Referendum i „mroczni siewcy Putina”
Wreszcie w przeddzień defilady z okazji święta Wojska Polskiego, które przypada 15 sierpnia – w rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z bolszewikami – rozładowało się napięcie, w którym trzymał nas Naczelnik Państwa.
Jak wiadomo, Naczelnik Państwa kilka dni wcześniej ogłosił pierwsze pytanie, jakie zadane zostanie obywatelom w tak zwanym referendum, które ma być zorganizowane 15 października – jednocześnie z wyborami parlamentarnymi. To pierwsze pytanie dotyczyło stosunku obywateli do „wyprzedaży” przedsiębiorstw państwowych – czy są „za”, czy przeciwnie – „przeciw”.
W kolejnych dniach następne pytanie zadała pani Beata Szydło – ongiś premier rządu, a dzisiaj – na emeryturze dla „byłych ludzi” w Parlamencie Europejskim, przypominającym pociąg z wariatami („szósta godzina z minutami, jedzie pociąg z wariatami…”). Pani Beata zapytała, czy obywatele pragną wydłużenia wieku emerytalnego, czy przeciwnie – woleliby tak, jak obecnie.
Z kolei swoje pytanie ujawnił wkrótce pan premier Morawiecki – czy obywatele chcą przymusowej relokacji migrantów, jak życzy tego sobie unijna „biurokracja”, czy nie. I wreszcie, w przeddzień defilady, pan minister Błaszczak zapytał obywateli, czy chcieliby rozbiórki płotu na granicy polsko-białoruskiej. Sejm ma podjąć decyzję w sprawie referendum 17 sierpnia – ale chyba będzie to formalność, bo skoro i Naczelnik i pani Szydło i pan premier Morawiecki, nie mówiąc już o panu ministrze Błaszczaku zdecydowali, to nie ma o czym mówić.
Jak nietrudno się domyślić, prawidłowa odpowiedź na każde pytanie powinna być negatywna. Cztery razy nasze stanowcze „nie!” Przypomina to inne referendum, w którym prawidłowa odpowiedź brzmiała „3 razy tak!”, ale to było dawno, jeszcze za Stalina, więc referendum w 33 roku transformacji ustrojowej musi jakoś różnić się od tamtego.
Wprawdzie pytania zostały sformułowane podchwytliwie, więc inteligentny obywatel natychmiast skapuje, o co chodzi, ale przecież do głosowania pójdą różni obywatele; zarówno ci inteligentni, jak i pozostali. Toteż pytania pozostawiają pewien niedosyt. Gdyby na przykład pierwsze pytanie było sformułowane tak: czy jesteś za wyprzedażą przedsiębiorstw państwowych, które zdrajca Tusk chciałby za bezcen oddać niemieckim rewizjonistom i odwetowcom w rodzaju Hupki i Czai – to nawet najbardziej pozostały obywatel wiedziałby, jak należy odpowiedzieć.
Niestety tego dodatku nie ma, na czym żeruje Judenrat „Gazety Wyborczej” i zgodnie z leninowskimi normami życia partyjnego o organizatorskiej funkcji prasy, sypie piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów, drukując instrukcje, co robić z tymi referendalnymi kartami. Chodzi o to, żeby za żadne skarby ich nie wypełnić, a potem – Boże broń – nie wrzucać do urny, tylko ewentualnie – całkiem gdzie indziej.
Drugie pytanie referendalne też mogłoby zostać uzupełnione na przykład takim oto dodatkiem: „które zdrajca Ojczyzny Donald Tusk, wraz ze swoimi kolaborantami z PSL, kilka lat temu podniósł”. Podobnie pytanie trzecie: „tych roznoszących różne choroby migrantów, których Donald Tusk na polecenie niemieckich rewizjonistów i odwetowców, chciałby tu sprowadzić na zgubę Narodu Polskiego”.
Wreszcie uzupełnienie do pytania czwartego w sprawie płotu „któremu sprzeciwiał się Donald Tusk, co to – po powrocie do władzy – natychmiast by go zburzył, na polecenie uzurpatora Aleksandra Łukaszenki”. Widocznie jednak Naczelnik pragnął uniknąć nadmiernej ostentacji i całą inicjatywę utrzymać w granicach demokratycznej, przedwyborczej krytyki. Bo wprawdzie pragniemy być „suwerenni” – jakże by inaczej?! – ale skoro w Unii Europejskiej „jesteśmy i być chcemy”, to jednak trzeba uważać.
Co innego Konfederacja, która do Unii Europejskiej ma stosunek niejasny i w ogóle głosi poglądy nie do przyjęcia przynajmniej przez pana Jaśkowiaka, piastującego urząd prezydenta Poznania. Z miłości do wolności słowa i demokracji pan Jaśkowiak, czy może jacyś jego pomagierzy, zrobili „no pasaran” panom Bosakowi i Mentzenowi, którzy zamierzali zrzucić maski i zatruć krystaliczną wielkopolską atmosferę jakimiś poglądami nie zatwierdzonymi przez partię i rząd.
W ogóle roi się tam pod podejrzanych typów, których katalog opublikował właśnie Judenrat „Gazety Wyborczej” informując, że to „mroczni siewcy Putina”, który „mieszają nam w głowie”. W jaki sposób ci „mroczni siewcy” mogą mieszać w głowie Judenratowi „Gazety Wyborczej”, który głowy ma przecież zatwierdzone jeszcze przez Bermana – tajemnica to wielka. W związku z tym jednak na mieście pojawiły się fałszywe pogłoski, jakoby miał zmartwychwstać obywatel, a właściwie towarzysz Różański i właśnie idzie na Polskę robić porządek a wspomniana publikacja Judenratu jest zwiastunem tego, co będzie się działo. Wprawdzie w tych fałszywych pogłoskach nie ma słowa prawdy, bo słowa prawdy płyną wyłącznie jak nie od Judenratu, to z ukraińskiego Sztabu Generalnego, a nie z jakichś fałszywych pogłosek, ale z drugiej strony wszystko to być może, bo skoro historia się powtarza na odcinku referendum, to dlaczego nie może powtórzyć się na odcinku Różańskiego?
Wyobrażam sobie jak na zew znajomej trąbki zareagowaliby semiccy czekiści: Piperman i Biberglanc. Każdy z nich w mgnieniu oka by odmłodniał, jakby go kto na sto koni wsadził! Ale przecież nie tylko oni. Iluż młodych potomków semickich czekistów i ich tubylczych pomocników też by chętnie sprawdziło, czy ma „wzrok bystry i rękę niechybną” – jak słynny Jagoda – ileż młodych potomkiń czekistek, też chciałoby pościskać wrogom ludu genitalia w szufladzie biurka – jak to robiła Luna Bristigerowa?
„Nie płoszmy ptaszka; niech mu się zdaje, że naszej partii siły nie staje (…) aż o poranku za oknem dojrzy kontury tanku, potem na schodach usłyszy kroki. Wnet się posypią piękne wyroki!” – pisał w proroczym natchnieniu Janusz Szpotański, któremu niezawisły sąd wszak też wlepił piękny wyrok za operę „Cisi i Gęgacze”.
Na razie jednak, zgodnie z zasadami dialektyki, mamy etap kadzenia suwerenom, etap zapytywania ich, co myślą, a to o wyprzedaży przedsiębiorstw, a to o emeryturach, a to o migrantach, a to o płocie – a jak ci, którzy myślą, że to wszystko naprawdę, na te pytania odpowiedzą prawidłowo, to nadejdą odpowiednie warunki do zmiany i powoli wkroczymy w etap surowości, kiedy będzie się liczyła czujność wobec wrogów narodu i inne pryncypia.
Przewidział to wszystko Adam Mickiewicz, pisząc w „Dziadach” o Senatorze: „patrz; dzisiaj on pazury schował i będzie się przymilał”. Ale pazury – pazurami, a z obfitości serca usta mówią i oto Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego złapała dwóch osobników, którzy rozlepiali w Krakowie i Warszawie ulotki werbujące ochotników do „Grupy Wagnera”. Tuż przed zapowiadaną defiladą. Ładny interes!
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz