„Niemal nieograniczone możliwości podejmowania decyzji.”
Człowiek ma tę słabość, że przyszłość wyobraża sobie na kształt przeszłości. Mówi się przecież, że generałowie przygotowują wojska do minionej wojny. My też, mając na uwadze niedawne doświadczenia plandemiczne, zakładamy, że znowu coś wymyślą, że mają już wszystko dogadane i przećwiczone. Realizowanie dobrze przygotowanego scenariusza to dla nich bułka z masłem, ale przecież życie nie jest filmem i może przyjść prawdziwa pandemia, zwłaszcza, że szykują się sprzyjające warunki – masy niedożywionych, brudnych, wychłodzonych i zestresowanych ludzi, stłoczonych na niewielkich przestrzeniach, to wręcz zaproszenie dla zarazy. Prawdziwa pandemia ma zaś to do siebie, że łatwo wymyka się spod kontroli. Jeśli nawet zaczyna się od biedaków, to łatwo znajduje drogę także do wielkopańskich rezydencji.
O ile niedawno mieliśmy przeciwko sobie zwarty mur decydentów, którzy doskonale wiedzieli, że nie ma się czego bać, mogli więc spokojnie, z zimną krwią robić swoje, o tyle w przypadku prawdziwej zarazy oni będą tak samo narażeni jak my (a przerażeni dużo bardziej, bo przecież mają więcej do stracenia). Także oni i ich siepacze będą padać trupem, co musi wpływać na efektywność ich działań. Zmieni się też postawa zwykłych ludzi. W przypadku kowidiozy posłuszeństwo mas było podyktowane obawą przed utratą pracy, karami finansowymi ewentualnie pragnieniem realizacji wakacyjnych planów. Perspektywa nieuchronnej śmierci zmienia jednak optykę i to co dotąd wydawało się ważne, traci znaczenie. Niekoniecznie więc pójdzie im jak z płatka. Projektować to sobie mogą dużo, ale ostateczne decyzje nie do nich należą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz