„agonia globalizmu”
Wydaje się nieuchronna. Ich system finansowy się wali, w końcu ile można manipulować stopami procentowymi ? W 2008 jeszcze jakoś udało się problem zaklajstrować, wyciszyć, głównie dzięki współdziałaniu publiczności. Plandemia też pozwoliła najbogatszym (którym nigdy nie dość) nieźle zarobić. Bo ludzie zawsze mają nadzieję, że jakoś to będzie. Teraz zaczyna do nich docierać, że może nie być. Wielu idiotów liczyło na elity, że une to takie mundre som, dobrze chcom i cuś wymyślą. Teraz elity wykonują nerwowe ruchy, a ich panika udziela się masom. W Holandii ponoć zaczęli straszyć ludzi wojną i ludzie się faktycznie wystraszyli. Myślę, że właśnie po to tak usilnie próbują sprowokować Putina, żeby użył atomicy. Wtedy byłoby im łatwiej podkręcić histerię (dzisiaj Lwów – jutro Haga, w każdej chwili ruskie rakiety mogą spaść na was), a jednocześnie wymigać się od odpowiedzialności (bo winne są czynniki zewnętrzne, nie my, broń Boże). Najpierw „wirus wymknął się z chińskiego laboratorium” albo z jakiegoś targu mięsnego i zaatakował świat (nie nasza wina – my robiliśmy co mogliśmy, żeby was ratować) i to ludziska kupili, potem Putin oszalał i zaatakował ni z tego, ni z owego pokojowy, szlachetny Banderland – na to też się publika nabrała. Teraz idą dwutorowo – wojna i nowa zaraza. Bo Putin się uparł i mimo tysiąca prowokacji prowadzi staroświecką wojnę pozycyjną na ograniczonym terenie. No może jeszcze da się ruszyć Persów, więc Hansy, Johny, Jean-Pierry, Larsy czy Timy będą się obawiać ataku irańskich rakiet czy dronów albo zamachów Hamasu, ale zaraza najlepsza. Tylko że najlepiej straszy się sytych i zadowolonych z życia, a takich jakby coraz mniej. Nędza globalnym psychopatom nie sprzyja, bo w takiej sytuacji człowiekowi już wszystko jedno – nie ma nic do stracenia. Może więc rację ma Vissim – „za długo to przeciągali”.
Poznanianka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz