Filipika na jękliwych
Wiemy o tym, że jest Dobro i Zło, ale powinniśmy też mieć umiejętność rozpoznawania, że jest także dobro i zło. Rozeznanie tego pierwszego objawia się jako fundament owego wszystkiego, co stworzono dla ludzi. Drugi podział ma znaczenie incydentalne i nie może być podstawą różnych myślowych systemów.
Po prostu potok życia niesie jednocześnie i jedno, i drugie; z tym iż to co od nas pochodzi jest zakorzenione w tym fundamentalnym podziale, pisanym z dużych liter. Wiadomo, że każdy chce być po stronie Dobra, nawet sam Diabeł. Z tym, że on swoją naturę i postępki jakoś opacznie tłumaczy.
Z drugiej strony powinniśmy przyjąć za pewnik i to, że jak powiadają Ewangelie „kto jest bez grzechu niech rzuci kamieniem…” Trzeba więc być ostrożnym i nie ferować pośpiesznych wyroków.
Tymczasem – ograniczmy się do spraw idei i praktyki politycznej. Na tym gruncie trzeba wykazywać nieustanny aktywizm, a głównym narzędziem, którym musimy się posługiwać jest język albo pióro, co na jedno wychodzi. Gadać i pisać; pisać i rozprawiać. Najgroźniejsza odmiana inflacji: publiczny przekaz, definiowanie rzeczywistości, ustalanie prawdy… W życiu dominuje potężne rozpasanie. Niezwykła kokieteria treści. Prawdziwe pomieszanie języków nowożytnych budowniczych ideowej wieży Babel.
W tym świecie wielu głosów i rezonansu należy jednak starać się znaleźć swoją niszę, własny świat idei i pojęć. Pora już na szczegóły, czyli do rzeczy.
Wiemy, że każde środowisko ma swój własny hermetyczny język, którym opisywany jest świat, stawiane są diagnozy, ordynowane recepty. Również Myśl Polska, będąca pismem ideowo-politycznym, zakorzenionym w jasno zdefiniowanej tradycji ma swoją działkę, którą uprawia. Nie jest lekko. Jednak w związku z obecnym duchowym klimatem dzisiejszych czasów niepotrzebnie pojawiają się znamiona działania jakby w osaczeniu, osamotnieniu, a co gorsze – w niezrozumieniu.
Niektórzy heroicznie stawiają się w roli głosicieli prawdy, demaskatorów zła, piewców najwyższych wartości. Taki niezamierzony gnostycyzm, nawyk zaspokajania poczucia elitarności. Niepotrzebnie, bo tak przecież nie jest. Na tym obszarze działania obowiązuje bowiem prosta zasada: raz pod wozem, raz na wozie. Poczekajmy. Nie uciekajmy w zgubny dawny polski mistycyzm, w budowanie głębokich szańców, oddzielających nas od polskiej głupoty. Nie ma takiej potrzeby. Narodowcy są bowiem zawsze z narodem.
Tropienie zła, demaskowanie jego oblicza, wskazywanie palcem tych przeciwników (nawet światowych), w których ono się wcieliło również jest jałowe i do konstruktywnych skutków nie prowadzi. Tak na przykład modne wytykanie palcem zwłaszcza Anglosasów, ich podstępnych zamiarów, uwięzi (w jakiej mają tkwić) np. na żydowskim pasku, też nie jest aż tak bardzo odkrywcze.
Lepiej przyjąć inną podstawę oglądu politycznych zjawisk: w świecie polityki ani dobro, ani zło w rzeczywistości nie istnieje. Jeśli jednak pielęgnujemy i wygłaszamy tę utopię – to konsekwentnie musimy przyjąć, że jesteśmy ucieleśnieniem dobra i wszystkich porządnych przez nas wartości. A tak przecież nie jest. Pamiętajmy przede wszystkim o tym, iż w jakimś stopniu należymy do dużego grona politycznych elit, które mają swój udział, w takim czy innym, kierowaniu Narodem.
Antoni Koniuszewski
https://myslpolska.info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz