Czy Rasmussen jest ruską onucą?
Opowiadanie o włączeniu się polskich wojsk w wojnę na Ukrainie to tylko rosyjska prowokacja?
„I wouldn’t exclude the possibility that Poland would engage even stronger in this context on a national basis and be followed by the Baltic states, maybe including the possibility of troops on the ground.
I think the Poles would seriously consider going in and assemble a coalition of the willing if Ukraine doesn’t get anything in Vilnius” – powiedział cytowany przez „The Guardian” Anders Rasmussen, były sekretarz generalny NATO, a obecnie doradca prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego.
Istnieją więc dwie możliwości: albo duński polityk jest kolejną „ruską onucą”, prowokatorem realizującym zadania moskiewskiej propagandy wojennej – albo dzieje się to, przed czym ostrzegamy praktycznie już od lutego 2022 r. Polska będzie następnym krajem wysłanym przez Zachód na wojnę z Rosją. Oczywiście wojny samotnej, bez aktywnej pomocy ze strony głównych mocarstw NATO, a więc wojny z góry skazanej na klęskę i tylko mnożenie strat własnych i rosyjskich.
Jawny plan tajnych ośrodków
Mówiąc poważnie: plan wejścia wojsk polskich na Ukrainę istnieje od początku obecnego konfliktu, wskazywało na to już dawno niektóre wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i innych przedstawicieli obozu władzy w Polsce, następnie skrupulatnie dementowane i ukrywane. Samo rozważanie takiej możliwości jeszcze niedawno równało się oskarżeniu o agenturalność i prowokację.
Tymczasem dziś głośno mówi to były sekretarz generalny, opisuje to „The Guardian”, czołowa i opiniotwórcza brytyjska gazeta i szeroko omawiają politycy i analitycy stosunków międzynarodowych całego świata.
Mamy zatem do czynienia z otwarciem jawnej debaty na projektem, który jeszcze niedawno był mniej lub bardziej dokładnie ukrywany. Zarówno bezpośrednie przystąpienie Polski i krajów bałtyckich do wojny przeciw Rosji, jak i polska interwencja na Ukrainie nie są już kwestią wątpliwości CZY, ale raczej prostej odpowiedzi KIEDY?
Prowokacja na Kresach?
Skądinąd z historycznego punktu widzenia byłaby to akcja bodaj czy nie jeszcze bardziej niebezpieczna. Wszak Wojsko Polskie nie tylko wróciłoby tym samym na część Kresów zajmowaną obecnie przez Ukrainę (Lwów, Wołyń, Stanisławów, Tarnopol), ale musiałoby także udzielić militarnego wsparcia m.in. Litwie, tzn. wkroczyć również do Kraju Wileńskiego, zamieszkałego przez większość polską. Spodziewane działania zbrojne przeciw Białorusi toczyłyby się zapewne na jej części Kresów, a więc w kierunku zamieszkałego przez liczną mniejszość polską Grodna itd.
Polacy podjęliby zatem działania na wyraźne polecenie Zachodu, ale na naszych własnych dawnych ziemiach, co nadawałoby całej operacji mocno dwuznaczny charakter, przypominający polską rekonkwistę. To zaś byłoby igranie z miejscowym antypolonizmem, który byłby naturalną reakcją na prawdziwy czy urojony „polski imperializm”. Operacja wojskowa pociągnęłaby za sobą pełnowymiarowy konflikt etniczny, na wzór tych, które np. zniszczyły b. Jugosławię, w sposób jak pamiętamy niezwykle krwawy i brutalny.
Fakt, że do takiego scenariusza wciąga nas ośrodek bezpośrednio nadzorujący neo-banderowską juntę kijowską czyni cały plan już wprost przygotowaniem do ostrzenia wołyńskich siekier. Być może bowiem wojowalibyśmy już nie tylko z Rosją, ale także z naszymi rzekomymi sojusznikami na Ukrainie, Litwie czy spośród szowinistycznej opozycji białoruskiej.
Oczywiście jednak głównym beneficjentem takiego starcia byłby atlantycki Zachód, uwielbiający, gdy Słowianie mordują się między sobą. Zapowiedź Rasmussena wskazuje zaś niestety, że być może już wkrótce nasi wspólni wrogowie będą mieli jeszcze więcej powodów do radości, patrząc na słowiańską krew przelewaną w bratobójczej wojnie.
Konrad Rękas „Chart”
https://chart.neon24.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz