Czy prawica w końcu się obudzi?
„Trzeba ciągle podkreślać: społeczeństwo, w którym następuje obecnie przejście od kultury do cywilizacji, jest chore, ma chore instynkty i dlatego także chorego ducha. Nie broni się. Lubuje się we własnym rozkładzie i drwinach z siebie”.
/Oswald Spengler
„Zmężnijcie, powstańcie! Bądźcie do cholery dumni z samych siebie! Co się z wami stało? Co się z wami stało? Byliśmy silni, mieliśmy władzę, mieliśmy zasady i nie pozwalaliśmy by nas popychano”.
/Douglas Murray
Na początku 2024 roku Dries van Langenhove, najmłodszy w historii belgijski parlamentarzysta, został skazany na rok więzienia za umieszczanie „rasistowskich memów” na prywatnej grupie dyskusyjnej oraz osiem miesięcy w zawieszeniu za posiadanie broni. Bronią był… gaz pieprzowy. Dodatkowo odebrano mu prawa publiczne i uniemożliwiono startowanie w wyborach przez okres 10 lat.
Nie ma wątpliwości, że rozwścieczył polityczną lewicę swoją bezkompromisową działalnością i udziałem w konferencji American Renaissance Jareda Taylora – naczelnego wroga amerykańskiego establishmentu.
Jego przypadek to zaledwie wierzchołek góry lodowej. W całym świecie zachodnim obserwujemy wzrost prześladowań wymierzonych w przedstawicieli politycznej prawicy. Totalitarne demokracje liberalne, których podstawą jest światopogląd marksistowski robią wszystko by stłamsić opozycję. Ich neo-komunistyczny bełkot prawny jest z całą mocą wykorzystywany przeciwko dysydentom i opozycjonistom. Poglądy lewicowe są wyrazem patologii, degeneracji intelektualnej, moralnej i fizycznej. Atak na prawicę to nie tylko atak na jedną z opcji politycznych. To atak na zdrowie, witalność, żywotność i męskość, a więc atak wymierzony w fundamenty Cywilizacji Zachodniej i zasady na których została zbudowana.
Marksistowskie demokracje liberalne przypuściły szturm na wszystkich frontach przeciwko tym, którzy głoszą prawicowe poglądy. Byłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi, przeciwnikowi globalizmu, nielegalnej imigracji i lewicowej propagandy wytoczono procesy sądowe w których grozi mu 717,5 roku więzienia. Cel jest tylko jeden: uniemożliwienie mu powrotu do władzy i doprowadzenie do jego „cywilnego zabójstwa”. Każdy kto zdaje sobie sprawę z sytuacji wie, że Trump jest przeszkodą stojącą na drodze politycznej lewicy, globalizmu i wielkiego biznesu. Wszyscy oni pragną multikulturowego społeczeństwa otwartych granic, aby pozyskiwać tanią siłę roboczą i sprzedawać masowo produkowane śmieci, nie zważając na niszczenie lokalnych wspólnot, narodów i tradycji.
1 marca 2024 roku Brytyjczyk Sam Melia został skazany na dwa lata więzienia za „nawoływanie do nienawiści rasowej”. Jego przewinieniem było umieszczenie naklejek z napisami: „Będziemy mniejszością w naszym kraju do 2066 roku”, „zatrzymać masową imigrację”, „odrzucić białą winę”, „kochajcie swój naród”.
W Hiszpanii ksiądz Custodio Ballester stanie przed sądem. Grożą mu trzy lata więzienia za wygłoszone w telewizji negatywne stwierdzenia na temat islamu. Zaklasyfikowano je, jako „mowę nienawiści” – marksistowski wymysł prawny, który sieje spustoszenie w społeczeństwach Zachodu.
W Kanadzie, Jordan Peterson – światowej sławy psycholog – został zmuszony przez sąd do podjęcia „szkolenia z komunikacji w social mediach”. Przewinieniem był rzekomy „brak profesjonalizmu” w jego publicznych wypowiedziach. Sankcją za niedostosowanie się ma być odebranie licencji psychologa w kanadyjskim stanie Ontario. To „szkolenie” to nic innego, jak neo-marksistowski obóz reedukacyjny. Najśmieszniejsze, że Peterson został skazany przez nikomu nieznanych, intelektualnych przeciętniaków i tacy sami ludzie uważają, że mają potrzebną wiedzę i umiejętności by go „szkolić”.
17 marca 2024 roku Martin Sellner, austriacki aktywista polityczny i przywódca ruchu Identitarian, został aresztowany w Szwajcarii. Policja skuła go i wyprowadziła z autorskiego spotkania na którym omawiał napisaną przez siebie książkę: „Remigration. Ein Vorschlag”, w której przedstawia ideę „remigracji” nielegalnych imigrantów z terenu Europy. Przewinienie: niepoprawne politycznie poglądy, niezgodne z marksistowskim i demoliberalnym dogmatem otwartych granic i multikulturalizmu.
W Polsce poseł Konfederacji Grzegorz Braun mierzy się z siedmioma zarzutami prokuratorskimi za swoją działalność polityczną. Jednym z nich jest zarzut zniszczenia choinki umieszczonej w sądzie, na której „niezależni sędziowie” powiesili symbole Unii Europejskiej i LGBT. Braun wystąpił w obronie niezależności ideologicznej instytucji państwowych. Neo-marksiści nic sobie z tego nie robią ponieważ wychodzą z założenia, że ich chore poglądy są jedynymi słusznymi i mają zamiar sądzić go za „zniszczenie mienia”.
Symbolicznym ukoronowaniem prześladowań ze strony neo-marksistów i demoliberałów są wydarzenia w Brukseli z 16 kwietnia 2024 roku. Fundacja im. Edmunda Burke’a przy wsparciu magazynu The European Conservative zorganizowała konferencję NatCon Brussels (National Conservative Brussels) na której wystąpić miała śmietanka konserwatywnej prawicy, między innymi: premier Węgier Viktor Orbán, lider francuskiej partii Reconquête Éric Zemmour, architekt „Brexit” Nigel Farage, profesor Ryszard Legutko, kardynał Gerhard Ludwig Müller.
O godzinie 13:15, dwie godziny po rozpoczęciu wydarzenia, na polecenie socjalistycznego burmistrza dzielnicy Saint-Josse-ten-Noode Emira Kir (pochodzenia tureckiego), na miejscu pojawiła się policja. Zablokowała wejście i nie pozwalała nikomu wejść do środka. Ktokolwiek wyszedł z budynku, nie mógł już do niego wrócić. Do budynku nie wpuszczono między innymi Érica Zemmour.
Burmistrz dzielnicy w oficjalnym oświadczeniu powołał się na „kwestie bezpieczeństwa”, pisząc że poglądy zebranych tam osób są wrogie aborcji, związkom jednopłciowym i posiadają eurosceptyczne nastawienie. Dodał, że niektórzy ze zgromadzonych są „tradycjonalistami, homofobami, nie respektują praw człowieka i mniejszości, a także znajduje się tam autor kontrowersyjnych pism na temat politycznego Islamu”.
Rozpętał się międzynarodowy skandal i padły mocne słowa na temat poczynań policji i władz dzielnicy. Nigel Farage w swoim wystąpieniu powiedział, że „to nowa forma komunizmu”. W relacji internetowej porównał sytuację do „starego Związku Radzieckiego”.
Viktor Orbán na portalu X napisał między innymi: „Ostatni raz, próbowali mnie uciszyć przy użyciu policji w 1988 roku, kiedy komuniści ją na mnie nasłali”. Kardynał Gerhard Ludwig Müller powiedział: „To jak nazistowskie Niemcy. Oni są, jak SA”. Éric Zemmour napisał na X: „W przeszłości Belgia przyjęła wygnanego Wiktora Hugo. Od dzisiaj ten kraj żyje pomiędzy dyktaturą a kalifatem”.
Całość doskonale podsumowała Monika Gabriela Bartoszewicz: „Organizatorzy właśnie zapytali mnie, czy chcę wcześniej opuścić NatConTalk ponieważ przybyła policja i obawiają się przemocy. Ale ja jestem z Polski. Nie uciekam przed bolszewikami. Stawiam im czoła”.
Przytaczamy te komentarze ponieważ są jak najbardziej słuszne: reakcja władz dzielnicy i belgijskiej policji to przykład marksistowsko-komunistycznego totalitaryzmu w nowej formie. Jeżeli władze traktują w ten sposób konferencję na której mają pojawić się przywódcy państw i przedstawiciele europejskiej elity intelektualnej to, co będą w stanie zrobić ze zwykłymi obywatelami?
Zwróćmy uwagę, jakie porównania padały w komentarzach uczestników: „nazizm”, „komunizm”, „bolszewicy”, „Związek Radziecki”. Słusznie. Te totalitarne ideologie nie umarły, ale dokonały metamorfozy w to, czym dzisiaj jest marksistowska demokracja liberalna z jej zwieńczeniem – Unią Europejską. Ostatecznie, w wyniku rozgłosu i oburzenia, belgijski sąd odwołał zakaz wydany przez lokalnego burmistrza. Nie łudźmy się jednak: polityczna lewica zrobi wszystko by wydarzenia z Brukseli stały się normą w skali całego kontynentu.
Wymieniliśmy tylko kilka przykładów z ostatnich miesięcy. W rzeczywistości są ich setki, jeśli nie tysiące. Za „sianie nienawiści” stawało przed sądem wielu pisarzy, publicystów i polityków, jak wspomniany Éric Zemmour, słynny francuski pisarz Michel Houellebecq, polski ksiądz Dariusz Oko.
Szczytem prześladowań jest postępowanie skrajnie lewicowego rządu Republiki Federalnej Niemiec w stosunku do opozycyjnej partii Alternatywa dla Niemiec. Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) zakwalifikował ją w 2021 roku, jako „podejrzaną o działalność skrajnie prawicową” i poddaje inwigilacji. Od miesięcy polityczna lewica podnosi głosy, że powinno się skierować wniosek o delegalizację partii do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Delegalizacja za poglądy i program polityczny? Znamy tego typu rozwiązania – są standardem w dyktaturach i systemach totalitarnych.
Zauważmy, że dziwnym zbiegiem okoliczności problemy natury prawnej mają tylko, ci którzy reprezentują prawicowe poglądy, są członkami prawicowych partii politycznych, albo w jakimś stopniu prezentują pozycje, które można określić, jako sytuujące się po prawej stronie dyskursu publicznego. Ci którzy stoją po lewej stronie sceny politycznej i głoszą „ewangelię bełkotu” spod znaku równości, demokracji, „róbta co chceta”, globalizmu i zielonych bredni, takich problemów nie mają. Na współczesnym Zachodzie można bez problemów głosić prawo 12-letniego dziecka do przeprowadzenia operacji „zmiany płci”, można wprowadzać niczym nieograniczone „podatkowe złodziejstwo”, można odbierać rodzicom dzieci, można mówić, że zabijanie dzieci (określane przez polityczną lewicę mianem „aborcji”) jest „prawem kobiet”. Wygłośmy jednak publicznie poglądy, że ludzie nie są równi, powiedzmy że model państwa socjalnego to totalitarna patologia wywodząca się z komunizmu i socjalizmu – możemy spotkać się z powszechnym ostracyzmem, albo problemami prawnymi.
Nadchodzą czasy, kiedy za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie, będzie można trafić do więzienia, bo „urazi się uczucia” jakiegoś ćwierćinteligenta, któremu demokracja liberalna przyznała „równe prawa”. Już dzisiaj neo-marksiści wprowadzają pojęcia „rodzic numer 1”, albo „osoba z waginą”. Do szczytu absurdu doprowadzono w Stanach Zjednoczonych, gdzie pewne środowiska uznały, że zachodnia matematyka jest „rasistowska”, a równanie 2+2=4 jest wyrazem „białej supremacji”. W tej chwili możemy się z tego jeszcze śmiać, za kwestionowanie tych „nowych prawd” jutro trafimy do więzienia.
Zarzuty stawiane znanym postaciom ze świata polityki to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod powierzchnią jest jeszcze gorzej. Znajduje się tam neo-marksistowska kultura, która pławi się w upadku: rozwodach, zdradach, przygodnych związkach, środkach antykoncepcyjnych, aborcji, przyzwoleniu na scentralizowane państwo totalne i niczym nieograniczoną, biurokratyczną ingerencję w każdy aspekt ludzkiego życia – jednym słowem neo-marksizm i neo-bolszewizm, które całkowicie zdominowały Cywilizację Zachodnią i sprawują władzę nad jej instytucjami i systemami prawnymi.
Zmiany prawne i „marsz przez instytucje” ze strony politycznej lewicy są kluczem do zrozumienia sytuacji w której się znajdujemy. Lewica wiedziała, co robi podczas gdy prawica spała, albo zakłamywała rzeczywistość. Polityczna lewica stopniowo opanowywała uniwersytety, rządy i instytucje i to z tych pozycji zawładnęła kulturą i umysłami mieszkańców Zachodu. Temu zjawisku towarzyszyło nieustanne przekształcanie norm prawnych i dostosowywanie ich do skrajnie lewicowej, neo-marksistowskiej ideologii.
Budzimy się dzisiaj w totalitarnym świecie, nowej wersji Związku Radzieckiego, gdzie za głoszenie prawicowych poglądów można trafić do więzienia. Prawicowych – czyli zdrowych i normalnych, bo nie zapominajmy, że sztuczny podział na prawicę i lewicę wywodzi się z Rewolucji Francuskiej. Po prawej zasiadali zwolennicy „ancien régime”, a po lewej „zwolennicy reform” – na czele z psychopatycznymi mordercami spod znaku jakobinów. To właśnie następcy jakobinów sprawują dzisiaj władzę nad Cywilizacją Zachodnią. Przestańmy dostosowywać się do politycznej lewicy i powiedzmy wprost: jej świat ideowy jest wyrazem patologii oraz zezwierzęcenia człowieka w warunkach kultury. Polityczna lewica stanowi śmiertelne zagrożenie dla przetrwania świata zachodniego.
Czy to się komuś podoba, czy nie – Cywilizację Zachodnią stworzył biały, heteroseksualny i „instynktownie prawicowy” mężczyzna. Europejczyk był panem świata, a w swoim własnym kraju – panem we własnym domu. Dzisiaj, za sprawą demoliberalizmu i politycznej lewicy został pozbawiony większości praw, zrobiono z niego parobka matriarchatu i socjalistycznego systemu polityczno-prawnego.
Przykładem niech będzie działalność marksistowskich sądów rodzinnych, które traktują mężczyzn w Polsce i na Zachodzie, jak obywateli drugiej kategorii. Co rusz słyszymy o skandalicznych i patologicznych wyrokach naruszających prawa mężczyzn, odbierających im dzieci, z premedytacją orzekających na rzecz matek. Faktem jest, że duża część mężczyzn wspomaga i uznaje legalność tego systemu. Nazwijmy ich po imieniu – są zdrajcami. Równie duża grupa mężczyzn tak bardzo zdegenerowała się pod wpływem lewicowych ideologii, pornografii i innych patologii nowoczesności, że osiągnęła poziom samozatracenia – ci w większości są już skończeni dla świata i społeczeństwa.
Jeżeli na Zachodzie przetrwali jeszcze mężczyźni dla których pojęcie honoru coś znaczy to zadajmy im pytanie: jak długo jeszcze pozwolimy pluć sobie w twarz, odbierać prawa, robić z siebie niewolników feministycznego matriarchatu i demoliberalnego, socjalistycznego totalitaryzmu? Na co jeszcze czekamy? Aż przyjdą po nas w nocy i wyślą do łagrów, które w imię politycznej poprawności i demoliberalnej propagandy nazwą „obozami reedukacji”, albo „centrami szkoleniowymi”? Może powiedzą, że jesteśmy „chorzy psychicznie” i wyślą na leczenie, jak robiono to w stosunku do przeciwników politycznych w Związku Radzieckim?
Jak długo będziemy pozwalać by zdrajcy i pospolici kombinatorzy z wielkich korporacji, bez żadnych konsekwencji przenosili nasze miejsca pracy do Azji, niszcząc lokalne społeczności na Zachodzie i odbierając chleb potrzebny naszym braciom do utrzymania rodzin?
Dzieci i kobiety już nam odbierają. Te pierwsze poprzez sądy, te drugie za pomocą przyzwolenia na rozwody, albo mamiąc je wizjami „kariery”, de facto czyniąc z nich parobków systemu ekonomicznego.
Będziemy czekać aż skonfiskują nam majątki? To już się dzieje. W Holandii rząd wymyślił ustanowienie specjalnych stref ekologicznych i zmusza do sprzedaży znajdujących się w pobliżu gospodarstw rolnych. Demoliberalny rząd dokonuje konfiskaty prywatnej własności, tworząc przy tym otoczkę „praworządności” i „wyższej konieczności”, jaką jest wymówka globalnego ocieplenia. Możemy tylko czekać aż holenderskie rozwiązanie zostanie zastosowane w skali całej Europy. Dla marksistów każdy pretekst jest dobry, byleby podeptać świętość i nienaruszalność własności prywatnej oraz usprawiedliwić kradzież.
Jak długo będziemy pozwalać na poniżanie męskości, jak długo będziemy pozwalać na profanowanie religii, jak długo będziemy pozwalać na niczym nieograniczony taniec hedonizmu, rozwiązłości, patologii i upadku, który toczy się na Zachodzie za sprawą działań politycznej lewicy i przy pełnym wsparciu demokracji liberalnych?
Europa i Cywilizacja Zachodnia należą do nas. Czas najwyższy się zjednoczyć. Czas najwyższy sięgnąć do podręczników historii i wziąć przykład z naszych przodków. Co zrobił Leonidas pod Termopilami? Co zrobił Aleksander Wielki pod Gaugamelą? Co zrobił Juan de Austria pod Lepanto? Co zrobił Jan III Sobieski pod Wiedniem? Co zrobił Lord Nelson pod Trafalgarem? Na pewno nie zmienili płci, nie chwycili za tęczowe flagi, nie głosili „feministycznych” poglądów, nie uczestniczyli w paradach równości, nie płacili haraczu socjalistycznym oszołomom za budowę państwa socjalnego i utrzymanie milionów nielegalnych przybyszy z Trzeciego Świata.
Nie. Robili to, co prawdziwi mężczyźni zawsze czynili w obliczu tyranii: zrywali dialog z wrogiem i wypowiadali mu wojnę.
Mariusz Skrobala
https://konserwatyzm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz