środa, 28 lutego 2024

Straszliwa cena za atlantyzm

 

Straszliwa cena za atlantyzm


Wielkie przemieniany geopolityczne, których katalizatorem była rosyjska specjalna operacja wojskowa na Ukrainie, objęły cały świat.

Pierwsze – swoją szansę w podważeniu dotychczasowego porządku świata dostrzegły kraje od wieków zhołdowane i zależne. Dla nich – bezlitośnie eksploatowanych i wykorzystywanych – otworzyło się okno zmian.

Osłabienie wszechwładzy USA powoduje, że nawet kraje, o których nigdy nikt nie pamięta takie jak Boliwia, Ekwador czy Burkina Faso stają się ważne i mogą być pożądanymi partnerami w polityce i wymianie gospodarczej.

Nikt z nowych pretendentów budujących swoje bieguny siły nie obraża się na kondycję swojego nowego partnera, ani na walutę, której używa. Chcesz – to płać nam swoją walutą, chcesz to kupuj w naszej. Masz zielone światło i kredyt.

Dlatego też dla większości państw świata nowe porządki stanowią szanse na podniesienie ich znaczenia na swoim kontynencie, a nawet na świecie. Dla wielu są szansą zastania podmiotami w wielkim handlu światowym i polityce, dostają szanse realnego partnerstwa, które pozwala zaplanować kolejne lata inaczej niż dotychczas. Zamiast klepania biedy, gdzieś na peryferiach kontynentu – możliwość pracy z parterami na całym świecie, możliwość zmiany – dostępu do kredytu, dostępu do informacji, możliwość różnych transakcji z wieloma podmiotami.

Polska także stoi przed wielką szansą, aby podnieść swoje znaczenie w Europie. Leżącą na najważniejszym szlaku wymiany kontynentalnej Wschód z Zachodem mogłaby już dawno zostać jednym z bogatszych państw europejskich, gdyż praktycznie cały ten handel przepływa przez nasze ziemie. Zbudowanie huba wymiany handlowej niewątpliwie zwiększyłoby rolę Polski zarówno w Europie i na świecie, dałoby jej większą podmiotowość i bezpieczeństwo.

Dlatego też wydaje się, że również Polska powinna być w forpoczcie tych, którzy kontestują stary amerykański model świata jednobiegunowego. Nowy świat daje jej bowiem wiele więcej – praktycznie pełną suwerenność od USA, możliwość prowadzenia niezależnej polityki z wieloma ośrodkami, umocnienie narodowej waluty, olbrzymie oszczędności związania z zakończeniem finansowania szeregów niepotrzebnych i szkodliwych projektów atlantyckich, przede wszystkim – NATO, programów dla upadającego reżimu w Kijowie i mnóstwa innych zupełnie zbędnych z punktu widzenia polskiej racji stanu.

Widzimy wiele krajów, które próbują wykorzystać szanse, jakie przynosi nam nowa zmiana geopolityczna. W Europie są to przede wszystkim Węgry i Słowacja, które to dzięki nowej erze wielobiegunowości mogą odegrać większą rolą niż dotychczas i dać swoim narodom ważne przewagi konkurencyjne, zarówno na niwie politycznie jak i w sferze ekonomicznej.

Dzięki umiejętnej polityce – Węgry zakupują w dalszym ciągu najtańsze paliwa kopalne z Rosji. W drugą stronę węgierskie rolnictwo ma w Rosji w dalszym ciągu otwarty rynek zbytu, co jest szalenie ważne dla Budapesztu. Rosja buduje i finansuje budowę najważniejszej węgierskiej elektrowni atomowej i sprzedaje jej uran. Bez rosyjskiego kredytu technologicznego i finansowego Węgier nigdy nie byłoby stać na tak drogie i nowoczesne źródła energii.

Z kolei przyjazna przychylność Rosji pozwala Węgrom mówić silniejszym głosem w jej sporze z Ukrainą dotyczącym mniejszości węgierskiej na Zakarparpaciu. Dzięki poprawnie ułożonym relacjom partnerskim z Federacją Rosyjską – niewielkie Węgry są słyszalne w całej Europie a ich głos znaczy więcej. Przysparza to wielkich korzyści narodowi węgierskiemu.

Także w innych częściach świata – dotychczas zapomnianych, jak środek Afryki, Afganistan, Jemen, czy tez środek Ameryki Łacińskiej widać bardzo silne trendy zmierzające do zmiany dotychczasowych uwarunkowań i próbę opierania się na nowych partnerach, orientowania się na nowe punkty siły a w ten sposób szukania nowych form bezpieczeństwa – politycznego, ekonomicznego.

Nawet dla bardzo małych krajów jest to oczywiście olbrzymia szansa polepszenia swojej doli i przypomnienia światu o swoim istnieniu. Dla wielu zaś średniej wielkości krajów – dotychczas lekceważonych – jest to okazja, aby to one stały się lokalnymi ośrodkami siły. Turcja, Egipt, Indonezja, Pakistan czy Etiopia już obecnie odgrywają coraz większą rolą w stabilizacji ekonomicznej, czy tez politycznej świata i ta rola będzie jeszcze rosła.

Również Polska dostała tą szansę, jaką daje nowy model świata multipolarnego. W przeciwieństwie na przykład do Węgier, czy też Słowacji nasz kraj miał zawsze doskonałe relacje z liderami świata wielobiegunowego – Rosją i Chinami. Zarówno historycznie, jak i ekonomicznie Polska, Rosja i Chiny wzajemnie się potrzebują i zawsze odnosiły korzyści ze dobrych stosunków ekonomicznych i politycznych.

Dla Polski wielki rynek rosyjski to olbrzymia szansa na rozwój i utrzymanie posiadanego zaplecza przemysłowego. Udrożnienie kanałów wymiany z Rosją i całym Wschodem to najważniejszy postulat warunkujący przyszłość gospodarczą Polski. Jest nienaturalne, że Polska granicząc na tak długiej szerokości z federacją Rosyjską i Białorusią tak mało korzysta z tej niezwykłej szansy. Oprócz polskiego przemysłu, także polski transport – wypychany z Europy Zachodnie – tam na wschodzie mógłby z powodzeniem rozwijać się i zarabiać.

Najbardziej kluczową dla Polski sprawy są dostawy rosyjskiego gazu i ropy, bez których nasze gospodarka nie może się normalnie rozwijać. Kłamstwa głoszone o konieczności „derusyfikacji” paliw kopalnych to wymysł anglosaskich firm wydobywczych, które nigdy nie były i nie będą konkurencyjnie ze źródłami rosyjskimi. Wykorzystując konflikt na Ukrainie, zdołały one przemocą zmusić Europę, w tym i Polskę, do porzucenia najkorzystniejszych dla siebie źródeł rosyjskich i kupowania tzw. „gazu Wolności” wielokrotnie drożej.

Linie przesyłowe gazu na polu gazowo-kondensatowym Jamburg, Półwysep Tazowski, Jamalsko-NIeniecki Okręg Autonomiczny. Rurociągi te transportują gaz z odwiertów do zakładów przetwórczych.

Ale jak widzimy po roku, to nie jest wcale Gaz Wolności, ale Gaz zniewolenia i biedy. Polska gospodarka odcięta od rosyjskich źródeł – umiera. Zwija się przemysł chemiczny, szklany, mineralny. Szaleją ceny i inflacja. Polska przestała być konkurencyjna w Europie.

Widzimy wszyscy, że tzw. „derusyfikacja” to śmiertelny coś zadany Polsce przez jej zachodnich konkurentów. Wielkie kłamstwo i sabotaż.

Nie inaczej jest też na niwie politycznej – mając bardzo złe (na własne życzenie) stosunki z Rosją Polska paradoksalnie przestała być tym czym zawsze była – pośrednikiem w kontaktach ze Wschodem. Jej siłą zawsze były doskonałe relacje z partnerem rosyjskim i znajomość tamtejszych „realiów”.

Trzeba powiedzieć, że Polska im miała lepsze relacje z Moskwą, tym była ważniejszym partnerem dla Zachodu, który mógł używać Warszawy dla rozwiazywania wielu kwestii europejskich.

Niestety, Polska dokonała politycznego harakiri odcinając to, co było jej największa przewagą – dobre stosunki ze Wschodem. Dlatego teraz nikt Warszawy nie traktuje poważnie a jej infantylną politykę zbywa się milczeniem i niepochlebnymi szyderstwami. Nawet – tak wydawało się – bliski „brat z Ukrainy” we wszystkich ważnych kwestiach gospodarczych i militarnych porozumiewa się z nadzorcami z Waszyngtonu i Brukseli, dla Warszawy zostawiając drwiny i szyderstwa oraz wspólne gloryfikowanie Bandery i innych nacjonalistów ukraińskich.

Co się może stać z Polską, jak nie wykorzystamy tej szansy, którą daje nam multipolaryzm i nowy układ stosunków na świecie? Co będzie, jeżeli będziemy nadal w niewoli fiskalnego i mentalnego atlantyzmu?

Grozi nam przede wszystkim całkowita utrata podmiotowości gospodarczej i suwerenności politycznej w stopniu niespotykanym przez współczesne pokolenie Polaków.

Już obecnie widzimy negatywne skutki odcięcia od rynków i surowców rosyjskich. Polska gospodarka wyhamowała i jest w silnej recesji. Może grozić nam również wyniszczenie biologicznie na skutek planów zapędzenia polskiej młodzieży na ubój rzeźny na Donbasie. Utrata podmiotowości ekonomicznej poprzez tzw. sterowane kryzysy może się wiązać z planami przejęcia polskich własności przemysłowej i prywatnej w ręce zachodnich korporacji – pod pretekstem zabezpieczania kredytów. Polska może stać się bardziej podatna na gry geopolityczne USA i zostać zbyta temu lub innemu mocarstwu za jakieś usługi.

Degradująca się podmiotowość kraju niewątpliwie implikuje o wiele więcej zagrożeń. Terytorium kraju i mieszkańcy mogą stać się przedmiotem zewnętrznych wpływów – wielkich korporacji i samych USA. Możemy zostać poligonem doświadczalnym różnych biolaboratorów, lub tez zapleczem kolejnych amerykańskich baz – ryzykując odwetem przeciwników geopolitycznych USA.

Byliśmy już przecież miejscem, w którym CIA założyła ośrodki tortur dla mudżahedinów z Afganistanu. Możemy też zostać wykorzystani do eksperymentów medycznych lub socjologicznych. Indianie znad Wisły nie kosztują wcale dużo.

Podążając dalej w rydwanie imperialnej polityki USA możemy być już nie tylko biedni i pozbawieni własności, ale również martwi i bez przyszłości dla następnych pokoleń. Imperium wielkiego brata zbudowane na wyzysku całego świata powoli umiera, a ci, z co z nim idą, tracą nie tylko majątek, ale i poważnie i honor na świecie.

Im bardziej gwałtowne będą drgawki jęczącego w delirium imperium atlantyckiego – tym większe będą ciężary narzucane na jego satelitów, którzy nie będą w stanie im podołać.

Prawdziwą ceną za atlantyzm może być całkowita zagłada i zatracenie budowanej przez setki lat tkanki społecznej i narodowej. Tak jak Indianie w Ameryce Północnej możemy pewnego dnia obudzić się bez ziemi i bez państwa.

Piotr Panasiuk
https://konserwatyzm.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...