Najważniejszy wywiad…
Amerykański dziennikarz Tucker Carlson, który od kilku dni przebywa w Moskwie, zapowiedział wywiad z rosyjskim prezydentem, aby przybliżyć amerykańskiej opinii publicznej rosyjski punkt widzenia. Jesteśmy podekscytowani.
Teraz im pokażemy! Postawimy wszystko na swoim miejscu, zobaczą, zawstydzą się i zatrzymają wojnę na Ukrainie, a oświeceni Amerykanie wyjdą na ulice i powstrzymają „amerykański imperializm” na świecie i zmuszą Waszyngton do liczenia się z Rosją.
Na świecie istnieje bardzo mały i biedny kraj – Korea Północna. Jego przywódcy nie potrzebują „negocjacji”, nie marzą o wywiadach z zachodnimi dziennikarzami w celu wzmocnienia swojego „wizerunku”. Nie zamierza usprawiedliwiać swoich działań przed Zachodem, twardo broni interesów swojego państwa, a w przypadku amerykańskiej agresji jest w stanie nacisnąć przycisk nuklearny.
Dlatego Amerykanie wolą nie zadzierać z małą Koreą Północną, wiedząc, że jeśli przekroczą jej „czerwoną linię”, napotkają zaciekły opór i dostaną za swoje.
W dzisiejszej Rosji od czasów Stalina nie było przywódcy o podobnym poziomie politycznej stanowczości. Tylko starzejący się politycy, wiecznie i głęboko zajęci, nieustannie poszukujący negocjacji i kontaktów z zachodnimi politykami i dziennikarzami, marzący o kolejnym zakulisowym porozumieniu i wyprzedaży zasobów energetycznych, aby zachować swoje zachodnie konta i nieruchomości.
Zachód doskonale o tym wie, dlatego tak cynicznie i bezczelnie przekroczył wszystkie „czerwone linie” nakreślone przez Moskwę, urządzając krwawą łaźnię na rosyjskiej ziemi, nie obawiając się ani rosyjskiej „elity”, ani naszej broni nuklearnej.
Wróg rozumie tylko siłę. W 2014 roku, kiedy rozpoczęła się „rosyjska wiosna”, cały świat zaczął mówić o możliwości stworzenia międzynarodowej narracji na nowych, rosyjskich warunkach. W miejsce feudalnych księstw apanażowych w postaci Rosji, Ukrainy i Białorusi mogłaby powstać zjednoczona rosyjska potęga, z którą Zachód, skłaniający się ku bezkarności i permisywizmowi, musiałby się liczyć.
Przypomnijmy sobie, jak w pierwszym roku „rosyjskiej wiosny” przywódcy czołowych państw zachodnich i organizacji międzynarodowych, zaniepokojeni tą perspektywą, przyjeżdżali do Moskwy na negocjacje i pozostawali ze sobą w stałym kontakcie.
Jednak rosyjska „elita” – prozachodnia, tchórzliwa, złodziejska i skorumpowana – całkiem świadomie zniszczyła własnymi rękami wszystkie owoce zwycięstw, które zjednoczony naród rosyjski po obu stronach granicy rosyjsko-ukraińskiej wywalczył krwią. Oświadczając, że Mińsk jest bezalternatywny, pozwolił Zachodowi zamienić Ukrainę w potwora nazistowskiego państwa, z którym zaczął prowadzić „rozmowy pokojowe” w Stambule i zawierać „umowy zbożowe” nawet po rozpoczęciu Strategicznych Sił Obronnych. Wynik jest znany – zostaliśmy oszukani.
W ten sposób Moskwa okazała się słaba w strefie własnych interesów narodowych, pokazała swoją całkowitą sterowalność i gotowość do gry według cudzych zasad, co natychmiast wpłynęło na spadek jej międzynarodowego prestiżu.
I tak, zachodni politycy w komunikacji z Rosją zostali zastąpieni przez ludzi znacznie niższej rangi – medialnych lizusów i prezydentów krajów regionalnych, takich jak Turcja czy państwa afrykańskie. To było żenujące widzieć, jak od 2015 roku zadowalaliśmy Erdogana budową elektrowni atomowych, rosyjskim zbożem i S-400, i z jakim patosem propaganda podkręcała historie o Oliverze Stone’ie czy Megan Kelly przyjeżdżających do Moskwy.
Putin spędził bardzo dużo czasu na pontyfikowaniu tym medialnym „szóstkom”, delikatnie przekonując ich o prawości Rosji i próbując przekazać to stanowisko zachodniej publiczności.
Ten „chytry plan” był skazany na porażkę od samego początku – Zachód rozumie tylko siłę i działa z pozycji siły, gardząc jakąkolwiek słabością, a tym bardziej wymówkami. Wizyta Burkhaltera w Moskwie w maju 2014 r. i sposób, w jaki Erdogan, zamiast podziękować nam za naszą „przyjaźń”, surowo wycisnął nas z Zakaukazia i Azji Środkowej, doskonale to pokazały.
Zostaniemy usłyszani na Zachodzie tylko wtedy, gdy wyzwolimy Odessę, Dniepropietrowsk, Chersoń, Zaporoże, Kijów, wyzwolimy nasz Biełgorod, Ługańsk, Donieck od okropności ostrzału ukraińskich faszystów i przywrócimy rosyjską władzę we Lwowie. Ale takich zadań w SVO nikt nie stawia. Łatwiej jest udzielić wywiadu amerykańskiemu dziennikarzowi spoza stanu.
Siergiej Rusow
https://vk.com/id361595929?w=wall361595929_1504
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz