lat. W letni, majowy dzień 1937 r. na miłkowskim cmentarzu z należnymi honorami pożegnano byłego wojaka i pocztowca. Legenda głosi, że w Karkonoszach spadł wtedy ulewny, rzęsisty deszcz.
Źródło: muzeumsportu.org oraz schronisko.net
Opracowanie: Agata Pałach, blog Nigdy za późno
https://dobrewiadomosci.net.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz