wtorek, 13 lutego 2024

Nie o żaden klimat i i powrót mamutów czy innych dinozaurów tu chodzi.

 

  1. Te wszystkie wyliczanki ile jaki kraj czy kontynent wytwarza CO2, próby rozkładania tego na tzw. „chłopski rozum” i dowodzenie że to przecież „nijak się nie spina”, zamartwianie się że w kraju nie ma i raczej nie będzie przy każdym miejscu parkingowym „gniazdka” do ładowania samochodu, czy wreszcie że mało ludzi będzie sobie mogło pozwolić na zakup samochodu w cenie 2- pokojowego mieszkania w powiatowym mieście, można sobie schować w buty.
    To wcale nie jest tak, że w tej Brukseli siedzą jacyś kliniczni fanatycy ekologii, którzy ubzdurali sobie, że praktycznie likwidując możliwość posiadania prywatnego samochodu w UE uratują planetę. Europa to tylko plamka na mapie świata i nawet gdyby tu zredukować ilość CO2 do zera, to w sytuacji świata zmieni to też okrągłe zero.
    Nie o żaden klimat i i powrót mamutów czy innych dinozaurów tu chodzi.

    Prywatny samochód, możliwość swobodnego przemieszczania, względnie sprawny i w dwie minuty zatankowany po korek, to jednak jakaś tam wolność. Wiele w ostatnich latach robi się, w najróżniejszych dziedzinach życia i praktycznie na rympal, żeby kandydatów na niewolników od tych jakichś resztek „wolności” odzwyczajać. Nie wszystko da się wprowadzić z dziś na jutro, bo wtedy gnuśne, kompletnie zdezorientowane i zachowujące się jak śnięte ryby „masy” mogłyby jednak pod wpływem nagłego impulsu doznać nagłego przebudzenia i zrobić coś, czego specjaliści od psychologii tłumu, od wojny psychologicznej, od dezinformacji, od sterowania społeczeństwami jak jakimiś humanoidami woleliby uniknąć, a ich pracodawcy tym bardziej.

    Może po prostu Europa została wytypowana na „prekursora” i poligon doświadczalny wprowadzenia wzorowego gułagu cyfrowego i nie tylko… Jak tutaj to wypali to i reszta świata dostanie rozkaz „walki” z CO2, czy z jakimkolwiek innym urojonym „zagrożeniem”, choćby to miało przybrać postać powrotu do epoki kamienia łupanego… Problem w tym , że współcześni „jaskiniowcy” mieliby o wiele trudniej niż ci sprzed pary tysięcy lat… Jak tu wyciąć jakieś krzaki na rozpalenie ogniska bez odpowiednich wniosków, pozwoleń i kar za „uchybienia”… Zresztą ognisko to CO2, więc opcja chyba w ogóle wykluczona, albo ściśle ograniczona i kontrolowana.
    Skąd brać żarcie? Na diecie z surowych robaków, pająków, czy dżdżownic organizm ludzki chyba długo nie pociągnie, a zabijanie zwierząt czy łowienie ryb – zwłaszcza bez stosownych opłat i pozwoleń – mogłoby być zagrożone takimi karami, że lepiej już umrzeć z glodu…

    A tak całkiem na serio – o ile w najbliższych latach jakąś większa wojenka w Europie czy na świecie nie spowoduje, że „priorytety” odnośnie losów ludzkości nie ulegną „modyfikacjom”, a cała ta UE dalej będzie trwać i wprowadzać te swoje kretynizmy w życie, to zapewne w okolicach roku 2030 ceny samochodów osobowych, nawet starych gratów, zaczną szybować w górę niczym rakieta, ciśnienie zacznie rosnąć, bo każdy, kto nie ma i miał nie będzie kasy lub ochoty na jakiegoś „elektryka”, będzie robił wszystko żeby przed wejściem zakazu zaopatrzyć się w „normalny” samochód i jeszcze chociaż parę lat móc jeździć tak jak jest przyzwyczajony, a nie jak wózkiem widłowym na baterie po magazynie, gdzie po paru godzinach eksploatacji trzeba go podłączyć do ładowania, które trwa dość długo, a na który to „wózek” i tak go zresztą nie będzie stać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...