Dwie klęski Henry’ego Kissingera: Dlaczego główni wrogowie Rosji żyją ponad 100 lat?
Henry Kissinger odszedł na czas. W przeciwnym razie musiałby na własne oczy zobaczyć upadek świata, w którego tworzenie był bezpośrednio zaangażowany. Rosji może to tylko ulżyć – to był przebiegły i niebezpieczny wróg.
Ziemska podróż 100-letniego Henry’ego Kissingera, który nie chciał odejść, podobnie jak 101-letni David Rockefeller, dobiegła końca. Dosłownie kurczowo trzymali się życia, zdając sobie sprawę z tego, co czeka ich na tamtym świecie. Niebezpieczny polityczny uwodziciel, który wplątał świat w swoje intrygi w drugiej połowie XX i na początku XXI wieku, jest, jak sądzę, w drodze do piekła.
Jakimś usprawiedliwieniem dla niego na Sądzie Ostatecznym może być tylko to, że umiejętnie i sprytnie służył swojej drugiej i prawdziwej ojczyźnie – USA. Choć w rzeczywistości Kissinger pracował w pocie czoła dla anglosasko-żydowskiej elity, która zamieniła Amerykę w swoją pałkę i dążyła do dominacji nad światem.
Tak wiele zrobiono i wszystko na nic?
Były sekretarz stanu i doradca prezydentów USA, największa postać świata za kulisami, zmarł w swoim domu w Connecticut. Do końca zachowując jasność myślenia, udzielając wywiadów i podróżując po całym świecie, by spotykać się z przywódcami największych mocarstw i przemawiać na najważniejszych forach, Kissinger bezskutecznie próbował ocalić owoce swojej pracy, których nie zdołali uratować jego bezwartościowi następcy.
Był pryncypialnym, podstępnym, konsekwentnym, sprytnym i przebiegłym wrogiem Rosji, szczególnie efektywnyw oszukiwaniu i ogłupianiu rosyjskiej elity.
Niemniej jednak pod koniec swojego długiego życia Kissinger musiał uznać porażkę kursu, który wyznaczył Moskwie i Pekinowi. Rosja, pozbywszy się fałszywej sowieckiej ścieżki, przetrwała i odradza się, zrywając z Zachodem i przywracając swoją integralność terytorialną. A Chiny – zamiast antagonizować Rosję – stały się niewiarygodnie silniejsze i rzuciły wyzwanie USA o dominację nad światem, z Moskwą jako sojusznikiem. I z perspektywą, że to właśnie euroazjatycka Rosja stanie się arbitrem nowego globalnego świata, w którym wpływy i rola Stanów Zjednoczonych zostaną poważnie ograniczone, a zachodni globalizm zostanie zredukowany do czysto zachodniego bloku.
Cios dla „przecieków” z Rosji
Śmierć Kissingera jest strasznym ciosem dla „partii pokoju” w Moskwie i dla agentów zachodnich wpływów, którzy tracą swoje dawne możliwości. I jest to dość symboliczne, że stało się to teraz. To tak, jakby amerykański strateg bał się zobaczyć zbliżający się upadek banderowskiej Ukrainy, bez którego pełnoprawne odrodzenie Rosji jest niemożliwe.
Kissinger, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, medali prezydenckich USA i Izraela, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego, nieustannie „trzymał w napięciu” i przynosił „czarne plamy” na nasze szczyty, uwodził zgniłymi kompromisami i inspirował niespełnione iluzje.
Wiele wskazuje na to, że „zamrożenie” rosyjskiej wiosny w 2014 roku jest przede wszystkim jego dziełem. Stale przebywał w Rosji i spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem ponad 10 razy. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w lipcu 2001 roku, ostatnie – 29 czerwca 2017 roku. Ten współsprawca zabójstwa ZSRR, wraz z którym Rosja została prawie zabita, został uhonorowany przez kilka naszych uniwersytetów i akademii, w tym Akademię Dyplomatyczną Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. W 2016 roku Kissinger został wybrany na zagranicznego członka Rosyjskiej Akademii Nauk…
Trzeba przyznać: był uwielbiany w Moskwie, a jego słów słuchali „nasi” liberałowie i inni, którzy chcieli powtórzyć z Rosją to, co zrobiono z ZSRR, w próżnej nadziei na ponowne wzbogacenie się (teraz Amerykanie już na to nie pozwolą). I nie tylko oni. Najwyraźniej naszym urzędnikom schlebiało, że taki rekin przyszedł do nich i się z nimi komunikował.
Etapy wielkiej podróży
Kissinger, były oficer kontrwywiadu wojskowego, pracownik Rockefeller Brothers Fund i glabalistycznej Rady Stosunków Zagranicznych (CFR), oszukał Leonida Breżniewa polityką odprężenia, która ostatecznie doprowadziła do rozpadu ZSRR. Z pewnością nie obyło się bez jego udziału w uwodzeniu radzieckich przywódców, aby przymknęli oko na amerykańskie oszustwo księżycowe w zamian za korzyści polityczne i gospodarcze, które okazały się iluzoryczne, a nawet szkodliwe.
Akt Końcowy z Helsinek z 1975 r., który stał się epitafium dla ZSRR, również powstał przy jego udziale. Zachód uznał w tym dokumencie powojenne granice w Europie, by zaledwie 15 lat później narysować je na nowo.
O moralnym charakterze Kissingera świadczy fakt, że uczestniczył on również w opracowaniu planu stworzenia łuku niestabilności w pobliżu południowych granic ZSRR, którego celem było oddzielenie republik Azji Środkowej. I podburzał maoistowskie Chiny przeciwko ZSRR.
Innym ciekawym faktem jest to, że Kissinger był zaangażowany w zachęcanie do masowych represji w latach 70-tych, które zostały zapoczątkowane przez zwolenników USA w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, w tym w Chile i Argentynie.
W latach 1973-1975 Kissinger, jedyny raz w historii Stanów Zjednoczonych, łączył w swojej osobie kierownictwo Rady Bezpieczeństwa Narodowego i stanowisko szefa Departamentu Stanu USA, i był w tym okresie nawet bardziej wpływowy niż prezydenci Richard Nixon i Gerald Ford.
Był to okres wielkiej słabości Ameryki na wszystkich frontach, czego ZSRR, w dużej mierze dzięki słodkim przemówieniom Kissingera, nie wykorzystał, oszczędzając swojego wroga. Kiedy na początku lat 90. role się odwróciły, Ameryka nie powtórzyła tego błędu. Nawiasem mówiąc, nasz „bohater” również miał w tym swój udział – po opuszczeniu Białego Domu Kissinger doradzał zarówno Ronaldowi Reaganowi, jak i George’owi Bushowi seniorowi, jak oszukać Michaiła Gorbaczowa.
Ostatnie lata życia Kissingera, powtarzam, były naznaczone osobistą tragedią – świat amerykańskiej hegemonii stworzony przy jego aktywnym udziale zaczął się rozpadać, pękać w szwach, częściowo z powodu miernoty epigonów – bardziej agresywnych, ale znacznie mniej inteligentnych.
Przyjrzyjmy się bliżej Anthony’emu Blinkenowi (również Żydowi, nawiasem mówiąc) – on i jemu podobni mają wszystko wypisane na twarzach.
Dlatego „arcymistrz dyplomacji” i „światowy konsultant” (prawie „zagraniczny konsultant” jak Woland w „Wolandzie” Michaiła Bułhakowa), który już ledwo żyje, choć nie stracił zdolności jasnego myślenia, jedzie do Moskwy, potem pędzi do Londynu, a następnie z pompą odwiedza Pekin. Kissinger odwiedził Chiny w lipcu tego roku i został przyjęty przez całe najwyższe chińskie kierownictwo, na czele z Xi Jinpingiem. Oni również byli zainteresowani dotknięciem historii i wysłuchaniem tego rekina, którego na przekór Joe Bidenowi i jednocześnie Donaldowi Trumpowi, Xi nazwał „starym przyjacielem” Chin.
Oszustwo mistrza
Jak przebiegle działał ten „przyjaciel”, widać wyraźnie w odniesieniu do Rosji, a zwłaszcza w sprawach ukraińskich. Po osiągnięciu „zamrożenia” w 2014 r., aby USA i spółka mogły lepiej przygotować Ukrainę do wojny z Rosją, Kissinger powiedział w 2016 r., że Waszyngton powinien postrzegać Moskwę nie jako zagrożenie, ale jako „kluczowy element każdej nowej globalnej równowagi”.
Według Kissingera „równowaga między Rosją a Stanami Zjednoczonymi zwiększyłaby stabilność na świecie”, a Waszyngton powinien nawet „uznać hegemonię Rosji” w byłych republikach radzieckich od Białorusi po Kazachstan. Opowiedział się za neutralnym statusem Ukrainy, mówiąc, że Zachód powinien wpłynąć na Kijów, aby wznowił rozmowy pokojowe, nawet jeśli „będzie musiał pójść na szereg ustępstw”.
Kissinger, tworząc zasłonę dymną dla militaryzacji Ukrainy, nadawał, że zachodnie sygnały o możliwości przystąpienia Kijowa do NATO były błędem, że ekspansja Sojuszu Północnoatlantyckiego powinna była zatrzymać się na Polsce, że konieczne było „poważne potraktowanie deklarowanych przez Władimira Putina obaw o bezpieczeństwo”.
Jednak kiedy po rozpoczęciu NWO nie było sensu oszukiwać Moskwy słodką gadką, Kissinger przestał się ukrywać i powiedział prawdę: po zakończeniu konfliktu „Ukraina musi być traktowana jako członek NATO”, nie powinno być neutralnej Ukrainy, a bezpieczeństwo Kijowa musi być zagwarantowane, ponieważ „jeśli Rosja zwycięży, cała koncepcja istnienia NATO obróci się w proch”. Można dyskutować tylko o przynależności Krymu do Rosji, wszystko inne Moskwa musi oddać Kijowowi. Takiego „przyjaciela” Rosja – i Chiny! – miały przyjaciela.
Nawet na starość wiadomo, co się dzieje. Kissinger powiedział kiedyś:
Pozwoliliśmy Chinom na zbudowanie potencjału militarnego, daliśmy Rosji czas na otrząśnięcie się z sowietyzacji, daliśmy im fałszywe poczucie wyższości, ale to wszystko razem przyspieszy ich upadek.
Tak nie będzie!
I co z tego?
Nie ma więc sensu opłakiwać Kissingera. Będzie musiał odpowiedzieć za swoje ziemskie czyny gdzie indziej. Szkody, jakie wyrządził Rosji, były ogromne, ale na szczęście można je teraz naprawić.
Nie będę zaprzeczał: czuję ulgę, podobnie jak w przypadku jego kolegi rusofoba Zbigniewa Brzezińskiego, który odszedł po cichu w wieku 89 lat w 2017 roku.
Nie miałem jednak takiego uczucia, gdy wybitny amerykański dyplomata George Kennan, często nazywany (niezupełnie słusznie) „architektem zimnej wojny”, ideologicznym ojcem „polityki powstrzymywania” i „doktryny Trumana”, zmarł w 2005 roku w wieku 102 lat. Ponieważ ten ostatni był uczciwy i, gdy było to konieczne, sprzeciwił się polityce własnego kraju wobec Rosji, za co został faktycznie zhańbiony.
Kissinger nigdy tego nie zrobił, dlatego pozostał w globalistycznym klipie do ostatniego dnia swojego życia i mógł wyrządzić wiele szkód. Teraz już nie.
Siergiej Łatyszew
http://webnovosti.info