czwartek, 27 czerwca 2024

Samobójstwo Europy?



Grupa działaczy polonijnych, reprezentujących skupiska naszych rodaków z wielu państw, podpisała apel do władz naszego kraju, w którym protestują przeciwko wciąganiu naszego państwa w wojnę z Rosją.

Oczywiście w proukraińskich (czyli wszystkich) mediach naszego kraju nie ma o tym apelu ani słowa, bo tam twardo promowany jest wizerunek „jedności politycznej wszystkich Polaków”, których być może wiele dzieli, lecz łączy sługostwo wobec Ukrainy oraz „nienawiść do Putina”. Apel działaczy polonijnych będzie więc przemilczany a wszechobecna cenzura musi zablokować informacje na ten temat.

Niestety Polonusi mają rację: cała (bez wyjątku) klasa polityczna obecnie wciąga nasz kraj w wojnę, bo uparcie nie sprawdzają się wszystkie prognozy „prozachodnich” analityków: kompletnym fiaskiem skończyły się wszystkie antyrosyjskie strategie: „odstraszania”, a następnie militarnego pokonania Rosji, a potem doprowadzenia jej do rozpadu oraz – ostatnio – sprowokowania jej ataku na państwa NATO.

Trzeba więc wysłać wojska NATO na Ukrainę i doprowadzić do konfliktu zbrojnego, który ma nie tylko „przykryć” blamaż dotychczasowej polityki, ale przede wszystkim dać pretekst do „wzięcia za ryj” każdego, kto będzie kontestował głupotę i szkodnictwo „polityki zjednoczonego zachodu”. Credo tej koncepcji przedstawiła Szefowa Komisji Europejskiej, która postawiła przed każdym Europejczykiem alternatywę: albo bez reszty mamy popierać wszystko to, co wymyśli Bruksela (np. zakaz palenia w piecu) albo jesteśmy „za Putinem”.

Czy aby uciec przed cenzurą trzeba wyemigrować i stać się Polonusem? Czy tylko za granicą można opowiadać się po stronie interesu naszych obywateli, a nie tylko przytakiwać „sługom narodu ukraińskiego”? Czy istnieje na to jakaś szansa zwłaszcza wobec postępującej już destrukcji Unii Europejskiej pod presją nonsensów „Zielonego Ładu” i „Pakietu Klimatycznego”?

Przecież jeszcze nie tak dawno politycy Starej Europy uznawani byli za wzorzec powściągliwości i pragmatyzmu na tle wrzaskliwych rusofobów z nowej Europy, którzy w swojej gorliwości chcą ściągnąć na własne państwa wojnę, byle tylko „dopieprzyć Putinowi”?

Gdzie podziała się polityczna ostrożność a nawet mądrość włoskich, francuskich czy nawet niemieckich polityków, którzy umieli grać jednocześnie na kilku fortepianach i prześcigali się w hipokryzji i krętactwie działając ostatecznie dla dobra swoich obywateli, którym zapewniono już ponad osiemdziesiąt lat pokoju, dostatku i lenistwa?

Przecież produkująca drogo i w sumie mało opłacalna gospodarka Starej Europy miała szanse tylko wtedy, gdy kupowała tanie surowce rosyjskie i sprzedawała swoje produkty na rosyjskim rynku, który jako jedyny „poza Zachodem” był tożsamy estetycznie a nawet kulturowo? Rosja podlegała szybkiej okcydentalizacji, a bajecznie bogaci oligarchowie rozrzucali na lewo i prawo swoje bogactwa w Starej Europie.

Nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale zwycięstwo głupoty (dobrowolnej samodegradacji) nie tylko w nowej, ale również w Starej Europie jest faktem. Można podejrzewać, że przyczyną tego stanu jest tzw. kryzys przywództwa, czyli powierzenie realnej władzy ludziom o kiepskich kompetencjach (tzw. przedstawiciele głupoty).

Stara Europa od zawsze chciała się pozbyć „amerykańskiego protektoratu” i postanowiła na złość przebrzydłym jankesom „odmrozić sobie uszy”, zwłaszcza wpuszczając na unijny rynek rolny ukraińskie „barachło” rolne zwane popularnie „zbożem technicznym”.

Może najbliższe wybory w państwach Starej Europy doprowadzą do odnowienia elit, które uchronią Europę przed katastrofą, a my posłusznie podporządkujemy się nowemu przywództwu? Sami raczej nie zmądrzejemy, mimo apelu Polonusów.

Prof. Witold Modzelewski
https://myslpolska.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...