Szczęście Aleksandra Fleminga, czyli przypadkowe odkrycie penicyliny.
Pewne losy są zapisane w błocie. Urodzony w 1881 roku Alexander Fleming spędził dzieciństwo, błąkając się na farmie na wrzosowiskach Lochfield,
na południe od Glasgow w Szkocji, którą opuścił, aby kontynuować studia bakteriologiczne w Anglii. To tu młody człowiek wybrał swoją drogę: medycyny laboratoryjnej, eksperymentalnej i ciekawej.
Po zostaniu wykładowcą w szkole medycznej St. Mary's Hospital w Londynie Alexander Fleming błyszczy swoim nowym statusem : muszką, flanelowym garniturem, modnym mieszkaniem w pięknych londyńskich dzielnicach...
Ale błoto, które narodziło się na jego oczach, dogoniło go w 1914 roku.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, początkujący lekarz wraz z wieloma kolegami został wysłany do prowizorycznych szpitali rozsianych po całym froncie zachodnim. W horrorze okopów, w Korpusie Medycznym Armii Królewskiej, porucznik, a następnie kapitan Fleming był blisko śmierci. Okaleczone ciała, rozszarpane drutem kolczastym lub poćwiartowane granatami, nie mają nic wspólnego z eksperymentem laboratoryjnym.
Pomimo udzielonej opieki wielu żołnierzy nie przeżyło odniesionych obrażeń i zmarło na zatrucie krwi (posocznicę), które było wówczas bardzo powszechną plagą. Co więcej, Alexander Fleming potępia powszechne w tamtych czasach stosowanie środków antyseptycznych, które przyniosły efekt przeciwny do zamierzonego w obliczu ran wojennych.
Doświadczenia z pola bitwy pozostawią ślad w umyśle lekarza niczym plama na całe życie. Gdy tylko wróci do laboratorium, obiecuje opracować skuteczniejsze rozwiązania kliniczne !
Zaniedbanie historii.
Wrzesień 1928. Szkocki naukowiec jak zwykle krząta się w lesie probówek. Właśnie wrócił do Londynu po kilku tygodniach spędzonych z rodziną – zasłużone wakacje dla często przytłoczonego mężczyzny.
Świadczy o tym bałagan, który go otacza : palniki Bunsena i kalorymetry leżące odłogiem, mikroskopy kręcące się oczami, pipety wymiotujące kropla po kropli nieznanymi substancjami do aluminiowego zlewu.
Zdeterminowany, aby zaprowadzić porządek, biolog odwraca się w róg pokoju : są tam niezgrabnie ułożone szalki Petriego zawierające szczepy gronkowców. Tuż przed udaniem się na urlop studiował jego zachowanie. Uwagę badacza przykuła jednak kultura bakterii : podczas jego dłuższej nieobecności zagnieździła się tam pleśń. Czy dostała się przez okno, które pozostało otwarte w ten upalny sierpniowy dzień ? Czy zostały skażone w wyniku eksperymentu Merlina Pryce’a, jego kolegi ? Daleki od obwiniania swojego zaniedbania, Alexander Fleming szczegółowo bada pudełko. Zauważa, że szczepy bakteryjne zniknęły w przestrzeni zajmowanej przez pleśń, tak jakby grzyby pozbyły się bakterii.
Zawsze pełen spokoju Alexander Fleming nie daje się ponieść emocjom. Zaczyna od pokazania kultury koledze. To interesujące; a nawet może stać się ważne.
Alexander Fleming postanowił kontynuować eksperyment. Jego „sok z pleśni”, jak go pieszczotliwie nazywa, niszczy patogeny wywołujące zapalenie płuc, błonicę, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i szkarlatynę. Alexander Fleming dopiero zaczynał sobie wyobrażać znaczenie swojego odkrycia : w 1929 roku nazwał go „penicyliną”.
Ale droga do syntezy odpowiedniej formuły jest długa. Musi pomnożyć testy, aby spróbować ustabilizować leczenie przy pomocy doświadczonych chemików. Bakteriolog jest bliski porzucenia projektu, który kosztował go dwanaście lat wysiłków, gdy jego pałeczkę przejmują inni eksperci – Howard Walter Florey i Ernst Boris Chain. Chociaż w latach czterdziestych XX wieku ta cudowna substancja pomogła wyleczyć kilku pacjentów, była ona niezwykle rzadka. W rzeczywistości jest to tak rzadkie, że po wstrzyknięciu pacjentowi dawki jest ona następnie odzyskiwana w przefiltrowanym moczu.
Po wielu próbach Howardowi W. Floreyowi i Ernstowi B. Chainowi w końcu udało się wydobyć idealną recepturę na uruchomienie masowej produkcji.
To jest na czasie: właśnie wybuchła druga wojna światowa, a wraz z nią wiele strasznych ran, z którymi trzeba się uporać. Alexander Fleming postanawia zemścić się na błocie. Uratowano ponad 80 milionów istnień ludzkich !
Po zbombardowaniu Pearl Harbor, które zadecydowało o przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny w grudniu 1941 r., przyspieszono produkcję „cudownego leku”. Zachęca się laboratoria amerykańskie, aby poświęciły temu wszystkie swoje wysiłki. Liczby mówią same za siebie : w 1943 r. wyprodukowano 21 miliardów dawek penicyliny, w następnym ponad 1600 miliardów i ostatecznie w 1945 r. 6800 miliardów. Szacuje się, że od 12 do 15% sił alianckich zawdzięcza życie odkryciu Aleksandra Fleminga.
Ale szkocki biolog nigdy się tym nie pochwali. „Nie wynalazłem penicyliny” – powiedział. Natura to zrobiła. Odkryłem to przez przypadek.” Ten szczęśliwy przypadek zrewolucjonizował świat medyczny, który odkrył antybiotyki. Cieszący się międzynarodowym uznaniem Sir Alexander Fleming otrzymał w 1945 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny wspólnie z chemikami Howardem W. Floreyem i Ernstem B. Chainem. Penicylina jest obecnie najczęściej stosowanym antybiotykiem na świecie. Szacuje się, że od czasu masowej produkcji w 1940 roku uratował życie ponad 80 milionom ludzi. Wszystko dzięki poświęceniu kilku badaczy... i odrobinie pomocnej dłoni Boga.
Źródło: Slatle.fR
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz