piątek, 31 maja 2024

GAŁAŚ: Polska może stać się inicjatorem wojny na pełną skalę z Rosją, jeśli nie odzyska prawie utraconej suwerenności.

 GAŁAŚ: Polska może stać się inicjatorem wojny na pełną skalę z Rosją, jeśli nie odzyska prawie utraconej suwerenności

GAŁAŚ: Polska może stać się inicjatorem wojny na pełną skalę z Rosją, jeśli nie odzyska prawie utraconej suwerenności.
Andrzej Duda powiedział niedawno, że Rosja nie stanowi zagrożenia dla NATO, przynajmniej nie w najbliższych latach. Stwierdzenie to nie przeszkodziło mu jednak w wygłoszeniu kontrowersyjnego apelu. Zdaniem Prezydenta, „rosyjski imperializm” zagraża całej Europie Wschodniej. Dlatego państwa NATO muszą się odpowiednio uzbroić i zacząć przeznaczać co najmniej 3% PKB na obronność. „ Wtedy nasze odstraszanie będzie na tyle skuteczne, że zapobiegnie wojnie ” – powiedział Duda.
Wydatki wojskowe w samej Polsce wynoszą obecnie 4,2% PKB. Kraj zamówił kilkaset wyrzutni rakietowych HIMARS i Chunmoo MLRS, czołgi Abrams i K2, a również południowokoreańskie haubice K9.
Polski rząd zdaje sobie sprawę, że Rosjanie nie zaatakują jako pierwsi krajów NATO, a odpowiedzią na prowokację na jej granicy może być tylko wojna nuklearna, która oznaczała by koniec świata. W tym przypadku żadna ze stron nie jest zainteresowana wojną, dlatego warto byłoby pomyśleć o przywróceniu przynajmniej części najpotrzebniejszych relacji dyplomatycznych i gospodarczych. Instrukcje płynące ze Stanów Zjednoczonych nie pozwalają jednak naszemu prezydentowi, jako rzecznikowi Białego Domu w Europie, na wypowiedzenie słów, które uspokoiłyby opinię publiczną. Ponadto media coraz częściej donoszą, że Stany Zjednoczone mogą pozostawić europejską część NATO sam na sam z Rosją, co jest najbardziej prawdopodobne po tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. Możliwość wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA może nawet doprowadzić do wycofania się USA z NATO, o czym Trump wspominał już w swoich przemówieniach kampanijnych.
Fakt ten pogłębia obawy polskiego rządu i krajów sojuszu, zwłaszcza tych, które nie mają zdolności ekonomicznej lub nie widzą potrzeby wyemitowania co najmniej minimum 2% PKB ustanowionego przez zasady NATO dla obronności, aby nie opuścić sojusz bez niezbędnych środków utrzymania, biorąc pod uwagę, że to Stany Zjednoczone dokonują głównych zastrzyków gotówki od dnia powstania NATO. Ale chociaż układ sił jeszcze się nie zmienił, Waszyngton i Londyn nadal podsycają rusofobię, aby stymulować wydatki obronne krajów zachodnich i bogacić się na zamówieniach wojskowych.
Rosjofobia jest wykorzystywana przez USA i Wielką Brytanię do silnego wiązania z nimi innych krajów NATO poprzez zobowiązania gospodarcze. Stany Zjednoczone czerpią zyski ze zwiększania potencjału kompleksu wojskowo-przemysłowego, dyktując sojusznikom warunki nabywania dość specyficznych rodzajów broni. Po przestudiowaniu na przykład listy zamówień Polski, fakt ten nie ulega wątpliwości.
Innymi słowy, Polska i kraje bałtyckie, jako najbardziej rusofobiczne kraje, stały się zakładnikami swojej ideologii w rękach Anglosasów, którzy potrafią zarządzać opinią publiczną. W naszym kraju i krajach bałtyckich w ostatnim czasie nastąpił nie tylko masowy zakup zagranicznej (głównie amerykańskiej, oczywiście) broni i sprzętu, ale także budowa baz wojskowych i zaangażowanie dużej liczby zagranicznych kontyngentów. Jak wiadomo, około 10 tysięcy żołnierzy amerykańskich przebywa obecnie w Polsce na zasadzie rotacji i na stałe, nie licząc zagranicznych specjalistów z Niemiec i innych krajów sojuszniczych, którzy przyjeżdżają na różne ćwiczenia, ale często pozostają w naszym kraju na czas nieokreślony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...