poniedziałek, 28 listopada 2022

Przez 37 lat, co dzień, wchodził na Śnieżkę. Niesamowita historia karkonoskiego listonosza.

 

Przez 37 lat, co dzień, wchodził na Śnieżkę. Niesamowita historia karkonoskiego listonosza.


Jeśli któregoś chłodnego deszczowego dnia uznasz, że nigdzie nie idziesz i nic Ci się nie chce, przypomnij sobie historię legendarnego karkonoskiego listonosza. Mężczyzna pełnił służbę przez 37 lat, codziennie pokonując drogę na Śnieżkę. Tym sposobem mógłby z powodzeniem pięciokrotnie okrążyć Ziemię, a zawartością torby napełnić 300 wagonów towarowych.

Poznajcie niewiarygodną historię człowieka, który zostawił swoje serce w górach.

Charakterystyczny, długi wąs i wiecznie paląca się fajka w ustach, były jego znakiem rozpoznawczym. W dłoni dzierżył laskę, a na ramieniu wypełnioną po brzegi listonoszkę. Do dziś przetrwało kilka fotografii z tym wizerunkiem oraz drewniana rzeźba w Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu.


Młody żołnierz na służbie

Robert Fleiss urodził się 22 marca 1847 roku we wsi Baberhäuser, czyli Borowicach w powiecie jeleniogórskim. Z wiejskiego gospodarstwa wstąpił wprost do wojska, aby wypełnić służbę w pruskiej armii. Po kilku latach zwolniony z obowiązków wojskowych wrócił w rodzinne strony i zaczął nowy rozdział życia, podejmując pierwszą pracę w urzędzie pocztowym w dzisiejszym Miłkowie.

Pierwsza praca

Jako świeżo upieczony listonosz i jako pierwszy w historii, każdego dnia, bez względu na warunki pogodowe pokonywał trasę na Śnieżkę. Dziś, droga z Miłkowa na Królową Karkonoszy prowadzi zupełnie gdzie indziej i jest o wiele łatwiejsza. 150 lat temu młody listonosz musiał pokonać dziennie prawie 19 km, na 1100 m przewyższenia pośród kamienistych i krętych podejść, które w żaden sposób nie były uporządkowane. Każdego ranka wyruszał w niebezpieczną wędrówkę i zanosił stosy popularnych wtedy pocztówek do punktu pocztowego na szczycie Śnieżki, skąd następnie trafiały w różne zakątki świata. Codzienny, ogromny wysiłek okazał się wtedy zbyt dużym wyzwaniem dla młodego chłopaka. Robert Fleiss zrezygnował po roku zatrudnienia i odszedł z urzędu.

Przerwa i inne zajęcia

Zajął się wtedy innymi fizycznymi pracami, np. powożeniem sań rogatych i zimowym transportem turystów ze schronisk czy wyrębem lodu z Wielkiego Stawu. Zamarznięte bryły wykorzystywano do konserwacji i przechowywania żywności. Ten sposób pracy zarobkowej uświadomił Robertowi, że jest odpowiednio zaprawiony w boju, aby powrócić na pocztowe ścieżki.

Powrót na „stare śmieci”, czyli początek 37-letniej wędrówki

W 1889 roku Robert Fleiss powrócił na szlak z charakterystyczną listonoszką u boku i w pocztowym uniformie. Jego mundur i wysokie buty wyróżniały go na wyboistych ścieżkach Karkonoszy. Upalne lato, deszczowa jesień, czy mroźna zima nigdy nie były przeszkodą w pełnieniu służby. Obowiązkowy pocztowiec dostarczał pocztę bez względu na porę roku i panujące warunki atmosferyczne. Torba uginała się od listów i przesyłek, osiągając często 50 kg wagi. Codziennie wspinał się z Karpacza Górnego do nieistniejącego już dziś Schroniska Księcia Henryka na krawędzi Kotła Wielkiego Stawu. Luksusowe schronisko spłonęło w 1946 r., w niewyjaśnionych okolicznościach.

Koniec służby

Robert Fleiss zakończył służbę w 1925 roku, na skutek redukcji etatów. Był to niewątpliwie cios dla najsłynniejszego listonosza. Zmarł w sędziwym wieku 90 lat. W letni, majowy dzień 1937 r. na miłkowskim cmentarzu z należnymi honorami pożegnano byłego wojaka i pocztowca. Legenda głosi, że w Karkonoszach spadł wtedy ulewny, rzęsisty deszcz.

Źródło: muzeumsportu.org oraz schronisko.net
Opracowanie: Agata Pałach, blog Nigdy za późno
https://dobrewiadomosci.net.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...